Strona 7 z 10

Re: Malomownosc

: 09 paź 2010, 23:22
autor: MetalMan
Inno pisze:
qb pisze:I szuka mecenasa :P
Sponsora. :P

Skojarzylo mi się z galeriankami :roll:
:mrgreen:

Re: Malomownosc

: 09 paź 2010, 23:35
autor: przybysz
MetalMan pisze:
Inno pisze:
qb pisze:I szuka mecenasa :P
Sponsora. :P

Skojarzylo mi się z galeriankami :roll:
:mrgreen:
Hmm. Głodnemu chleb na myśli? ;)

Ale fakt faktem, patologicznych doczekaliśmy się czasów w których wszystko kojarzone jest z seksem :? i wokół niego się kręci :x

Re: Malomownosc

: 09 paź 2010, 23:44
autor: Inno
przybysz pisze:Ale fakt faktem, patologicznych doczekaliśmy się czasów w których wszystko kojarzone jest z seksem :? i wokół niego się kręci :x
A kiedyś to niby było inaczej? :P

Re: Malomownosc

: 06 lut 2011, 20:40
autor: higsa
MetalMan pisze:Skojarzylo mi się z galeriankami :roll:
:mrgreen:
Inno pisze:
qb pisze:I szuka mecenasa :P
Sponsora. :P
Skojarzylo mi się z galeriankami :roll:
:mrgreen:
A'propo filmu, ostatnio usłyszałam, że jestem jak stare dobre kino, jest wizja ale niestety fonii nie słychać. Po czym nastąpił komentarz: w dzisiejszych czasach takie coś niestety nie ma przyszłości.
A więc pozdrawiam wszystkich małomównych "bezprzyszłościowych" introwertyków. :wink:

Re: Malomownosc

: 06 lut 2011, 22:54
autor: Padre
hiksa pisze: A'propo filmu, ostatnio usłyszałam, że jestem jak stare dobre kino, jest wizja ale niestety fonii nie słychać. Po czym nastąpił komentarz: w dzisiejszych czasach takie coś niestety nie ma przyszłości.
A więc pozdrawiam wszystkich małomównych "bezprzyszłościowych" introwertyków. :wink:
Co niestety w jakimś stopniu może być prawdą. W jakiś czas po rozpoczęciu dowiedziałem się, że do pracy zostałem przyjęty bo... byłem rozmowniejszy. Chyba niechcący wygryzłem jakiegoś holenderskiego introwertyka :roll:

Re: Malomownosc

: 07 lut 2011, 16:44
autor: Padre
bezinteresownaa pisze:ja w pracy mam tak, że z rana gadam więcej, a w miarę upływu czasu gadam coraz mniej, ale nie jest to związane ze zmęczeniem, tylko tym, że rano jest kilka osób a potem cały pokój,czyli kilkanaście osób... :? i wnerwia mnie to w sobie, że im liczniejsza grupa tym ja bardziej małomówna. :(
Wspolczuje, po dniu w takich okolicznosciach przyrody konczylem z reguly z poteznym bolem glowy. Teraz jednak mam pelny komfort, bo dziele dziuple z jednym tylko wspolmeczennikiem.

Re: Malomownosc

: 10 lut 2011, 12:14
autor: Nat
Mój mąż, typowy introwertyk, jest ciekawym przypadkiem osoby małomównej, której małomówność jednak jakoś umyka otoczeniu. Przykład: jesteśmy na imprezie, wszyscy gadają, gadają, po godzinie on podsumowuje dyskusję jednym zdaniem i... trafia w samo sedno. Wszyscy przytakują, nic dodać, nic ująć, i rozpoczynają następny temat. Po dwóch godzinach sytuacja się powtarza. No i na koniec mój mąż wychodzi z opinią superbłyskotliwego rozmówcy, a nikt nie pamięta, że on się odezwał może ze cztery razy w ciągu całej imprezy!
Przyznam, że nie wiem, jak on to robi, ale nikt nie zwraca uwagi na to, że on jest małomówny, chociaż jest. Zagadka... :)

Re: Malomownosc

: 10 lut 2011, 14:07
autor: Ausencia
Nat pisze:Mój mąż, typowy introwertyk, jest ciekawym przypadkiem osoby małomównej, której małomówność jednak jakoś umyka otoczeniu. Przykład: jesteśmy na imprezie, wszyscy gadają, gadają, po godzinie on podsumowuje dyskusję jednym zdaniem i... trafia w samo sedno. Wszyscy przytakują, nic dodać, nic ująć, i rozpoczynają następny temat. Po dwóch godzinach sytuacja się powtarza. No i na koniec mój mąż wychodzi z opinią superbłyskotliwego rozmówcy, a nikt nie pamięta, że on się odezwał może ze cztery razy w ciągu całej imprezy!
Przyznam, że nie wiem, jak on to robi, ale nikt nie zwraca uwagi na to, że on jest małomówny, chociaż jest. Zagadka... :)
:)
To się nazywa sztuka kondensacji słowa. Jak mówić, żeby się nie nagadać, ale wychwycić sedno.

Re: Malomownosc

: 11 lut 2011, 23:35
autor: Aikila
Padre pisze:
hiksa pisze: A'propo filmu, ostatnio usłyszałam, że jestem jak stare dobre kino, jest wizja ale niestety fonii nie słychać. Po czym nastąpił komentarz: w dzisiejszych czasach takie coś niestety nie ma przyszłości.
A więc pozdrawiam wszystkich małomównych "bezprzyszłościowych" introwertyków. :wink:
Co niestety w jakimś stopniu może być prawdą. W jakiś czas po rozpoczęciu dowiedziałem się, że do pracy zostałem przyjęty bo... byłem rozmowniejszy. Chyba niechcący wygryzłem jakiegoś holenderskiego introwertyka :roll:
Ja również słyszałam podobne słowa od mojej nauczycielki - były co prawda rzucone do całej klasy, nie mniej jednak wiadomo do kogo były skierowane. Mówiła, że trzeba być widocznym i słyszalnym, aby nie zginąć w brutalnym świecie itp bla bla bla... Jest w tym trochę prawdy ale i tak się z tym nie zgadzam w pełni, bo istnieje wiele wyjątków - można być widocznym ale wcale nie wartościowym i na odwrót.

Re: Malomownosc

: 12 lut 2011, 19:32
autor: kris
Nat pisze:Mój mąż, typowy introwertyk, jest ciekawym przypadkiem osoby małomównej, której małomówność jednak jakoś umyka otoczeniu. Przykład: jesteśmy na imprezie, wszyscy gadają, gadają, po godzinie on podsumowuje dyskusję jednym zdaniem i... trafia w samo sedno. Wszyscy przytakują, nic dodać, nic ująć, i rozpoczynają następny temat. Po dwóch godzinach sytuacja się powtarza. No i na koniec mój mąż wychodzi z opinią superbłyskotliwego rozmówcy, a nikt nie pamięta, że on się odezwał może ze cztery razy w ciągu całej imprezy!
Przyznam, że nie wiem, jak on to robi, ale nikt nie zwraca uwagi na to, że on jest małomówny, chociaż jest. Zagadka... :)
U mnie jest podobnie aczkolwiek ja albo nie mówię nic, albo czasem coś podsumuję, ale w jednym zdaniu nie zawsze się udaje :) Gdy zdarzyło mi się kilka razy ze znajomymi z uczelni wyjść do jakiegoś pubu, to najczęściej rozmowy wyglądały tak, że znajomi dzielili się na dwie grupki - na lewo ode mnie i na prawo ode mnie :D A ja mogłem sobie wybrać który temat ciekawszy, której dyskusji warto słuchać albo... mogłem patrzeć przed siebie i odpłynąć, zupełnie zanurzając się w swoich myślach :)

Re: Malomownosc

: 04 mar 2011, 21:22
autor: Doomsday
U mnie małomówność zależy od ludzi, z którymi rozmawiam. Przy jednych moja gadatliwość jest w zasadzie normalna, jest o czym gadać i w ogóle właściwie nawet nie trzeba myśleć, o czym by tu gadać, bo gadka sama się toczy. Przy innych zaś odruchowo się nie odzywam i w takich sytuacjach jeśli już bym miał nawiązywać jakiś "towarzyski kontakt" (towarzyski, bo, wiadomo, jak jest interes jakiś do załatwienia, to problemu nie ma), to w zasadzie z trudem mi przychodzi wymyślenie jakiegokolwiek tematu. Miałem tak w przypadku kilku współlokatorów z akademika i babki, u której wynajmowałem kiedyś pokój. Nie żebym uważał się za nie wiadomo kogo albo był jakimś bucem. Po prostu to samo przychodzi :roll: Zajmuję się sobą i już :roll:

Re: Malomownosc

: 05 mar 2011, 11:50
autor: Agata
Doomsday pisze: Przy innych zaś odruchowo się nie odzywam i w takich sytuacjach jeśli już bym miał nawiązywać jakiś "towarzyski kontakt" (towarzyski, bo, wiadomo, jak jest interes jakiś do załatwienia, to problemu nie ma), to w zasadzie z trudem mi przychodzi wymyślenie jakiegokolwiek tematu.
Też tak mam. Żeby było zabawniej, bardzo lubię te osoby.
Ostatnio doszłam do wniosku, że to przez to, że nie da się z nimi tworzyć surrealistycznych, słownych plątanin (gdybym miała satelitę wpadałabym nią na inne satelity i odcięła TV ludziom w Szwajcarii - jeden spojrzy się na mnie jak na debila, drugi podłapie temat i wtedy zaczyna się właściwa rozmowa).
Zacinające mnie osoby są do znudzenia poważne, rozmawiają głównie "o życiu", dlatego wygląda to zawsze tak samo, a ponieważ nie potrafię się zmusić do powtarzania czegoś w kółko - wyłączam się.

Re: Malomownosc

: 06 mar 2011, 15:53
autor: Doomsday
No dokładnie. Nieodzywanie się, a właściwie sporadyczny kontakt z kimś, bo wiadomo, że jak okazja się natrafia i jest temat, to się tych parę słów zamieni czasem, nie musi od razu oznaczać nielubienia tego kogoś (sam mam kilka takich przypadków), aczkolwiek "tamci" mogą to inaczej interpretować. Co do powtarzania, to jakoś dziwnie się czuję, kiedy podczas rozmowy mój jedyny wkład by miał polegać na powiedzeniu, że ja też. Teraz na przykład tak się czuję :lol: Takie nastawienie na dawanie jakiegoś wykładu mimo wszystko może jednak utrudniać życie :roll:

Re: Malomownosc

: 18 maja 2011, 17:03
autor: AnaElaine Joice
Mnie prawie każdy mówi że jestem małomówna. Najlepsze było jak w liceum moja nauczycielka biologii przy wpisywaniu mi oceny spytała: "a czemu ty tak mało zawsze mówisz?" :shock: Ton jej głosu wskazywał, że uważa mnie za dziwaka, albo niedoroba jakiegoś...
Miałam ochotę zacytować jej parę uroczych cytatów odnośnie gadulstwa, niemówienia, itd., a znam ich całkiem sporo.
Czasem sprawiam wrażenie małomównej, ale aż tak bardzo małomówna nie jestem. Jak jest o czym gadać, to umiem nadawać.

Re: Malomownosc

: 21 maja 2011, 15:39
autor: tatarak
Moja małomówność mi nie przeszkadza. Mówię tyle, ile potrzebuję. Nie lubię nawijania bezsensownego, naciągania specjalnie tematów, zadawania niepotrzebnych pytań. Nie lubię osób, które tak robią. Jest mało ludzi, z którymi bez stresu zamieniam słowa. Ale jakiekolwiek pozytywne odczucia i tak niszczy magiczne zdanie "czemu nic nie mówisz?"
Moja małomówność przeszkadza całemu światu. Na każdym kroku to odczuwam. I każdy wie, że ja to ta która "nic nie mówi" (a ja wtedy myślę "trzeba sobie zasłużyć żeby ze mną pogadać...") Źle się czuję, że ciągle mi to wytykają. Wszędzie, rodzina, nauczyciele, znajomi, nowo poznani ludzie. Zastanawia mnie to, dlaczego ludzi to tak bardzo gryzie, że ktoś mało mówi? Czy nie lepiej mówić mało, a sensownie, niż dużo a o duperelach?? Naprawdę tego nie rozumiem, jaką ja czynię szkodę tym ludziom.
Czasem czuję się fajnie, bo gdzieś z ludźmi zdarzy mi się wyjść i myślę wtedy że oni też uważają, że fajnie że jestem. Ale w 90% przerywa moją radość magiczne zaklęcie "co tak mało mówisz/ona tylko się uśmiecha/powiedz coś/czemu taka jesteś". Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ludzie i ta presja, którą na mnie kładą. Odbierają mi ochotę do życia.