Skąd deprecjacja introwertyzmu przez introwertyków?

W tym miejscu dyskutujemy o zjawisku introwertyzmu, o tym, jak wpłynął on na nasze życie, jakie są wady i zalety bycia introwertykiem.
Awatar użytkownika
Rogaty
Wtajemniczony
Posty: 6
Rejestracja: 27 lip 2011, 15:26
Płeć: nieokreślona

Re: Skąd deprecjacja introwertyzmu przez introwertyków?

Post autor: Rogaty »

Oj tam, oj tam.
Kwestia samooceny jest rozległa, jak kałuża dla mrówki. Osobiście ciesze się swoim introwertyzmem, dzięki któremu czuję się bardziej swobodnie i niezależnie. Czuję, jakby los wyposażył mnie we wspaniałe narzędzie do życia. Nie zawsze tak było, o nie... W ciągu kilkunastu lat(które dane mi jest pamiętać) zmieniałem się, raz na gorsze, raz lepsze, aż sam siebie wychowałem na osobnika, jak twierdzę, silnego. Wymagało to trochę pracy nad sobą. Pracy dosyć przyjemnej, bo w pozycji horyzontalnej, albo bocznej podpartej(w szkole nawet czołowej podpartej). Dla przykładu, w podstawówce byłem dosyć energiczny, lubiłem zwiedzać różne zakamarki mojej ukochanej wioski, całe dnie spędzałem z kumplami na rowerze, nad rzeką, w lesie. Od sklepu do sklepu na lody i zabawy w wyimaginowane przygody(układam poemat na dowolny temat, bo nawet nie czuję, jak mi się rymuje). Nie do końca oryginalnie jak na dziecko, chociaż nie mam porównania. W gimnazjum zaczęło się coś dziać, liznąłem trochę fantastyki. Książki nigdy nie były dla mnie jakąś pasją, ale wtedy lubiłem przenieść się w zaserwowany mi przez kogoś świat. Zacząłem też słuchać brudnej muzyki, w której też mogłem podróżować po klimatach. Coraz więcej przebywałem w samotności, ale nie stroniłem od kolegów, bo mieliśmy bardzo zgraną ekipę, a chociaż przeżywałem wszystko wewnętrznie i połowa życia dokonała się w umyśle, lubiłem się wygłupiać i śmiać. Do dziś lubię. Kto nie lubi..? W szkole średniej, kiedy już byłem zatwardziałym metalheadem i główną rozrywką stały się używki, rozpoczął się proces na niespotykaną dotąd skalę. Plątałem się we własnym świecie, nieraz cierpiąc niesamowicie. Cierpienie turbodoładowane substancjami(zaznaczam, że nie byłem ćpunem, tylko lubiłem różne tam takie i inne uniesienia, oczywiście prawie w granicach rozsądku ;)).Przestałem na co dzień przejmować się tym, co działo się dookoła, świat był piłeczką, którą muszę odbić kiedy jest zbyt blisko. Mimo wszystko nie zamykałem się w sobie, nadal miałem przyjaciół i kumpli. Dziewczyn nie wliczam, bo jakiś taki sezonowy jestem. Technikum po 3 latach przyszło mi drastycznie zmienić na liceum, przez zerowe zainteresowanie nauką. Zdarza się ;) W każdym razie maturę napisałem, dostałem się na studia i jest całkiem dobrze. Zdążyłem już uwalić pierwszy rok, ale pomalutku, po cichutku... Nigdzie mi się nie spieszy. ;) Po pół roku studiowania znalazłem dziewczynę, której zresztą już nie mam, ale pozostawiła we mnie dużo pozytywnych emocji i jakiś pierwiastek beztroskiego szczęścia. Teraz jestem sam sobie szczęśliwy, mam ambicje i spędzam czas na czymkolwiek, wewnętrznie się tym zachwycając. Kiedy np. w pracy nachodzi mnie monotonia, mam świetne zajęcie. Myślę, marze, kombinuję. System mechanicznie doskonały. Mam nadzieje że tak będzie jak najdłużej. Czasem dość impulsywnie denerwuję się na otoczenie, ale szybko łagodzę ten stan, skupiając się na rzeczach przyjemnych, czyt. na wnętrzu.
Btw, żeby była jasność, bo nie chcę sobie wystawiać złej opinii. :) Nie nadużywam już chemicznych środków. ;)

Patrząc na przebieg tego biegu, dochodzę do wniosku, że wszystko jest kwestią nastawienia. Przede wszystkim nigdy się nie poddawałem, starałem się brać wszystko na klatę, a kiedy, pomimo chęci, konieczny był kontakt słowny, stosowałem ton 'oczywiście, że ci odpowiedziałem, ale zrozum, że wcale nie chce mi się z tobą gadać, bo ten spadający liść jest zaj...'
Trochę wystawiałem kolce i było ok, w razie potrzeby starałem się przełamać i trzymać czoło wysoko. W każdym razie nie dawałem się zepchnąć. "Ja tu stoję, zajęte." Wystarczy wypracować w sobie mechanizm komunikacji, który jest jasny, zrozumiały i pewny dla innej osoby, a niepowodzenia traktować jako motywacja do udoskonalenia czegoś, podkręcenia tej maszynki do kontaktów. To całkiem fajne, dosyć przyjemnie jest obserwować interakcje, spoglądając z okna oka, cmokając fajkę(chyba że ktoś nielubi, to i soczek może być) i uśmiechając się do do tego człowieka-domu stojącego na przeciwko.
Może po prostu nie jestem nieśmiały..?

Kończąc to moje zwierzanie, tak przy okazji: Dzień dobry, jestem Max, mam 20 lat i kocham cały świat.
Świat się ze mną nie bawi, ja bawię się z nim
Awatar użytkownika
cityCAT
Pobudzony intro
Posty: 171
Rejestracja: 02 kwie 2011, 23:02
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Śląsk

Re: Skąd deprecjacja introwertyzmu przez introwertyków?

Post autor: cityCAT »

Patrzysz na takiego i myślisz- nudziarz/dziwak/odludek albo wcale go nie dostrzegasz, a może i zdajesz sobie sprawe, że jest coś wart ale ten wysiłek nawiązania, utrzymania znajomości i jej pogłębiania po prostu cię przerasta. A może już nie dostrzegasz ludzi.
Przerasta cię nawet zwykła rozmowa z 2gim człowiekiem, a co dopiero angaż, skok w głębszą relacje.
Ci którzy się jeszcze nie nacięli mają szanse. Ale ci po przejściu(ach) wpadają często za murek nie do przekroczenia. I tak zostajesz sam. Obserwator. Samotnik. Pragnący bliskości, ale po prostu nie mający siły.

Czy można ów introwertyzm winić za taki stan? Sprzeczność. Chcesz, pragniesz, ale nie możesz. Próbujesz, ale nie masz siły.

PLS PISZCIE
Actually, I CAN
Awatar użytkownika
Polokotka
Introrodek
Posty: 11
Rejestracja: 20 paź 2009, 16:13
Płeć: nieokreślona

Re: Skąd deprecjacja introwertyzmu przez introwertyków?

Post autor: Polokotka »

Rogaty bardzo przyjemnie czytało się Twój post, podoba mi się Twoje pozytywne nastawienie, tak trzymać! :)
Awatar użytkownika
Emil
Intronek
Posty: 55
Rejestracja: 17 lip 2011, 22:19
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraków

Re: Skąd deprecjacja introwertyzmu przez introwertyków?

Post autor: Emil »

Najogólniej mówiąc, bycie introwertykiem nie jest w dzisiejszych czasach opłacalne i chyba nietrudno zauważyć, że więcej osiągają ci, którzy łatwo nawiązują kontakty, są towarzyscy. Ludzie, którzy umieją się sprzedać. Przyszło nam żyć w kulturze, która za dobre uznaje to, co dobrze się sprzedaje. Introwertyk - jako "typ człowieka zwróconego raczej ku własnemu ja, aniżeli ku światu zewnętrznemu, mającego trudności w nawiązywaniu kontaktu z ludźmi" - po prostu nie chce bądź nie zależy mu na tym, żeby dołączyć do "kreatywnej i dyspozycyjnej" części społeczeństwa ;) Tak to mniej więcej widzę.
Życie jest takie, że człowiek często musi się wstydzić tego, co w nim najlepsze, i to właśnie ukrywać przed ludźmi, a nawet przed istotami, które są mu najbliższe.
Ivo Andrić
Awatar użytkownika
cityCAT
Pobudzony intro
Posty: 171
Rejestracja: 02 kwie 2011, 23:02
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Śląsk

Re: Skąd deprecjacja introwertyzmu przez introwertyków?

Post autor: cityCAT »

Rogaty bardzo przyjemnie czytało się Twój post, podoba mi się Twoje pozytywne nastawienie, tak trzymać! :)
a gdzie w tym poście jest haczyk?
Actually, I CAN
Awatar użytkownika
higsa
Rozkręcony intro
Posty: 345
Rejestracja: 20 wrz 2009, 20:49
Płeć: kobieta
Lokalizacja: Higsolandia

Re: Skąd deprecjacja introwertyzmu przez introwertyków?

Post autor: higsa »

cityCAT pisze:Ci którzy się jeszcze nie nacięli mają szanse. Ale ci po przejściu(ach) wpadają często za murek nie do przekroczenia. I tak zostajesz sam. Obserwator. Samotnik. Pragnący bliskości, ale po prostu nie mający siły.

Czy można ów introwertyzm winić za taki stan? Sprzeczność. Chcesz, pragniesz, ale nie możesz. Próbujesz, ale nie masz siły.
Hmmm, ja osobiście nie łączę tego stanu rzeczy z introwertyzmem. Ta sprzeczność jest raczej przykładem osobowości schizoidalnej [która, to fakt, częściej jest przypadłością ludzi introwertycznych].
A wypadanie za murek po przejściach to "wina" neurotyzmu. Ale to już moje prywatne zdanie, a że psychologiem nie jestem, tylko ciut liznęłam co nieco przypadkiem, to mogę się mylić. :)
cityCAT pisze:a gdzie w tym poście jest haczyk?
Też nie wiem. Ale nie powiem, też bym chciała brać to co on. :wink:
Awatar użytkownika
Padre
IntroManiak
Posty: 627
Rejestracja: 07 wrz 2010, 15:34
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
Kontakt:

Re: Skąd deprecjacja introwertyzmu przez introwertyków?

Post autor: Padre »

higsa pisze:
cityCAT pisze:a gdzie w tym poście jest haczyk?
Też nie wiem. Ale nie powiem, też bym chciała brać to co on. :wink:
Oj czepiacie się, mnie tam się podoba. Osobiście dojście do podobnych wniosków zajęło mi dużo dłużej. Tylko ten optymizm, grrrr ;-)
I explore the frontiers of safety! I laugh at danger, from a distance, and quietly, so as not to get all worked up.
Awatar użytkownika
Rogaty
Wtajemniczony
Posty: 6
Rejestracja: 27 lip 2011, 15:26
Płeć: nieokreślona

Re: Skąd deprecjacja introwertyzmu przez introwertyków?

Post autor: Rogaty »

Ey no, nie oszukujmy sie, nie jest tak do końca cukierkowo. :D nie wiedziałem ze ten post wyjdzie aż tak barwnie. :) Mam częste zmiany nastrojów, '60 revolutions per minute, this is my regular speed', do życia podchodzę bardzo emocjonalnie, ale ogólnie przestałem się niepokoić pierdołami(tak, tak to teraz nazywam, po czym podchodzę do lustra i mowie [nadal<przepraszam za zbyt dużą liczbę nawiasów, ale bez nich nieraz ciężko mi się wypowiedzieć, bo proces myślowy mi często skręca>]lekceważąco: "ale masz problem" ;)), kiedy odkryłem naturę introwertyzmu i to, ze nie jestem po prostu jakiś niedorobiony. Stalo się to dosyć niedawno. Zrozumiałem, ze przedtem bylem zbyt arogancki, trochę cyniczny, zapewne żeby bronic swojego 'nie dam sobie w kasze dmuchać'. Wiem już ze nie odstaje od reszty tych narwanych extrafili, tylko bawię się inaczej. Teraz drugi etap, muszę się uzdrowić ze starych nawyków. Ciężko będzie zmienić w tym wieku temperament, ale co mam uznać za ważniejsze od walki o samego siebie..? Chyba nie mam wyboru. ;) W każdym razie już zaakceptowałem swoje towarzystwo. Bardziej mnie na razie dobija pogoda, bo nie mogę wyjść z Rogatym na spacer, czy cokolwiek innego. Jutro mam wolne, oczywiście deszcz na meteogramach. Obym dostał pierwsza zmianę w słoneczne dni...

Milo jest się czymś zając i komentować to sobie, ubierać w kolorowe słowa, czy chociaż roześmiać się z własnej ciapowatości, zamiast siedzieć i rozpamiętywać, drapać rany. Przyjemnie jest być ze mną. :D Byle podejmować jakaś aktywność, bo świadomość uciekającego czasu podwaja odczucie straty. A co bardziej buduje od przygody? Chociażby inaczej spojrzeć na otoczenie po drodze do warzywniaka. "jaka romantyczna szarość", "jakie kolory w tym słońcu", albo chociaż "ale ciemno". Introwertyk czerpie energie z samotności, ale wydaje mi się ze nie czerpie jej z pasywnego trwania. Arrrgh, aż pluje sobie w brodę pisząc to po 2ch dniach siedzenia w domu. Warto coś ze sobą robić. khym. Krótko mówiąc: Nuda męczy, z nudów czasem aż zaczynam coś robić i wtedy okazuje się, ze warto było się poruszyć, miast nieporuszania się.
Świat się ze mną nie bawi, ja bawię się z nim
Awatar użytkownika
Padre
IntroManiak
Posty: 627
Rejestracja: 07 wrz 2010, 15:34
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
Kontakt:

Re: Skąd deprecjacja introwertyzmu przez introwertyków?

Post autor: Padre »

Rogaty pisze: kiedy odkryłem naturę introwertyzmu i to, ze nie jestem po prostu jakiś niedorobiony. Stalo się to dosyć niedawno. Zrozumiałem, ze przedtem bylem zbyt arogancki, trochę cyniczny, zapewne żeby bronic swojego 'nie dam sobie w kasze dmuchać'.
Hm, trochę mnie zdziwiłeś. U mnie było dokładnie odwrotnie, czyli wcześniej "przepraszam że żyję" które powoli przechodziło w niedawanie faka. Po uswiadomieniu sobie własnego introwertyzmu ustabilizowało się na "masz z tym problem? A wypłacz mi tako rzekę". Fakt, można to nazwać arogancją, you can even call it Susan if it makes you happy ;-)
Rogaty pisze: Introwertyk czerpie energie z samotności, ale wydaje mi się ze nie czerpie jej z pasywnego trwania. Arrrgh, aż pluje sobie w brodę pisząc to po 2ch dniach siedzenia w domu.
Bracie! :-)
Przez tę kiepską pogodę już mnie roznosiło. Wczorajszą wycieczkę czuję mocno w nogach, ale dawno nie czułem takiej satysfakcji... [reklama]Pst! Efekty podlinkowane w stopce[/reklama] ;-)
I explore the frontiers of safety! I laugh at danger, from a distance, and quietly, so as not to get all worked up.
Awatar użytkownika
Rogaty
Wtajemniczony
Posty: 6
Rejestracja: 27 lip 2011, 15:26
Płeć: nieokreślona

Re: Skąd deprecjacja introwertyzmu przez introwertyków?

Post autor: Rogaty »

Ładnie tam masz. ;)
Ja ze swoich szlajów zdjęć chyba nie zamieszczę, bo były by tylko: drzewa, drzewa, łąka, drzewa, błoto, drzewa, piękny widok na dolinę, drzewa, drzewa, niebo, łąka, błoto, droga, błoto, drzewa. Ew widok z ambony, albo z... Drzewa. Dzisiaj nie pada, ale jest wszędzie mokro jak diabli, więc dalej kicha z eksploracji kniei... Na szczęście jutro pracuje do 14:00, wiec coś wykombinuje.

Istnieje odpowiedni wątek do rozmów o fotografowaniu. Tam piszcie. - Inno
Świat się ze mną nie bawi, ja bawię się z nim
ODPOWIEDZ