Strona 1 z 1

Próbuję się zasymilowac

: 28 lis 2016, 22:49
autor: gray
Hej, jako iz próboje się oficjalnie z wszystkimi przywitac na tym forum, piszę ten post :) Mam nadzieje, ze mnie przyjmiecie dobrze :)

Przedstawie sie . Nazywajcie mnie Gray, pseudonim wział sie z tego ze pomiedzy czernią i bielą jest wiele odcieni tego koloru a ja nie postrzegam świata tylko w dwóch kolorach.
20+, nie wiem czy do końca jestem intro, kiedy byłam młodsza tak myślałam, jednak z wiekiem coraz bardziej stawiam sie na środku. Nie lubie przebywac zbyt długo sama, uwielbiam nowe spontaniczne przygody, uwielbiam duże hałaśliwe miasta,jednak nie lubie tzw small talk, gdy spedzam czas z kims kogo szczerze nie lubie czuje wyprana sie z energii, lubie swoje towrzystwo, zbyt duzo mysle i często jestem nieśmiała. Wiec jak myslisz? jestem intro czy nie ? :)

Uwielbiam podróże w zakątki Azji wschodniej, również śpiewam ( sopran liryczny), znam cztery jezyki, aktualnie ucze się piątego, chciałabym zagłębic się w psychologie ( socjologia tez mnie interesuje), wiec jezeli ktos jest ekspertem chętnie porozmawiam :)
Często nie umiem zdecydowac sie pomiedzy dwoma kolorami włósów, rudym a szarym.
Aktualny stan : rudy.

Re: Próbuję się zasymilowac

: 28 lis 2016, 23:08
autor: eddard
Cześć! Dobrze że nie od "Fifty Shades of Grey" ;)

Musiałabyś sama określić, czy jesteś czy nie. Wydaje mi się, że prostym testem byłoby: czy zwykle myślisz zanim coś powiesz, czy raczej po prostu mówisz tak, o? Oczywiście każdemu zdarza się coś palnąć pod wpływem chwili, ale – zwykle? Introwertycy wcale nie muszą być odludkami pozbawionymi potrzeb społecznych.

Re: Próbuję się zasymilowac

: 28 lis 2016, 23:19
autor: gray
Nie lubie tej książki, gdy próbowałam poczytać z samej ciekawosci zasypialam na paru pierwszych stronach :p
zawsze przemyślam, to co chce powiedziec, bardzo rzadko mówie cos bez zastanwienia a gdy juz mówie to zazwyczaj jest to okropną wpadką haha :)
Wiec myślę, ze cos jest na rzeczy, i masz racje najwyrazniej lubie spędzac czas z ludzmi jednak nie zawsze i nie z wszystkimi wiec ekstrawertykiem na pewno nie jestem.

Re: Próbuję się zasymilowac

: 28 lis 2016, 23:27
autor: eddard
To było proste :D

Z drugiej strony wynikanie w Twoim ostatnim zdaniu nie jest zbyt solidne. Ale skoro jest przekonana, to witaj wśród swoich ;) Nie no, a na serio, introwertyzm nie jest jakąś ściśle zdefiniowaną cechą, ani nie zerojedynkową, więc jeśli tylko czujesz się intro, to najwyraźniej jesteś. Zresztą zdaje się, że mniej więcej połowa populacji jest w mniejszym lub większym stopniu.

Nie wiem, książki nie czytałem, ale wiadomo jaka sława się za nią ciągnie. No i literacko to ponoć dno, więc, no cóż...

Re: Próbuję się zasymilowac

: 01 gru 2016, 1:14
autor: Biała_Dama
A jakie języki znasz (wśród nich obstawiam angielski) i jakiego się uczysz? Poprzez "podróże w zakątki Azji wschodniej" masz na myśli takie podróże "palcem po mapie" lub poprzez ogólne zagłębianie się w tę tematykę czy stać Cię na takie prawdziwe, realne podróże w tamte tereny? Może moje pytanie jest głupie, ale nie mam pojęcia jak to zinterpretować :c

Re: Próbuję się zasymilowac

: 01 gru 2016, 10:02
autor: ćma
gray pisze:Nie lubie tej książki, gdy próbowałam poczytać z samej ciekawosci zasypialam na paru pierwszych stronach :p
zawsze przemyślam, to co chce powiedziec, bardzo rzadko mówie cos bez zastanwienia a gdy juz mówie to zazwyczaj jest to okropną wpadką haha :)
Wiec myślę, ze cos jest na rzeczy, i masz racje najwyrazniej lubie spędzac czas z ludzmi jednak nie zawsze i nie z wszystkimi wiec ekstrawertykiem na pewno nie jestem.
Ja zaczęłam słuchać audiobooka, ale również mnie znudził po kilkunastu stronach. Mam wrażenie, że to książka adresowana do pensjonarek, które dopiero odkrywają swoją seksualność, lub do starszych "gospodyń domowych", które nie załapały się na emancypację w łóżku ;)

Re: Próbuję się zasymilowac

: 01 gru 2016, 15:36
autor: gray
ćma : Dokladnie, a pózniej te sceny łózkowe są ciaglę takie same, zmieniane sa tylko szczegoły :D
Biała_Dama : znam Angielski, Niemiecki, Chiński, nasz ojczysty i teraz ucze się Francuskiego. A co do podróży to od zawsze interesowała mnie kultura tamtych zakątków świata. Chiny, Japonia, Korea Południowa, Tajwan itp. Wiec dużo czytam na tematych tych kultur i są mi bardzo bliskie sercu jednak w tamtym roku zaczełam realizowałam swoję wielkie marzenie i poleciałam Do Chin - dokładnie do Pekinu, Tianjinu i Hong Kongu. Teraz w przestrzeni kilku miesiecy mam plan by zwiedzic Seoul - stolice Korei południowej. A myślę ze do konca roku 2017 zwiedze równiez Tokio :)

Re: Próbuję się zasymilowac

: 02 gru 2016, 0:29
autor: Biała_Dama
Ja się uczyłam chińskiego przez rok i wciąż mam nadzieję na to, że kiedyś będę się tym językiem posługiwać w miarę komunikatywnie, tylko potrzeba motywacji. Uczyłaś się w jakiejś szkole czy na własną rękę? Możemy ponownie przybić sobie piątkę, jeśli chodzi o zainteresowanie kulturą Azji ;) I zazdroszczę podróży do Chin! Jak udało Ci się polecieć? W sensie, oszczędziłaś na tyle, że wyjechałaś na własną rękę czy w ramach jakiegoś programu?

Re: Próbuję się zasymilowac

: 02 gru 2016, 14:00
autor: gray
Biała_Dama pisze:Ja się uczyłam chińskiego przez rok i wciąż mam nadzieję na to, że kiedyś będę się tym językiem posługiwać w miarę komunikatywnie, tylko potrzeba motywacji. Uczyłaś się w jakiejś szkole czy na własną rękę? Możemy ponownie przybić sobie piątkę, jeśli chodzi o zainteresowanie kulturą Azji ;) I zazdroszczę podróży do Chin! Jak udało Ci się polecieć? W sensie, oszczędziłaś na tyle, że wyjechałaś na własną rękę czy w ramach jakiegoś programu?
Co do chinskiego uczyłam sie sama, codziennie krok po kroku, z programu przygotowujacego ludzi do HSK3 ( certyfikat po ktorym mozna studiowac w Chinach) Bylo ciezko ale dałam rade, teraz potrafie w dosc dobrym stopniu sie dogadac, wymienic pare zdan z ludzmi jak bylam w Chinach a co jest wielkim osiagnieciem bo to jednak czego uczsz sie w kursach a to jak mowia chinczycy to wieeeeelka roznica.
Polecialam na wlasna reke. Pracowałam zagranica sezonowo wiec odkładałam pieniadze . I tak szczerze na jedna osobe nie trzeba az tak duzo pieniedzy jak sie wydaje. Ja placilam za bilet w dwie strony 2 tysiace złotych, co prawda hotel mi odpadł bo spałam u znajomych ktorzy przetrzymywali mnie troche na czarno w swoim akademiku jednak w HK musialam juz sama zaplacic za hotel i to tez duzo mnie nie wyniosło. Ogolnie ceny w Chinach sa znosne, ja kupujac wiele kosmetyków i czasem kpopwych stuffow jak sie powtrzymac nie moglam wydalam okolo 2 tysiecy. Plus codziennie jedlismy na miescie cos goracego na obiad. Trudno mi teraz jest zliczyc ile potrzebowalam pieniedzy bo mi 300 złotych poszlo tez na wyrobienie wizy. Jednak pracujac zagranica ( w polsce ciezko by było) mysle ze spokojnie mozna w 2 miesiace albo 3 jezeli sie mniej oklada te pieniadze uzbierac.