artykuł pisze:- Na przykład okazuje się, że poczucie szczęścia zależy nie od sumy przyjemności, ale od celu, który chcemy w życiu osiągnąć. Od dwóch dekad staje się coraz bardziej jasne, że ludzie wybierający jako cele dobrobyt materialny, pieniądze, władzę czy atrakcyjny wygląd są mniej szczęśliwi i bardziej neurotyczni od tych, którzy wyznają wartości związane z sensem życia – bliskość, rozwijanie talentów, niezależność czy pomaganie innym. I to nawet wtedy, gdy żyją w środowisku, gdzie cele hedonistyczne i materializm są powszechnie akceptowane.
- Przyzna pani, że to brzmi bardzo „babciowo” i nieatrakcyjnie...
LOL. Widać z jakiego pan dziennikarz mentalnie pokolenia.
artykuł pisze:- Może nie potrzeba być spełnionym we wszystkim?
– Z pewnością w jednym trzeba – w kontaktach z innymi ludźmi. Bez powodzenia w nich nie ma dobrego życia i stabilnego poczucia szczęścia.
Czytam właśnie książkę, w której autor polemizuje z takim punktem widzenia - "Samotność. Powrót do jaźni" Anthony Storr.
Pisze:
Anthony Storr pisze:We wcześniejszej części tego rozdziału zauważyłem, że istnieją pewne jednostki szczególnie zaabsorbowane potrzebą odkrycia znaczenia i ładu w życiu, co nie musi być w żaden sposób związane ze sferą stosunków międzyludzkich. Jeśli wnioski sformułowane dotąd przeze mnie są słuszne, to możemy przypuszczać, że znajdziemy przykłady ludzi, u których po pierwsze dominują cechy introwertyczne, a po drugie unikają oni bliskich stosunków z innymi albo mają problemy z ta sferą. Można zakładać, że takie osoby są szczególnie zaabsorbowane rozwojem własnego światopoglądu, skłonne do ochrony swego świata wewnętrznego przed zbędną dociekliwością i krytycyzmem otoczenia, a także, zapewne, bardziej zamknięte na argumenty innych. Możemy się spodziewać, iż jednostki takie za główne źródło poczucia własnej wartości i spełnienia będą uważały swoje dzieło, a nie sferę relacji interpersonalnych.