tomektomek pisze:igdy nie potrafiłem zaciekawić kogoś swoją osobą, ale to też po części przez moje raczej mało popularne poglądy.
Nudny ze mnie człowiek po prostu no..
Nie jestem ekspertem, ale na mój gust to jak możesz być nudnym człowiekiem, skoro jak sam to ująłeś masz mało popularne poglądy? Przecież to co sprawie, ze ludzie są wyjątkowi to nieszablonowość i inność.
Swojego czasu w okresie liceum pasjonowałem się origami, oczywiście uważałem, ze jest to nudne i pedalskie i nie ma sensu o tym komukolwiek opowiadać... aż pewnego dnia na forum klasowym wydało się....i ku mojemu zaskoczeniu nie zostałem wyśmiany, a wszyscy patrzyli z podziwem, co potrafię wyczarować z papieru (szczególnie płeć przeciwna).
Dlatego wydaje mi sie, że sam musisz się przekonać do wyjątkowości swoich poglądów i zainteresowań, a wtedy same przyjdą Ci do głowy argumenty jak zaciekawić nimi innych.
A teraz o mojej nieśmiałości:
- kompletnie nie potrafię poznawać ludzi, zarówno tych z Wenus i Marsa i tych mieszkających na Ziemi. Nawet gdy spotkam kogoś nowego (najczęściej na zasadzie to kolega kolegi, koleżanka koleżanki). cała rozmowa kończy się na cześć. Nawet gdy druga strona próbuje wyciągnąć ze mnie jakieś informacje jestem tak sparaliżowany, że jedyne co potrafię z siebie wydobyć to lakoniczne tak/nie... i naturalne jest, ze po kilku takich próbach druga strona czuje się odrzucona, zlekceważona i odpuszcza, a ja kompletnie załamany (bo nie takie były moje intencje) łapie doła i rozpamiętuje to przez najbliższy tydzień.
- nie potrafię również pisać smsów i @ do znajomych i obcych ludzie (czat i inne formy w Internecie)... kompletnie nie potrafię wyrazić swoich myśli w formie tekstowej, za to najczęściej w cztery oczy czy w trakcie rozmowy telefonicznej potrafię przegadać kilkadziesiąt minut (dotyczy ludzi których znam).
- sprawa ma się jeszcze gorzej gdy znajduję się w grupie kilku, kilkunastu osób, których w ogóle nie znam. Tam to nie potrafię nawiązać więzi ani z osobami tworzącymi jakąś zgrana paczkę, ani z osobami nowymi stojącymi z boku. A poziom stresu osiąga swój maksymalny pułap już kilka godzin przed planowanym spotkaniem. I jeszcze ten las spojrzeń patrzących na mnie jak na kompletnego odludzia.
- sytuacjami, w których potrafię nawiązywać kontakt jest praca i gdy muszę coś załatwić (urząd, uczelnia itd).... Tutaj potrafię pogadać z każdym, nawet z współpracownikiem, którego poznałem 10sekund wcześniej. Ostatnio z uwagi na obronę magistra miałem sporo styczności z dziekanatem. Po jednej z rozmów z Panią z dziekanatu o mało nie skończyło się wspólna kawą (do dzisiaj nie potrafię wyciągnąć wniosków dlaczego z kompletnie obcą osobą w krótkim czasie nawiązałem tak dobrą relację...).
Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że nie potrafię znaleźć rozwiązania tej sytuacji. A pomimo, że jestem całkowice anonimową osobą w Internecie w chwili pisania tej wiadomości mam spocone ręce.
M.
PS. gratuluje wszystkim, którzy przebrnęli przez te wypociny :f.