Od ciebie już niczego, twoje karty łatwo przejrzeć.Czego Ty wymagasz?
Idę sobie pomędrkować.
Od ciebie już niczego, twoje karty łatwo przejrzeć.Czego Ty wymagasz?
Mimo wszystko polecam,chociaż nie wiem czy pomoże:Na razie tyle. Może zmusi to kogoś do pracy nad sobą zamiast budowania sobie filozofii w okół swojego odchyłu.
Napisałem to do konkretnej osoby która się uniosła swoim ego. Na prawdę nie chciałbym krzywdzić ludzi którzy mają problem. Co zaznaczyłem na początku. Za to fajnie jest dopiekać ludziom którzy się zaszufladkowali jako intro, podzielili świat i wojują o akceptacje i zrozumienie zamiast coś zrobić . Piszecie dużo bzdur na tym forum, więc taka odmienna kontrowersyjna opinia dobrze Wam zrobi. Mógłbym wypisać jakie macie zalety według mnie, ale dużo osób by się tylko pochełpiło i tyle z tego. Dopóki ktoś walczy, jest zwycięzcą dla mnie.Tak oczywiście to całkiem normalne, że czerpiesz przyjemność z frustracji drugiej osoby, my introwertycy ze skrzywioną psychiką powinniśmy uczyć się od takich ludzi.
Ja się podzieliłem swoją opinią i tyle. Za to Twoja reakcje pokazuje, że Cię to ukłuło.Mimo wszystko polecam,chociaż nie wiem czy pomoże:
Tak.Myślicie, że jestem ambiwertykiem?
W sumie kończył swój otwierający ten temat post słowami: "na razie tyle". Co zapowiadałoby jakąś dalszą część, której do tej pory nie było.A może nasz drogi przyjaciel EkstrajestEkstra chce po prostu pomóc, pomyśleliście o tym zanim go zaatakowaliście?
No i co z tego że chce pomóc? Dobre intencje są ponoć budulcem piekieł. Bez wątpienia nie wszystkie i nie wolno tak pakować wszystkich zamiarów do jednego wora, ale pomoc nachalna, mająca swój zalążek w ignorancji i nie daj boże podszyta próżnością to kiepski wariant. Ja już bym wolał pomocy nie otrzymywać. Przypomina mi się fabuła filmu "John Rambo", gdzie to ekipa wolontariuszy o złotych sercach chce za wszelką cenę szerzyć pomoc w dzikich birmańskich ostępach. Nasz dzielny weteran wojny w Wietnamie powiada im "zajmijcie się swoim dobrym życiem, pielęgnujcie je, ale nie pakujcie się w butach w regiony, o których nie macie pojęcia". Wolontariusze wiedzą jednak lepiej. Jak to się kończy, można przewidzieć Ale nic to, może innym wypowiedzi EjE pomogły. Niech się te osoby wypowiedząA może nasz drogi przyjaciel EkstrajestEkstra chce po prostu pomóc, pomyśleliście o tym zanim go zaatakowaliście?
Te głębokie myślenie ma sens. Może po prostu widzimy więcej niż ekstrawertycy ?, na to wychodzi. Co mamy ?, dojrzałość ?, wiemy jak powinniśmy się zachowywać, by kogoś innego nie zranić.. Zazwyczaj nie oceniamy po wyglądzie, lecz charakterze (zachowaniu*).EkstrajestEkstra pisze:Ach, bo wy tak głęboko myślicie och jacy myśliciele I co z tego myślenia macie? Depresje, samotność czy tam jakieś zaburzenia.
To co doświadczasz i czujesz ma sens. Realne działania i efekty. To co masz w głowie nikogo nie interesuje, bo liczy się zachowanie i energia która za nim idzie.Te głębokie myślenie ma sens.
Możesz podać życiowy przykład w którym to myślenie daje Ci przewagę nad ekstra~?Może po prostu widzimy więcej niż ekstrawertycy ?
No mówiłem, że zwracacie uwagę na to co o Was mówią. Jak tak można żyć i nie chcieć tego zmienić?Dojrzałość ?, wiemy jak powinniśmy się zachowywać, by kogoś innego nie zranić..
Oceniając ludzi, samemu robisz sobie krzywdę bo porównujesz mimowolnie siebie do innych. Tak jak Wam się nie chce tłumaczyć niektórych rzeczy tak mi w tym momencie się nie chce pisać - dlaczego.Zazwyczaj nie oceniamy po wyglądzie, lecz charakterze (zachowaniu*).
Z oceniania innych, tworzenia iluzji w swojej głowie które nijak się mają z rzeczywistością, próba znalezienia wzoru na szczęście którego nie ma, bo szczęście jest w Tobie.A jak myślisz, skąd ta samotność ?
Wolę być "pusty" lecz autentyczny i szczesliwy niż "elokwentny" wywyższający się, dopasowujący się i nieszczęśliwy.Skoro otacza nas “puste“ społeczeństwo, to co nam po kontakcie z nimi ? Nie interesuje nas głupota innych ludzi, ich poziom równy zeru..
Masz tutaj przykład >Możesz podać życiowy przykład w którym to myślenie daje Ci przewagę nad ekstra~?
To odnosi się do tego wyżej (“...“)^.No mówiłem, że zwracacie uwagę na to co o Was mówią. Jak tak można żyć i nie chcieć tego zmienić?
A Ty to:Zazwyczaj nie oceniamy po wyglądzie, lecz charakterze (zachowaniu*).
W jaki sposób sobie ?, heh.. Każdy kogoś ocenia, Ty też . My oceniamy kogoś mądrze, a wy ? Dla was liczy się wygląd i nic więcej.. (tak jest zazwyczaj). A dla nas liczy się coś innego.. (charakter, zachowanie*).Oceniając ludzi, samemu robisz sobie krzywdę..
Co to za nieogarnialna introwertycznym umysłem teza? No szaleństwo. Nie mogę się nadziwić. Chyba że nie rozumiem. Weź to autorze cytowanych słów rozwiń, proszę, bo czuję się tak, jakbym patrzył pierwszy raz na ocean Solaris. Mam to rozumieć tak, że nie liczą się intencje tylko działania? Wiadomo, że nie pyta się zabójcy o jego przesłanki ku popełnieniu zbrodni skoro dokonał jej w afekcie. Ale to jest jakiś margines. Skąd się biorą ludzkie zachowania, jeśli nie w efekcie przemyśleń? Rozumiem że można być spontanicznym, ale jakim promilem ludzkiego życia są nieprzemyślane zachowania? Przecież to się kupy nie trzyma. Ludzkie zachowanie jest zdeterminowane tym, co człowiek ma w głowie. Pisanie, że nikogo to nie interesuje, to jakiś absurd. Gdyby ludzi nie interesowało co inni mają w głowach, świat by nie istniał, książki, nauka. No nie rozumiemEjE pisze:To co masz w głowie nikogo nie interesuje, bo liczy się zachowanie i energia która za nim idzie.
Z mojego doświadczenia wynika, że to ekstrawertycy znacznie intensywniej zabiegają o uwagę i aplauz, a także łatwiej jest ich zbić z pantałyku, jeśli ową atencję zawdzięczają tylko swojemu "krzykactwu", co jest dosyć częste. Również w reakcji na krytykę, z mojego doświadczenia wynika, że introwertycy mają wyższy próg pokory i tolerancji. Myślę, że możesz ulegać pozorom beztroskiego, uhahanego ekstryka. Takiego, co to ma na koszulce YOLO. To, że jest bezrefleksyjny, wcale nie znaczy że nie liczy się ze zdaniem innych. Wręcz przeciwnie - przyzwyczajonego do wiecznego klepania po pleckach, bardzo łatwo jest wyprowadzić z równowagi jakąś niewyszukaną uwagą. Ile to razy byłem świadkiem sytuacji, gdzie ekstrawertyk (-czka) reaguje na krytykę, czy zwrócenie uwagi na nieodpowiednie zachowanie w taki sposób, że momentalnie się spina i przechodzi do kontrataku - "co za suka, co ona sobie wyobraża, kim ona myśli że jest, jak śmie mi zwrócić uwagę", a potem przez dwa tygodnie rozpowiada znajomym jak niegodziwie została potraktowana i jak zmasakrowała bogu ducha winnego człowieka. Tymczasem intryk mówi przepraszam i zamyka temat. Na tej podstawie stawiam tezę, że to właśnie ekstra zwracają większą uwagę na to, co się o nich mówi. Owa uwaga może być powierzchowna, żeby nie powiedzieć bezmózga, ale z dużym przekonaniem - intensywniejsza.EjE pisze:No mówiłem, że zwracacie uwagę na to co o Was mówią. Jak tak można żyć i nie chcieć tego zmienić?
A od kiedy to porównywanie siebie z innymi boli? Chyba jakiegoś maluczkiego zawistnika. A intro to chyba właśnie bardziej skupiają się na sobie, niż na otoczeniu.EjE pisze:Oceniając ludzi, samemu robisz sobie krzywdę bo porównujesz mimowolnie siebie do innych.
Z tym "dopasowującym się" coś mi nie gra w twoich słowach. Znaczy że intro są konformistami i brną ślepo za trendem? Ty tak na serio?EjE pisze:Wolę być "pusty" lecz autentyczny i szczesliwy niż "elokwentny" wywyższający się, dopasowujący się i nieszczęśliwy.
Może niejasno piszę i jestem źle rozumiany. Chodzi o to, że nikogo nie obchodzi jakie masz zdanie na temat swój, otoczenia, życia, pracy, jeśli Twoje działania są inne. Można powiedzieć, że to właśnie działania definiują kim jesteśmy, nie to ile wiedzy zgromadziliśmy i jacy to oczytani jesteśmy. Ksiązki, nauka do celów praktycznych jak najbardziej. Refleksje życiowe - nie, myślenie praktyczne na rzecz bieżącej sytuacji - tak.Ludzkie zachowanie jest zdeterminowane tym, co człowiek ma w głowie. Pisanie, że nikogo to nie interesuje, to jakiś absurd. Gdyby ludzi nie interesowało co inni mają w głowach, świat by nie istniał, książki, nauka. No nie rozumiem
Nie napisałem, że boli. Napisałem, że robisz sobie krzywdę, w sensie jest to dla Ciebie niekorzystne. Porównując się zawsze będziesz czuł, że Ci czegoś brakuje i uzależniał swoje samopoczucie od rzeczy nieistotnych.A od kiedy to porównywanie siebie z innymi boli?
Według mnie muszą odpowiednio wszystko wyważyć, obliczyć, niczym coś powiedzą, czy to jest odpowiednie itp. Czyli się dopasować do sytuacji. Zamiast wyrażać siebie i to co się czuje w danej chwili.Z tym "dopasowującym się" coś mi nie gra w twoich słowach. Znaczy że intro są konformistami i brną ślepo za trendem? Ty tak na serio?
Jak dla mnie to pełen pakiet się liczy. Człowieka poznaje się po czynach, ale skądś się te czyny w końcu biorą. No i skąd niby? No ze łba, nie? Co to w ogóle znaczy, że refleksje życiowe - na nie? Znaczy że lepiej iść przez życie jak to tępe bydlę, od narodzin aż po grób? No, może i dla niektórych lepiej. Jak sobie by taki żul spod sklepu pozwolił na życiowe refleksje, to mógłby skończyć z pętlą na szyi. Natomiast innym one naprawdę mogą pomóc, na przykład wydostać się z życiowego dołka. Nie zapominaj o tym, nie ma co tak przekreślać.EjE pisze:Może niejasno piszę i jestem źle rozumiany. Chodzi o to, że nikogo nie obchodzi jakie masz zdanie na temat swój, otoczenia, życia, pracy, jeśli Twoje działania są inne. Można powiedzieć, że to właśnie działania definiują kim jesteśmy, nie to ile wiedzy zgromadziliśmy i jacy to oczytani jesteśmy. Ksiązki, nauka do celów praktycznych jak najbardziej. Refleksje życiowe - nie, myślenie praktyczne na rzecz bieżącej sytuacji - tak.
To w tym złego, że zachowujesz się jak totalny burak i ze sprawiedliwością nie ma to nic wspólnego. Mówi się, że ekstrycy są tacy empatyczni, ale jakoś bardzo trudno im sobie uświadomić co może czuć na przykład człowiek w kinie zwracający im uwagę na głośne zachowanie. Chce taki poprawić komfort odbioru filmu, nie tylko sobie z resztą, uprzejmie zwraca uwagę, nie mając absolutnie złych intencji, a zostaje zrugany i opluty. Ja nigdy nie byłem świadkiem takiego buractwa w wydaniu intro. Jeśli ktoś był - proszę o przykłady, jeśli nie - mam tu jeden przykład na wyższość I>E.EjE pisze:Ja też potrafię okrzyczeć takiego krytykanta. Tym bardziej jeśli nie był w danej sytuacji a ocenia moją reakcję. I to wcale nie jest związane z potrzebą uznania tej osoby/grupy, a bardziej poczuciem sprawiedliwości. I co w tym złego? Jak się wkurzysz
Ehhh, nożem można się skaleczyć, ale i można sobie przygotować kanapkę. Znaczy - od człowieka zależy czy się obchodzi z narzędziami, którymi dysponuje na swoją korzyć czy niekorzyść. Współczuć można takim, co to porównywaniem do innych niszczą swoje samopoczucie. Bo są też tacy, którzy umieją czerpać z postaw innych dobre lekcje, których to motywuje, etc. A czy to intryk, czy ekstryk - to już chyba losowo. Obyś nie należał do tych nieumiejących, bo takie trzymanie na wodzy swojej wewnętrznej porównywarki musi być męczące. Raz się zapomnisz i ciach. Krzywda.EjE pisze:Nie napisałem, że boli. Napisałem, że robisz sobie krzywdę, w sensie jest to dla Ciebie niekorzystne. Porównując się zawsze będziesz czuł, że Ci czegoś brakuje i uzależniał swoje samopoczucie od rzeczy nieistotnych.
To trochę bardziej skomplikowane. Intryk, zastanawiając się nad swoimi słowami na zapas, nie kleci ich tak, żeby się przypodobać, tylko tak, żeby właśnie precyzyjnie wyrazić to co ma w głowie. Ciągle zakładasz że każdy ma tak samo, a ludzie ci od dwu stron tłuką że nie, że ma inaczej. A to, o czym piszesz - takie światopoglądowe kurwienie się - mówienie tego co inni chcą usłyszeć, to raczej domena polityków.EjE pisze:Według mnie muszą odpowiednio wszystko wyważyć, obliczyć, niczym coś powiedzą, czy to jest odpowiednie itp. Czyli się dopasować do sytuacji. Zamiast wyrażać siebie i to co się czuje w danej chwili.
Papatki :* Super się z tobą dyskutowało. Na pewno każdy tutaj będzie miał teraz dużo lepszy pogląd na ekstrawertyków :*EjE pisze:Na tym skończę dyskusję z mojej strony, dziękuje wszystkim dyskutującym :*