Wrażliwość na hałas
-
- Introwertyk
- Posty: 84
- Rejestracja: 10 mar 2007, 16:07
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Warszawa
Wrażliwość na hałas
Bardzo szybko męczy mnie hałas. Jeżeli podczas jakiejś lekcji w szkole część osób rozmawia, staję się taka zmęczona, że później nie mam na nic siły i pomaga mi tylko powrót do domu albo spędzenie całej 20-minutowej przerwy w czytelni. Pierwsze co robię po wejściu do pokoju, w którym ktoś z mojej rodziny ogląda telewizję lub słucha radia, to sciszenie, bo dla mnie jest za głośno. Kilka miesięcy temu poszłam z koleżankami na koncert Bacha z zamiarem zrelaksowania się. Myślałam że muzyka klasyczna będzie dla mnie uspokajająca, ale po wyjściu byłam tak rozdrażniona, jak po kilku lekjach, na których połowa klasy rozmawia. Miałam wrażenie, że jest za głośno i cały czas marzyłam o wzięciu pilota i sciszeniu tego koncertu. O hałasie, który jest na dyskotekach, na które kiedyś czasami chodziłam, to już nie wspominam... Też jesteście tacy wrażliwi?
koncerty, tłum, krzyk, wszechobecny śmiech, a w szczególności małe dzieci... to wszystko oznacza dla mnie nadchodzące, niebywale traumatyczne przeżycia, ale to chyba dlatego, że hałas jest wszechoobecny, dociera wszędzie i trudno go ograniczyć.
A muzyka.... cicha muzyka łagodzi, głośna drażni zmysły - dzwięki się zamazują tworząc zlepek beznamiętnych, chaotycznie poskładanych nut
A muzyka.... cicha muzyka łagodzi, głośna drażni zmysły - dzwięki się zamazują tworząc zlepek beznamiętnych, chaotycznie poskładanych nut
Z tym różnie bywa. To zalezy od nastroju. Czasmai przy muzycę chcę się wyciszyć, a czasami pobudzić. Ogólnie lubie koncerty, a im głośniej grają tym lepiej, można dać upust emocjom.
Ciszy nie lubię. U mnie w domu zawsze coś musi grać. Gdy chcę się wyciszyć wtedy idę do lasu, albo w góry, tam przebywam sam na sam ze sobą, albo z mała gruoką ludzi i tam moge zażyć ciszy. W mieście gdzie i tak jest już hałąs wolę słuchać głośnej muzyki, niż zgiełku komunikacyjnego.
Ciszy nie lubię. U mnie w domu zawsze coś musi grać. Gdy chcę się wyciszyć wtedy idę do lasu, albo w góry, tam przebywam sam na sam ze sobą, albo z mała gruoką ludzi i tam moge zażyć ciszy. W mieście gdzie i tak jest już hałąs wolę słuchać głośnej muzyki, niż zgiełku komunikacyjnego.
głośno
Nie lubię głośnych dźwięków, nie przepadam za głośną muzyką. Koncerty tak, ale raz na jakiś czas, bo potem muszę odreagować i się wyciszyć Dlatego unikam ludzi, którzy głośno mówią (zbyt głośno), są też głosy które dorowadzają mnie do wewnętrznego rozedrgania (pewna wysokość dźwięków), wtedy zaczyna mnie boleć głowa. Nawet jeśli ten ktoś mówi bardzo ciekawie i na interesujący mnie temat. Nie ta wibracja, jak sądzę. Ogólnie rzecz ujmując, kiedy słyszę lub jestem w polu krzyku to marszczę się wewnętrznie. Zewnętrznie też
witam:)
słabo sobie daję radę z hałasem typu wiertarka, remont, krzyczące dzieci. Chce mi się od razu uciekać. Nie mogę o takim hałasie zapomnieć. Natomiast muzyka, nawet głośna, nawet na dyskotece, nie przeraża mnie. No chyba że jestem na rezerwie energii to wtedy nawet dźwięk komputra mnie męczy..
słabo sobie daję radę z hałasem typu wiertarka, remont, krzyczące dzieci. Chce mi się od razu uciekać. Nie mogę o takim hałasie zapomnieć. Natomiast muzyka, nawet głośna, nawet na dyskotece, nie przeraża mnie. No chyba że jestem na rezerwie energii to wtedy nawet dźwięk komputra mnie męczy..
Hej.
Lubię słuchać muzyki ale nie za głośno, chyba że na koncertach
Najlepsze dźwięki jak dla mnie to szum traw i szeleszczenie liści gdzieś na łące.
Najbardziej jednak mnie wkurza jak przy śniadaniu ktoś z domowników włączy radio i telewizor i jeszcze do mnie gadają... to już koniec, wtedy nawet do szału mnie doprowadza własny odgłos chrupania płatków śniadaniowych- jakbym chrupała je w mózgu a nie w jamie ustnej ....
Oprócz tego nie cierpie w nocy dźwięku buczącego transformatora, wentylatora z oczyszczalni ścieków 2 km ode mnie, a o dziwo pociągi mi nie przeszkadzają, a nawet lubię ich stukot
Lubię słuchać muzyki ale nie za głośno, chyba że na koncertach
Najlepsze dźwięki jak dla mnie to szum traw i szeleszczenie liści gdzieś na łące.
Najbardziej jednak mnie wkurza jak przy śniadaniu ktoś z domowników włączy radio i telewizor i jeszcze do mnie gadają... to już koniec, wtedy nawet do szału mnie doprowadza własny odgłos chrupania płatków śniadaniowych- jakbym chrupała je w mózgu a nie w jamie ustnej ....
Oprócz tego nie cierpie w nocy dźwięku buczącego transformatora, wentylatora z oczyszczalni ścieków 2 km ode mnie, a o dziwo pociągi mi nie przeszkadzają, a nawet lubię ich stukot
To nie temat o posiłkach, ale mam pytanie: czy potraficie jeść w miejscach publicznych? Np. hamburgery, restauracje, pizzerie? Bo ja akurat omijam szerokim łukiem. Co najwyżej dam się skusić jedynej koleżance na gorącą czekoladę w jakiejś bardzo zacisznej knajpce.
Raz dałam się namówić na kebaba jedzonego na ławce w parku i to była dla mnie trauma stulecia - miałam wrażenie że wszyscy się gapią jak jem ;] i gorąco mi się zrobiło.
Jednak lepiej sobie zjeść w samotności.
Raz dałam się namówić na kebaba jedzonego na ławce w parku i to była dla mnie trauma stulecia - miałam wrażenie że wszyscy się gapią jak jem ;] i gorąco mi się zrobiło.
Jednak lepiej sobie zjeść w samotności.
Tak, Juno popieram.
Jedzenie w miejscach publicznych to koszmar. Jak znajoma mnie zabiera gdzieś to ja zawsze sobie siedzę, a ona je
Ja mam wrażenie, że wszyscy się gapią i tylko czekają, aż zrobię coś dziwnego z jedzeniem
A co do hałasu- najgorsza jest łupanka techno u sąsiada, szczekanie psów, itp. Mam cały zapas zatyczek do uszów
Ale lubię dość głosną muzykę (tylko na pewno nie na koncertach). W samotności, w pokoju, w słuchawkach :-)
Jedzenie w miejscach publicznych to koszmar. Jak znajoma mnie zabiera gdzieś to ja zawsze sobie siedzę, a ona je
Ja mam wrażenie, że wszyscy się gapią i tylko czekają, aż zrobię coś dziwnego z jedzeniem
A co do hałasu- najgorsza jest łupanka techno u sąsiada, szczekanie psów, itp. Mam cały zapas zatyczek do uszów
Ale lubię dość głosną muzykę (tylko na pewno nie na koncertach). W samotności, w pokoju, w słuchawkach :-)
- underdog
- Stały bywalec
- Posty: 242
- Rejestracja: 10 sie 2007, 17:29
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Kraków
nie mam problemu z jedzeniem w miejscach publicznych
w knajpach czasem mnie męczą wymieszane hałasy, no i lepiej się czuję jak jem sam niż jak się ktoś obcy przysiądzie, dlatego bardzo lubię jeść na ławce w parku
a tam, owszem, uczucie, że wszyscy patrzą mi towarzyszy, ale posiadanie od dłuższego czasu opinii dziwaka (choć postrzeganego raczej pozytywnie) w dużym stopniu uodporniło mnie na przejmowanie się co inni o mnie myślą :wink:
w knajpach czasem mnie męczą wymieszane hałasy, no i lepiej się czuję jak jem sam niż jak się ktoś obcy przysiądzie, dlatego bardzo lubię jeść na ławce w parku
a tam, owszem, uczucie, że wszyscy patrzą mi towarzyszy, ale posiadanie od dłuższego czasu opinii dziwaka (choć postrzeganego raczej pozytywnie) w dużym stopniu uodporniło mnie na przejmowanie się co inni o mnie myślą :wink: