piekło introwertyków
-
- Zagubiona dusza
- Posty: 4
- Rejestracja: 26 lut 2014, 20:59
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Wrocław
Re: piekło introwertyków
Kwestia zaakceptowania swojej osobowości. Łącząc to z moją nieśmiałością, nie czuję się dobrze, ale nie spotykając się z ludźmi, nic nie zmienię. Takie błędne koło.
INFJ, 2w1
Re: piekło introwertyków
Śmiem się nie zgodzić.
To zależy, z jakimi osobami i w jakim otoczeniu się przebywa.
Ja też próbowałem kilka razy tak "na siłę" no i nic z tego nie wyszło.
Preferuję tylko dobrych znajomych, ewentualnie jakieś wypady typu rower / wycieczka.
To zależy, z jakimi osobami i w jakim otoczeniu się przebywa.
Ja też próbowałem kilka razy tak "na siłę" no i nic z tego nie wyszło.
Preferuję tylko dobrych znajomych, ewentualnie jakieś wypady typu rower / wycieczka.
-
- Introwertyk
- Posty: 123
- Rejestracja: 10 wrz 2013, 20:04
- Płeć: nieokreślona
- MBTI: 100% ekstrawertyk
Re: piekło introwertyków
Taka myśl mnie naszła... jak jakiś typ wejdzie np. z karabinem do szkoły i zacznie strzelać to często potem się słyszy od ludzi, którzy go znali: "on był taki spokojny" "w ogóle bym sie po nim tego nie spodziewał" itd. Myślę, że tacy ludzie to zazwyczaj introwertycy, którzy całe życie słyszeli ze są niedorozwinięci i mieli dosyć tego piekła na ziemi. Także trzeba sie zebrać i pokazać ekstrawertykom że mamy ich dość :lol:
- Donnerwetter
- Introrodek
- Posty: 16
- Rejestracja: 02 cze 2013, 20:45
- Płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Gdynia
Re: piekło introwertyków
Piekło ?
Moment, kiedy dochodzi do ciebie że zaczynasz się oddalać myślami od głównego nurtu dyskusji podczas spotkania/ imprezy itd. Tematy i klimat spotkania zaczynają być coraz bardziej obce, coraz mniej pomysłów w głowie jak można być ,,tu i teraz z tymi ludźmi". Nie wiem jak wy ale ja mam właśnie często takie światełko w głowie że ...OHO...NIE MA ODWROTU, nic z tego nie będzie już. A dlaczego porównuję to do piekła? Bo czasami nie da się uciec. Czasami jest to np. spotkanie rodzinne 3 dniowe a to jest dopiero 0,5 dnia a ty już jesteś w swoim świecie. A piekła mają to do siebie ze trwają wieczność ;p Pozdrawiam
Moment, kiedy dochodzi do ciebie że zaczynasz się oddalać myślami od głównego nurtu dyskusji podczas spotkania/ imprezy itd. Tematy i klimat spotkania zaczynają być coraz bardziej obce, coraz mniej pomysłów w głowie jak można być ,,tu i teraz z tymi ludźmi". Nie wiem jak wy ale ja mam właśnie często takie światełko w głowie że ...OHO...NIE MA ODWROTU, nic z tego nie będzie już. A dlaczego porównuję to do piekła? Bo czasami nie da się uciec. Czasami jest to np. spotkanie rodzinne 3 dniowe a to jest dopiero 0,5 dnia a ty już jesteś w swoim świecie. A piekła mają to do siebie ze trwają wieczność ;p Pozdrawiam
- Faramuszka
- Stały bywalec
- Posty: 226
- Rejestracja: 26 paź 2012, 17:25
- Płeć: kobieta
-
- Wtajemniczony
- Posty: 5
- Rejestracja: 24 maja 2014, 23:26
- Płeć: kobieta
- Lokalizacja: Kraków
Re: piekło introwertyków
Dokładnie:) Czasami też ludzie mają wrażenie, że ich nie słucham.A w sumie słucham co mówią, bo potrafię nawet dokładnie przytoczyć ich słowa , ale myślę już zupełnie o czym innymDonnerwetter pisze:Piekło ?
Moment, kiedy dochodzi do ciebie że zaczynasz się oddalać myślami od głównego nurtu dyskusji podczas spotkania/ imprezy itd. Tematy i klimat spotkania zaczynają być coraz bardziej obce, coraz mniej pomysłów w głowie jak można być ,,tu i teraz z tymi ludźmi". Nie wiem jak wy ale ja mam właśnie często takie światełko w głowie że ...OHO...NIE MA ODWROTU, nic z tego nie będzie już. A dlaczego porównuję to do piekła? Bo czasami nie da się uciec. Czasami jest to np. spotkanie rodzinne 3 dniowe a to jest dopiero 0,5 dnia a ty już jesteś w swoim świecie. A piekła mają to do siebie ze trwają wieczność ;p Pozdrawiam
-
- Pobudzony intro
- Posty: 160
- Rejestracja: 18 wrz 2013, 17:23
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 4w5
- MBTI: INFJ
- Lokalizacja: Warszawa
Re: piekło introwertyków
Pójście na imprezę rodzinną lub dyskotekę jest dla mnie najgorszym przeżyciem. Nie mogę odnaleźć się w tłumie napakowanych osób z alkoholem. Mało tego, że nie piję to jeszcze mój głos jest za cichy. Nawet mojego krzyku nie słychać czego dowiedziałem się na weselach. Jestem w stanie nie spać całą noc bo raz byłem na maratonie filmowym , a inni już usnęli, ale na weselu już mogę odlecieć od świadomości. Wystarczy jedno danie, a już się najem na całą noc. Jednak nie jest jeszcze tak źle bo nie muszę tańczyć. W przypadku dyskoteki to nigdy nie byłem w klubie, ale widząc po zdjęciach i filmach stwierdzam, że to nie moje środowisko. Jeszcze nie umiem się wyluzować by tańczyć. Jakbym miał znajomych imprezowiczów to pewnie by się zajęli sobą i mnie zostawili. I weź coś tu zrób, człowieku. Trzeba poszukać zielone "EXIT" :lol:
Re: piekło introwertyków
Niekoniecznie! Byłam kiedyś w klubie, usiadłam, żeby odpocząć po harcach na parkiecie, a naprzeciwko mnie zmaterializował się facet w okularach. Otworzył plecak, wyciągnął co najmniej pięciuset (pięćset?) stronicową książkę i najzwyczajniej w świecie zaczął czytać :lol:MatiZ pisze:Jakbym miał znajomych imprezowiczów to pewnie by się zajęli sobą i mnie zostawili. I weź coś tu zrób, człowieku. Trzeba poszukać zielone "EXIT" :lol:
Jeśli na świętego Prota jest pogoda albo słota, to na świętego Hieronima deszczyk jest albo go ni ma.
Re: piekło introwertyków
Tak czytam i czytam ten wątek...
Na studniówce nie byłam i nie żałuje bo kontakt z klasą zerowy, za dużo ludzi itd. Kluby od czasu do czasu są jak dla mnie ok tak ze 2x w roku, bardziej preferuję prywatki lub posiadówki z moją grupką. Imprezy w których nie znam nikogo są dla mnie trudne. Nawet jak ktoś zagada to gadka o pogodzie mnie męczy. Piekłem jest dla mnie też odczytywanie referatów wszelkiej maści na uczelni (prawie 50 osób na roku+ wykładowca, który wiadomo musi osądzać nas w pewien sposób).
Co do postów pt "nauczyciel intro- rzecz niewyobrażalna" to się nie do końca zgodzę. Ja wśród dzieci (przedszkole+ nauczanie zintegrowane i osoby niepełnosprawne intelektualnie) się czuję tak samo dobrze jak wśród znajomych (ale to chyba jedyny mój wyjątek jaki dopuszczam) ale jeśli jest w miarę mała grupa- tu plus jest też taki, że ma się swoją stałą klasę a nie lekcje w 5 klasach po 30 osób jak to bywa od II okresu edukacji w zwyż. ONI działają na mnie wyciszająco a klasy są max.8 osobowe w szkole specjalnej więc te praktyki to była dla mnie niesamowita przyjemność. Aczkolwiek pracy z 20 osobową sobie nie wyobrażam na dzień dzisiejszy (jako pomoc nauczyciela prędzej, jakbym miała wywiadówke dla 30 rodziców prowadzić to bym chyba tam umarła). Jejku mam nadzieję że rozumiecie o co mi chodzi, znowu mi słów brakuje, żeby to brzmiało dla innych zrozumiale
Dodatkową męką dla mnie jest ciągłe dopytywanie mojej mamy (ISFJ) "co się stało?"/"coś taka?"/"zła jesteś?" itd i to, że nie rozumie, że czasem nie chcę o czymś gadać i potrzebuje po prostu pobyć sama i traktuje to jako atak na siebie a mnie w środku aż skręca od takiego bombardowania :/
Na studniówce nie byłam i nie żałuje bo kontakt z klasą zerowy, za dużo ludzi itd. Kluby od czasu do czasu są jak dla mnie ok tak ze 2x w roku, bardziej preferuję prywatki lub posiadówki z moją grupką. Imprezy w których nie znam nikogo są dla mnie trudne. Nawet jak ktoś zagada to gadka o pogodzie mnie męczy. Piekłem jest dla mnie też odczytywanie referatów wszelkiej maści na uczelni (prawie 50 osób na roku+ wykładowca, który wiadomo musi osądzać nas w pewien sposób).
Co do postów pt "nauczyciel intro- rzecz niewyobrażalna" to się nie do końca zgodzę. Ja wśród dzieci (przedszkole+ nauczanie zintegrowane i osoby niepełnosprawne intelektualnie) się czuję tak samo dobrze jak wśród znajomych (ale to chyba jedyny mój wyjątek jaki dopuszczam) ale jeśli jest w miarę mała grupa- tu plus jest też taki, że ma się swoją stałą klasę a nie lekcje w 5 klasach po 30 osób jak to bywa od II okresu edukacji w zwyż. ONI działają na mnie wyciszająco a klasy są max.8 osobowe w szkole specjalnej więc te praktyki to była dla mnie niesamowita przyjemność. Aczkolwiek pracy z 20 osobową sobie nie wyobrażam na dzień dzisiejszy (jako pomoc nauczyciela prędzej, jakbym miała wywiadówke dla 30 rodziców prowadzić to bym chyba tam umarła). Jejku mam nadzieję że rozumiecie o co mi chodzi, znowu mi słów brakuje, żeby to brzmiało dla innych zrozumiale
Dodatkową męką dla mnie jest ciągłe dopytywanie mojej mamy (ISFJ) "co się stało?"/"coś taka?"/"zła jesteś?" itd i to, że nie rozumie, że czasem nie chcę o czymś gadać i potrzebuje po prostu pobyć sama i traktuje to jako atak na siebie a mnie w środku aż skręca od takiego bombardowania :/
Wiesz, lubię wieczory
Lubię się schować na jakiś czas
I jakoś tak, nienaturalnie
Trochę przesadnie, pobyć sam
Wejść na drzewo i patrzeć w niebo...
INFJ- Introvert(89%) iNtuitive(38%) Feeling(38%) Judging(78%)
Re: piekło introwertyków
piekło introwertyków:
- praca (fizyczna) w której jest szybkie tempo a współpracownicy to ekstrycy
- praca (fizyczna) w której jest szybkie tempo a współpracownicy to ekstrycy
- Papaja
- Intromajster
- Posty: 466
- Rejestracja: 04 sty 2014, 14:30
- Płeć: kobieta
- Enneagram: 1w9
- MBTI: ISTJ
- Lokalizacja: Poznań
Re: piekło introwertyków
Piekło to odczucie subiektywne.Dla mnie to ostatnio to zbyt duża liczba osób w małym pokoju nieustannie gadająca, hałasująca,trzaskająca drzwiami, ciągle kręcąca się, przeszkadzająca i przerywająca zadania wymagające dużo skupienia,ciszy i uwagi
Kto stworzył ten labirynt niepewności, tę świątynię dufności, naczynie grzechu, pole usiane tysiącem zasadzek, przedsionek piekła, kosz po brzegi napełniony chytrością, truciznę słodką jak miód, łańcuch, który wiąże śmiertelnych z doczesnością – kobietę?
Re: piekło introwertyków
Dla mnie piekłem jest w tej chwili otoczenie mojego mieszkania. Mieszkam w centrum Warszawy, na mojej ulicy jest dużo ogródków restauracyjnych, rozwrzeszczane tłumy prawie całą dobę, a ja potrzebuję ciszy, spokoju, zieleni, przestrzeni...
Re: piekło introwertyków
Zapomniałam dodać tak apropo postu martu:
dla mnie piekłem jest bufet na mojej uczelni w trakcie "spłynięcia" największych tłumów pielgrzymujących po jakiś obiad. Jest wtedy tak niesamowity hałas, że ostatnio wyszłam stamtąd z bólem głowy i siedziałam z zatkanymi uszami, wykład był balsamem na uszy do tego miejsce przy oknie z widokiem na drzewa... mimo tak dobrych warunków, po przerwie obiadowej dochodziłam do siebie przez co najmniej pół godziny żeby jako tako funkcjonować. brrr
dla mnie piekłem jest bufet na mojej uczelni w trakcie "spłynięcia" największych tłumów pielgrzymujących po jakiś obiad. Jest wtedy tak niesamowity hałas, że ostatnio wyszłam stamtąd z bólem głowy i siedziałam z zatkanymi uszami, wykład był balsamem na uszy do tego miejsce przy oknie z widokiem na drzewa... mimo tak dobrych warunków, po przerwie obiadowej dochodziłam do siebie przez co najmniej pół godziny żeby jako tako funkcjonować. brrr
Wiesz, lubię wieczory
Lubię się schować na jakiś czas
I jakoś tak, nienaturalnie
Trochę przesadnie, pobyć sam
Wejść na drzewo i patrzeć w niebo...
INFJ- Introvert(89%) iNtuitive(38%) Feeling(38%) Judging(78%)
Re: piekło introwertyków
jeszcze coś dodam, a mianowicie koszenie osiedlowych trawników przez pracowników administracji.
Potrafią brzęczeć kosiarkami od 7-mej rano przez kilka godzin...
(hałas=nic się poczytać nie da)
(hałas=bodźce)
ale jest jeden wielki plus tego zjawiska
zapach skoszonej trawy ma swój klimat.
Potrafią brzęczeć kosiarkami od 7-mej rano przez kilka godzin...
(hałas=nic się poczytać nie da)
(hałas=bodźce)
ale jest jeden wielki plus tego zjawiska
zapach skoszonej trawy ma swój klimat.
Re: piekło introwertyków
A ja lubię ten dźwięk. Uspokaja mnie Tak samo brzęczenie innych urządzeń typu suszarka itp.
Ostatnio złoszczą mnie ulice... wszędzie samochody, w samochodach ludzie, otwarte okna i muzyka. Idziesz ulicą i słyszysz plątaninę 10 beznadziejnych utworów, brrrrrr...
Ostatnio złoszczą mnie ulice... wszędzie samochody, w samochodach ludzie, otwarte okna i muzyka. Idziesz ulicą i słyszysz plątaninę 10 beznadziejnych utworów, brrrrrr...
Jeśli na świętego Prota jest pogoda albo słota, to na świętego Hieronima deszczyk jest albo go ni ma.