lucci pisze:Chciałbym przedstawić coś co nazywam niezdolnością albo inaczej upośledzeniem wszelkich czynności o charakterze społeczno-towarzyskim. Zapewne wszyscy obecni tutaj doświadczają czegoś takiego w różnym stopniu. Zawsze zastanawiało mnie to jakie mechanizmy rządzą tym, że inni szybko integrują się z grupą a ja nie. W literaturze nie spotkałem przekonującego mnie wyjaśnienia czy sposobu zmiany tej sytuacji - a porady typu "wyjść do ludzi" nie są żadnymi poradami. Już Arystoteles stwierdza że człowiek jest zwierzęciem społecznym i czy nam się to podoba czy nie musimy
nabyć umiejętności obcowania z innymi ludźmi. U nas introwertyków to szalenie trudne zadanie. Problemy z tym pojawiają się na każdym etapie naszego życia: w nowej szkole, w nowej pracy itp.
Najlepiej byłoby gdyby ludzie traktowali nas po prostu jako element otoczenia, nieprawdaż ?
Poza tym jak tu zdobyć dziewczynę/chłopaka kiedy ma się psychiczne opory ? Najlepiej gdyby inicjatywa nadeszła z drugiej strony
Przykład z życia: pierwszy dzień w nowej szkole. Pod koniec dnia możemy zaobserwować że wokół nas powstają już enklawy/grupki na zasadzie "swój swojego znajdzie" podczas gdy my nawet nie bardzo kojarzymy twarzy tych ludzi. Mnie zawsze (ale to zawsze) to intrygowało (JAK ?! Czy ci ludzie już się znali ?? W jaki sposób nie wykazują żadnego skrępowania ??)
Można powiedzieć że np. w moim przypadku pierwsze przejawy integracji pojawiają się po około dwóch tygodniach ale pełna integracja NIGDY nie następuje.
Mój "brak zdolności towarzyskich" objawia się także awersją do wszelkiego rodzaju zabaw i imprez (o ile można nazwać je zabawami a nie męczarniami) Nie rozumiem jak można się relaksować w towarzystwie (naczelny objaw introwertyzmu) i nieludzko głośnej muzyce (wolę to nazywać rąbaniną)
Jeśli w rodzinie zapowiada się na wesele, to przygotowuję się do tego jak na wyrok. Oznacza to z zasady 5-8 godzin unikania parkietu (strasznie parzy :lol: ) Pół biedy jeśli sala weselna jest zlokalizowana na jakiejś działce albo obok jeziora, lasku gdzie można w każdej chwili uciec i skrócić sobie cierpienie oddając się cichej kontemplacji nocnego nieba...
Nieznani ludzie w dużej liczbie, którzy skupiają na mnie swoją uwagę mnie przerażają. Kiepski byłby ze mnie aktor :lol:
Macie coś takiego że nie potraficie składać życzeń ? Nie potrafię być bezpośredni. Nie umiem patrzeć drugiemu człowiekowi w oczy (nawet najbliższemu np. rodzicowi) i mówić coś od siebie. To strasznie krępujące brrr...... no ale trzeba, bo inaczej np. mama, babcia, dziadek się obrażą xD
Generalnie jestem anty-towarzyski. Nigdy nie odczuwałem potrzeby obecności innych ludzi, ale pewnie dlatego że mi ich nie brakuje