Dzień dobry, to ja :)
-
- Introrodek
- Posty: 12
- Rejestracja: 13 paź 2016, 9:05
- Płeć: kobieta
Dzień dobry, to ja :)
To ja się może przedstawię.
Jestem już starym grzybem, bo mam lat 28.
Skończyłam studia z kognitywistyki i polecam kierunek, jako całkiem niezły dla osób skupionych na wnętrzu: mózgi i umysły, wiecie
Trochę psychologii, trochę neurobiologii, trochę sztucznej inteligencji.
Pracowałam trochę jako user experience researcher, ale badanie stron internetowych po to, żeby ludzie więcej kupowali mało mi podeszło.
Nabawiłam się bardzo silnego uprzedzenia do marketingu i sprzedażowych chwytów.
W ogóle uprzedzenie do komercji mam od zawsze, co paradoksalnie - ale sensownie - łączy się z faktem, że prowadzę własną firmę.
Firma jest bardzo niekomercyjna i bardzo introwertyczna
Ponieważ:
Introwertyzm traktuję jako zaletę, a nie chorobę.
Chociaż z chorobami mentalnymi miałam niegdyś ciężkie przejścia
Ale się ogarnęłam i teraz zawodowo zajmuję się właśnie wspieraniem innych (nie w chorobach, ale w "normalnym" życiu):
Podejmowanie decyzji, realizowanie swoich postanowień, nieodkładanie na później i takie tam sprawy.
(Jak ktoś potrzebuje pomocy w ogarnięciu siebie, ale ma na tyle zdrowego rozsądku, żeby nie łapać za poradniki typu "Zmień swoje życie w tydzień!", to można do mnie napisać, serio, nie gryzę ; )
W czasie wolnym radośnie sobie biegam i czytam dołujące książki.
W ogóle lubię wszelkie (twarde i miękkie) rozrywki poznawcze.
Wysoko cenię czarny humor, zdrowy cynizm, świadomy sceptycyzm.
I koteły. Koteły cenię najwyżej.
Jestem już starym grzybem, bo mam lat 28.
Skończyłam studia z kognitywistyki i polecam kierunek, jako całkiem niezły dla osób skupionych na wnętrzu: mózgi i umysły, wiecie
Trochę psychologii, trochę neurobiologii, trochę sztucznej inteligencji.
Pracowałam trochę jako user experience researcher, ale badanie stron internetowych po to, żeby ludzie więcej kupowali mało mi podeszło.
Nabawiłam się bardzo silnego uprzedzenia do marketingu i sprzedażowych chwytów.
W ogóle uprzedzenie do komercji mam od zawsze, co paradoksalnie - ale sensownie - łączy się z faktem, że prowadzę własną firmę.
Firma jest bardzo niekomercyjna i bardzo introwertyczna
Ponieważ:
Introwertyzm traktuję jako zaletę, a nie chorobę.
Chociaż z chorobami mentalnymi miałam niegdyś ciężkie przejścia
Ale się ogarnęłam i teraz zawodowo zajmuję się właśnie wspieraniem innych (nie w chorobach, ale w "normalnym" życiu):
Podejmowanie decyzji, realizowanie swoich postanowień, nieodkładanie na później i takie tam sprawy.
(Jak ktoś potrzebuje pomocy w ogarnięciu siebie, ale ma na tyle zdrowego rozsądku, żeby nie łapać za poradniki typu "Zmień swoje życie w tydzień!", to można do mnie napisać, serio, nie gryzę ; )
W czasie wolnym radośnie sobie biegam i czytam dołujące książki.
W ogóle lubię wszelkie (twarde i miękkie) rozrywki poznawcze.
Wysoko cenię czarny humor, zdrowy cynizm, świadomy sceptycyzm.
I koteły. Koteły cenię najwyżej.
- cristanov
- Introwertyk
- Posty: 114
- Rejestracja: 03 maja 2016, 9:30
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w4
- MBTI: ISTJ
- Lokalizacja: Kraków
Re: Dzień dobry, to ja :)
Interesujące
Pomagasz ludziom się ogarnąć? Da się z tego wyżyć? Szczególnie że to takie niekomercyjne i introwertyczne, wśród ogromu rozwrzeszczanych psychologów i wspomnianych przez Ciebie "książek dla akwizytorów"?
PS. plusik za koteły
Pomagasz ludziom się ogarnąć? Da się z tego wyżyć? Szczególnie że to takie niekomercyjne i introwertyczne, wśród ogromu rozwrzeszczanych psychologów i wspomnianych przez Ciebie "książek dla akwizytorów"?
PS. plusik za koteły
Gdy masz serce do niczego i do niczego nie masz serca
Instynkt samozachowawczy nie wystarczy, by przetrwać.
Instynkt samozachowawczy nie wystarczy, by przetrwać.
-
- Introrodek
- Posty: 12
- Rejestracja: 13 paź 2016, 9:05
- Płeć: kobieta
Re: Dzień dobry, to ja :)
Od początku roku testuję czy się da. Na razie żyję (Chociaż bez szaleństw).
Jeśli na dłuższą metę (np. gdy przyjdzie mi płacić "duży" ZUS i znacznie więcej za ochronę danych osobowych) nie będzie się dało, to wymyślę sobie coś innego.
Jednak próba robienia tego, do czego "mam serce" - nawet jeśli ostatecznie nie będzie możliwa do utrzymania - według mnie, jest warta podjęcia.
Poczucie, że zrobiłam w życiu coś naprawdę wartościowego (nie tylko dla siebie, ale też dla innych): nie do przecenienia
Jeśli na dłuższą metę (np. gdy przyjdzie mi płacić "duży" ZUS i znacznie więcej za ochronę danych osobowych) nie będzie się dało, to wymyślę sobie coś innego.
Jednak próba robienia tego, do czego "mam serce" - nawet jeśli ostatecznie nie będzie możliwa do utrzymania - według mnie, jest warta podjęcia.
Poczucie, że zrobiłam w życiu coś naprawdę wartościowego (nie tylko dla siebie, ale też dla innych): nie do przecenienia
- Domator
- Introrodek
- Posty: 20
- Rejestracja: 12 paź 2016, 11:37
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w4
- MBTI: INTJ
- Lokalizacja: opolskie
Re: Dzień dobry, to ja :)
Chciałbym napisać coś mądrego, ale od dłuższego czasu rozmyślałem co ma wspólnego jedzenie z introwertyzmem. Tak myślę i czytam ponownie, aż mnie po chwili olśniło, że jest tam ładnie napisane koteły, a ja głupi przeczytał kotlety :lol:
Ach, nie ma to jak dysleksja
Olśnienia doznałem dopiero po przeczytaniu Twojego wpisu o sposobach na stres
Nawiązując do Twojego tytułowego postu, to naprawdę szanuję ludzi, którzy potrafią wesprzeć człowieka w potrzebie, podzielić się dobrym słowem i nakierunkować w podjęciu dobrych decyzji.
Fakt faktem, nie przypuszczałem również, że można z tego tytułu czerpać zyski
Ach, nie ma to jak dysleksja
Olśnienia doznałem dopiero po przeczytaniu Twojego wpisu o sposobach na stres
Nawiązując do Twojego tytułowego postu, to naprawdę szanuję ludzi, którzy potrafią wesprzeć człowieka w potrzebie, podzielić się dobrym słowem i nakierunkować w podjęciu dobrych decyzji.
Fakt faktem, nie przypuszczałem również, że można z tego tytułu czerpać zyski
-
- Introrodek
- Posty: 12
- Rejestracja: 13 paź 2016, 9:05
- Płeć: kobieta
Re: Dzień dobry, to ja :)
Kotlety też dobre, z soczewicy na przykład.
Również mam dysleksję
Nawet zastanawiałam się przez moment na studiach czy nie pójść właśnie w tym kierunku (miałam dużo pomysłów: od użyteczności przestrzeni dla osób nie w pełni sprawnych, przez (pomysły doktoratowe:) logikę epistemiczną do testowania inteligencji).
Czerpanie zysków (ja to nazywam zarabianiem na rachunki ; ) z pomocy innym to dziwny temat. Kontrowersyjny?
Jakby zarabiać można było tylko na wciskaniu ludziom bubli, manipulacjach i wojnach (choć na tym niewątpliwie najzyskowniej ; )
Dla mnie kwestia wygląda tak, że ja chcę robić coś wartościowego, bardzo chcę. A możliwość utrzymania się z tego oznacza dla mnie możliwość robienia tego dużo i dobrze.
Bo mogę iść do pracy w korpo albo na kasie w biedronce - żeby mieć na kotlety z soczewicy.
Ale wtedy na robienie rzeczy "dobrych i pięknych" za dużo czasu mi nie zostanie.
Nie mówiąc już o tym, że muszę mieć czas, żeby zdobywać wiedzę jak to robić (żeby faktycznie pomóc). Bo co miałam na studiach, to moje, jednak - z racji tego, że opieram się na nauce, a nie pseudo-motywacyjnych truizmach - czas na analizę wyników bieżących badań, wyciąganie wniosków i ulepszanie swojej "szkoleniowo-wdrożeniowej oferty" to dla mnie kwestia szalenie istotna.
Ale zdarza mi się również pracować za darmo. Jak kogoś kompletnie nie stać, ale potrzebuje, to nie mam z tym problemu
Chociaż, jeśli potrzebuje tylko dobrego słowa, to nie musi przychodzić do mnie z tą potrzebą
Bo ja nie tyle "dzielę się dobrym słowem", co przede wszystkim uczę (jak podejmować decyzje chociażby) i pomagam tę wiedzę wdrożyć w codziennym życiu. Żeby człowiek już później umiał poradzić sobie sam dużo lepiej niż przed przyjściem do mnie.
Również mam dysleksję
Nawet zastanawiałam się przez moment na studiach czy nie pójść właśnie w tym kierunku (miałam dużo pomysłów: od użyteczności przestrzeni dla osób nie w pełni sprawnych, przez (pomysły doktoratowe:) logikę epistemiczną do testowania inteligencji).
Czerpanie zysków (ja to nazywam zarabianiem na rachunki ; ) z pomocy innym to dziwny temat. Kontrowersyjny?
Jakby zarabiać można było tylko na wciskaniu ludziom bubli, manipulacjach i wojnach (choć na tym niewątpliwie najzyskowniej ; )
Dla mnie kwestia wygląda tak, że ja chcę robić coś wartościowego, bardzo chcę. A możliwość utrzymania się z tego oznacza dla mnie możliwość robienia tego dużo i dobrze.
Bo mogę iść do pracy w korpo albo na kasie w biedronce - żeby mieć na kotlety z soczewicy.
Ale wtedy na robienie rzeczy "dobrych i pięknych" za dużo czasu mi nie zostanie.
Nie mówiąc już o tym, że muszę mieć czas, żeby zdobywać wiedzę jak to robić (żeby faktycznie pomóc). Bo co miałam na studiach, to moje, jednak - z racji tego, że opieram się na nauce, a nie pseudo-motywacyjnych truizmach - czas na analizę wyników bieżących badań, wyciąganie wniosków i ulepszanie swojej "szkoleniowo-wdrożeniowej oferty" to dla mnie kwestia szalenie istotna.
Ale zdarza mi się również pracować za darmo. Jak kogoś kompletnie nie stać, ale potrzebuje, to nie mam z tym problemu
Chociaż, jeśli potrzebuje tylko dobrego słowa, to nie musi przychodzić do mnie z tą potrzebą
Bo ja nie tyle "dzielę się dobrym słowem", co przede wszystkim uczę (jak podejmować decyzje chociażby) i pomagam tę wiedzę wdrożyć w codziennym życiu. Żeby człowiek już później umiał poradzić sobie sam dużo lepiej niż przed przyjściem do mnie.
-
- Intronek
- Posty: 26
- Rejestracja: 20 paź 2016, 11:32
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w4
- MBTI: ISFJ
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dzień dobry, to ja :)
Pomagasz ludziom się ogarnąć? Ludzkość jest stracona, przez nich kosmici nas nie odwiedzają!
"Żyj i daj żyć innym"
-
- Introrodek
- Posty: 12
- Rejestracja: 13 paź 2016, 9:05
- Płeć: kobieta
Re: Dzień dobry, to ja :)
Osobiście myślę, że kosmici nas nie odwiedzają, bo nie istnieją
(Tudzież nie lubią kotletów.
Bo jeśli nie lubią kotełów, to i tak nie warto zawracać sobie nimi głowy ; )
(Tudzież nie lubią kotletów.
Bo jeśli nie lubią kotełów, to i tak nie warto zawracać sobie nimi głowy ; )
- metalowymateusz
- Stały bywalec
- Posty: 243
- Rejestracja: 17 lut 2016, 23:14
- Płeć: mężczyzna
- MBTI: INTP
Re: Dzień dobry, to ja :)
A co jeśli my jesteśmy obcymi na Ziemi?Osobiście myślę, że kosmici nas nie odwiedzają, bo nie istnieją
-
- Introrodek
- Posty: 12
- Rejestracja: 13 paź 2016, 9:05
- Płeć: kobieta
Re: Dzień dobry, to ja :)
Znam pomysł panspermii (zdaje się, że od Crikcka właśnie, z mych czasów studenckich, bo chyba gdzieś w swoich tekstach "mózgowych" coś o niej pisał).
Nie przeczę, hipoteza zacna, ale na razie trudno oczekiwać, że stanie się czymś więcej niż tylko hipotezą, a osobiście mało mnie do niej ciągnie.
Wolę te o materii nieożywionej (w końcu panspermia również - in reductio - będzie się do nich sprowadzała, tylko w innym miejscu niż nasza swojska i (nie)pocieszna Ziemia : )
Nie przeczę, hipoteza zacna, ale na razie trudno oczekiwać, że stanie się czymś więcej niż tylko hipotezą, a osobiście mało mnie do niej ciągnie.
Wolę te o materii nieożywionej (w końcu panspermia również - in reductio - będzie się do nich sprowadzała, tylko w innym miejscu niż nasza swojska i (nie)pocieszna Ziemia : )
- metalowymateusz
- Stały bywalec
- Posty: 243
- Rejestracja: 17 lut 2016, 23:14
- Płeć: mężczyzna
- MBTI: INTP
Re: Dzień dobry, to ja :)
Spokojnie, ja tak żartobliwie chciałem. A tak bardziej odnośnie tematu, dlaczego mieliby nie istnieć?
-
- Introrodek
- Posty: 12
- Rejestracja: 13 paź 2016, 9:05
- Płeć: kobieta
Re: Dzień dobry, to ja :)
Nie wydaje mi się, aby pytanie o istnienie obcych było w ogóle dobrze postawionym pytaniem.
Bo co my sądzimy o owych obcych?
Że to takie coś - mniej lub bardziej - podobne do nas.
(Cóż, jesteśmy ograniczeni własnym aparatem poznawczym, więc wiele więcej sądzić nie potrafimy).
I sądzimy też, że ewentualnie nieco się mylimy, jak w 2+2=5.
Moim zdaniem mylimy się fundamentalnie.
Ponieważ, o ile mamy gdzieś we wszechświecie jakichś "obcych", to różnica między nimi a nami jest właśnie fundamentalna.
Kompletnie poza naszymi kategoriami rozumowania.
Coś jakby na pytanie o 2+2 odpowiedzieć "rabarbar".
Więc owszem, cośtam może istnieje, ale jest to raczej istnienie w "obcych" nam kategoriach, jak mniemam.
Zatem, w kwestii obcych, bliżej mi do "Solaris" Lema niż do E.T.
(Ewentualnie niech już będzie, że istnieją: w formie technologicznej osobliwości
O matko, moje zdanie jest w tej materii raczej dość nudne.
I banalne w swej chęci uniknięcia banału.
Na usprawiedliwienie mam tylko to, że bardziej zajmują mnie nieco inne tematy.
Chociażby życie kotowatych (jak również: ludziowatych).
Bo co my sądzimy o owych obcych?
Że to takie coś - mniej lub bardziej - podobne do nas.
(Cóż, jesteśmy ograniczeni własnym aparatem poznawczym, więc wiele więcej sądzić nie potrafimy).
I sądzimy też, że ewentualnie nieco się mylimy, jak w 2+2=5.
Moim zdaniem mylimy się fundamentalnie.
Ponieważ, o ile mamy gdzieś we wszechświecie jakichś "obcych", to różnica między nimi a nami jest właśnie fundamentalna.
Kompletnie poza naszymi kategoriami rozumowania.
Coś jakby na pytanie o 2+2 odpowiedzieć "rabarbar".
Więc owszem, cośtam może istnieje, ale jest to raczej istnienie w "obcych" nam kategoriach, jak mniemam.
Zatem, w kwestii obcych, bliżej mi do "Solaris" Lema niż do E.T.
(Ewentualnie niech już będzie, że istnieją: w formie technologicznej osobliwości
O matko, moje zdanie jest w tej materii raczej dość nudne.
I banalne w swej chęci uniknięcia banału.
Na usprawiedliwienie mam tylko to, że bardziej zajmują mnie nieco inne tematy.
Chociażby życie kotowatych (jak również: ludziowatych).
- metalowymateusz
- Stały bywalec
- Posty: 243
- Rejestracja: 17 lut 2016, 23:14
- Płeć: mężczyzna
- MBTI: INTP
Re: Dzień dobry, to ja :)
Tak samo jak sądzimy, że taka planeta jest - mniej lub bardziej - podobna do tych planet, które zdążyliśmy poznać.
Albo że taka gwiazda jest - mniej lub bardziej - podobna do Słońca.
Musimy się opierać na tym co mamy pod ręką, ale to nie musi od razu oznaczać, że z góry jesteśmy na straconej pozycji.
Może występować gdzieś życie zupełnie inne od naszego i to mogłoby wymagać zmiany definicji słowa "życie" jakim się normalnie posługujemy, ale mogłaby być też sytuacja w której życie takie jak na Ziemi wystąpiłoby gdzieś indziej. Skoro zadziałało raz, dlaczego miałoby nie zadziałać ponownie?
Albo że taka gwiazda jest - mniej lub bardziej - podobna do Słońca.
Musimy się opierać na tym co mamy pod ręką, ale to nie musi od razu oznaczać, że z góry jesteśmy na straconej pozycji.
Może występować gdzieś życie zupełnie inne od naszego i to mogłoby wymagać zmiany definicji słowa "życie" jakim się normalnie posługujemy, ale mogłaby być też sytuacja w której życie takie jak na Ziemi wystąpiłoby gdzieś indziej. Skoro zadziałało raz, dlaczego miałoby nie zadziałać ponownie?