piekło introwertyków

W tym miejscu dyskutujemy o zjawisku introwertyzmu, o tym, jak wpłynął on na nasze życie, jakie są wady i zalety bycia introwertykiem.
leonidas
Stały bywalec
Posty: 222
Rejestracja: 10 lis 2010, 17:06
Płeć: nieokreślona

Re: piekło introwertyków

Post autor: leonidas »

generalnie dla mnie piekłem są miejsca w których muszę przebywać z większą grupą ludzi (6-10)
bo wtedy ci cichszi stają się piątym kołem u wozu,a gdy jest mniej niz z 6 osób nie ma na kim więcej skoncentrowac uwagi więc taka cicha myszka sie nie zatraci bo na nią wtedy tez bedzie uwaga więc nie poczuje tego zatracenia i zbędności,przynajmniej ja tak mam

a tak to większośc miejsc toleruje
Awatar użytkownika
fruwającybukszpan
Zagubiona dusza
Posty: 2
Rejestracja: 13 mar 2011, 15:43
Płeć: nieokreślona

Re: piekło introwertyków

Post autor: fruwającybukszpan »

Piekłem są przestrzenie, w których zamknięty jestem z grupą imperatywnych istot. Z racji na mój szacunek do istot innych, staram się nie przelewać całości siebie na otaczającą mnie grupę. Niestety, najczęściej bywa tak, że ja nie mam tu nic do gadania. Na pierwszy plan wychodzi tu cichutka walka o swoją osobowość. Można się albo zatracić, albo próbować stawiać czoła grupie imperatywnych samców alfa. Mam jednak wrażenie, że obie strategie, nie prowadzą mnie donikąd. Mam wrażenie, że niezależnie ode mnie skazany jestem na społeczną martwotę.
Awatar użytkownika
cityCAT
Pobudzony intro
Posty: 171
Rejestracja: 02 kwie 2011, 23:02
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Śląsk

Re: piekło introwertyków

Post autor: cityCAT »

Piekło introwertyków to ich szczelna samotnia, do której często nie umieją już nikogo wpuścić. Nie licząc oczywiście tych szczęściarzy, którzy nie mają tego odczucia, dzięki drugiej osobie. Lub takich, którzy nie doszli jeszcze do takiego stanu xP

Przebywanie z innymi ludźmi to przy tym lekki stresik :D
Actually, I CAN
magicamaestra
Zagubiona dusza
Posty: 2
Rejestracja: 02 kwie 2011, 22:29
Płeć: nieokreślona

Re: piekło introwertyków

Post autor: magicamaestra »

Witam. Na początku chciałam się przywitać, gdyż jestem nowa na tym forum :) Bardzo się cieszę, że tu trafiłam, bo dzięki temu dowiedziałam się, że jest więcej takich osób jak ja i że nie jestem aż tak dziwna jak mi się wydawało :D
cityCAT pisze:Piekło introwertyków to ich szczelna samotnia
Nie mogę się do końca z tym zgodzić, ponieważ introwertyk( a przynajmniej ja :P) właśnie w swojej samotni czuje się dobrze i swobodnie, oczywiście pod warunkiem że jest to wynikiem jego wyboru a nie np. faktu, że nie ma znajomych i nie ma innej możliwości spędzenia wolnego czasu, bo to są zupełnie dwie różne sytuacje.

Jeżeli chodzi o mnie to prawdziwym piekłem jest kiedy mam taki czas, że mam po prostu dość ludzi i najchętniej uciekłabym na bezludną wyspę a mimo tego muszę z nimi przebywać. To wiąże się z nieustanną walką z samą sobą, żeby nie być dla innych wredna, chamska i złośliwa. A taka się niestety robię przy nadmiarze kontaktów. Ale teraz już nauczyłam się, że co jakiś czas trzeba sobie zrobić przerwę :D Natomiast zupełnie nie robią na mnie wrażenia, tak jak tutaj wcześniej pisaliście, wszelkiego typu imprezy czy spotkania, nawet je lubię, pod warunkiem, że uczestniczę w tym bo tego chcę i mam na to ochotę :-)
Awatar użytkownika
cityCAT
Pobudzony intro
Posty: 171
Rejestracja: 02 kwie 2011, 23:02
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Śląsk

Re: piekło introwertyków

Post autor: cityCAT »

Ja mam samotnie nawet jak z ludźmi przebywam, raczej o to chodziło, bo może ktoś też ma podobnie
Actually, I CAN
Awatar użytkownika
my_way
Intronek
Posty: 56
Rejestracja: 22 kwie 2012, 22:19
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Wrocław

Re: piekło introwertyków

Post autor: my_way »

Ehh...., powiem tak, dla mnie chyba w tym momencie największym piękłem jest: wesele, szczególnie wesele gdzieś w rodzinie, gdzie widzę ludzi po raz pierwszy od 10 lat i mam ich niby pamiętać/lubić/dobrze się bawić, nie chodzi oto że nie lubię się bawić, bo w obrębie moich "znajomych" jestem naprawdę "dość" otwarty, towarzyski i nawet zabawny ale przy tylu nowych osobach, które mnie szczerze g**** obchodzą, z grającym disco polo w tle i lejącą się wódą(której najchętniej bym nie pił), staje się bardzo markotny i moje zdolności towarzyskie wychodzą na minusową skale. Nawet nie chodzi oto że się nie bawię, bo staram się uczestniczyć w tych "śmiesznych" rozmowach czy sobie potańczyć ale ile mnie to kosztuje energii, a gdy jeszcze trochę wypije to też nie chce mi się prowadzić tej "gry" i najczęściej cała moja introwertryczna natura wychodzi na świat :D

A pisze dlatego, że w tym roku już byłem na jednym, właśnie zostałem zaproszony na drugie, a podobno będzie później będzie jeszcze trzecie, nie żebym narzekał bo raz na 2-3 lata moge na taki event się wybrać ale tego roczna perspektywa to już jest lekkie przegięcie 8)
dopóki walczysz jesteś zwycięzcą
mariusz2011
Introrodek
Posty: 22
Rejestracja: 02 gru 2011, 23:24
Płeć: nieokreślona

Re: piekło introwertyków

Post autor: mariusz2011 »

Nie strasz. Niedługo idę na wesele. Jakieś rady?(zatyczki na uszy? :twisted:) :lol:
Awatar użytkownika
SardonicAlly
Pobudzony intro
Posty: 166
Rejestracja: 05 gru 2011, 23:33
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: okolice Krakowa. niezbyt bliskie

Re: piekło introwertyków

Post autor: SardonicAlly »

Rada jest bardzo prosta: tak naprawdę nie chodzi o obecność gości a o ich prezenty. No, więc moją wspaniale jak dotąd działającą techniką jest: w odpowiedzi na zaproszenie wysłać zdawkowe życzenia i pieniężną równowartość prezentu. I wszyscy są happy. Po co się męczyć :P
"The power of accurate observation is called cynicism by those who have not got it." Rest assured I've got it in abundance ;P

5w4, prone to procrastination
ISTP Craftsman I=89% S=79% T=89% P=58%
magicamaestra
Zagubiona dusza
Posty: 2
Rejestracja: 02 kwie 2011, 22:29
Płeć: nieokreślona

Re: piekło introwertyków

Post autor: magicamaestra »

Nie no moim zdaniem jednak pokazać się wypada. Moim sposobem jest po prostu przyjść, zjeść obiad i szybciutko się ulotnić :D
Awatar użytkownika
Inno
Legenda Intro
Posty: 1214
Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Re: piekło introwertyków

Post autor: Inno »

SardonicAlly pisze:Rada jest bardzo prosta: tak naprawdę nie chodzi o obecność gości a o ich prezenty. No, więc moją wspaniale jak dotąd działającą techniką jest: w odpowiedzi na zaproszenie wysłać zdawkowe życzenia i pieniężną równowartość prezentu. I wszyscy są happy. Po co się męczyć :P
Myślę, że jakbym nie szła na wesele, to nie dałabym pieniędzy/prezentu, tylko same życzenia. Może najwyżej bardzo bliskiej osobie, na której wesele nie mogłabym pójść z przyczyn ode mnie niezależnych.
Obrazek
Awatar użytkownika
maggie
Introwertyk
Posty: 93
Rejestracja: 02 cze 2012, 11:42
Płeć: nieokreślona

Re: piekło introwertyków

Post autor: maggie »

Nienawidzę wesel, studniówek, dyskotek, spotkań integracyjnych z osobami, których praktycznie nie znam, jazdy samochodem z osobą, którą ledwie znam.. nie wiem czy to tak trudno po prostu oglądać widoki niż klepać trzy po trzy albo wchodzenie po schodach z sąsiadem to już w ogóle piekło level hard..
"To krępujące milczenie. Czemu ględzenie o bzdetach uważamy za wyraz nieskrępowania?
Po tym można poznać kogoś wyjątkowego. Kiedy można zamknąć ryj i wspólnie sobie pomilczeć."
Awatar użytkownika
Padre
IntroManiak
Posty: 627
Rejestracja: 07 wrz 2010, 15:34
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
Kontakt:

Re: piekło introwertyków

Post autor: Padre »

maggie pisze:jazdy samochodem z osobą, którą ledwie znam..
To jeszcze pół biedy, można odpowiadać półsłówkami. W najgorszym razie dostanie się łatkę mruka i po sprawie. Gorzej jest jechać samochodem z gadatliwą osobą którą znasz :?
I explore the frontiers of safety! I laugh at danger, from a distance, and quietly, so as not to get all worked up.
Awatar użytkownika
maggie
Introwertyk
Posty: 93
Rejestracja: 02 cze 2012, 11:42
Płeć: nieokreślona

Re: piekło introwertyków

Post autor: maggie »

Padre pisze:Gorzej jest jechać samochodem z gadatliwą osobą którą znasz :?
Przynajmniej nie uzna Ciebie za dziwaka, bo się nie odzywasz.
-mikamves- pisze:Też tego nie znoszę bo niestety mieszkam w bloku.
W ogóle bloki to jest tragedia dla mnie i przeważnie jak zawsze chce odpocząć to wiecznie ktoś się napatoczy, a to kartka ze spółdzielni, a to kobita po coś przyłazi i się pyta. Na balkon wyjdę żeby książkę poczytać, to inna baba wyłazi do okna i zaczyna rozmowę chociaż już tak wysoko podnoszę okładkę aby wreszcie zrozumiała aluzje i się w końcu zamknęła.. Nie wiem może gdzieś indziej jest spokojniej, a ja mam pecha..
"To krępujące milczenie. Czemu ględzenie o bzdetach uważamy za wyraz nieskrępowania?
Po tym można poznać kogoś wyjątkowego. Kiedy można zamknąć ryj i wspólnie sobie pomilczeć."
Awatar użytkownika
maggie
Introwertyk
Posty: 93
Rejestracja: 02 cze 2012, 11:42
Płeć: nieokreślona

Re: piekło introwertyków

Post autor: maggie »

-mikamves- pisze:Na deser mam jeszcze kilka wiertarek z bloku obok, bo właśnie go ocieplają. O młodym pokoleniu osiedlowych sztajmesów, którzy upatrzyli sobie w tym roku ławkę po moim oknem już nie będę pisał, bo już mnie cholera bierze. Kocham lato w blokach. :(
Na pocieszenie powiem , że mam tak samo. Jeszcze u mnie zaczęli robić grilla pod oknem plus muzyka disco polo. Nie wiem czy oni się nie czują, że mieszkają w zasranym bloku,a nie na jakiś działkach.. w dodatku nie wyjdę i nic nie powiem, bo później użeraj się z bandą idiotów, z którymi się i tak nie dogadasz.
"To krępujące milczenie. Czemu ględzenie o bzdetach uważamy za wyraz nieskrępowania?
Po tym można poznać kogoś wyjątkowego. Kiedy można zamknąć ryj i wspólnie sobie pomilczeć."
Awatar użytkownika
Giuseppe
Intronek
Posty: 41
Rejestracja: 12 lip 2012, 18:54
Płeć: mężczyzna

Re: piekło introwertyków

Post autor: Giuseppe »

-mikamves- pisze:Na deser mam jeszcze kilka wiertarek z bloku obok, bo właśnie go ocieplają. O młodym pokoleniu osiedlowych sztajmesów, którzy upatrzyli sobie w tym roku ławkę po moim oknem już nie będę pisał, bo już mnie cholera bierze. Kocham lato w blokach. :(
Spoko spoko, znam ten ból, rok temu bite 6 miesięcy dzień w dzień wiercili, przeklinali, łazili, stukali od bladego świtu aż do niemal wieczora (!). A że studiuję zaocznie to siłą rzeczy dużo czasu spędzałem w domu, więc kolorowo nie było. Ocieplanie się skończyło to jeden z sąsiadów stwierdził, że wypada zrobić remont. I tak remonty trwają aż do dziś. Czasem mam wrażenie, że mieszkam na jakiejś budowie, a nie na spokojnym swego czasu osiedlu. Nie ma łatwo.
ODPOWIEDZ