Coldman - kiedyś też jadłem co tydzień, ale teraz staram się trochę bardziej urozmaicać. Co do składników, to wg. mnie z jogurtem smakuje o niebo lepiej niż mlekiem, ale to już chyba kwestia gustu. "I ja pyrki całkowicie duszę i dodam jeszcze co jest moim dziwactwem, że gzikę kładę bezpośrednio na pyrki." - nie wiem co w tym takiego dziwnego, ja też robię różnie, zależy od tego jak akurat mam ochotę - czasem wolę w kawałkach, czasem poduszone, a czasem jeszcze wymieszane :wink:
Merigold - mnie natomiast po przyjeździe do Poznania zdziwiło używanie jej męskiej formy - w moich stronach, czyli zaledwie 60 km dalej, jest zdecydowanie kobietą :lol: Podpisał Nowotomyślanin.
rev
Odniosę się do twojej listy:
1. Masz 100% racji. Słodzonych napojów nigdy nie piłem, zwyczajnie preferuję wodę, ew. czasem piję świeże soki ze 100% owoców/warzyw (w Biedronce ostatnio rzucili naturalne 3 litrowe soki jabłkowe w opakowaniach bag in box, niezła okazja, były naprawdę tanie). Jeśli już jakiś przepis wymaga cukru, to słodzę odrobiną stewii - a zdarza się to raz na ruski rok. Bez bólu można wyeliminować z diety wszelkie słodziki i nic się na tym nie straci (no, może jedynie na wadze).
2. Może i jestem pod tym względem zacofanym ignorantem, ale nie chce mi się bawić w liczenie kalorii i zwyczajnie szkoda mi czasu na przesiadywanie nad tabelkami mikroskładników. Nie mam rozepchanego żołądka, więc wiem kiedy powiedzieć stop, a kiedy zjeść jeszcze trochę. Jeśli coś zostaje - zjem to na następny posiłek. A co do mikroskładników, myślę, że zróżnicowana dieta dostarcza mi wszystkiego czego potrzebuję - czuję się świetnie i to jest dla mnie najlepszy wyznacznik tego, że jem tak jak powinienem
Oczywiście te listy i tabelki to są wszystko przydatne rzeczy, ale myślę, że bardziej dla profesjonalistów, np. sportowców, dla których faktycznie nawet drobne różnice wpływają na efekt końcowy.
3. "Zdrowe gotowanie wcale nie musi oznaczać, że będzie mniej smaczne od dotychczasowego." - to jest bardzo ważne zdanie, w które niestety większość ludzi przechodzących lub rozważających dietę nie wierzy i przyznam szczerze, sam musiałem się do tego przekonać. Teraz mogę z ręką na sercu powiedzieć nawet więcej: zdrowe jedzenie może być o wiele smaczniejsze. O ile umiesz je dobrze przygotować :wink:
4. Przez lata próbowałem wielu dyscyplin, do każdej się w mniejszym lub większym stopniu zniechęciłem. Niestety nie mogę ustawić sobie rowerka przed TV - nie mam ani rowerka ani telewizora
Obecnie ćwiczę z Mel B i mi to odpowiada, ale nie wykluczam, że będzie coś jeszcze. Może jakiś taniec, bo w sumie to lubię (zaznaczam - TANIEC - a nie żadne hiphopowe wygibasy).
Wierzę, wierze, już mi 1% sadła zleciał przez poprzedni miesiąc, a był to miesiąc naprawdę kiepski (wdrażanie się w dietę + święta + długa choroba). Teraz wręcz czuję, że chudnę i widzę już w lustrze różnicę.
Tak, to jest naprawdę złe podejście,gdy ludzie traktują dietę jako krótkoterminowe wyrzeczenie (dla niektórych wręcz męczeństwo), a nie szansę na zmienienie szkodliwych nawyków na te prozdrowotne. Przez ostatnie kilka miesięcy mocno zmieniłem swoje przyzwyczajenie żywieniowe, ale robiłem to powoli i z przekonania, nie z przymusu. Efekt - wcale mnie ciągnie do tego, co jadłem wcześniej. Wręcz cieszę się, że nie muszę więcej tego jeść.
Dzięki za porady i słowa motywacji