Wystąpienia publiczne

W tym miejscu rozmawiamy o nieśmiałości, która to przypadłość częściej dotyka osoby introwertyczne.
Awatar użytkownika
eve616
Introrodek
Posty: 24
Rejestracja: 18 sty 2008, 17:21
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Gniezno

Post autor: eve616 »

taa matura ustna z polaka to będzie masakra :? chociaż łatwiej będzie coś mówić przed egzaminatorami niż np. prezentować referat przy większej liczbie osób. Ostatnio na polskim była recytacja wiersza...byłam przedostatnią pytaną osobą...zero stresu przed, ale jak wyszłam na środek yhm pustka w głowie, nie mogłam zebrać myśli no ale jakoś wybrnęłam.
Unikam jakichkolwiek wystąpień publicznych, a przynajmniej teraz, bo pamiętam jeszcze jak wystąpiłam w przedstawieniu na zakończenie 3 kl gimnazjum i nie miałam stresu, chyba dlatego że scena była duża i publika siedziała dalej...Za to czuje sie niepewnie jak na moim ulubionym przedmiocie <matmie> muszę iść do tablicy, bywa że w ogóle nie mogę się skupić na zadaniu :?
Awatar użytkownika
Shy
Pobudzony intro
Posty: 161
Rejestracja: 22 kwie 2008, 17:05
Płeć: nieokreślona

Post autor: Shy »

Wystąpienia, jakiekolwiek wystąpienia przeżywam dość znacząco. Nie radzę sobie ze stresem i np. na 'koncertach' mam ochotę zapaść się pod ziemię, poza tym wszystko mylę. Problemem jest dla mnie nawet wyjście do odpowiedzi, zazwyczaj wybieram rozwiązanie najprostsze i najbardziej tchórzliwe - mówię, że nie umiem i dostaję jedynkę. Problem w tym, że kiedy czuję te wszystkie oczy skupione na mojej osobie, mam pustkę w głowie. Nie wiem co powiedzieć. Chcę uciekać.
Piotrek K.
Stały bywalec
Posty: 184
Rejestracja: 20 lis 2007, 11:38
Płeć: nieokreślona

Post autor: Piotrek K. »

Chciałem napisać o wystąpieniach, ale nie w tym dosłownym sensie. Mam nadzieję, że jakoś załapie się to pod temat. Chodzi mi o pokazywanie się dużej liczbie osób, np. przechodzenie przez korytarz szkolny. Kiedy tak przechodzę przed ludźmi to zaczynam sztywnieć, garbić się. Nie udaje mi się iść pewnym i luźnym krokiem z wyprostowanym tułowiem, bez zlęknionego spojrzenia. Zwykle wtedy przyspieszam do swojego bardzo szybkiego tempa marszu. Póki co staram się ćwiczyć. Obawiam się, że gdybym poszedł jak cowboy albo jakiś macho, to znalazł by się jakiś samiec, który odebrał by to jako zaczepkę... bo to akurat w mojej szkole z dwóch w tym mieście są klasy zawodowe i jakby to powiedzieć... hołota się panoszy.
Map

Post autor: Map »

Jak_wrak, znam to. Dla mnie jeszcze gorsze jest kiedy idę sam chodnikiem, nikogo za mną, jedna osoba przedemną idąca w moim kierunku... Mam wtedy aż napady lęku: duszności, zawroty głowy, złe widzenie i czasami wydaje się jakbym miał zemdleć... Cóż, bardzo mocna fobia społeczna. :D


Wystąpienia... Unikam. Nawet kiedy wiem że mam dobrze (Zad. napisać własne refleksje na temat patriotyzmu. Wiedziałem że mam dobrze, nauczycielka pochwaliła tą pracę przed klasą mówiąc że najlepsza, ale nie miałem sił czytać... Zostałem jednak zmuszony :) ). Gorsze są wystąpienia jeżeli wiem że coś jest źle - praca na angielskim, a nie potrafię w ogóle w nim mówić (ale czytać i pisać za to świetnie :D ). Duszności + tysiące martwych szarych komórek + czerwień na twarzy większa niż po przebiegnięciu sprintem pięciu kilometrów. :roll:
Awatar użytkownika
underdog
Stały bywalec
Posty: 242
Rejestracja: 10 sie 2007, 17:29
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraków

Post autor: underdog »

Ja mam kłopot, gdy ktoś się na mnie patrzy - wyławia mnie wzrokiem z grupy osób. Nie mam pojęcia co wtedy robić, odpowiadam spojrzeniem, ale nie mogę utrzymać kontaktu. Zresztą nawet nie chcę, wlepiam wzrok w jakiś punkt w innym kierunku. W rezultacie inni mogą mi się "bezkarnie" przyglądać :?
Piotrek K.
Stały bywalec
Posty: 184
Rejestracja: 20 lis 2007, 11:38
Płeć: nieokreślona

Post autor: Piotrek K. »

Wymyśliłem chyba pewien sposób. Może się wydawać dziwny, ale nawet działa. Żeby nie odczuwać zdenerowania i skoncentrowania spojrzeń na sobie należy "założyć maskę". W masce można wiele rzeczy zrobić łatwiej. Przykładowo ludzie dają sobie opisy na gadu-gadu w obcym języku. Im język mniej znany, tym łatwiej wystawić jakąś treść. Właśnie taki obcojęzyczny opis jest swego rodzaju maską. Ale żeby nie poruszać się wśród ludzi w kominarce, należy przybrać inną maskę. Maskę wygłupów lub grania kogoś innego. Często się mówi o groźnie kroczących samcach, że zgrywają twardzieli, bo istotnie pewna część wcale nie posiada szczególnej tężyzny fizycznej. Tak więc ludzie przyjmują pewne pozy. Nie podchodząc do takich sytuacji na poważnie, można iść jakimś - nie wiem - roztańczonym krokiem, robić minę jakby się o coś podejrzewało osobę, która nas mija albo jeżeli czujemy, że tempo, w którym się poruszamy nie pozwala nam się wyluzować, to spróbować iść powoli. Wiem, że to wymaga odwagii, ale warto spróbować.
Awatar użytkownika
Cliodne
Stały bywalec
Posty: 189
Rejestracja: 28 lis 2007, 15:33
Płeć: nieokreślona

Post autor: Cliodne »

Moje tempo chodzenia proporcjonalnie zwiększa sie do poczucia dyskomfortu - speedem przez uliczki, byle do celu.
Często się mówi o groźnie kroczących samcach, że zgrywają twardzieli, bo istotnie pewna część wcale nie posiada szczególnej tężyzny fizycznej. Tak więc ludzie przyjmują pewne pozy.
Taa, dresiarski tik, najzabawniejszy styl chodzenia 'na banie'

ja proponuje chodzić własnymi ścieżkami - nie obok grupy dresów, a okrążyć blok i iść inną drogą - bo najważniejsze to redukować stres. po co się męczyć?:]
Dark Maiden taking hold of my hand
Lead me away from hibernation
Strong and unafraid
Never a question why
Awatar użytkownika
Erato
Introwertyk
Posty: 67
Rejestracja: 02 kwie 2008, 20:59
Płeć: nieokreślona

Post autor: Erato »

Jak_wrak
Zwykle wtedy przyspieszam do swojego bardzo szybkiego tempa marszu
Nie szkodzi że szybkie tempo, ważne aby krok był pewny ;) też szybko chodzę, ale oduczyłam się gapić na czubki moich butów. Bo tak na prawdę co mi grozi ze strony ludzi obok których przechodzę? Ani ja piękna nie jestem, ani trzech rak nie mam... tak na prawdę to my ich przecież nie obchodzimy, tak samo jak oni nas. A nawet jeśli popatrzą to co? Też ich widzimy, i im się od tego krzywda nie dzieje.
Obawiam się, że gdybym poszedł jak cowboy albo jakiś macho, to znalazł by się jakiś samiec, który odebrał by to jako zaczepkę
Błagam nie rób tego! nie rób z siebie macho na siłę bo to wygląda tragicznie :) ja nie wiem jak to jest w oczach facetów, ale jak ja widzę takiego bujającego się kolesia to mnie śmiech ogarnia :mrgreen: Prawdziwie pewne siebie ruchy nie biorą się z ćwiczeń ale poczucia bezpieczeństwa i pewności siebie.
albo jeżeli czujemy, że tempo, w którym się poruszamy nie pozwala nam się wyluzować, to spróbować iść powoli
Ja czuję się dobrze tylko wtedy gdy chodzę szybko, a jak mogę przy tym kretyńsko wywijać parasolką to jestem w niebie;) ale muszę najpierw sprawdzić czy mnie ktoś przypadkiem nie widzi :P
Wiem, że to wymaga odwagii, ale warto spróbować
Wiesz... to bardzo męczy. Tak można raz, drugi, ... ale potem zaczynasz za bardzo myśleć o tym co inni myślą o tobie, czy na pewno dobrze odegrałeś swoją rolę i ostatecznie nie możesz z niej wyjść. Kiedyś ktoś mnie zapytał czemu tak smutno wyglądam i to mnie przestraszyło, że tak łatwo mnie przejrzeć. Zaczęłam dbać o to aby częściej się uśmiechać... to naprawdę fajna rzecz, bo wygląda się trochę sympatyczniej, ale ja zaczęłam za tym uśmiechem chować wszystkie emocje, mogę być smutna, ale nie powiem tego bo "jednak to ładniej jak się uśmiechnę" i przykleił mi się ten uśmiech jak gówno do podeszwy :? nawet głupio mi zbesztać kogoś kto mi przykrość robi.

underdog
Ja mam kłopot, gdy ktoś się na mnie patrzy - wyławia mnie wzrokiem z grupy osób. Nie mam pojęcia co wtedy robić, odpowiadam spojrzeniem, ale nie mogę utrzymać kontaktu. Zresztą nawet nie chcę, wlepiam wzrok w jakiś punkt w innym kierunku. W rezultacie inni mogą mi się "bezkarnie" przyglądać Confused
Też tego nie lubię. Ale czasem jak się uśmiechnie do takiego to go zbija z tropu;) chociaż jest taki rodzaj tasakujacych spojrzeń że się człowiek zastanawia co takiego złego zrobił.
Teraz to nieskończenie cienka granica między tym co było, a tym co będzie.
Awatar użytkownika
qb
IntroManiak
Posty: 736
Rejestracja: 25 maja 2008, 23:36
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: INFP
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Post autor: qb »

Heh, mam coś podobnego. W ogóle nie lubię jak się ludzie na mnie patrzą. Nieraz mam wrażenie przechodząc koło kogoś, kto nagle się zaczyna śmiać mam wrażenie ze śmieje się ze mnie... Dlatego nie lubię miejsc gdzie można spotkać dużo ludzi.
Awatar użytkownika
Rilla
Stały bywalec
Posty: 208
Rejestracja: 05 cze 2007, 22:14
Płeć: nieokreślona

Post autor: Rilla »

eve616 pisze:taa matura ustna z polaka to będzie masakra :?
No i jak Ci poszło?
Tez bałam się jak ognia przed ustną. Wolałam zdawać jeszcze raz wszystkie cztery egzaminy pisemne niż iść i produkować się przed komisją Co za stres! I jaki rezultat? Gdy tylko weszłam do sali większa część tego stresu opadła. Wyrecytowałam raz dwa co miałam do powiedzenia i koniec. A było nawet miło.
Gdy jestem przed wystąpieniem chodzę po ścianach z przerażenia, ale w trakcie jakoś idzie. Po- stwierdzam, że nie było czego się bać. Mimo to nigdy nie chciałam jeszcze raz powtarzać swoich wypocin i chyba nigdy nie zechcę. Raz w zupełności wystarczy.
INFp, gr. B
Awatar użytkownika
eve616
Introrodek
Posty: 24
Rejestracja: 18 sty 2008, 17:21
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Gniezno

Post autor: eve616 »

Tak za 2 lata, jak będe zdawać - to napisze jakie wrażenia 8)
A było nawet miło.
To super... 8) max pkt? :lol:
Awatar użytkownika
Rilla
Stały bywalec
Posty: 208
Rejestracja: 05 cze 2007, 22:14
Płeć: nieokreślona

Post autor: Rilla »

Myślałam, że masz w tym roku, jeśli już o tym myślisz. Ja zaczęłam martwić się maturą ustną 6 miesięcy przed, a bać się jej 2 miesiące przed egzaminem. Wcześniej nie warto, szkoda nerwów.
Maksa nie miałam, niestety, ale 85%, czyli 17/20 pkt.
INFp, gr. B
haRRy

Post autor: haRRy »

Widać, każdy ma swoje sposoby aby radzić sobie z tłumem (chyba, że sobie nie radzi). W moim przypadku jest tak, że nie czułem lęku przed podejściem do tablicy, zatłoczonymi miejscami czy wystąpieniami publicznymi. Jedyne co w takich sytuacjach robię, to myślę o wykonaniu zadania, ignorując całą resztę. Idąc ulicami, skupiam się na miejscu gdzie mam iść, pogrążony w myślach nie zwracam uwagi na tych innych dookoła mnie. Czasem też zdarzało mi się przejść pół metra obok "znajomych", w ogóle ich nie zauważając. Jak dla mnie to najwygodniejsze rozwiązanie. Tylko ja i to co mam zrobić :)
Supernova

Post autor: Supernova »

Ja nie mam problemów większych w wystąpieniami publicznymi wręcz przeciwnie lubię to :) lubię stać na scenie z mikrofonem przed jakimś gronem osób to takie fajne uczucie jak dla mnie po prostu nie da się tego uczucia opisać słowami trzeba to poczuć na własnym ciele. Choć przyznam, że pomimo tego boję się trochę matury z J. Polskiego
Awatar użytkownika
kropka
Introwertyk
Posty: 84
Rejestracja: 05 sie 2008, 19:20
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: wyrwana z kontekstu

Post autor: kropka »

Jeśli dobrze się do takiego wystapienia przygotuję - nie ma problemu, nawet przemówienie przed większym gronem potrafi sprawić mi przyjemność. Najgorzej jest jesli ktoś "wyrwie" mnie do odpowiedzi, wówczas mimo szczerych chęci jestem przeżarta na wskroś przez stres i słowa nie wyduszę z siebie.
ODPOWIEDZ