Re: Przyczyny introwertyzmu
: 01 paź 2016, 23:50
Myślę, że przyczyną introwertyzmu jest przeważnie otoczenie, niemniej człowiek introwertykiem się niestety rodzi. Otoczenie jednak pokazuje danej jednostce, że coś z nią jest nie tak, lub daje jej do zrozumienia, że mimo swojego specyficznego charakteru nie odstaje od innych i jest ok.
Jeżeli introweryk trafi się na otoczenie zajebistych ekstrawertyków, panów świata, którzy uważają się za nie wiadomo kogo i potrafią niszczyć jednostki odstające od wzorca, wówczas introwertyk, który jest na początku drogi przyjaźnie nastawiony do świata i ludzi, nabiera swoistego syfu i zaczyna stronić od świata niczym Golum ze swoim skarbem. Przyczyną takiego zachowania jest najprawdopodobniej strach przed kolejnymi osobami, które uważają się za ziemskich bogów i potrafią takiego introwertyka zniszczyć w dwóch słowach, a on nawet się nie odgryzie bo ma pustkę w głowie. Wtedy introwertyk zamyka się w sobie i nabywa w pewnym stopniu nerwicę, stąd każda interakcja społeczna jest dla niego wyzwaniem, ponieważ ma w myślach strach przed poniżeniem. Co gorsza, przyjmując, że w otoczeniu wystąpi całkowity brak przyjaznych osób, wówczas introwertyk zyskuje upośledzenie społeczne i swoiste zacofanie. Dlatego kiedy ekstrawertyk będzie kolekcjonował tysiące wspomnień, a każde wyzwanie będzie dla niego zwykłą rutyną, introwertyk będzie musiał nadrabiać zaległości i stracony czas na siedzenie w domu, poprzez wchodzenie w coraz to cięższe sytuacje prowadzące do tzw. normalności życia, oczywiście chodzi mi o hardcorową skrajność.
Z kolei jeśli introwertyk od małego trafi się na otoczenie przyjaźnie nastawionych osób, wówczas nie pomyśli nawet, że odstaje od reszty. W takich wypadkach poprzez przebywanie w grupie osób i ciągłe interakcje społeczne, zyska poczucie własnej wartości oraz pewność siebie. Wówczas przeżyje tak jak inni młodość i resztę życia. Tak to mniej więcej widzę. Otoczenie jest kluczem do normalności. Sorki za literówki
Jeżeli introweryk trafi się na otoczenie zajebistych ekstrawertyków, panów świata, którzy uważają się za nie wiadomo kogo i potrafią niszczyć jednostki odstające od wzorca, wówczas introwertyk, który jest na początku drogi przyjaźnie nastawiony do świata i ludzi, nabiera swoistego syfu i zaczyna stronić od świata niczym Golum ze swoim skarbem. Przyczyną takiego zachowania jest najprawdopodobniej strach przed kolejnymi osobami, które uważają się za ziemskich bogów i potrafią takiego introwertyka zniszczyć w dwóch słowach, a on nawet się nie odgryzie bo ma pustkę w głowie. Wtedy introwertyk zamyka się w sobie i nabywa w pewnym stopniu nerwicę, stąd każda interakcja społeczna jest dla niego wyzwaniem, ponieważ ma w myślach strach przed poniżeniem. Co gorsza, przyjmując, że w otoczeniu wystąpi całkowity brak przyjaznych osób, wówczas introwertyk zyskuje upośledzenie społeczne i swoiste zacofanie. Dlatego kiedy ekstrawertyk będzie kolekcjonował tysiące wspomnień, a każde wyzwanie będzie dla niego zwykłą rutyną, introwertyk będzie musiał nadrabiać zaległości i stracony czas na siedzenie w domu, poprzez wchodzenie w coraz to cięższe sytuacje prowadzące do tzw. normalności życia, oczywiście chodzi mi o hardcorową skrajność.
Z kolei jeśli introwertyk od małego trafi się na otoczenie przyjaźnie nastawionych osób, wówczas nie pomyśli nawet, że odstaje od reszty. W takich wypadkach poprzez przebywanie w grupie osób i ciągłe interakcje społeczne, zyska poczucie własnej wartości oraz pewność siebie. Wówczas przeżyje tak jak inni młodość i resztę życia. Tak to mniej więcej widzę. Otoczenie jest kluczem do normalności. Sorki za literówki