Jak jeszcze studiowałam (a studiów nigdy nie ukończyłam) przez miesiąc mieszkałam z dwoma chłopakami, z którymi świetnie mi się rozmawiało przez internet. Stwierdziłam więc - czemu nie? Może akurat uda mi się z nimi znaleźć jakiś wspólny język. Po miesiącu uciekłam, bo przez ten czas odezwałam się może do nich z kilka razy
Nie wyobrażam sobie zamieszkania już z kimkolwiek obcym właśnie ze względu na takie sytuacje. Prawdopodobnie dzisiaj byłoby odrobinę lepiej, a już w ogóle super, gdybym trafiła na drugiego introwertyka - wtedy bym się zastanowiła. Z chęcią bym od rodziców uciekła (już czas chyba...), ale nie stać mnie i mojego chłopa na wynajmowanie całego mieszkania. A mieszkać z nim w jednym pokoju też sobie nie wyobrażam, bo zero prywatności i odludzia. Tak źle i tak niedobrze...
Mieszkanie w pojedynkę vs. mieszkanie z kimś
- Syogliss
- Intronek
- Posty: 59
- Rejestracja: 04 gru 2016, 10:59
- Płeć: kobieta
- Enneagram: 4w5
- Lokalizacja: Bydgoszcz
Re: Mieszkanie w pojedynkę vs. mieszkanie z kimś
And everything under the sun is in tune
but the sun is eclipsed by the moon.
but the sun is eclipsed by the moon.
- olender4
- Introwertyk
- Posty: 109
- Rejestracja: 14 paź 2015, 18:38
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w6
- MBTI: INTJ
Re: Mieszkanie w pojedynkę vs. mieszkanie z kimś
Mieszkanie samemu ma swoje plusy... Generalnie mieszkanie z kimś ma jeszcze większe, tyle że to musi być minimum dwupokojowe mieszkanie. Trudno mi sobie wyobrazić 2 osoby w jednym pokoju...
Astra castra - numen lumen
-
- Pobudzony intro
- Posty: 149
- Rejestracja: 24 lis 2019, 16:01
- Płeć: kobieta
Re: Mieszkanie w pojedynkę vs. mieszkanie z kimś
Nie chciałabym mieszkać sama, ale też nie chciałabym mieszkać z obcymi. W moim domu może przebywać (na stałe) tylko moja najbliższa rodzina. Tak więc na razie mieszkam z rodzicami, a kiedyś, o ile znajdę tego mitycznego księcia na białym koniu, będę mieszkać z mężem.
- Ananas
- Pobudzony intro
- Posty: 153
- Rejestracja: 24 lip 2019, 19:18
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 6w5
- MBTI: INTP
- Lokalizacja: Poznań
Re: Mieszkanie w pojedynkę vs. mieszkanie z kimś
Nie chciałbym żyć sam, nawet jeśli nie miałbym zbytnio jakiegoś kontaktu z innymi domownikami. Uważam że jeśli byłbym w lekkim zamknięciu, a mam takie momenty to mógłbym zdziczeć nie widząc na żywo innych ludzi, do tego by dochodziło negatywne uczucie samotności i mózg mógłby fiksować lekko (miałem coś podobnego jak pracowałem jako stróż nocny, niby spoko robota, ale jak się jest w ogromnym budynku samemu w nocy to nawet najmniejsze dźwięki jakieś cienie mogą nieźle namieszać, niby człowiek się nie boi ale po jakimś czasie psychika sama pada :/).
„We wszechświecie więcej jest gwiazd niż ziaren piasku na dowolnej plaży;
więcej jest gwiazd niż sekund, które upłynęły, odkąd powstała ziemia;
więcej jest gwiazd niż dźwięków i słów wypowiedzianych przez wszystkich ludzi od początku świata."
-Neil De Grasse Tyson
więcej jest gwiazd niż sekund, które upłynęły, odkąd powstała ziemia;
więcej jest gwiazd niż dźwięków i słów wypowiedzianych przez wszystkich ludzi od początku świata."
-Neil De Grasse Tyson
- Polan
- Intromajster
- Posty: 474
- Rejestracja: 16 lip 2014, 11:24
- Płeć: mężczyzna
- MBTI: INTJ
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Mieszkanie w pojedynkę vs. mieszkanie z kimś
Podbiliście temat i sobie uświadomiłem że ja już ponad 3 lata całkiem sam mieszkam, 4 jeśli doliczyć czas gdy wynajmowałem z randomami których praktycznie nie widywałem. Ostatnie parę miesięcy praktycznie siedząc w zamknięciu większość czasu.
I nie zdziczałem. Psychika nie siada, całkiem fajnie i swobodnie się tak mieszka. Potrzebę kontaktu zaspokajają okazyjne wyjścia, czy to sam czy znajomymi i ewentualnie praca. Może na początku było dziwnie tak wieczorem w pustym mieszkaniu siedzieć, ale da się przyzwyczaić.
I nie zdziczałem. Psychika nie siada, całkiem fajnie i swobodnie się tak mieszka. Potrzebę kontaktu zaspokajają okazyjne wyjścia, czy to sam czy znajomymi i ewentualnie praca. Może na początku było dziwnie tak wieczorem w pustym mieszkaniu siedzieć, ale da się przyzwyczaić.