Za grzeczni...
- Akolita
- Krypto-Extra
- Posty: 756
- Rejestracja: 01 sie 2008, 18:02
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Łódź/Włocławek
Jestem raczej lubiana przez osoby, które znają mnie bliżej, ale większość ludzi po pierwszym spotkaniu ma mnie za wredną, zarozumiała i wulgarną chłopczycę. W zasadzie mają rację. Ci, co mnie akceptują po prostu lubią taki typ charakteru.
Mówi, że nigdy nie śpi. Że nigdy nie umrze. Dyga przed skrzypkami, pląsa do tyłu, odrzuca głowę, parska głębokim gardłowym śmiechem i jest wielkim ulubieńcem, ten sędzia. Wachluje się kapeluszem, a księżycowa kopuła jego czaszki sunie blada pod światłami, on zaś obraca się, przejmuje skrzypki, wiruje w piruecie, wykonuje jedno pas, dwa pas, tańcząc i grając jednocześnie. Nigdy nie śpi. Mówi, że nigdy nie umrze. Tańczy w świetle i cieniu i jest wielkim ulubieńcem. Nigdy nie śpi, ten sędzia. Tańczy i tańczy. Mówi, że nigdy nie umrze.”
To brzmi trochę arogancko :wink: Jakbyś była kimś wyjątkowym a wszyscy inni mogli jedynie dostąpić przyjemności przebywania w Twoim towarzystwie, nie mając jednak szansy na bliższą znajomość.Boo Radley pisze: Większość nigdy nie dostąpiła zaszczytu bliższego obcowania z mną. Przede wszystkim dlatego, że nie mam wielkich potrzeb towarzyskich, nie chciało mi się też rozwiewać ich złudzeń.
- Akolita
- Krypto-Extra
- Posty: 756
- Rejestracja: 01 sie 2008, 18:02
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Łódź/Włocławek
Ja nie widzę w arogancji nic złego. Tez jestem zarozumiałą, wredną wiedźmą.
Mówi, że nigdy nie śpi. Że nigdy nie umrze. Dyga przed skrzypkami, pląsa do tyłu, odrzuca głowę, parska głębokim gardłowym śmiechem i jest wielkim ulubieńcem, ten sędzia. Wachluje się kapeluszem, a księżycowa kopuła jego czaszki sunie blada pod światłami, on zaś obraca się, przejmuje skrzypki, wiruje w piruecie, wykonuje jedno pas, dwa pas, tańcząc i grając jednocześnie. Nigdy nie śpi. Mówi, że nigdy nie umrze. Tańczy w świetle i cieniu i jest wielkim ulubieńcem. Nigdy nie śpi, ten sędzia. Tańczy i tańczy. Mówi, że nigdy nie umrze.”
Ja jednak nie za bardzo cenię sobie tę cechę, zwłaszcza, że zazwyczaj aroganckimi stają się ludzie, którzy tak naprawdę nic sobą nie wnoszą, ich postawa nie jest niczym uzasadniona.
Lubię za to skromność. Nie przesadną, broń Boże! Ale taką umiarkowaną, kiedy człowiek wie gdzie jego miejsce, zna swoją wartość i wartość ludzi go otaczających, przy czym nie wynosi się ponad nimi z przyczyn takich i innych.
Lubię za to skromność. Nie przesadną, broń Boże! Ale taką umiarkowaną, kiedy człowiek wie gdzie jego miejsce, zna swoją wartość i wartość ludzi go otaczających, przy czym nie wynosi się ponad nimi z przyczyn takich i innych.
- kropka
- Introwertyk
- Posty: 84
- Rejestracja: 05 sie 2008, 19:20
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: wyrwana z kontekstu
Hehe, wg mnie to nie arogancja... Po prostu z racji tego, że jesteśmy mniej towarzyscy, potrzebujemny ludzi ale w przeliczeniu na jakość, a nie ilość Dlatego niewiele osób tak na prawdę ma z nami kontakt jakowyś, bo... po prostu nam nie odpowiadają? Nie chodzi o to, że uważamy się za ponadprzeciętnych, wyjątkowych etc., jedynie starannie dobieramy sobie znajomych
Uważamy się, dobieramy... w czyim imieniu piszesz? Introwertyków? Mogę Cię zapewnić, że wiele osób, nie tylko introwertyków i zwłaszcza młodzieży uważa się właśnie za takich, wyjątkowych i ponadprzeciętnych. Skutek? Arogancja, bezczelność i impertynencja. Dlatego sądzę, że młodzieży potrzebna jest dyscyplina- uwielbiam dyscyplinę, uwielbiam mieć kontrolę nad sobą, inaczej nie byłabym człowiekiem, poddając się impulsom straciłabym kontrolem nad własnym życiem.kropka pisze: Nie chodzi o to, że uważamy się za ponadprzeciętnych, wyjątkowych etc., jedynie starannie dobieramy sobie znajomych
Dzisiejszym światem rządzi spontaniczność. Być sobą znaczy być spontanicznym. Broń Boże! Spontaniczność to przekleństwo!
- iksigrekzet
- Intromajster
- Posty: 517
- Rejestracja: 21 lip 2008, 1:32
- Płeć: nieokreślona
Nie koniecznie, dzisiejszym światem rządzi infantylna spontaniczności oparta na ciągłym zaspokajaniu chwilowych potrzeb tworzonych przez współczesny rynek: reklamy, marketing itp. itd.
Natomiast dojrzała spontaniczność to zupełnie inna bajka i efekt wieloletniej pracy nad sobą i dyscypliny. Brzmi jak paradoks, ale tak jest, spontaniczność trzeba wypracować.Mało jest ludzi którzy potrafią naturalnie być spontaniczni bez popadania w "krejzolstwo" i temu podobne infantylizmy.
Natomiast dojrzała spontaniczność to zupełnie inna bajka i efekt wieloletniej pracy nad sobą i dyscypliny. Brzmi jak paradoks, ale tak jest, spontaniczność trzeba wypracować.Mało jest ludzi którzy potrafią naturalnie być spontaniczni bez popadania w "krejzolstwo" i temu podobne infantylizmy.
Zgadzam się z xyz.
Shy, mimo, ze ja nie ma we mnie za grosz spontanicznosci, uwazam, ze odpowiednio spozytkowana jest pozytywną cechą. Arogancja niekoniecznie musi isc w parze ze spontanicznym zachowaniem. Najczęsciej wynika raczej z chęci zwrocenia na siebie uwagi, nadmiernego zachwytu nad sobą, a czasem takze jest domeną osob inteligentych i wyrozniających się z tłumu, ktore nie potrafią poradzic sobie ze sprzecznoscią uczuc i myśli. Osoby spontaniczne są zazwyczaj także radosne, bezproblemowe, łatwe w podejsciu, optymistyczne. Ja to tak przynajmniej widzę.
A co do poczucia ponadprzeciętnosci własnego ja i dobierania sobie znajomych. Jesli chodzi o mnie, to czuję się do bolu zwyczajna i całkowicie przeciętna. Prawdą jest jednak, ze nie dopuszczam do siebie ludzi, ktorzy cechują się zbyt wieloma wadami. Nie potrafię tez rozmawiać z ograniczonymi ludzmi. Ale tą cechę widzę u siebie jako wadę, niemoznosc normalnego porozumiewania się z innymi. Nie chcę tego i dręczy mnie fakt, ze wkurzam się na tych, ktorzy zachowują się beznadziejnie i nie potrafię tego ukryć. Co ciekawe, nie umiem tez być arogancka, więc po prostu usuwam się na bok, kiedy widzę, ze nie z kimś nie wytrzymam. Wtedy wychodzę na wredną krowę, ktora zmienia sobie znajomych. Bądz tu mądry.
Shy, mimo, ze ja nie ma we mnie za grosz spontanicznosci, uwazam, ze odpowiednio spozytkowana jest pozytywną cechą. Arogancja niekoniecznie musi isc w parze ze spontanicznym zachowaniem. Najczęsciej wynika raczej z chęci zwrocenia na siebie uwagi, nadmiernego zachwytu nad sobą, a czasem takze jest domeną osob inteligentych i wyrozniających się z tłumu, ktore nie potrafią poradzic sobie ze sprzecznoscią uczuc i myśli. Osoby spontaniczne są zazwyczaj także radosne, bezproblemowe, łatwe w podejsciu, optymistyczne. Ja to tak przynajmniej widzę.
A co do poczucia ponadprzeciętnosci własnego ja i dobierania sobie znajomych. Jesli chodzi o mnie, to czuję się do bolu zwyczajna i całkowicie przeciętna. Prawdą jest jednak, ze nie dopuszczam do siebie ludzi, ktorzy cechują się zbyt wieloma wadami. Nie potrafię tez rozmawiać z ograniczonymi ludzmi. Ale tą cechę widzę u siebie jako wadę, niemoznosc normalnego porozumiewania się z innymi. Nie chcę tego i dręczy mnie fakt, ze wkurzam się na tych, ktorzy zachowują się beznadziejnie i nie potrafię tego ukryć. Co ciekawe, nie umiem tez być arogancka, więc po prostu usuwam się na bok, kiedy widzę, ze nie z kimś nie wytrzymam. Wtedy wychodzę na wredną krowę, ktora zmienia sobie znajomych. Bądz tu mądry.
Ostatnio zmieniony 02 wrz 2008, 17:00 przez Ausencia, łącznie zmieniany 1 raz.
Wybacz, iksigrekzet, ale porównanie spontaniczności do dyscypliny, to jak zestawienie wody i ognia. Co rozumiesz przez dojrzałą spontaniczność? To prawda, że jest to cecha wyraźnie infantylna (cóż za popularne słowo ostanio), w czym w takim bądź razie jest dojrzała infaltywność (ups, znowu paradoks) według Ciebie?
Łatwiej jest być spontanicznym, wielkiej samodyscypliny i wysiłku potrzeba aby naprawdę kontrolować siebie i swoje życie. Co jest bardziej wartościowe?
Łatwiej jest być spontanicznym, wielkiej samodyscypliny i wysiłku potrzeba aby naprawdę kontrolować siebie i swoje życie. Co jest bardziej wartościowe?
- iksigrekzet
- Intromajster
- Posty: 517
- Rejestracja: 21 lip 2008, 1:32
- Płeć: nieokreślona
Ja inaczej rozumiem spontaniczność. Dlaczego uważasz, że jej nie posiadasz? Jeżeli widzę, że zdarzył się wypadek i moim pierwszym impulsem jest ucieczka, ponieważ boję się odpowiedzialności za czyjąś śmierć (uważam, że nie potrafię pomóc rannej osobie), to jest spontaniczność! Jeżeli ulegnę temu impulsowi i ucieknę, to właśnie postąpię spontanicznie, ponieważ moja tchórzliwa natura wysyła mi sygnał, że powinnam brać nogi za pas. Co nie nazywam spontanicznością w takiej sytuacji, jest powiedzenie sobie 'STOP'. Ktoś jest ranny, ktoś potrzebuje pomocy. Jak ja POWINNAM postąpić w tym momencie? To jest kontrola!
Spontaniczność w dzisiejszych czasach pojmowana jest bardzo płytko. Bo kim jest dzisiaj człowiek spontaniczny?
Spontanicznoś przejawia się w naszym codziennym życiu częściej niż sobie wyobrażamy. Sięgajanie po cukierej podczas diety jest spontaniczne, ściąganie na kartkówce jest spontaniczne... czyli jakie? Pozbawione kontroli.
Spontaniczność w dzisiejszych czasach pojmowana jest bardzo płytko. Bo kim jest dzisiaj człowiek spontaniczny?
A bzdura! Uważasz, Ausencio, że samodyscyplina pozbawi Cię tych cech?Ausencia pisze: Osoby spontaniczne są zazwyczaj także radosne, bezproblemowe, łatwe w podejsciu, optymistyczne. Ja to tak przynajmniej widzę.
Spontanicznoś przejawia się w naszym codziennym życiu częściej niż sobie wyobrażamy. Sięgajanie po cukierej podczas diety jest spontaniczne, ściąganie na kartkówce jest spontaniczne... czyli jakie? Pozbawione kontroli.
Bardzo ładnie brzmi, szkoda że tak utopijnie. Ja lubię zasady i uważam idąc za Kantem, że człowiek powinien czynić dobro z zasady, nie kierując się sympatią bądź też jej brakiem, chęciami czy też własnymi gratyfikacjami.Człowiek nie powinien być dobry dlatego, że takie ma rozkazy, czy zalecenia, tylko powinno to być dla człowieka w pełni naturalne, nie powinno wymagać od niego jakiegokolwiek wysiłku.
Dla mnie to stek bzdur. Nic na to nie poradzę. Oświecenie to ciekawy cel, ale wg. mnie nigdy rzaden człowiek nie dostai tego zaszczytu. Biedaczek nigdy by tego nie przeżył. Poza tym, iksigrezet, całe to Wu Wei nie traktuje o spontaniczności, ale właśnie o kontroli, o samodyscyplinie.Wu (nie) zazwyczaj utożsamia się z oświeceniem, gdyż w jego momencie nie ma żadnego działania, nawet działania myśli, które są przecież wynikiem funkcjonowania umysłu. Czy wuwei prowadzi do oświecenia czy też usuwa przeszkody w drodze do niego, czy wreszcie towarzyszy oświeceniu - jest sprawą, co do której opinie się różnią.
Rozum jest po to aby panować zarówno nad emocjami i popędami, aby rozpoznawać dobro i zło, aby zdecydować jakie działanie jest słuszne. My, ludzie zostaliśmy nim obdarzeni nie bez powodu, jeżeli wierzyć w Boga. Potrzebny jest nam po to, aby świadomie wybierać, aby kierować swoim życiem według poczynań, które uważamy za dobre. Trzeba tylko uczyć ludzi, aby lubili to, co jest dobre, a nie uważali za dobre to, co lubią.
Dlatego kontrola stanowi dla mnie tak bardzo pożądaną cechę.
- iksigrekzet
- Intromajster
- Posty: 517
- Rejestracja: 21 lip 2008, 1:32
- Płeć: nieokreślona