Wystąpienia publiczne

W tym miejscu rozmawiamy o nieśmiałości, która to przypadłość częściej dotyka osoby introwertyczne.
sheri

Re: Wystąpienia publiczne

Post autor: sheri »

Jednym słowem - nienawidzę. Jeszcze jak jestem wśród rodziny, bliskich znajomych, czy osób, które nie powodują u mnie reakcji nieśmiałości, to jestem w stanie normalnie gadać. Ale przed klasą... grr. Serce mi wali, ręce się trzęsą, a myśli kołatają po głowie, zapominam niektóre fakty, o których również powinna wspomnieć. A kobieta od polskiego mnie skrajnie nie lubi i często bierze do odpowiedzi. Nie pomaga mi to, nie zaczęłam się dzięki temu przyzwyczajać ani mniej stresować.

Co mam na myśli, mówiąc o reakcji na niektóre osoby? To, że dominujące charaktery mnie przytłaczają. Ci mega pewni siebie powodują u mnie nieśmiałość, ale są też osoby, które sprawiają, że nie czuję się nieśmiała i normalnie z nimi rozmawiam. I nie mówię tutaj o introwertykach, tylko o mniej dominujących charakterach.
Awatar użytkownika
Giuseppe
Intronek
Posty: 41
Rejestracja: 12 lip 2012, 18:54
Płeć: mężczyzna

Re: Wystąpienia publiczne

Post autor: Giuseppe »

Unikam jak tylko się da, ale siłą rzeczy nie zawsze jest to możliwe. Wtedy po prostu staram się skupić na tym, co mam mówić, a nie na ludziach, którzy słuchają lub udają, że to robią. I tak robię postępy, bo kilka lat wstecz mając w perspektywie publiczne wystąpienie najchętniej zapadłbym się pod ziemię i już się z niej nie wygrzebywał, a teraz w tego typu sytuacjach czuję się tylko niezręcznie. Ogólnie da się przeżyć.
Awatar użytkownika
dreamer08
Introwertyk
Posty: 98
Rejestracja: 30 gru 2012, 19:42
Płeć: nieokreślona

Re: Wystąpienia publiczne

Post autor: dreamer08 »

Zawsze miałam z tym problem. Pociły mi się ręce, drżał mi głos. Z czasem wszystko zaczęło się pogarszać. Do dziś pamiętam swój ostatni wierszyk na akademii... Nauczycielki siedziały w pierwszym rzędzie zwarte i gotowe w razie, gdybym miała fiknąć. Mówiłam szybko, byłam zielona i... to wszystko na jednym wdechu. Kręciło mi się głowie, zaczęłam się kolebać na boki. Od tej pory już nigdy nie wystąpiłam na żadnym przedstawieniu szkolnym. Obecnie mam problem z wypowiadaniem się na forum klasy. Kiedy nauczycielka prosi mnie o przeczytanie wypracowania, zaczynam się jąkać i a chwilami robię bardzo długie przerwy, żeby złapać odrobinę powietrza. Efekt jest również taki, że kiedy mieliśmy nauczyć się wiersza na pamięć, to w moim wydaniu brzmiał on tak, jak u dziecka, które niedawno nauczyło się mówić, a profesorka odnosiła wrażenie, że się najzwyczajniej w świecie nie douczyłam ;)
Czasami czuję się nawet skrępowana w komunikacji miejskiej... To chore, ale tak. Wstydzę się tych wszystkich ludzi. Wtedy też przestaję oddychać i się zapowietrzam, a później nie mogę złapać oddechu. Mimo wszystko jakoś dalej żyję. Ale już nie staram się z tym walczyć.
Obrazek
Awatar użytkownika
midnight_rider
Intronek
Posty: 50
Rejestracja: 09 paź 2012, 16:28
Płeć: nieokreślona

Re: Wystąpienia publiczne

Post autor: midnight_rider »

A ja... u mnie wszystko było w porządku, dopóki nie zaczęłam myśleć. Mogłam mówić wierszyki z pamięci jak karabin, ale jak zaczęłam równolegle do tego myśleć "o Boże ludzie na mnie patrzą, a co jeśli się pomylę" wypadałam z rytmu i koniec. Chociaż od podstawówki nie pchałam się do przedstawień, ale podejrzewam że byłoby tak samo.

Na lekcjach bardzo często pani każe mi czytać, bo jako jedna z niewielu w mojej klasie dobrze akcentuję przecinki, czytam płynnie i tak dalej. Wypowiadając się, po prostu nie myślę że ludzie mnie słuchają. Jeśli się pomylę, wstydzę się okropnie przez parę minut/lekcji dopóki nie zapomnę. I tyle.
A wszystko to jest
identycznie trwałe
jak numer telefonu
na pudełku zapałek
Awatar użytkownika
lea
Rozkręcony intro
Posty: 332
Rejestracja: 07 sty 2013, 7:26
Płeć: nieokreślona
Enneagram: 0w0
MBTI: CATS

Re: Wystąpienia publiczne

Post autor: lea »

Wierszyków nie lubiłam opowiadać, ale przedstawiać jakieś ciekawe książki... lubiłam. Nawet mi sie to udawało w gimnazjum, gdzie byłam bardzo skrytą osobą. Świadomość tego, że te głąby poznają dobra książkę, dodawała mi odwagi, niczym misjonarzowi ]:>
Więc to nie jest dla mnie jakoś mega trudne, choć nigdy nie pchałam się do teatrzyków i takim tam podobnych. :D Chociaż i tak musiałam w tym udział brać. Co ciekawe, najlepiej mi się grało gdy nie było moich rodziców na widowni. Czasem specjalnie nie mówiłam im "że dziś przedstawienie" aby się nie pojawili na nim. :P
dreamer08 pisze:Czasami czuję się nawet skrępowana w komunikacji miejskiej... To chore, ale tak. Wstydzę się tych wszystkich ludzi. Wtedy też przestaję oddychać i się zapowietrzam, a później nie mogę złapać oddechu. Mimo wszystko jakoś dalej żyję. Ale już nie staram się z tym walczyć.
Ja czuję się okrutnie niekomfortowo, jak siedzę na miejscu, gdzie są pary miejsc naprzeciw siebie w autobusie. I gdy jestem 'z brzegu', i nie mam żadnej książki w którą mogłabym patrzeć, ani okna obok, nie mogę znaleźć konkretnego punktu w który powinnam się gapić. Czy patrzeć na kogoś naprzeciwko? Ja nie lubię kontaktu wzrokowego z obcymi ludźmi. Wgl. nie patrzę na innych ludzi w autobusach, w szkole [ z innych klas ] byleby tylko tego uniknąć.
Wygnaj ludzi z twych myśli, niech nic zewnętrznego nie kala twej samotności, błaznom pozostaw troskę o szukanie podobnych im.
Inny cię umniejsza, bo zmusza cię do odgrywania jakiejś roli; ze swego życia usuń gest, ogranicz się do tego, co istotne.
Awatar użytkownika
apohawk
Rozkręcony intro
Posty: 297
Rejestracja: 27 lis 2012, 18:35
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
Lokalizacja: Wrocław

Re: Wystąpienia publiczne

Post autor: apohawk »

Z tym MPK to chyba jednak przesada. To żadne wystąpienie publiczne, tylko stanie lub siedzenie obok ludzi, którzy mają kompletnie w poważaniu to, co robisz.
Ja do wystąpień publicznych nigdy się nie pchałem i próbowałem wymigać, jak tylko mogłem.
Jedna rzecz, która mi pomaga na takie sytuacje, to dobre przygotowanie.
No good deed goes unpunished.
Awatar użytkownika
dreamer08
Introwertyk
Posty: 98
Rejestracja: 30 gru 2012, 19:42
Płeć: nieokreślona

Re: Wystąpienia publiczne

Post autor: dreamer08 »

lea pisze:Ja czuję się okrutnie niekomfortowo, jak siedzę na miejscu, gdzie są pary miejsc naprzeciw siebie w autobusie. I gdy jestem 'z brzegu', i nie mam żadnej książki w którą mogłabym patrzeć, ani okna obok, nie mogę znaleźć konkretnego punktu w który powinnam się gapić. Czy patrzeć na kogoś naprzeciwko? Ja nie lubię kontaktu wzrokowego z obcymi ludźmi. Wgl. nie patrzę na innych ludzi w autobusach, w szkole [ z innych klas ] byleby tylko tego uniknąć.
Najlepsze jest to, że niektóre pary robią wszystko, żeby na nie patrzeć. Kiedyś miałam sytuację, kiedy jakaś dziewczyna już prawie leżała na swoim chłopaku i ciągle patrzyła na mnie, czy reaguję. Zawiodła się :mrgreen:
Ostatnio dla zminimalizowania swojego poczucia niezręczności w MPK, gdy przypadkiem z kimś się spotkam wzrokiem, stosuję... drzemkę. Nie dość, że troszkę sobie odetchnę, to i nie muszę się obawiać kontaktu wzrokowego z innymi pasażerami. Jeśli w kieszeni dodatkowo czeka na mnie mój odtwarzacz... więcej do szczęścia już nie potrzeba.
Obrazek
Awatar użytkownika
Jeanne
Intronek
Posty: 33
Rejestracja: 26 sty 2013, 19:27
Płeć: nieokreślona

Re: Wystąpienia publiczne

Post autor: Jeanne »

Wystąpienia publiczne- nienawidzę ich. Denerwuje mnie to, że ludzie i tak zazwyczaj mają w głębokim poważaniu co mam do powiedzenia. Najbanalniejsza sytuacja: gdy muszę przekazać na forum klasy ważną informację, inni zaczynają gadać, głośno się zachowywać, czy rzucać głupimi hasłami. Totalny brak kultury.
Obrazek
Awatar użytkownika
Sundari
Introwertyk
Posty: 88
Rejestracja: 20 lut 2013, 11:19
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wystąpienia publiczne

Post autor: Sundari »

O ludzie! Dla mnie to koszmar. Nie jestem nieśmiała, ale masakrycznie denerwuję się przed wystąpieniem. Jąkam się, pocę, trzęsą mi się dłonie. Zależy też przed kim występuję. Lubię jak towarzystwo jest na pewnym poziomie - wtedy przychodzi mi to łatwiej (nie kręcą się, nie rozmawiają, patrzą na mnie i słuchają z uwagą). Np. mimo stresu na obronie inż. poradziłam sobie całkiem nieźle. Natomiast proste prezentacje, które miałam wygłosić na zajęciach do moich znajomych z roku, powodowały takie zdenerwowanie, że zapominałam słów i zasychało mi w gardle. Słabo sobie z tym radzę. Chciałam jakoś psychologicznie sobie z tym poradzić, ale niestety pomagają mi tylko tabsy uspakajające.
„Samotność jest niezależnością, życzyłem jej sobie i zdobyłem ją po długich latach. Była ona zimna, o tak, ale była też cicha, prawdziwie cicha i wielka, podobnie jak zimne, ciche przestworza, po których wędrują gwiazdy.”
Hermann Hesse - Wilk stepowy


O mnie: INTJ | Jedynka ze skrzydłem dwa: 1w2 - "Adwokat" | Płciowo stypizowana "na krzyż":P
Awatar użytkownika
Sundari
Introwertyk
Posty: 88
Rejestracja: 20 lut 2013, 11:19
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wystąpienia publiczne

Post autor: Sundari »

Hej, Tym razem jestem po obronie mgr, która nie poszła mi zbyt dobrze (oczywiście prezentacja samej pracy). Szukając informacji o tym jak radzić sobie z wystąpieniami publicznymi znalazłam coś takiego:

http://www.projektsukces.pl/nlp_panorama.html

Chcę zwrócić uwagę na zdania:

"Dziecko chodzące do szkoły traktuje nauczyciela jako autorytet. Gdy zostaje wezwany do tablicy i nie potrafi prawidłowo odpowiedzieć, zamiast dostać ciepłe słowa, najczęściej zostaje w jakiś sposób skarcone (...) Po kilku – kilkunastu latach nauki w szkołach, takie dzieci wyrastają na osoby, które panicznie boją się wychodzić przed ludzi."

U mnie chyba to jest kluczem tych moich problemów. Mam dysleksję i przez szkołę podstawową miałam ogromne problemy z nauką. Nauczyciele jak to nauczyciele - krzyczą i nie pomagają zrozumieć dziecku co się z nim dzieje. Zawsze nie byłam dość dobra, co w połączeniu z moją osobowością i ambicjami stwarzały mieszankę wybuchową. Pokonałam trudności w nauce z dobrym skutkiem, lecz lęk pozostał.

Czy ktoś z Was stosował tę technikę? Programowanie neurolingwistyczne (NLP)? Technika ta wydaje się tak prosta, że aż niemożliwe jest by pomagała. Jakie jest Wasze zdanie na ten temat?
„Samotność jest niezależnością, życzyłem jej sobie i zdobyłem ją po długich latach. Była ona zimna, o tak, ale była też cicha, prawdziwie cicha i wielka, podobnie jak zimne, ciche przestworza, po których wędrują gwiazdy.”
Hermann Hesse - Wilk stepowy


O mnie: INTJ | Jedynka ze skrzydłem dwa: 1w2 - "Adwokat" | Płciowo stypizowana "na krzyż":P
Awatar użytkownika
Agon
Krypto-Extra
Posty: 850
Rejestracja: 13 kwie 2012, 15:20
Płeć: mężczyzna

Re: Wystąpienia publiczne

Post autor: Agon »

Na farmakologii miałem ostatnio coś o benzodiazepinach i propranololu. Jedno i drugie powstrzymuje reakcje fizjologiczne podczas tzw. tremy (lęku scenicznego) z tym że benzodiazepiny otumaniają i cały występ można przestać wyluzowany i głupio się uśmiechając, natomiast propranolol działa dobrze i pozwala normalnie wygłosić przemówienie bez oznak stresu. Na niekorzyść benzodiazepin przemawia też to, że są uzależniające i nie wolno ich stosować długotrwale.
Hit
Wtajemniczony
Posty: 6
Rejestracja: 30 mar 2014, 16:48
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Wrocław

Re: Wystąpienia publiczne

Post autor: Hit »

Przy wystąpieniach publicznych zawsze się stresuje dlatego staram się jak najczęściej występować, zgłaszać aby przełamać ten stres. Istnieje też organizacja(niestety w tej chwili wyleciała z głowy mi jej nazwa) która się spotyka raz w tygodniu na takich "zajęciach" gdzie różne osoby mają przydzielone zadania i ktoś musi wygłosić przed cała salą przemówienie, druga osoba ocenia pod względem dykcji, trzecia odpowiada za przebieg spotkania itd. Nawet myślałem o wzięciu w tym udziału bo, przez ćwiczenia najlepiej pokonać własne ograniczenia z tym że, jest to organizacja za członkostwo w której trzeba zapłacić, a na propozycje założenia takowej w szkole usłyszałem od nauczycieli, że mój pomysł jest świetny ale oni nie mają czasu by go poświęcić na ten projekt :/
Awatar użytkownika
Agon
Krypto-Extra
Posty: 850
Rejestracja: 13 kwie 2012, 15:20
Płeć: mężczyzna

Re: Wystąpienia publiczne

Post autor: Agon »

Ostatnio współlokatorka opowiadała mi jak to razem ze znajomą pracowały nad referatem. Nie wiem na jaki temat to było, pewnie jakiś prawniczy bo studiują prawo na UJ, w każdym bądź razie skończyła się ta historia ciekawie.
Otóż obie pracowały nad referatem i każda zrobiła swoją część, gdy skończyły to umówiły się, że każda z nich zreferuje swoją połowę. Dosłownie przed zajęciami na których miały referować tamta znajoma powiedziała mojej współlokatorce, że nie jest przygotowana do referowania, bo się boi czy coś w ten deseń. No to ta druga się wkurzyła, że tak w ostatniej chwili dowiaduje się, że musi zreferować całość, ale zreferowała wszystko. Profesor zauważył, że jest dopisana poza nią jeszcze tamta koleżanka, a ta współlokatorka moja która referowała powiedziała że to ona większość robiła, a tamta tylko trochę i nie przygotowała się ze swojej części. No i profesor zaliczył tylko mojej współlokatorce, a tamtej nie. W ten sposób tylko ona miała szanse na stypendium (czy coś tam innego związanego z kasą), a ta druga nie. Poza tym pomimo dania już nauczki tamtej dziewczynie moja znajoma dalej była na nią obrażona i pewna, że słusznie postąpiła.

Jak oceniacie postępowanie tej mojej współlokatorki? Dobrze zrobiła, że dała tamtej nauczkę, czy źle?
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2120
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Wystąpienia publiczne

Post autor: Drim »

Jak oceniacie postępowanie tej mojej współlokatorki? Dobrze zrobiła, że dała tamtej nauczkę, czy źle?
Nie wiem jak ocenić przystąpienie do zaliczenia (pod postacią referatu ustnego) inaczej niż słowem "normalny". Studentka A dała radę, studentka B rady nie dała. Studentka A dostała dobrą ocenę, studentka B nie dostała oceny.
Nie wiem jaka mogła być ta nauczka skoro oczywistą rzeczą jest, że skoro w pierwszym terminie się nie uda, zawsze jest termin drugi.

Widzę tu co najwyżej przypomnienie, zasad, które obowiązują studentów.
Awatar użytkownika
Agon
Krypto-Extra
Posty: 850
Rejestracja: 13 kwie 2012, 15:20
Płeć: mężczyzna

Re: Wystąpienia publiczne

Post autor: Agon »

Drimlajner pisze:Nie wiem jak ocenić przystąpienie do zaliczenia (pod postacią referatu ustnego) inaczej niż słowem "normalny".
Nie chodzi mi o ocenianie tego czy to normalne, że przystąpiła do zaliczenia, tylko o to czy dobrze zrobiła doprowadzając do tego, że tamta koleżanka co się bała referować niczego nie zyskała, choć też nad tym referatem pracowała. Dodam jeszcze, że ta moja współlokatorka jest mocno ekstrawertyczna i raczej nie ma problemów z wystąpieniami, więc dla niej takie referowanie to żadne wyzwanie, a poza tym ma do introwertyków specyficzny stosunek. Dla niej jeśli ktoś jest skryty, to pewnie coś ukrywa, a jeśli coś ukrywa, to jest osobą niegodną zaufania.
ODPOWIEDZ