Krótki artykuł o mitach nt. introwertyzmu
: 19 sie 2011, 17:19
Znaleziony na sieci, polecam.
http://www.pozaschematy.pl/2011/06/22/k ... trowersji/
http://www.pozaschematy.pl/2011/06/22/k ... trowersji/
Miejsce spotkań ludzi takich jak Ty!
https://introwertyzm.pl/
E, tam. Każdy sposób jest dobry. Nie zawsze można trafić na ludzi wyrozumiałych i tylko z takimi się stykać. Zauważyłem, że tak jak w przypadku rozmów o homoseksualizmie, na niektórych ludzi nie działa inny argument niż niemożliwość zmiany, a to trzeba już jakoś argumentacyjnie podbudować. Poza tym jeśli ktoś już zainteresuje się i przeczyta co nieco definicji, nawet jeśli początkowo skwituje to uśmieszkiem i niedowierzaniem, to i tak już pewien zysk dla odmienności.Ausencia pisze: To zdanie ujmuje według mnie największy problem w relacjach intro - ekstra. Już gdzieś pisałam, że jestem przeciwna wyjaśnieniom, podsyłaniom definicji itd., bo według mnie wiele to nie pomoże. Lepiej skupiać się na ludziach, którzy są w stanie zaakceptować te, wybaczcie, "anomalie". Bez rozumienia. Ci, którzy mogą pomyślec: ja mam tak, a on ma inaczej i już. Bez dociekania przyczyn i motywów. (Bo też, czy one są w ogóle ważne? )
Nie zgadzam się z ostatnim zdaniem: ludzie czytają, ale potem i tak swoje wiedzą. "Ok, gej jest gej i ma do tego prawo, ale niech się zabawia na swoim podworku z daleka ode mnie." Takie zrozumienie mam w nosie, bo to tak jakby go nie było wcale. Poza tym choć zbieżność z homoseksualizmem w pewnym sensie jest trafiona, rozumiem, że mniejszość jak my, to jednak mimo wszystko nieco chybiona. Co innego wyjaśniać popęd seksualny, a co innego rodzaj osobowości. Chociaż w przypadku homoseksualizmu też jestem zdania, że niepotrzebnie robi się dochodzenie: skąd, dlaczego, w jaki sposób. Co to daje?sam1984 pisze: E, tam. Każdy sposób jest dobry. Nie zawsze można trafić na ludzi wyrozumiałych i tylko z takimi się stykać. Zauważyłem, że tak jak w przypadku rozmów o homoseksualizmie, na niektórych ludzi nie działa inny argument niż niemożliwość zmiany, a to trzeba już jakoś argumentacyjnie podbudować. Poza tym jeśli ktoś już zainteresuje się i przeczyta co nieco definicji, nawet jeśli początkowo skwituje to uśmieszkiem i niedowierzaniem, to i tak już pewien zysk dla odmienności.
Lepsze takie zrozumienie niż kompletne niezrozumienie i otwarta wrogość.Ausencia pisze:Nie zgadzam się z ostatnim zdaniem: ludzie czytają, ale potem i tak swoje wiedzą. "Ok, gej jest gej i ma do tego prawo, ale niech się zabawia na swoim podworku z daleka ode mnie." Takie zrozumienie mam w nosie, bo to tak jakby go nie było wcale.
Może to, że w wielu ludziach taka wiedza zasieje jednak wątpliwości i na ogólnym poziomie poprawi zrozumienie dla odmienności w tej jakby nie było dość ekstrawertycznej i głośnej kulturze, w jakiej żyjemy. Może też to, że tolerancja nie jest dana raz na zawsze, a edukacja raczej ją wzmacnia, a nie osłabia.Ausencia pisze:Poza tym choć zbieżność z homoseksualizmem w pewnym sensie jest trafiona, rozumiem, że mniejszość jak my, to jednak mimo wszystko nieco chybiona. Co innego wyjaśniać popęd seksualny, a co innego rodzaj osobowości. Chociaż w przypadku homoseksualizmu też jestem zdania, że niepotrzebnie robi się dochodzenie: skąd, dlaczego, w jaki sposób. Co to daje?
Dla mnie to są właśnie ludzie wyrozumiali. I masz rację, że na poziomie relacji jednostkowych liczy się przede wszystkim zrozumienie i akceptacja bez udowodniania drugiemu czegokolwiek. Ale kiedy pogłębisz relację, to i tak nie obejdzie się przecież bez poruszenia tematu różnic między wami, introwertyzmu, bo jak bez tego poznać się lepiej?Ausencia pisze:Nie myślałam o ludziach wyrozumiałych; wręcz przeciwnie. Chodzi mi właśnie o takich, którzy zrozumieć nie mogą (bo ekstrawertyk nigdy nie zdoła się wczuć w sytuację intro), ale mogą zaakceptowac; bez zadawania zbędnych pytań i czepiania się. Takich ludzi miałam na myśli, a ich wcale nie jest tak niewielu jakby się mogło wydawać. Tylko trzeba im dac szansę;)
Racja.sam1984 pisze:Lepsze takie zrozumienie niż kompletne niezrozumienie i otwarta wrogość.
Wypraszam sobie. A tak serio, to właśnie dowodzi, że czasem trzeba się trochę postarać. Skłonności do bycia gburem może i są wpisane w geny, ale nie znaczy to, że nad nimi nie panujemy. Jeśli chcę mieć wszystkich w nosie, to na własne życzenie i potem nie zastanawiam się, dlaczego inni mnie odrzucają. Sprawa jest prosta. Co innego, jeśli jestem introwertykiem, ale zależy mi na akceptacji i pewnym gronie osób, z którymi chcę spędzać czas. Wtedy trzeba się nagiąć i postarać. Zamiast odsyłania do słownika wyrazów obcych.sam1984 pisze:Jeśli ktoś nie wie, że w ogóle istnieje coś takiego jak introwertyzm, to dlaczego ma tolerować tego gbura, kosmitę, ponuraka, który ma go w nosie?
Bo ja wiem, czy to takie oczywiste? Nie przypominam sobie, żebym robiła wykład na temat introwertyzmu komukolwiek, a jednak mam kilku naprawdę serdecznych znajomych, którzy w pełni mnie akceptują.sam1984 pisze:Ale kiedy pogłębisz relację, to i tak nie obejdzie się przecież bez poruszenia tematu różnic między wami, introwertyzmu, bo jak bez tego poznać się lepiej?
Zgadzam się z Tobą. Uważam tylko, że zazwyczaj trudno oddzielić teorię od praktyki. To jest fałszywy wybór: "w ogóle nie mówić o introwertyzmie" (ten temat nie istnieje) vs "robić na ten temat wykład" (narzucać się z tym tematem) - nie wyobrażam sobie zaczynać znajomości od cytowania definicji introwertyzmu z internetu jako instrukcji obsługi własnej osoby. Hej, a może to nie taki zły sposób, żeby kogoś poznać?Ausencia pisze:Konkludując, uważam, że lepiej skupić się na praktyce, a teorię sobie darować. No, chyba, że ktoś sam zagadnie.
Hmm... może i jest. Jak do tej pory "Instrukcję obsługi introwertyka" stosowałam tylko w celu odstraszeniasam1984 pisze:Hej, a może to nie taki zły sposób, żeby kogoś poznać?