Niezdolność do czynności społeczno-towarzyskich
- Inno
- Legenda Intro
- Posty: 1214
- Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Niezdolność do czynności społeczno-towarzyskich
Nie wyobrażam sobie tego - my room is my castle.
-
- Intronek
- Posty: 42
- Rejestracja: 18 sty 2009, 22:07
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: okolice Radomia
Re: Niezdolność do czynności społeczno-towarzyskich
a co z twoim (przyszłym, hipotetycznym ?) mężem? Tez sie okopiesz w swoim pokoju? Mężczyźni podobno gorsi są od dzieci wiec nie wielka różnica :lol:
- qb
- IntroManiak
- Posty: 736
- Rejestracja: 25 maja 2008, 23:36
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 9w1
- MBTI: INFP
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Re: Niezdolność do czynności społeczno-towarzyskich
Jak się ma o rok starszego ekstrawertycznego brata to jest tak sobie, no ale czasem się przydaje. Jakieś tam plusy to rodzeństwo ma ale czy ogólnie wychodzi na plus to zależy już kogo Ci los ześlekarat pisze:Inno rodzeństwo to jednak fajna rzecz, nawet jeśli się dzieli pokój, o ile sie je dobrze wychowa
Trust yourself, no matter what anyone else thinks.
-
- Intronek
- Posty: 42
- Rejestracja: 18 sty 2009, 22:07
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: okolice Radomia
Re: Niezdolność do czynności społeczno-towarzyskich
Mam starszego brata wiec to ja jemu w pewnym momencie sie wbiłem do pokoju XD
nic mi wtedy nie zrobił wiec chyba los był dla mnie łaskawy
nic mi wtedy nie zrobił wiec chyba los był dla mnie łaskawy
- Inno
- Legenda Intro
- Posty: 1214
- Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Niezdolność do czynności społeczno-towarzyskich
Będzie spał na kanapie w salonie XDkarat pisze:a co z twoim (przyszłym, hipotetycznym ?) mężem? Tez sie okopiesz w swoim pokoju? Mężczyźni podobno gorsi są od dzieci wiec nie wielka różnica :lol:
Hm, ale na serio nie wyobrażam sobie swojego mieszkania bez pokoju tylko dla mnie. W końcu jestem jedynaczką-introwertyczką.
A tam od dzieci. Jak taka opinia panuje, to wiedzą, że sobie mogą pozwolić, więc i sobie pozwalają. Ja w tym udziału brać nie zamierzam.
Pewnie dlatego, że bał się rodziców. ;>karat pisze:nic mi wtedy nie zrobił
Re: Niezdolność do czynności społeczno-towarzyskich
Inno, nie wyobrażam sobie , jakby to było dzielić pokój z rodzeństwem, ale chciałabym tego doświadczyć. Chciałabym mieć rodzeństwo. Jak dla mnie bycie jedynaczką jest do bani i zdania nie zmienię (chyba XD)
Re: Niezdolność do czynności społeczno-towarzyskich
U mnie jedyna niezdolność do czynności społeczno-towarzyskich obejmuje sfery imprezowo - taneczne. Tego zdecydowanie unikam. A jak muszę już odsłużyć swoje np. wesele w rodzinie, to wlewam w siebie jakiś znieczulacz, a wtedy jest mi wszystko jedno. Poza tym przypadkiem... wydaje mi się, iz funkcjonuję zwyczajnie, chyba nie rzucam sie w oczy...
Re: Niezdolność do czynności społeczno-towarzyskich
Ja za to jestem totalnie upośledzony towarzysko. Nie lubię imprez, nie piję, nie potrafię tańczyć. Ale najgorsze dla mnie są wizyty w urzędach, sekretariacie szkolnym, ośrodku zdrowia, itd. Po prostu nigdy nie wiem, co powiedzieć, jakim językiem przekazać to co mam do przekazania.
"Socjalizm jest to ustrój, w którym bohatersko pokonuje się trudności... nie znane w żadnym innym ustroju"
"The nine most terrifying words in the English language are: 'I'm from the government and I'm here to help.'"
"The nine most terrifying words in the English language are: 'I'm from the government and I'm here to help.'"
Re: Niezdolność do czynności społeczno-towarzyskich
Niespecjalnie rozumiem dlaczego okresla sie takie cech charakteru mianem "niezdolnosci". Moze jeszcze ukujecie okreslenie "dysfunkcja"?
Dla mnie to zadna niezdolnosc, a raczej "zdolnosc trzymania jezyka za zebami, zdolnosc bycia pojedynczego i osobowa samodzielnosc".
Struktury spoleczne dla jednych sa celem samym w sobie, dla innych zas jedynie jedna ze sciezek do osiagniecia postawionego sobie celu .... Dlatego tez jedni tworza rodziny, szukaja "polowek", socjalizuja sie; zas inni wola sie rozwijac w samotnosci, bez udzialu ludzi.
Sa tez naturalnie ludzie, ktorzy maja ochote na jedno i drugie, ale w moim odczuciu ta druga strona wypada wtedy gorzej jakosciowo, bo nie moga sie w pelni poswiecic rozwojowi, wiec na waszym miejscu bym nie marudzil, bo wg mnie nie mamy absolutnie zadnego powodu do tego, by marudzic.
Dla mnie to zadna niezdolnosc, a raczej "zdolnosc trzymania jezyka za zebami, zdolnosc bycia pojedynczego i osobowa samodzielnosc".
Struktury spoleczne dla jednych sa celem samym w sobie, dla innych zas jedynie jedna ze sciezek do osiagniecia postawionego sobie celu .... Dlatego tez jedni tworza rodziny, szukaja "polowek", socjalizuja sie; zas inni wola sie rozwijac w samotnosci, bez udzialu ludzi.
Sa tez naturalnie ludzie, ktorzy maja ochote na jedno i drugie, ale w moim odczuciu ta druga strona wypada wtedy gorzej jakosciowo, bo nie moga sie w pelni poswiecic rozwojowi, wiec na waszym miejscu bym nie marudzil, bo wg mnie nie mamy absolutnie zadnego powodu do tego, by marudzic.
- higsa
- Rozkręcony intro
- Posty: 345
- Rejestracja: 20 wrz 2009, 20:49
- Płeć: kobieta
- Lokalizacja: Higsolandia
Re: Niezdolność do czynności społeczno-towarzyskich
Wow! Musze to powiedzieć głośno: PODZIWIAM!marc pisze:Dla mnie to zadna niezdolnosc, a raczej "zdolnosc trzymania jezyka za zebami, zdolnosc bycia pojedynczego i osobowa samodzielnosc".
Jeżeli to akceptujesz, znaczy ze osiągnąłeś wyższy poziom niż my (znaczy cała reszta dla której, jest to problemem).
W sumie życzę każdemu żeby do takiego poziomu kiedyś doszedł. Jednak sama za bardzo nie wiem jak to zrobić.
Bo jak pogodzić moje "upośledzenie towarzyskie" (dzięki MetalMan za określenie bo ono najlepiej oddaje moja dysfunkcje ) z tym co mi wpajano przez cały okres wychowania, czyli ze jestem jednostka społeczna i w tym społeczeństwie muszę żyć (a nie tylko koło niego przechodzić). [żyć czyli funkcjonować, podporządkowywać się niektórym zasadom, pisanym dla ogółu i przez ogół]
Re: Niezdolność do czynności społeczno-towarzyskich
Mi w okresie wychowania wpajano, że dzik jest równie niebezpieczny co tygrys, a spędzenie nocy w lesie to najstraszniejsze szaleństwo. Zresztą, wielu ludzi nadal w to wierzy, bo tak im powiedziano w dzieciństwie. Grunt to umieć być krytycznym - także wobec tego co nam wpojono jako niezaprzeczalną prawdę.hiksa pisze:Bo jak pogodzić moje "upośledzenie towarzyskie" (...) z tym co mi wpajano przez cały okres wychowania, czyli ze jestem jednostka społeczna i w tym społeczeństwie muszę żyć
szukam
Re: Niezdolność do czynności społeczno-towarzyskich
Dobrze powiedziane. Brak krytycznego stosunku do rzeczywistosci rodzi w moim mniemaniu postawe konformistyczna [a moze jest jej konsekwencja?]. Podporzadkowanie sie pod istniejacy, zastany [niekoniecznie sluszny] stan rzeczy nie zawsze jest wlasciwe dla NAS jako jednostek, a w koncu na dobru wlasnej jednostki powinno nam zalezec najbardziej [przy zalozeniu, ze potrafimy byc tylko jednostka, nie mamy mozliwosci bycia innego, niz bycie pojedyncze jako "MY" - a dokladnie "JA"].zarat pisze:Mi w okresie wychowania wpajano, że dzik jest równie niebezpieczny co tygrys, a spędzenie nocy w lesie to najstraszniejsze szaleństwo. Zresztą, wielu ludzi nadal w to wierzy, bo tak im powiedziano w dzieciństwie. Grunt to umieć być krytycznym - także wobec tego co nam wpojono jako niezaprzeczalną prawdę.
Re: Niezdolność do czynności społeczno-towarzyskich
Imprezy i picie to pół biedy. Jeżeli nie chcesz czerpać z tego przyjemności to nie czepiasz i tyle. jeżeli chcesz a nie potrafisz to już trochę gorzej. Moim zdaniem w takim wypadku warto popracować, przy czym trzeba do tego znaleźć odpowiednich ludzi. Problem z urzędami natomiast to już jest dysfunkcja. Nie ma w tym żadnej złośliwości tylko nazywanie rzeczy po imieniu. Sam aktualnie intensywnie oswajam się z urzędami. To jest po prostu te gorsze oblicze introwertyzmu, ale można nad tym popracować.Ja za to jestem totalnie upośledzony towarzysko. Nie lubię imprez, nie piję, nie potrafię tańczyć. Ale najgorsze dla mnie są wizyty w urzędach, sekretariacie szkolnym, ośrodku zdrowia, itd. Po prostu nigdy nie wiem, co powiedzieć, jakim językiem przekazać to co mam do przekazania.
Za to ta wypowiedź trąci mi socjopatią i nie ma w tym niczego do podziwiania. Introwertyzm nie polega na życiu w oderwaniu od społeczeństwa tylko na innym sposobie komunikacji. Tak wielu z nas tutaj bardzo dużo czyta. Książka to też jest forma komunikacji ze społeczeństwem poprzez autora i jego doświadczenia.Dlatego tez jedni tworza rodziny, szukaja "polowek", socjalizuja sie; zas inni wola sie rozwijac w samotnosci, bez udzialu ludzi.
Sa tez naturalnie ludzie, ktorzy maja ochote na jedno i drugie, ale w moim odczuciu ta druga strona wypada wtedy gorzej jakosciowo, bo nie moga sie w pelni poswiecic rozwojowi, wiec na waszym miejscu bym nie marudzil, bo wg mnie nie mamy absolutnie zadnego powodu do tego, by marudzic.
Reasumując. W mojej opinii człowiek jest istotą społeczną i introwertyzm tego nie zmienia. Jeżeli są problemy w funkcjonowaniu w społeczeństwie to jest to problem co nie znaczy, że jest to powód do czucia się gorszym. problemy jak wiadomo się rozwiązuje...
Ja się tak zastanawiam. Ilu z was chciało by na bezludną wyspę? Ale taką hardcorowa nie z pytaniem "co byś zabrał?"