Zmęczenie
-
- Stały bywalec
- Posty: 184
- Rejestracja: 20 lis 2007, 11:38
- Płeć: nieokreślona
Zmęczenie
Długo szukałem i chyba znalazłem. Odkąd rozpoznałem w sobie introwertyzm i przeczytałem, czym dokładnie jest i czym się charakteryzuje, jestem prawie pewien, że znalazłem przyczynę tego, co mnie tak strasznie w tej szkole męczy. To nie problemy ze snem - jak mniemałem, aczkolwiek miały w tym swój udział. Przyczyna tkwi w tym, co męczy introwertyka, czyli nawałnica bodźców serwowana przez ekstrawertyczne hordy (), poczucie bycia obserwowanym (przede wszystkim dla grupy B), niemożność odpoczynku, tudzież odpowiadanie na głupie pytania (np. "Medytujesz, Piotrek?", "Śpisz?") podczas jego prób . Z tym odpoczynkiem to mam jedną, jedyną okazję, ale tylko dlatego, że mieszkam blisko szkoły i na 20 min. przerwie mogę sobie wyskoczyć do domu. Najgorzej jest w poniedziałki - mam 9 godzin lekcyjnych i nie ma gdzie sobie poleżeć z zamkniętymi oczami w międzyczasie. Aż 9 godz., bo chodzę do technikum i 6 z nich to przedmioty zawodowe (przy komputerze). Po jakichś dwóch godzinach lekcyjnych zaczyna się to charakterystyczne "wygaszanie", kiedy już wracam do domu po tych wszystkich zajęciach, to po prostu padam... Totalna niechęć do robienia czegokolwiek. Jestem tak zmęczony, że choćbym był wyspany, to i tak chce mi się spać, bo nie miałem możliwości odpoczynku co kilka godzin. Nawet przy rozpoczęciu i zakończeniu roku szkolnego czuję to wygaszenie. To ostatecznie, wg mnie, świadczy o tym, że szkoła mnie męczy, bo jestem introwertykiem.
Jak sądzicie? Może macie podobne doświadczenia?
Jak sądzicie? Może macie podobne doświadczenia?
Podobnie znoszę zbyt długie towarzystwo.
Na szczęście nie mam natrętnych koleżanek, więc mogę spokojnie posiedzieć przy nich w milczeniu, przysłuchując się im jedynie od czasu do czasu. To dla mnie bardzo ważne, bo przebywanie w mojej klasie nie sprawia mi dzięki temu nieprzyjemności, nie czuję się wyobcowana, odtrącona, a zaakceptowana z moją introwertyczną naturą. Mimo to jednak po przyjściu do domu potrzebuję dużo czasu na pobycie z samą sobą.
Na szczęście nie mam natrętnych koleżanek, więc mogę spokojnie posiedzieć przy nich w milczeniu, przysłuchując się im jedynie od czasu do czasu. To dla mnie bardzo ważne, bo przebywanie w mojej klasie nie sprawia mi dzięki temu nieprzyjemności, nie czuję się wyobcowana, odtrącona, a zaakceptowana z moją introwertyczną naturą. Mimo to jednak po przyjściu do domu potrzebuję dużo czasu na pobycie z samą sobą.
INFp, gr. B
Re: Zmęczenie
Piotrek K pisze:Długo szukałem i chyba znalazłem. Odkąd rozpoznałem w sobie introwertyzm i przeczytałem, czym dokładnie jest i czym się charakteryzuje, jestem prawie pewien, że znalazłem przyczynę tego, co mnie tak strasznie w tej szkole męczy.
teraz to i ja znalazłam
ja jakieś 5 km...więc jakiś wyskok nie wchodzi w rachubęPiotrek K pisze:mieszkam blisko szkoły i na 20 min. przerwie mogę sobie wyskoczyć do domu.
mi też tego brakuje...chociaż czasami się oddalam siadam na "parapecie" i nawet nie chce mi się podchodzić do ludzi i zagadywać bo o czym?...ale wiem że w takiej chwili mojej cudownej samotność musi ktoś podejść i ją przerwać "co jest" "jak tam" albo "co tak sama robisz"Piotrek K pisze: nie ma gdzie sobie poleżeć z zamkniętymi oczami w międzyczasie...
po 2 godz? ja przychodze do szkoły i już mam dość <nie zawsze>...ludzie są spoko, ale dla mnie zbyt męczący...Piotrek K pisze: Po jakichś dwóch godzinach lekcyjnych zaczyna się to charakterystyczne "wygaszanie", kiedy już wracam do domu po tych wszystkich zajęciach, to po prostu padam...
Wniosek: Szkoła mnie męczy...a nauka po szkole gdy mam już dosyć wszystkiego...wykańcza
"pocieszę" was, w pracy zawodowej bywa podobnie.
Tak się szczęśliwie składa, że mój kolega w biurze ma taki sam charakter co ja. Potrafimy godzinami nie mówić do siebie tylko mruczeć i pisać na klawiaturze analizy. I świetnie się ze sobą rozumiemy.
Gorzej kiedy przychodzi ktoś z zewnątrz i zawraca głowę najnowszymi plotkami. Wyniosłoby się tego ktosia na zewnątrz byleby przestał trajkotać.
Irytujące bywa niezrozumienie naszych charakterów, ale przywykłem. W końcu to nie ja mam problem ze zrozumieniem świata innych :wink:
Tak się szczęśliwie składa, że mój kolega w biurze ma taki sam charakter co ja. Potrafimy godzinami nie mówić do siebie tylko mruczeć i pisać na klawiaturze analizy. I świetnie się ze sobą rozumiemy.
Gorzej kiedy przychodzi ktoś z zewnątrz i zawraca głowę najnowszymi plotkami. Wyniosłoby się tego ktosia na zewnątrz byleby przestał trajkotać.
Irytujące bywa niezrozumienie naszych charakterów, ale przywykłem. W końcu to nie ja mam problem ze zrozumieniem świata innych :wink:
Tak, zgadzam się w 100%. W życiu zawodowym jest to samo.
Ja nie cierpię, jak ledwo przebudzony idę do kuchni na poranną kawę, i kogoś tam spotykam. Pół biedy, gdy nie zagaduje, ale większość właśnie to robi. Przysłowiowe "rozmowy o pogodzie" to jak dla mnie katorga.
A nie daj Bóg pracować w jednym pokoju z prawdziwym, stuprocentowym ekstrawertykiem. Uśmiechając się po raz kolejny, słuchając po raz kolejny jego "głębokich" wynurzeń, masz ochotę go udusić. Niestety mam ten problem, że jestem nazbyt opanowany i taktowny, przez co nie potrafię tak po prostu powiedzieć: "nie interesują mnie twoje sprawy, przeszkadzasz mi w pracy".
Podsumowując praca w takim otoczeniu mnie wykańcza i cholernie stresuje. Najchętniej bym do niej nie chodził, ale się nie da.
Zgadzam się, że właśnie stąd bierze się zmęczenie. W szkole też byłem ciągle zmęczony i też długo myślałem, że to przez zbyt krótki sen. Myliłem się.
Ja nie cierpię, jak ledwo przebudzony idę do kuchni na poranną kawę, i kogoś tam spotykam. Pół biedy, gdy nie zagaduje, ale większość właśnie to robi. Przysłowiowe "rozmowy o pogodzie" to jak dla mnie katorga.
A nie daj Bóg pracować w jednym pokoju z prawdziwym, stuprocentowym ekstrawertykiem. Uśmiechając się po raz kolejny, słuchając po raz kolejny jego "głębokich" wynurzeń, masz ochotę go udusić. Niestety mam ten problem, że jestem nazbyt opanowany i taktowny, przez co nie potrafię tak po prostu powiedzieć: "nie interesują mnie twoje sprawy, przeszkadzasz mi w pracy".
Podsumowując praca w takim otoczeniu mnie wykańcza i cholernie stresuje. Najchętniej bym do niej nie chodził, ale się nie da.
Zgadzam się, że właśnie stąd bierze się zmęczenie. W szkole też byłem ciągle zmęczony i też długo myślałem, że to przez zbyt krótki sen. Myliłem się.
- Ekwiwalencja
- Pobudzony intro
- Posty: 144
- Rejestracja: 16 lis 2007, 18:40
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: z własnej krainy
W szkole jak się nie wyśpię odsypiam na czym się da. Na przerwach siedzę sama odpoczywając od innych albo słuchając ich rozmów... Mam też swoje ulubione "miejsca- samotnie"
Jak jestem głodna to szybko przestaję myśleć, ogólnie nie myślę od ok. 3, 4 godziny lekcyjnej a na 7,8 już zupełnie...
Zmęczona jestem wracając do domu po 7 godzinach ...
Jak jestem głodna to szybko przestaję myśleć, ogólnie nie myślę od ok. 3, 4 godziny lekcyjnej a na 7,8 już zupełnie...
Zmęczona jestem wracając do domu po 7 godzinach ...
Ostatnio jakoś radzę sobie ze swoim zmęczeniem, ale bywało tak, że calymi dniami chodziłem 'zamulony' i nie byłem zdolny do skupienia się na czymś. Byłem ciągle rozkojarzony. Postanowiłem coś z tym zrobić. Na początek chciałem uregulować trochę swój zegar biologiczny, dlatego zacząłem budzić się codziennie o tej samej godzinie. Wcześniej budziłem się bardzo różnie, w zależności od tego na która miałem do szkoły, np jak miałem na 8 to wstawałem ok.7 a jak miałem na 10 to wstawałem o 9. Myślę, że to miało duży wpływ na uczucie zmęczenia. Teraz mam lepszy nastrój i mam więcej energii. Już nawet nie muszę budzika sobie nastawiać, bo wiem instynktownie o której zadzwoni.
-
- Stały bywalec
- Posty: 184
- Rejestracja: 20 lis 2007, 11:38
- Płeć: nieokreślona