(nie)Rzeczywistość

W tym miejscu dyskutujemy o zjawisku introwertyzmu, o tym, jak wpłynął on na nasze życie, jakie są wady i zalety bycia introwertykiem.
Awatar użytkownika
Inno
Legenda Intro
Posty: 1214
Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

(nie)Rzeczywistość

Post autor: Inno »

Matka Canettiego (pisarza) powiedziała mu w młodości:
"Rzeczywistość jest wszystkim. Ten, kto się kryje przed rzeczywistością, nie zasługuje na to, żeby żyć".
(NIE CHODZI mi oto, czy zasługuje, czy nie, bo nie jej to oceniać, ani nam)
CHODZI MI o rolę rzeczywistości w naszym życiu.

Cytat jednego z forumowiczów z wątku „Z głową w chmurach, czyli...”:
„W zasadzie, świat marzeń jest dla mnie bardziej realny od "rzeczywistości" a samo przebywanie w "rzeczywistości" jest dla mnie bolesne...”
Chciałabym się dowiedzieć w jakim stopniu rzeczywistość wywiera wpływ na wasze życie, na ile jest dla was ważna, co z niej czerpiecie etc.
W sumie nie do końca wiem, o co mi chodzi ^^

Pytam, bo ja się w rzeczywistości nie umiem odnaleźć, a przecież żyję w niej. :?
Uwielbiam czytać książki i rozmyślać, a reszta mnie mało obchodzi. Jak pomyślę, że niedługo zacznę już takie stricte dorosłe, samodzielne życie, w którym trzeba się zajmować kolosalną ilością prozaicznych i banalnych dupereli to mi się słabo robi. W ogóle nie mam do tego głowy. Dlatego m.in. nie chcę mieć dzieci. Przydałaby mi się taka dawna żona, co by się zajęła praktyczną stroną życia ^^

Większość ludzi czerpie z rzeczywistości, umiejscawia w niej swoje cele itd. a ja nie umiem jakoś znaleźć nic dla czego warto byłoby żyć, starać się, co by dopingowało. Nie rozumiem po co ludzie robią większość rzeczy, tzn. znam oczywiście logiczne wytłumaczenia i powody, ale w ogóle nie czuję tego.

Co sprawia, że chce wam się żyć?

Piszcie, nie piszcie, jak chcecie.
Obrazek
Awatar użytkownika
Ausencia
Intromajster
Posty: 503
Rejestracja: 20 lip 2008, 16:08
Płeć: nieokreślona

Post autor: Ausencia »

Hm, w zetknięciu z rzeczywistoscią prawie zawsze przegrywam. Nie przystaje do niej, i takze nie umiem się w niej odnalezc. Przykładem moze być np. to ze zawsze robię coś, co normalnym ludzion przychodzi z łatwoscią, podwojnie i ze zdwojonym wyslikiem. Mam na mysli sprawy zupelnie prozaiczne, jak chocby egzamin na prawko (zdalam z trudem za trzecim, podczas gdy moi znajomi zdają generalnie za 1 i rzadziej za drugim) albo fakt, ze irytuje mnie niesprawiedliwe traktowanie osob z mojej klasy przez jednego z nauczycieli, podczas gdy inni mają to gdzies. Zresztą ogolnie wyolbrzymiam sprawy. Stresuję się czyms, co inni mają gdzies itd. Wracając do szarej rzeczywistosci... nie umiem gotowac, nie widzę balaganu, mama robi mi wyrzuty, ze np. omijam stertę brudnych naczyn, a ja ich po prostu nie zauwazam! ;/

Straszna ofiara losu ze mnie. Ale coz, jakos trzeba się nauczyc z tym zyc. Choc przyznam, ze czasem wpadam w paranoję. Wyobrazam sobie np samodzielne zycie, gdzie wlasnie nie będzie mozna zaszyc się w ciemnym kącie z ksiązeczką i muzyczką delikatnie sączącą się z glosniczkow w odcięciu od swiata.
Inno, naparwdę nie jestes wyjątkiem. Ja tez męczę się zyciem. A z drugiej strony bardzo tego nie chcę, chcialabym normalnie podchodzic do wszystkiego... Boze jak wtedy byloby łatwo...
Aktualnie boli mnie, ze nawet gdybym chciala komus powiedziec o tym co mnie uwiera gdzies w srodku, nie umialabym tego wyrazic tak by mnie zrozumiano. A moze boję się niezrozumienia.
Cholera, znowu zaczynam, a myslalam ze ten etap mam juz za sobą.
Szlagbyto.
Ingart

Post autor: Ingart »

Ausencia pisze:Aktualnie boli mnie, ze nawet gdybym chciala komus powiedziec o tym co mnie uwiera gdzies w srodku, nie umialabym tego wyrazic tak by mnie zrozumiano. A moze boję się niezrozumienia.
Nie ty jedna. Chociaz czasami u mnie problemem moze nie jest to ze nie umialbym wyrazic tego slowami ale to czy ja sam mam pojecie o tym co mnie uwiera. Czuje to ale nie potrafie powiedziec co to jest lub skad sie wzielo.

Z doroslym zyciem na pewno bedzie wesolo. Nie mam bladego pojecia co wtedy bedzie, jak to bedzie. Nie umiem gotowac ale chyba nie umre z glodu. Z balaganem pewnie bedzie to wygladac tak ze moje rzeczy beda lezec w jakims blizej nie okreslonym miejscu dopoki nie zadecyduje ze powinny lezec gdzies obok. Na razie taka metoda sie sprawdza ale mam niejasne wrazenie ze nie bedzie tak kolorowo wiec dopuszczam do siebie mozliwosc lekkiej korekty na rzucanie rzeczy na swoje miejsca. Nie wiem czego ludzie chca od balaganu. Lezy sobie, nie przeszkadza, nie ucieka ci nigdzie, mozna sie nim zajac wtedy kiedy to jest niezbednie konieczne i w takiej ilosci jaka jest potrzebna w danym momencie.

Pytanie o to co sprawia ze chce nam sie zyc przypomina mi pytanie o sens istnienia. Czy mozna piekno uczynic sensem swojego zycia? Dobra muzyja, ciekawy film, interesujaca ksiazka, piekny widok sprawiaja ze milo sie zyje. Ostatnio zaczalem cwiczyc uwaznosc. To jest ciekawe doswiadczenie kiedy nie werbalizuje mysli i wiem co sie dzieje dookola, slysze odglosy, widze zwykle rzeczy na ktore normalnie nie zwracam uwagi. Na razie udaje mi sie przez jakies 10-20s.
Awatar użytkownika
Ausencia
Intromajster
Posty: 503
Rejestracja: 20 lip 2008, 16:08
Płeć: nieokreślona

Post autor: Ausencia »

Ingart pisze: Nie wiem czego ludzie chca od balaganu. Lezy sobie, nie przeszkadza, nie ucieka ci nigdzie, mozna sie nim zajac wtedy kiedy to jest niezbednie konieczne i w takiej ilosci jaka jest potrzebna w danym momencie.


Wyjdź za mnie!
;) ;)

A tak serio, co do sensu. Chyba to jest rzecz względna. Kazdy widzi sens inaczej, jedni nie potrzebują go okreslac i zyją sobie tak bez sensu, jeszcze inni cale zycie zastanawiają się gdzie jest sens, czyniąc samo poszukiwanie tegoż sensem, a pozostali nazywają go sobie jakos dla swietego spokoju. Dla mnie sens to dązenie. Dązenie wciąz do czegoś nowego, do poznania, zrozumienia, milosci, szczescia, odkrywania itd.
Dązenie do. Tak to widzę.
Awatar użytkownika
Inno
Legenda Intro
Posty: 1214
Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Inno »

Ausencia pisze: jak chocby egzamin na prawko (zdalam z trudem za trzecim, podczas gdy moi znajomi zdają generalnie za 1 i rzadziej za drugim)
To i tak gratulacje. Ja się zastanawiam, czy w ogóle robić. Oblałam już 2 razy i jakoś mi się nie śpieszy do ponownego podejścia. Ciągle nie wiem kto ma mieć pierwszeństwo i gdzie się ustawiać przy różnych liniach. Prowadzenie chyba nie jest mi pisane. :roll:

Gotować umiem i na ogół wychodzą mi pyszności, z tym że nie bardzo mi się chce. Nie lubię jeść, to dla mnie strata czasu, niestety nie da się tego obejść. Marzą mi się jakieś tabletki jak w książkach/filmach sf, po połknięciu których czuje się sytość i ma się jedzenie z głowy.
Ausencia pisze: nie widzę balaganu, mama robi mi wyrzuty, ze np. omijam stertę brudnych naczyn, a ja ich po prostu nie zauwazam! ;/
Heh, mam tak samo. Starzy mi chyba nie wierzą, że można nie zauważać bałaganu. Toczymy o to odwieczne wojny. Nienawidzę sprzątać. Połowę rzeczy trzymam na podłodze ^^
Ingart pisze: Nie wiem czego ludzie chca od balaganu. Lezy sobie, nie przeszkadza, nie ucieka ci nigdzie, mozna sie nim zajac wtedy kiedy to jest niezbednie konieczne i w takiej ilosci jaka jest potrzebna w danym momencie.
Podobno przeszkadza. Bardzo. Tak bardzo, że to usprawiedliwia dręczenie mnie i zaganianie do sprzątania =.=’ Leży i właśnie dlatego przeszkadza. Bo podobno można się potknąć i wywrócić. Hm, nigdy mi się to nie przydarzyło, po prostu obchodzę, proste. Dla niektórych nie, bo im brzydko wygląda i w ogóle jak tak można żyć w bałaganie. Niech ich szlag.
Ausencia pisze: Wyobrazam sobie np samodzielne zycie, gdzie wlasnie nie będzie mozna zaszyc się w ciemnym kącie z ksiązeczką i muzyczką delikatnie sączącą się z glosniczkow w odcięciu od swiata.
Ech, ja bym tak chciała. Ale masz rację, nie da się.
Ingart pisze: Czy mozna piekno uczynic sensem swojego zycia?
Wszystko można, wedle uznania.
Ausencia pisze: Chyba to jest rzecz względna. Kazdy widzi sens inaczej,
Tak, dlatego pytam co dla Was - poszczególnych jednostek jest tym sensem.
Ausencia pisze: Dla mnie sens to dązenie. Dązenie wciąz do czegoś nowego, do poznania, zrozumienia, milosci, szczescia, odkrywania itd.
Dązenie do. Tak to widzę.
Fajnie, brzmi optymistycznie. Mi trudno dążyć do czegokolwiek, bo widzę przed sobą czarną dziurę. Na razie dążę do samozagłady :roll:
Ausencia, a jak to się u Ciebie sprawdza w praktyce?
Obrazek
Awatar użytkownika
Sorrow
Krypto-Extra
Posty: 829
Rejestracja: 21 gru 2007, 1:48
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: ENFP

Post autor: Sorrow »

We mnie wiele aspektów rzeczywistości, które w tym kraju uważa się za normalne, typu zdrada, oszustwa, wyzysk, niesprawiedliwość, itd. zwyczajnie budzi odrazę. Tak więc staram się odcinać od pewnych jej sfer.
Moja galeria na DeviantArt

"Violence solves everything."
Awatar użytkownika
Ausencia
Intromajster
Posty: 503
Rejestracja: 20 lip 2008, 16:08
Płeć: nieokreślona

Post autor: Ausencia »

Jak to się u mnie sprawdza?
Wyznaczam sobie jakis punkt odniesienia, cele (zwykle małe, bo nie lubię dalekosięznych, wbrew pozorom jestem realistką) i staram sie robić wszystko, zeby do nich dązyc. Czyli konkretnie najprostszy przykład - uczyc się, jesli chcę dostac się na studia. Oczywiscie nie zawsze mi się udaje wytrwac, ale sam fakt, że mam coś przed sobą, ze na koncu drogi nie ma pustki, trzyma mnie przy zdrowych zmysłach.
I nie tracę nadziei. Nigdy. (Bycie glupim ma swoje przywileje ;))
Nie chodzi o to, ze nie mam chwil slabosci i uczucia "doniczegosięnienadawalnosci" - mam ich az nazbyt wiele, a wtedy nie mam siły do działania, jestem wypalona, nazywam to spadkiem formy. Ale wiem, ze nie wolno mi się poddac. I robię co mogę, zeby się podniesc. Obecnosc bliskich bywa w takich wypadkach najkorzystniejsza. Bo zazwyczaj wlasnie sama obecnosc wystarcza.
Awatar użytkownika
qb
IntroManiak
Posty: 736
Rejestracja: 25 maja 2008, 23:36
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: INFP
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Post autor: qb »

Rzeczywistość. Można by powiedzieć, że każdego ranka kiedy się budzę dostaję od niej w mordę i uświadamiam sobie, że to już nie sen i wróciłem do swojego nudnego, nieudanego jak na razie, życia. No ale cóż począć, trzeba jakoś sobie radzić.

Ja celu jako takiego nie mam. Niby jest to skończenie studiów, ale tak na prawdę nie wiem czy to coś zmieni w moim życiu, czy ludzie będą inaczej na mnie patrzeć czy coś w ten deseń.
Trust yourself, no matter what anyone else thinks.
bezimienny
Introwertyk
Posty: 93
Rejestracja: 09 cze 2008, 13:20
Płeć: nieokreślona

Re: (nie)Rzeczywistość

Post autor: bezimienny »

Niech mój post uświetni ta wspaniała łacińska sentencja:
Ex nihilo rhinitis :)
Inno pisze: Chciałabym się dowiedzieć w jakim stopniu rzeczywistość wywiera wpływ na wasze życie, na ile jest dla was ważna, co z niej czerpiecie etc.
W sumie nie do końca wiem, o co mi chodzi ^^
Sam do końca nie wiem, o co Ci chodzi, lecz choć jestem raczej umysł ścisły i temat kojarzy mi się nieco z wypracowaniami z j. pol. (tzw. pejoratywne konotacje :P ), to podejmę się trudu napisania własnych przemyśleń. Dodam, że już kilka razy zabierałem się za ten wątek, ale ostatecznie rezygnowałem, gdyż nie czułem się gotowy.
Podejrzewam, że chodzi o coś w stylu: zewnętrzny sukces nie jest dla mnie najważniejszy (I) lub żyję bardziej w swoim świecie idei i koncepcji (II). Bo jaki wpływ ma na nas rzeczywistość, to chyba każdy na co dzień odczuwa. W rzeczywistości jesteśmy osadzeni i w niej tylko można realizować swoje potrzeby. Nawiązując jednak do cytatu nr II, to ja na przykład żyję bardziej w zgodzie z moją ideą sprawiedliwości i to do niej staram się dopasowywać rzeczywistość niż dopasowywać się do rzeczywistości. Często bywam bardziej abstrakcyjny niż praktyczny.
Inno pisze:Pytam, bo ja się w rzeczywistości nie umiem odnaleźć, a przecież żyję w niej. :?
Uwielbiam czytać książki i rozmyślać, a reszta mnie mało obchodzi. Jak pomyślę, że niedługo zacznę już takie stricte dorosłe, samodzielne życie, w którym trzeba się zajmować kolosalną ilością prozaicznych i banalnych dupereli to mi się słabo robi. W ogóle nie mam do tego głowy. Dlatego m.in. nie chcę mieć dzieci. Przydałaby mi się taka dawna żona, co by się zajęła praktyczną stroną życia ^^
Nie przejmuj się, weź się w garść. Co taka smutna jesteś? I w ogóle nie piexxol. Przepraszam. Znów mnie żarty poniosły. :D
Tak sobie myślę, że pewnie istnieje jakaś książka na ten temat. Proponuję dobrze przygotować się teoretycznie, można poczytać też na temat takich obaw i myślę, że będzie lepiej. Albo... Się nie przejmować, bo jesteś inteligentna i wiadomo, że sobie poradzisz. W tej kwestii ja przynajmniej mam takie podejście.
Inno pisze:Większość ludzi czerpie z rzeczywistości, umiejscawia w niej swoje cele itd. a ja nie umiem jakoś znaleźć nic dla czego warto byłoby żyć, starać się, co by dopingowało. Nie rozumiem po co ludzie robią większość rzeczy, tzn. znam oczywiście logiczne wytłumaczenia i powody, ale w ogóle nie czuję tego.
Jak czegoś nie czujesz, to tego nie rób. Hm, rzeczywistość. Jak myślę o tym słowie, to w głowie uparcie pojawia mi się pojęcie liczb rzeczywistych. Umysł podpowiada mi, żeby o nim wspomnieć. Chyba dlatego, żeby podkreślić umiłowanie do abstrakcji.
Nie wiem, ja chciałbym dostać się na studia, zażyć trochę samodzielnego życia w jakimś mieszkaniu poza moim rodzinnym domem i miastem, chciałbym zmienić parę rzeczy w moim wyglądzie, chciałbym przeczytać taką jedną książkę. Ogólnie: chce mi się. Ale nie mam pojęcia co może sprawić by Tobie się chciało. Może to po prostu jesień i za mało słońca?
Inno pisze:Co sprawia, że chce wam się żyć?
Obiektywnie rzecz biorąc, to instynkty przetrwania i rozrodczy. :)
hetman

Re: (nie)Rzeczywistość

Post autor: hetman »

Rzeczywisty świat ma dla mnie niewiele do zaoferowania. Jestem, podobnie jak Wy typem idealisty, marzyciela...to jest cechą wszystkich introwertyków, że kierują się ku światu własnych myśli...
kosmita
Intro-wyjadacz
Posty: 411
Rejestracja: 19 lis 2008, 17:08
Płeć: nieokreślona

Re: (nie)Rzeczywistość

Post autor: kosmita »

Rzeczywistość jest dla mnie miejscem do realizacji celów. Oczywiście wtedy, jeżeli rzeczywistością nazywamy to co się znajduje na dysku twardym komputera tudzież w moim ulubionym miejscu w tym świecie - w mym zeszycie. W tych elementach rzeczywistości znajdują się moje koncepcje, wszelkie przejawy twórczości, to mój świat. To taka rzeczywistość i nierzeczywistość.
szukam
ODPOWIEDZ