Też tego doświadczałem i wydaje mi się, że jest to zjawisko niezwykle powszechne. W zasadzie dotyczy ono nie tylko tego, co obiektywnie możemy nazwać "słabościami", ale również rzeczy, których nijak nie można zdefiniować na skali siła-słabość - takich jak przyznawanie się do tego, do jakich zachowań nas ciągnie, co nam sprawia przyjemność a co nie. Bo jest jakby ogólnie przyjęty katalog zachowań, które mają obowiązek nam sprawiać radość; jeśli nam jej nie sprawiają, oraz nie udajemy że sprawiają, to jesteśmy narażeni na atak...Krata_Browara pisze:Ja osobiście doświadczałem tego, że pokazanie jakiejkolwiek słabości może być wykorzystane przeciwko mnie, prawie jak w sentencji z amerykańskich filmów: masz prawo milczeć, wszystko co powiesz może zostać wykorzystane przeciwko Tobie, więc milczę. Teraz pomimo tego, że środowisko zmieniałem już w swoim życiu wielokrotnie, to nadal mam nawyk nie ujawniania słabości.
O samej samotności chciałbym napisać jeszcze jedno: przed podjęciem jakiegoś działania, które wymaga wysiłku, ale przynosi satysfakcję, trzeba pokonać tę pierwszą barierę, by w ogóle zacząć. Konieczność wykonania tego w samotności, znacznie podnosi mi tę barierę. Ja to sobie tłumaczę tak, że samotność jest dla organizmu człowieka stanem wyjątkowym, w naturze byłoby to ogromne zagrożenie życia - i sensowne byłoby wygaszenie wszystkich innych aktywności organizmu, niż rozglądanie się za zagrożeniami i próba dotrwania, przy najmniejszym możliwym wydatku energetycznym, do momentu powrotu do bezpiecznej grupy.
Pomimo że - tak mi się przynajmniej wydaje - pod względem relacji z ludźmi, w porównaniu z innymi mężczyznami w naszej współczesnej cywilizacji, dane mi było na prawdę dużo (momentami podejmowałem bardzo odważne i niestandardowe kroki) - odczuwam samotność i mi ona przeszkadza. Staję się bardziej bierny, pomimo że świadomie wiem, bo i doświadczenie mi to podpowiada, że po podjęciu działań będę się czuł znacznie lepiej.
Kilka lat temu zwolniłem się z pracy i zacząłem indywidualną działalność... absolutnie się wtedy nie spodziewałem, że właśnie niedosyt kontaktów z ludźmi, a nie inne czynniki, będzie moim największym problemem w jej prowadzeniu.