Strona 5 z 8

: 02 sie 2008, 11:11
autor: Akolita
Jestem sama i samotna z wyboru.
Jestem straszną egoistką, na świat zawsze patrzę z perspektywy własnej osoby a sprawy, które mnie interesują to tylko te, dotyczące mnie samej. Jeszcze nigdy nie spotkałam na swej drodze osoby z którą rozumielibyśmy się doskonale bez słów, nikogo, kto byłby podobny do mnie. Zwykle, aby móc funkcjonować pośród ludzi, muszę przywdziewać różne maski, gdyż panicznie boję się odtrącenia mojego prawdziwego "ja". Bycie z ludźmi na płaszczyźnie emocjonalnej stresuje mnie i męczy, więc z pominięciem kilku bardzo starych znajomych, z którymi nauczyłam się już żyć, wolę unikać kontaktów lecz jednocześnie bardzo lubię spędzać czas na cichym obserwowaniu i ocenianiu innych ludzi. Każdy człowiek to fascynująca istota, nieprzewidywalny i unikatowy mikrokosmos, który wspaniale jest odkrywać. Jednak wolę odkrywać na zimno, bez angażowania się emocjonalnego w nowe kontakty.
Rozpisałam się strasznie, mam nadzieję, że nie zaśmieciłam tym postem tematu... ;)

: 02 sie 2008, 11:58
autor: Ausencia
Bynajmniej nie zasmiecasz ; ) Mam tylko jedno pytanie, tak z czystej ciekawosci - napisałas,ze jestes samotna z wyboru, więc dlaczego boisz się odtrącenia? Skoro i tak nie zależy Ci na blizszych kontaktach?

: 02 sie 2008, 12:21
autor: Akolita
Zależy, poniekąd. Ciągle, optymistycznie mam nadzieję na poznanie osoby z którą będę się rozumieć, dzielić poglądy i zainteresowania. Na takiej znajomości jak najbardziej mi zależy. Choć czuję się dość dobrze jako samotnik, to jednak nie jestem pająkiem, ani wężem przystosowanym do spędzenia całego żywota w pojedynkę. Co do odtrącenia - chodziło mi o brak akceptacji i zrozumienia. Nie szukam na siłę przyjaźni ani miłości, ale chciałabym być po prostu akceptowana, bez konieczności dzielenia życia z osobą akceptującą. Człowiek, jak bardzo by nie był odludkiem, to nadal istota społeczna. Akceptacja przydaje się, gdy chcesz byś sobą, żyć po swojemu - brak akceptacji ze strony innych to tak, jakby rzucali Ci pod nogi kłody, przeszkadzając w ten sposób żyć w pełni tak, jak tego chcesz. Przykład? Choćby chęć posiadania swojego stylu w ubiorze. Nie jest łatwo wyjść na ulicę ubranym po swojemu, jeśli za plecami wciąż słyszysz szeptane słowa "dziwoląg, wariatka, bezpłciowe straszydło", et caetera. to przeszkadza w czerpaniu satysfakcji ze swojego indywidualizmu. ;) Nie wiem, czy teraz wyraziłam się wystarczająco jasno. Ciągle mam duże problemy z ubraniem w słowa tego, co myślę, czego oczekuje i potrzebuję. :)

: 02 sie 2008, 13:07
autor: Ausencia
Rozumiem. A przynajmniej tak mi się wydaje. Potrzeba akceptacji jest chyba tak oczywista jak potrzeba oddychania. Co do sposobu ubioru, ja tez nigdy nie mialam odwagi, zeby demonstrować swoj indywidualizm. Ale ludzie, ktorzy noszą się ekstrawagancko zwykle są ponad to - ponad docinki innych. Zawsze podziwialam moją kolezankę za to, ze ma odwagę wariacko się ubierac (mieszkam w niewielkim miescie - wszyscy ubierają się nijak, więc łatwo rzucic się w oczy) wbrew temu co myslą, mowią, a nawet wrzeszczą za nią inni. Kiedys zrozumialam - ona czerpie z tego jakis szczegolny rodzaj siły, to pozwala jej wytrwac, okazywac swoj indywidualizm w innych dziedzinach. Ja nie mialabym odwagi. Oczywiscie ta kolezanka jest ekstrawertyczką. ; )

: 02 sie 2008, 13:36
autor: Akolita
Pozazdrościć jej silnego charakteru. Ja mieszkam w dość dużym mieście w którym społeczeństwo myśli wyjątkowo małomiasteczkowo. Nie łatwo tutaj o równoczesne wyróżnianie się i życie w spokoju. Homoseksualiści, artyści i osoby ekstrawaganckie raczej nie spotykają się ze zrozumieniem ogółu choć od jakiegoś czasu staram się tym nie przejmować i robić wszystko po swojemu (nie idzie mi to do końca dobrze, ale staram się). To pomogło mi między innymi w zwalczaniu depresji - rzeczywiście poczułam się nieco silniejsza, tak, jak Twoja znajoma. Zapewne ekstrawertyzm znacznie ułatwia sprawę. ;) Mam nadzieję, że nie zasiałam zbytniego offtopa, w końcu wszystko, co piszę to ciągle elementy składające się na życie w samotności. ;)

: 03 sie 2008, 14:07
autor: ComeToDaddy
Akolita pisze:Jestem sama i samotna z wyboru.
Jestem straszną egoistką, na świat zawsze patrzę z perspektywy własnej osoby a sprawy, które mnie interesują to tylko te, dotyczące mnie samej. Jeszcze nigdy nie spotkałam na swej drodze osoby z którą rozumielibyśmy się doskonale bez słów, nikogo, kto byłby podobny do mnie. Zwykle, aby móc funkcjonować pośród ludzi, muszę przywdziewać różne maski, gdyż panicznie boję się odtrącenia mojego prawdziwego "ja". Bycie z ludźmi na płaszczyźnie emocjonalnej stresuje mnie i męczy
Akolita wyraziłas to czego ja nie potrafie ubrac w słowa.
Czasem jest dobrze i próbuje przemóc sie i jakos funkcjonować, przebywac z ludzmi. a jednak po czasie wybieram samotnosc i widze ze jest dla mnie lepsza.
Mam tylko po prostu dosc tego że ludzie oczekuja ode mnie czegos zupełnei innego. Jestem młoda osoba wiec chca bym była bardzo rozrywkowa, wszedzie wychodziła; dyskoteki imprezy itd. Ja nie mam na to ochoty i nie mam z kim. Ja tego nei potrzebuje choc czasem przykro słuchac jest jak to 'inni sie sie bawia a ja siedze w domu'. Ja taka jestem i naprawde nie poradze nic na to. Lecz tego nikomu nie wytłumacze. A oni dalej sadza ze ja jestem taka mała..
czasem mam siebie dosyc. siebie i mojego introwertzmu, z ktorego dosyc niedawno zdałam sobie dopiero sprawe. życie z nim boli czasem strasznie.. a najgorsze jest to ze ja mojej osobowosci w pełni nei moge zaakceptowac.. czuje i bede czuć sie gorsza.

: 04 sie 2008, 11:56
autor: Shy
Akolita pisze:Jestem sama i samotna z wyboru.
Jestem straszną egoistką, na świat zawsze patrzę z perspektywy własnej osoby a sprawy, które mnie interesują to tylko te, dotyczące mnie samej. Jeszcze nigdy nie spotkałam na swej drodze osoby z którą rozumielibyśmy się doskonale bez słów, nikogo, kto byłby podobny do mnie. Zwykle, aby móc funkcjonować pośród ludzi, muszę przywdziewać różne maski, gdyż panicznie boję się odtrącenia mojego prawdziwego "ja". Bycie z ludźmi na płaszczyźnie emocjonalnej stresuje mnie i męczy, więc z pominięciem kilku bardzo starych znajomych, z którymi nauczyłam się już żyć, wolę unikać kontaktów lecz jednocześnie bardzo lubię spędzać czas na cichym obserwowaniu i ocenianiu innych ludzi.
O kurcze, brzmi trochę jak ja, chociaż nie lubię patrzeć na siebie jak na kogoś egoistycznego.

Z tym 'ja' zgadzam się w zupełności. Czasami wydaje mi się, że od nawiązywania więzi z ludźmi powstrzymuje mnie strach przed odrzuceniem- boje się, że moje 'prawdziwa ja' jest na tyle nieciekawe, że tylko odstraszy ode mnie ludzi.

: 04 sie 2008, 11:57
autor: Shy
PS. Czy źródło tego problemu nie leży w zbyt niskiej samoocenie i braku pewności siebie? :?

: 04 sie 2008, 11:58
autor: Akolita
Ja chciałam tylko dodać, że trochę podniosło mnie na duchu, iż kilka osób nade mną przyznaje, że czuje się podobnie. Poczułam się jak wśród swoich. :)
P.S. Źródło być może leży w niskiej samoocenie, nie da sie tego wykluczyć. Tylko dowartościowanie się jest tak strasznie trudne....

: 04 sie 2008, 12:01
autor: qb
Shy pisze:PS. Czy źródło tego problemu nie leży w zbyt niskiej samoocenie i braku pewności siebie? :?
Chyba właśnie w tym rzecz. Ja nie należę do osób zbyt pewnych siebie, a i nie uważam się za Bóg wie kogo więc stronie od mówienia zbyt wielu rzecz, szczególnie jeśli jest w pobliżu więcej niż 2 osoby. Nawet przed ludźmi, których w ogóle nie znam się krępuje, np. na przystanku. Zbyt wiele przykładam uwagi na to co oni sobie o mnie myślą chociaż większości z nich już nie zobaczę, a jeśli nawet to i tak mnie nie zapamiętają.

: 04 sie 2008, 12:15
autor: Akolita
qb pisze:Nawet przed ludźmi, których w ogóle nie znam się krępuje, np. na przystanku. Zbyt wiele przykładam uwagi na to co oni sobie o mnie myślą chociaż większości z nich już nie zobaczę, a jeśli nawet to i tak mnie nie zapamiętają.
Tak samo, jak wyżej. Bardzo chcę być sobą i równocześnie panicznie boję się, co ludzie pomyślą, gdy zacznę to pragnienie wprowadzać w życie. I tutaj zaczyna się budowanie wokół samego siebie murów więziennych. Lepiej wyglądać szaro, zachowywać się po cichu, żeby jak najmniej rzucać się w oczy, żeby jak najmniej osób mnie zobaczyło i zaczęło się interesować, oceniać, krytykować. Wystarczy nawet, że ktoś rzuci okiem z czystej ciekawości, bo zainteresowała go moja fryzura, kolor bluzki, rysy twarzy, tatuaż, cokolwiek, a ja już czuję narastający niepokój. W taki sposób człowiek staje się coraz bardziej samotny. Stroni od towarzystwa i zamyka się w kokonie.

: 04 sie 2008, 12:28
autor: Ausencia
Shy pisze:PS. Czy źródło tego problemu nie leży w zbyt niskiej samoocenie i braku pewności siebie? :?


Też. Do tego dochodzi jeszcze strach przed niezrozumieniem.

Kiedys zastanawialam się, czemu wolę milczeć i słuchac. Ludzie tacy jak my nie znoszą, kiedy ktoś komentuje i interpretuje nasze decyzje, zachowanie na swoj sposob. Kiedy narzuca nam własny punkt widzenia. Ja zwykle w takich chwilach zamiast przedstawic swoje zdanie i pozwolic, zeby mnie zrozumiano wolę machnąc ręką i zamknąc się w sobie. To błąd, ale z jakiegoś powodu wciąz go popełniam.
Kolejny paradoks introwertyka - nie znoszę, kiedy mowią mi co mam robić, a sama podejmuję byle decyzję latami...

: 04 sie 2008, 12:32
autor: Shy
A ja nienawidzę, że przy każdej rozmowie, np. z nauczycielem, jestem tak zdenerwowana, że w ogóle mam na sobie skupioną jego uwagę, iż zawsze paplam coś bez sensu, albo odpowiadam zdawkowo na zadane pytania. A kiedy leże wieczorem w łóżku i przed oczyma widzę całą rozmowę, wtedy dopiero mam dużo do powiedzenia i żałuję, że nie potrafię zachować swobody podczas takich sytucaji.

: 04 sie 2008, 12:34
autor: Shy
PS. Moglibyśmy utworzyć całkowicie odrębny temat zatytułowany 'Czego nienawidzę i wprawia mnie w beznadziejną frustracje'. :lol:

: 04 sie 2008, 12:37
autor: Ausencia
Shy pisze:PS. Moglibyśmy utworzyć całkowicie odrębny temat zatytułowany 'Czego nienawidzę i wprawia mnie w beznadziejną frustracje'. :lol:


To nie jest taki zły pomysł :D Czasem jak mam podły nastroj uwielbiam na sibie nabluzgać, miałabym gdzie się wyzyć ; )

Co do tych odpowiedzi, to ja tez nie nawidzę tego, ze wpadam na genialny pomysł cietej riposty, tudzież wysmakowanego rozwinięcia tematu tuż po całym zdarzeniu. Wrrr... dlaczego 'brain fogi' pojawiają się własnie w momencie, gdy muszę coś powiedziec? ;/;/;/;/ Normalni ludzie mają je chyba w nocy... ja, wręcz przeciwnie ;]