"Równo dzielone i dozowane" - taa, szczyt raju. To między innymi zaliczam właśnie do "bycia do dupy".
hiksa pisze:bo ja z wielu rozmów z osobami starszymi na ten temat wiem, że przy wielu minusach w końcu zawsze padało zdanie: "kiedyś było lepiej, ludzie sobie pomagali, byli bardziej zjednoczeni, było weselej"
Większość tak mówi, a już tym bardziej starszych ludzi. Nostalgia za czasami, do których byli przyzwyczajeni i które rozumieli. Już w starożytności ludzie gadali, że kiedyś to było lepiej, teraz to świat na psy schodzi, a przyszłość to tylko w czarnych barwach można widzieć.
hiksa pisze:silgar pisze:Inno, a co Ty masz do Platona?
No waśnie, co?
swego czasu uważałam, ze władza silnej ręki to jedyna jaka jest w stanie utrzymać w miarę porządek w tym naszym kraju ( tak chociażby przez pól wieku), mimo, ze wiązałoby się to ze zniesieniem tej niezbędnej do mojego życia swobody (choć teraz też wcale jej nie mam na taką skalę na jaką by mi sie marzyło).
A szczerze to wydaje mi się, że jakby tą filozofię Platona ubrać w ciut delikatniejsze słowa i przychowac trochę niektóre fakty (jak to czynią w polityce od zawsze) to wielu by było jej zwolenników
To mam:
"Państwo Platona było dosyć niewielkie, liczbę mieszkańców szacował na 5040. Mieli się oni dzielić na trzy grupy, właściwie kasty: władcy, strażnicy oraz robotnicy. Rządzący rekrutować się powinni z najwybitniejszych jednostek, w których duszach przeważa część rozumna, jak ich Platon nazywa - "miłośników mądrości". Za tym ostatnim dosyć enigmatycznym określeniem kryją się po prostu filozofowie. Nie tacy jednak, jakich znano wówczas, "wielkie dziwaki, żeby nie powiedzieć: typy w ogóle do niczego". Powinni oni przez całe swoje życie pracować dla państwa, a dopiero na starość zajmować się filozofią. Umiłowanie mądrości nie pozwoli im na prywatę w rządzeniu. U strażników z kolei w duszy ma przeważać część popędliwa. Pilnują oni porządku i bronią państwo od zewnątrz. Natomiast ci w których duszach górę bierze cześć pożądliwa, mają być rzemieślnikami lub rolnikami - kastą najniższą. Każdy ma dla siebie wyznaczone zajęcie, panuje powszechna specjalizacja. Panuje system powszechnej własności, coś w rodzaju komunizmu. Jako jeden z pierwszych Platon zaproponował równouprawnienie mężczyzn i kobiet, przynajmniej w służbie państwowej. W jaki jednak sposób można stwierdzić, co w czyjejś duszy przeważa i do jakiej kasty należy go skierować? Tutaj Platon miał dosyć rewolucyjny projekt nowego systemu wychowania. Można to właściwie nazwać "hodowaniem obywateli", zresztą sam filozof wspominał o "trzodzie" albo "stadzie", pilnowanym przez "pasterzy" - filozofów i "psy" - strażników. Państwo miało ingerować nawet w proces poczęcia – zezwalać na zbliżenie tylko zdrowym obywatelom, w określonym wieku. Zlikwidowano w ten sposób instytucję rodziny - partnerzy mieli być losowani i nie znali później swojego potomstwa. Urodzone dziecko mogło przeżyć tylko, gdy było zdrowe - chore lub kalekie na wzór spartański zabijano. Po urodzeniu dzieci zabierano matkom i poddawano surowemu wychowaniu, dziś powiedzielibyśmy: indoktrynacji. Aby nie zmącić młodych umysłów Platon chciał wprowadzić cenzurę mitów i literatury. Nawet sposób śpiewu i gry aktorskiej pragnął Platon kontrolować. Z przedstawionego opisu wyłania się dosyć ponury obraz zniewolenia ludności. Warto tu zauważyć, że kasty władców i strażników również miały podlegać państwowemu rygorowi, choć niewątpliwie grupy te żyły lepiej niż robotnicy. O tych ostatnich wspomina się niewiele. Pod pojęciem "żywicieli" autor umieścił wszystkie nie liczące się według niego profesje - rzemieślników, kupców, rolników, zapewne także i niewolników. Karl Popper mówi wprost: "byli [oni] dlań ludzkim bydłem, którego jedynym zadaniem było zaspokajanie potrzeb materialnych klasy rządzącej".
Powstaje pytanie: skoro Platon twierdzi, że państwo ma służyć dobru obywateli, to dlaczego tak ich traktuje? Platon odpowiada następująco: obywatele są szczęśliwi, tylko wtedy, gdy państwo dobrze prosperuje, ono właśnie jest dobrem najwyższym. Dlatego likwiduje własność prywatną, która jest powodem nierówności oraz rodzinę, odrywającą ludzi od spraw społecznych. Tak zarządzane państwo miało być instytucją wieczną, niepodatną na zmiany.
Nie potrzeba znawcy historii starożytnej, aby skojarzyć wiele aspektów platońskiego ustroju z sytuacją, jaka panowała w Sparcie. Nietrudno zauważyć, że tamten organizm państwowy wyraźnie imponował Platonowi, który zaczerpnął zeń wiele pomysłów, jak np. system edukacji. Nic w tym dziwnego - Sparta wyszła z wojny peloponeskiej na znacznie lepszej pozycji niż Ateny. Panował tam wewnętrzny porządek i harmonia, których próżno było szukać wtedy w Atenach. Skoro Platon miał określony wzór, nie można mówić tylko o idealnym projekcie, jasne jest iż realne były plany wprowadzenia go w życie. Samemu filozofowi niezbyt się to udawało. Na przykład próba doradzania Dionizjosowi I, królowi Syrakuz, zakończyła się dla Platona na statku wiozącym niewolników na sprzedaż. Wybawił go niejaki Annikeris z Cyreny, który wykupił myśliciela. W następnych wiekach również rzadko mogliśmy widzieć rządzących filozofów, a jeśli nawet, to ich osiągnięcia dalekie były od ideału. Wprawdzie Arystoteles był nauczycielem Aleksandra Wielkiego i w pewien sposób wpływał na jego rządy, ale już np. Marek Aureliusz, rzymski cesarz i stoik nie potrafił poradzić sobie z rządami wplątując się w bezsensowne wojny, a samo sprawowanie władzy traktował jako przykry obowiązek.
Niestety wiek XX przyniósł nam wiele prób realizacji doktryn politycznych, które często przypominają pomysły Platona. Dlatego, znając totalitaryzm dwudziestowieczny trzeba inaczej spojrzeć na "Państwo". Jak stwierdził Karl Popper jest to apoteoza systemu totalitarnego i mimo całego szacunku dla osiągnięć Platona jako filozofa musimy o tym pamiętać. "