Noż sobie Waćpan nie żartuj, tak się ciekawie czytało waszą kłó... tfu, dyskusję.Padre pisze:Jeśli poczułeś się urażony, to przepraszam. Niestety mam taki sarkastyczny sposób prowadzenia dyskusji i zapominam, że nie każdy jest go w stanie znieść. Trzeba będzie więcej samokontroli.
Pora żeby MM wtrącił swoje 2 grosze.
Będzie długooo i nieprzyjemnie
Po kolei:
Fizykę w LO też lubiłem, wchodziliśmy do klasy i była wolna amerykana, taka przerwa 45 minutowa Henio spod monopolowego też nie ma problemów z matmą . Matma w LO to czysta pamięciówka, opanowanie kilku trików, fizyka wymaga trochę myślenia, ale to nic w porównaniu do tych przedmiotów na studiach.Hmm, to dziwne, ja jakoś średnio czuję się humanistą. Nie miałem problemów z matmą (koniec końców nawet przyzwoicie ją zdałem na maturze) czy tam fizyką, i jak miałbym się uczyć przez 5 lat o jakiejś historii literatury, psychologii itp. to chyba bym zwariował od braku konkretności i zamętu...
Po ostatnich wynikach matury z matematyki zaostrzono kryteria: musiałbyś nie znać wzoru na DeltęJeśli zdefiniujemy humanizm jako negację umięjętności całkowania, to bardzo mi blisko do humanisty ;-)
Zmienia się, w myśl zasady: znajdźcie sobie jak chcecie Problem się pojawia wtedy, jak wujek google nie wie o czym do niego rozmawiamy.Tak naprawdę grzebania za informacją w sieci nauczyłem się dopiero w NL; mam nadzieję, że na polskich uczelniach już się coś zmieniło i zauważono nadejście XXI wieku?
Tak na serio, to przynajmniej na studiach technicznych nie jest aż tak źle, często i gęsto rzucane są pytania zaczynające się od 'dlaczego', co trochę zmusza do myślenia. Ale jak ktoś się uprze, to wryje na pamięć 20 pytań dotyczących urządzenia i recytuje na laborkach. I jaki fun, kiedy profesorek zwęszy takiego i zacznie drążyć temat.
Tak ogólnie rzecz biorąc to podoba mi się każda dziedzina nauki... do momentu kiedy nie muszę się jej wryć. Poza tym jak można mówić o 'sympatii' do czegoś czego się w zasadzie nie zna? Ja osobiście darzę sympatią język mandaryński... fajną ma nazweChodziło mi raczej o całościowe podejście do sprawy - czyli np. sympatia do konkretnych przedmiotów.
Nie ma moim zdaniem idealnego remedium, lecz jak dla mnie sympatia/brak sympatii do j. polskiego, historii czy matematyki, fizyki jest wystarczającym dowodem.
Wykształcony człowiek powinien przede wszystkim potrafić się uczyć, szybko znajdować i przyswajać nową wiedzę, powinien się nauczyć analitycznego rozkładania na części pierwsze tego co robi. Krótko: studia mają Cię nauczyć myśleć. To wystarczy na początek.Chodziło mi raczej o to, że jak dla mnie wykształcony człowiek powinien być specjalistą w stosunkowo wąskiej dziedzinie, za czym niekiedy idzie konieczność poszerzania swojej wiedzy w tejże o pozycje dodatkowe.
Uff, ale mi ulżyło. Jeśli ktoś się obraził to przepraszam, miałem ciężki dzień