Eh, jednak wszyscy jesteśmy do siebie w znacznym stopniu podobni pod tym względem.
Monologi wewnętrzne - jak najbardziej. Ja występuję jako "ja", ale już od dobrych paru lat przemawiam do siebie głównie po angielsku. To jest rzecz przedziwna: nie mam talentu do języków, angielski jest jedynym który udało mi się opanować, a jednak, z czasem stał się bardziej "naturalnym" narzędziem do rozmyślań o niektórych kwestiach. Ot, np. emocje. Jeśli już zdarza mi się do jakiś przyznać przed samym sobą, to po angielsku właśnie.
Czasem rozmawiam ze sobą na głos, ale przy włączonych maszynach, ot tak, żeby nie oduczyć się używania strun głosowych. Czasem też wychodzę na spacer do lasu z kotami (ta, koty chodzą na spacery, jeśli ich od małego przyuczyć) i rozmawiam z nimi.("las zimą jest beznadziejnie monochromatyczny, nie uważasz, Gustawie?")
Często też przyczepia się do mnie wewnętrzny soundtrack adekwatny do konkretnej sytuacji ("boli mnie głowa, i nie mogę spać..."), całkiem melodyjny, co różni go od mojego rzeczywistego głosu
, złożony z fragmentów słów i melodii. Z pewnym niepokojem stwierdziłam kiedyś, że nie ma ani jednej piosenki, którą znałabym w całości.
Obserwowanie siebie "z boku". Czasem mam wrażenie, że bardzo rzadko przebywam "w sobie", raczej działam właśnie jako zewnętrzny obserwator. Zwłaszcza kiedy z kimś rozmawiam mam czasem takie momenty "zawieszenia w czasie", trwa to dosłownie sekundy, kiedy analizuję "co ona-ja powinna teraz powiedzieć, jak się zachować". Niestety czasem wiąże się to z nieobecnym wyrazem twarzy i wyłączeniem "odbioru". Obserwator działa też w razie wypadków, gdy analizuję stojąc z boku, a wszystko rozgrywa się w zwolnionym tempie. ("ku*a, złamana. z przemieszczeniem. rower ok. oddać rower, zawiadomić wuja.babcia: chustka, lód.Kuzyn? tak, kuzyn, czerwony maluch, podwieźć, dom, ojciec, matka, uspokoić, legitymacja, odcinek renty, pogotowie. NIE karetką"). Niby to dobre, bo wszystko dzieje się sprawnie, ale takie odsunięcie od samego siebie, odczuwanie uczuć jakby z opóźnieniem, grubo po fakcie ( may I panic now?) przypięło mi łatkę dość bezdusznej zołzy.
("w tobie żadnego współczucia nie ma!")