Kto stworzył ten labirynt niepewności, tę świątynię dufności, naczynie grzechu, pole usiane tysiącem zasadzek, przedsionek piekła, kosz po brzegi napełniony chytrością, truciznę słodką jak miód, łańcuch, który wiąże śmiertelnych z doczesnością – kobietę?
Z tego powodu masturbacja męska jest według religii chrześcijańskiej, żydowskiej i muzułmańskiej grzechem, ponieważ marnuje się nasienie, z którego powstaje życie. Jest to też jedną z przyczyn obrzezania u żydów i muzułmanów, aby masturbację uniemożliwić lub utrudnić. O ile mi wiadomo, to wobec autoerotyzmu w wykonaniu kobiet wiary są bardziej pobłażliwe:)
Corpseone pisze:Z tego powodu masturbacja męska jest według religii chrześcijańskiej, żydowskiej i muzułmańskiej grzechem, ponieważ marnuje się nasienie, z którego powstaje życie.
Tylko dlatego, że uważano iż każdy mężczyzna ma ograniczony "zapas" nasienia.
najlepiej to chyba oburącz cwiczyc niektore chywty
Kto stworzył ten labirynt niepewności, tę świątynię dufności, naczynie grzechu, pole usiane tysiącem zasadzek, przedsionek piekła, kosz po brzegi napełniony chytrością, truciznę słodką jak miód, łańcuch, który wiąże śmiertelnych z doczesnością – kobietę?
Hm.. a ja nieco od innej strony podejdę do tematu. Ostatnio zaczyna mnie zastanawiać kwestia hormonów i ich wpływu na funkcjonowanie tj. w przypadku np. mężczyzny poziomu testosteronu, a także "dawkowania sobie" dopaminy w związku z masturbacją. Wiele artykułów na ten temat czytałem, opinie są różne i różniaste, acz obraz jaki się wyłania i tak mówi o tym, że kontrola pozostawiona organizmowi, a nie naszej kontroli (lub jej braku w przypadku uzależnienia) wpływa ciekawie np. nie tylko na pewność siebie, ale także zachowanie mężczyzny wobec kobiet - w związku ponoć staje się on bardziej czuły, bardziej zależy mu na samym przebywaniu ze sobą, poczuciu bycia z kimś.
Ciekawe.
lukasamd pisze:Hm.. a ja nieco od innej strony podejdę do tematu. Ostatnio zaczyna mnie zastanawiać kwestia hormonów i ich wpływu na funkcjonowanie tj. w przypadku np. mężczyzny poziomu testosteronu, a także "dawkowania sobie" dopaminy w związku z masturbacją. Wiele artykułów na ten temat czytałem, opinie są różne i różniaste, acz obraz jaki się wyłania i tak mówi o tym, że kontrola pozostawiona organizmowi, a nie naszej kontroli (lub jej braku w przypadku uzależnienia) wpływa ciekawie np. nie tylko na pewność siebie, ale także zachowanie mężczyzny wobec kobiet - w związku ponoć staje się on bardziej czuły, bardziej zależy mu na samym przebywaniu ze sobą, poczuciu bycia z kimś.
Ciekawe.
czyli ze jak facet sobie dawkuje dopamine za pomoca masturbacji to jest bardziej emocjonalny/czuly/wrazliwy? cos w tym moze byc, bo jak taki facet ma za duzo testosteronu, ktory jest to hormonem "walki" to jest tez bardziej agresywny, a jak sie go "pozbedzie" to moze stawac sie bardziej wrazliwy
Kto stworzył ten labirynt niepewności, tę świątynię dufności, naczynie grzechu, pole usiane tysiącem zasadzek, przedsionek piekła, kosz po brzegi napełniony chytrością, truciznę słodką jak miód, łańcuch, który wiąże śmiertelnych z doczesnością – kobietę?
Paradoksalnie, nie.
Facet, który jej sobie nie dawkuje, powinien reagować nawet na dopaminę w niewielkich dawkach - będzie się cieszył z obecności drugiej osoby, po prostu z byle czego, co daje okazję do uśmiechu. W efekcie będzie bardziej czuły. Osoba przyzwyczajona do dużych dawek dopaminy może być niewrażliwa na mniejsze, co zaburza cieszenie się tym, co ją spotka. To dotyczy obu płci.
Testosteron oczywiście ma wpływ na np. pewność siebie. Wysoki poziom skłania do agresji, walki, ryzykowania. To by się zgadzało bo... gdyby facet nie masturbował się, to napięcie seksualne zbudowane m.in. testosteronem będzie go bardzo popychało do zabiegania o partnerkę. Gdy ta się znajdzie, zbliżenia między nimi w zasadzie "uspokoją agresywnego samca". Nadmierna masturbacja może to zaburzyć, bo skoro nie będzie napięcia, to co miałoby popychać samca do działania?