rozmowy z samym sobą i obserwowanie siebie z boku
- Kamil
- Rozkręcony intro
- Posty: 338
- Rejestracja: 01 lip 2009, 22:52
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Gdańsk
Re: rozmowy z samym sobą i obserwowanie siebie z boku
@MetalMan taa.. te analizy przeszłości, często niektóre rozmowy chciałbym "odłożyć" na pułeczkę i nie przejmować się już nimi.. ale cały czas drążę..
Z ciekawości, z którym europosłem?
Z ciekawości, z którym europosłem?
"Przestrzenią ducha, gdzie może on rozwinąć skrzydła, jest cisza "- Antoine de Saint-Exupéry
"Jeśli nie dowiedziałeś się czegoś od Ekstrawertyka, to znaczy, że go nie słuchałeś.
Jeśli nie dowiedziałeś się czegoś od Introwertyka, to znaczy, że go nie zapytałeś."
"Jeśli nie dowiedziałeś się czegoś od Ekstrawertyka, to znaczy, że go nie słuchałeś.
Jeśli nie dowiedziałeś się czegoś od Introwertyka, to znaczy, że go nie zapytałeś."
Re: rozmowy z samym sobą i obserwowanie siebie z boku
Niestety, pojęcie ruminacji nie jest najlepiej omówione w internecie (np. wikipedia)ewuchna pisze:Ruminacje to obsesyjne myśli występujace najczęściej w zespole obsesyjno-kompulsywnym dotyczą najczęsciej niepewności z wcześniej wykonaną czynnoscią np."czy zamknąłem mieszkanie? zakręciłem kran? Ja takich nie mam,(...)
Owo pojęcie ma jak najbardziej poszerzający wymiar i tyczy ciągłych, nieproduktywnych, natrętnych rozważań. Ruminacje mogą dotyczyć np związków. Któż nie lubi porozmyślać o relacjach damsko-męskich U niektórych te rozważania są jednak niezwykle nacechowane emocjonalnie i obsesyjne wręcz. Rozwijają się według stałego schematu, że mężczyźni są tacy a kobiety za to takie (tak dla przykładu podałem)
Wysunę śmiałą tezę: introwertycy szczególnie mogą być narażeni na ruminacje. Obym się mylił
- Kamil
- Rozkręcony intro
- Posty: 338
- Rejestracja: 01 lip 2009, 22:52
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Gdańsk
Re: rozmowy z samym sobą i obserwowanie siebie z boku
to nihil novi... wielu posłów i europosłów jak mają możliwości to korzystają z zaproszeń.. A na odwiedzanie szkół to akurat w czasie kampanii mniej się ma czasu.. kampania wymaga większych spotkań..MetalMan pisze: Pan Paweł Kowal. Warto zaznaczyć, że przyjechał do naszego LO juz po eurowyborach.
"Przestrzenią ducha, gdzie może on rozwinąć skrzydła, jest cisza "- Antoine de Saint-Exupéry
"Jeśli nie dowiedziałeś się czegoś od Ekstrawertyka, to znaczy, że go nie słuchałeś.
Jeśli nie dowiedziałeś się czegoś od Introwertyka, to znaczy, że go nie zapytałeś."
"Jeśli nie dowiedziałeś się czegoś od Ekstrawertyka, to znaczy, że go nie słuchałeś.
Jeśli nie dowiedziałeś się czegoś od Introwertyka, to znaczy, że go nie zapytałeś."
Re: rozmowy z samym sobą i obserwowanie siebie z boku
Widze, ze nie tylko ja tak mam :wink:Kamil pisze:@MetalMan taa.. te analizy przeszłości, często niektóre rozmowy chciałbym "odłożyć" na pułeczkę i nie przejmować się już nimi.. ale cały czas drążę..
Pan Paweł Kowal. Warto zaznaczyć, że przyjechał do naszego LO juz po eurowyborach.Kamil pisze:Z ciekawości, z którym europosłem?
Pio co do twojej tezy wydaje mi się, że masz rację. Introwertycy sa bardziej narazeni na ruminacje, bo wiecej czasu spedzaja ze samym sobą, mają więcej okazji do zastanowienia się, przeanalizowania niektórych zdarzeń.
"Socjalizm jest to ustrój, w którym bohatersko pokonuje się trudności... nie znane w żadnym innym ustroju"
"The nine most terrifying words in the English language are: 'I'm from the government and I'm here to help.'"
"The nine most terrifying words in the English language are: 'I'm from the government and I'm here to help.'"
Re: rozmowy z samym sobą i obserwowanie siebie z boku
Ja to mam pełnoprawnego terapeutę ukrytego w moim umyśle. Wysłuchuje uważnie, co mam do powiedzenia na temat mojego życia oraz zachowania. Terapeuta nigdy niczego bezpośrednio nie komentuje, za to często po wszystkim stawia zaskakującą 'diagnozę'. I na co komu psychologowie? Dodam, że ten terapeuta zwykle jest kobietą.
Zdarza mi się również przeżywać przeszłość w alternatywny sposób oraz wyobrażać sobie sytuacje pt. 'co bym w końcu powiedział/zrobił, gdybym dostał tylko kolejną szansę'. W takich chwilach w moim umyśle odbywają się zawiłe dialogi, chociaż bywają momenty, w których mam taką dziwną 'rysę' tj. zatrzymuję się na jednej kwestii i mielę ją w kółko w głowie przez kilka minut, nie mogąc nic a nic ruszyć się dalej. Czasami wtrąca się też do tych 'filmów' moje 'drugie ja', które dodaje od siebie rzeczy w stylu: "Co za brednie!", "To niedorzeczne!", "Ale mazgaja z Ciebie!".
Zdarza mi się również przeżywać przeszłość w alternatywny sposób oraz wyobrażać sobie sytuacje pt. 'co bym w końcu powiedział/zrobił, gdybym dostał tylko kolejną szansę'. W takich chwilach w moim umyśle odbywają się zawiłe dialogi, chociaż bywają momenty, w których mam taką dziwną 'rysę' tj. zatrzymuję się na jednej kwestii i mielę ją w kółko w głowie przez kilka minut, nie mogąc nic a nic ruszyć się dalej. Czasami wtrąca się też do tych 'filmów' moje 'drugie ja', które dodaje od siebie rzeczy w stylu: "Co za brednie!", "To niedorzeczne!", "Ale mazgaja z Ciebie!".
Re: rozmowy z samym sobą i obserwowanie siebie z boku
Widzę, że nie tylko ja lubię sobie pogadać do pustej przestrzeni albo do swego wewnętrznego ja. Praktycznie cały czas prowadzę takie dyskusje. Nie będę się tu rozpisywał gdyż mam takie same objawy jak ludzie w tym temacie.
Re: rozmowy z samym sobą i obserwowanie siebie z boku
Monologi wewnętrzne są tragiczne, u mnie trwa to przynajmniej godzinę, dwie dziennie. Dlatego nie kładę się do łóżka bez słuchawek, chociaż i przez to się czasami przebijam.
- Fist
- Introwertyk
- Posty: 118
- Rejestracja: 04 wrz 2011, 19:47
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Rumia, Pomorze
Re: rozmowy z samym sobą i obserwowanie siebie z boku
Nie wiem czy to dobrze o mnie świadczy (a jak świadczy źle to do diabła z tym), ale szczerze mówiąc monologu wewnętrznego to ja przeżywam więcej niż rzeczywistego odzywania się... Czy jest jeszcze ktoś, kto taki monolog prowadzi 24/7 i bywa nieprzyjemny dla otoczenia, gdy ktoś mu przerwie? Wiecie, jak czasem ktoś podejdzie i, powiedzmy, poprosi o pomoc, to aż się chce powiedzieć "Cicho! Odejdź! Nie widzisz że sobie myślę sam do siebie?! Nie słyszysz jak głośno wewnętrznie wrzeszczę?!" Czasem sam się siebie boję. Bwah bwah...
INFJ (a.k.a. Opiekun)
4w5 (a.k.a. Włóczęga)
Bezecna autoreklama. Druga już niedługo Zainteresowani - pisać na PW!
4w5 (a.k.a. Włóczęga)
Bezecna autoreklama. Druga już niedługo Zainteresowani - pisać na PW!
Re: rozmowy z samym sobą i obserwowanie siebie z boku
Często, przez rozmowy z samym sobą - zarywam całe noce.
Myśli, które swoją drogą wkurwiają mnie często niesamowicie, bo to tak jakby jakiś ćwok cały czas gadał do Ciebie, a Ty nie możesz się od niego uwolnić. I gada, gada jebany... Przestajesz tylko lubić siebie i innych ludzi. I teraz zacząłem gadać do dyktafonu w telefonie, bo jak gdzieś nie zanotuje, to zaraz wszystko zapominam. Przy ludziach udaje, że dzwonie do dziewczyny i notatki zaczynają się "Hej Ewelino!", "Cześć, skarbie" etc, no i nikt sie przynajmniej nie przypierdala...
Myśli, które swoją drogą wkurwiają mnie często niesamowicie, bo to tak jakby jakiś ćwok cały czas gadał do Ciebie, a Ty nie możesz się od niego uwolnić. I gada, gada jebany... Przestajesz tylko lubić siebie i innych ludzi. I teraz zacząłem gadać do dyktafonu w telefonie, bo jak gdzieś nie zanotuje, to zaraz wszystko zapominam. Przy ludziach udaje, że dzwonie do dziewczyny i notatki zaczynają się "Hej Ewelino!", "Cześć, skarbie" etc, no i nikt sie przynajmniej nie przypierdala...
INTJ, 5w4
- iksigrekzet
- Intromajster
- Posty: 517
- Rejestracja: 21 lip 2008, 1:32
- Płeć: nieokreślona
Re: rozmowy z samym sobą i obserwowanie siebie z boku
Myślący też jest myślą, nie ma tak, że w twojej głowie jest jakiś podział. To co uważasz za myślącego, jest tym samym co myśl.
Sułtan.
Re: rozmowy z samym sobą i obserwowanie siebie z boku
To ciekawa i dosyć trafna... myśl.iksigrekzet pisze:Myślący też jest myślą, nie ma tak, że w twojej głowie jest jakiś podział. To co uważasz za myślącego, jest tym samym co myśl.
Poza jednym szczegółem. Np. introwertyzm i neurotyzm mają swoje biologiczne podwaliny. I właśnie ta naturalna baza, ukryta gdzieś w naszej głowie i cielsku warunkuje jak odbieramy stworzoną myśl. Na Saharze żyją skorpiony, na Arktyce karibu, wśród Nizin Amazonii - pumy i papugi. Z myślą jest trochę jak z tymi zwierzakami: na Nizinach Introwertycznego Neurotyzmu spotkasz myśli o zabarwieniu Nerwicowym, zaś w górach Ekstrawertycznego Sangwinizmu pasą się trawą i kąpią w słońcu myśli pogodne i beztroskie. To świat fauny i flory pochodzący z rodzimych ziem i na tych samych ziemiach żyjący po dzień dzisiejszy, egzystuje jednak trochę własnym, oddzielnym bytem...
Pozdrawiam
INTJ, 5w4
- SardonicAlly
- Pobudzony intro
- Posty: 166
- Rejestracja: 05 gru 2011, 23:33
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: okolice Krakowa. niezbyt bliskie
Re: rozmowy z samym sobą i obserwowanie siebie z boku
Eh, jednak wszyscy jesteśmy do siebie w znacznym stopniu podobni pod tym względem.
Monologi wewnętrzne - jak najbardziej. Ja występuję jako "ja", ale już od dobrych paru lat przemawiam do siebie głównie po angielsku. To jest rzecz przedziwna: nie mam talentu do języków, angielski jest jedynym który udało mi się opanować, a jednak, z czasem stał się bardziej "naturalnym" narzędziem do rozmyślań o niektórych kwestiach. Ot, np. emocje. Jeśli już zdarza mi się do jakiś przyznać przed samym sobą, to po angielsku właśnie.
Czasem rozmawiam ze sobą na głos, ale przy włączonych maszynach, ot tak, żeby nie oduczyć się używania strun głosowych. Czasem też wychodzę na spacer do lasu z kotami (ta, koty chodzą na spacery, jeśli ich od małego przyuczyć) i rozmawiam z nimi.("las zimą jest beznadziejnie monochromatyczny, nie uważasz, Gustawie?")
Często też przyczepia się do mnie wewnętrzny soundtrack adekwatny do konkretnej sytuacji ("boli mnie głowa, i nie mogę spać..."), całkiem melodyjny, co różni go od mojego rzeczywistego głosu , złożony z fragmentów słów i melodii. Z pewnym niepokojem stwierdziłam kiedyś, że nie ma ani jednej piosenki, którą znałabym w całości.
Obserwowanie siebie "z boku". Czasem mam wrażenie, że bardzo rzadko przebywam "w sobie", raczej działam właśnie jako zewnętrzny obserwator. Zwłaszcza kiedy z kimś rozmawiam mam czasem takie momenty "zawieszenia w czasie", trwa to dosłownie sekundy, kiedy analizuję "co ona-ja powinna teraz powiedzieć, jak się zachować". Niestety czasem wiąże się to z nieobecnym wyrazem twarzy i wyłączeniem "odbioru". Obserwator działa też w razie wypadków, gdy analizuję stojąc z boku, a wszystko rozgrywa się w zwolnionym tempie. ("ku*a, złamana. z przemieszczeniem. rower ok. oddać rower, zawiadomić wuja.babcia: chustka, lód.Kuzyn? tak, kuzyn, czerwony maluch, podwieźć, dom, ojciec, matka, uspokoić, legitymacja, odcinek renty, pogotowie. NIE karetką"). Niby to dobre, bo wszystko dzieje się sprawnie, ale takie odsunięcie od samego siebie, odczuwanie uczuć jakby z opóźnieniem, grubo po fakcie ( may I panic now?) przypięło mi łatkę dość bezdusznej zołzy. ("w tobie żadnego współczucia nie ma!")
Monologi wewnętrzne - jak najbardziej. Ja występuję jako "ja", ale już od dobrych paru lat przemawiam do siebie głównie po angielsku. To jest rzecz przedziwna: nie mam talentu do języków, angielski jest jedynym który udało mi się opanować, a jednak, z czasem stał się bardziej "naturalnym" narzędziem do rozmyślań o niektórych kwestiach. Ot, np. emocje. Jeśli już zdarza mi się do jakiś przyznać przed samym sobą, to po angielsku właśnie.
Czasem rozmawiam ze sobą na głos, ale przy włączonych maszynach, ot tak, żeby nie oduczyć się używania strun głosowych. Czasem też wychodzę na spacer do lasu z kotami (ta, koty chodzą na spacery, jeśli ich od małego przyuczyć) i rozmawiam z nimi.("las zimą jest beznadziejnie monochromatyczny, nie uważasz, Gustawie?")
Często też przyczepia się do mnie wewnętrzny soundtrack adekwatny do konkretnej sytuacji ("boli mnie głowa, i nie mogę spać..."), całkiem melodyjny, co różni go od mojego rzeczywistego głosu , złożony z fragmentów słów i melodii. Z pewnym niepokojem stwierdziłam kiedyś, że nie ma ani jednej piosenki, którą znałabym w całości.
Obserwowanie siebie "z boku". Czasem mam wrażenie, że bardzo rzadko przebywam "w sobie", raczej działam właśnie jako zewnętrzny obserwator. Zwłaszcza kiedy z kimś rozmawiam mam czasem takie momenty "zawieszenia w czasie", trwa to dosłownie sekundy, kiedy analizuję "co ona-ja powinna teraz powiedzieć, jak się zachować". Niestety czasem wiąże się to z nieobecnym wyrazem twarzy i wyłączeniem "odbioru". Obserwator działa też w razie wypadków, gdy analizuję stojąc z boku, a wszystko rozgrywa się w zwolnionym tempie. ("ku*a, złamana. z przemieszczeniem. rower ok. oddać rower, zawiadomić wuja.babcia: chustka, lód.Kuzyn? tak, kuzyn, czerwony maluch, podwieźć, dom, ojciec, matka, uspokoić, legitymacja, odcinek renty, pogotowie. NIE karetką"). Niby to dobre, bo wszystko dzieje się sprawnie, ale takie odsunięcie od samego siebie, odczuwanie uczuć jakby z opóźnieniem, grubo po fakcie ( may I panic now?) przypięło mi łatkę dość bezdusznej zołzy. ("w tobie żadnego współczucia nie ma!")
"The power of accurate observation is called cynicism by those who have not got it." Rest assured I've got it in abundance ;P
5w4, prone to procrastination
ISTP Craftsman I=89% S=79% T=89% P=58%
5w4, prone to procrastination
ISTP Craftsman I=89% S=79% T=89% P=58%
Re: rozmowy z samym sobą i obserwowanie siebie z boku
Raczej nie prowadzę wewnętrznych monologów po angielsku (nie licząc dni, gdy zdarza mi się "przestawiać" bo na przykład czytam książkę w tym języku), ale chyba rozumiem co masz na myśli. U mnie problem polega na tym, że bardzo lubię bawić się różnymi konstrukcjami gramatycznymi i używać kwiecistych wyrażeń (zwłaszcza gdy próbuję przelać introspektywne urywki na papier). W rezultacie sens wypowiedzi rozpuszcza się w słowotoku.SardonicAlly pisze:To jest rzecz przedziwna: nie mam talentu do języków, angielski jest jedynym który udało mi się opanować, a jednak, z czasem stał się bardziej "naturalnym" narzędziem do rozmyślań o niektórych kwestiach. Ot, np. emocje. Jeśli już zdarza mi się do jakiś przyznać przed samym sobą, to po angielsku właśnie.
Angielski znam dobrze, ale w porównaniu do polskiego mój zakres słownictwa jest bardzo ograniczony. Dzięki temu jestem niejako zmuszona do bardziej oszczędnego i konkretnego formułowania myśli i często okazuje się, że pewne problemy są naprawdę mniej skomplikowane niż sądziłam.
Re: rozmowy z samym sobą i obserwowanie siebie z boku
Też często rozmawiam sama ze sobą,czasem nie zdaje sobie nawet z tego sprawy.
Moja jedyna przyjaciółka w pełni akceptuje mój monolog,a nawet lubi słuchać moich ''pogaduszek''.
Moja jedyna przyjaciółka w pełni akceptuje mój monolog,a nawet lubi słuchać moich ''pogaduszek''.
Re: rozmowy z samym sobą i obserwowanie siebie z boku
Takie rozmowy z samym sobą wydaje mi się, że wzmacniają przyszły dialog z drugą osobą. Oczywiście wszystko do czasu i monolog nie może zastąpić rozmowy z drugą osobą w całości.
"Achilles miał tylko piętę Achillesa. Ja mam całe ciało Achillesa. "