Edukacja domowa, a edukacja szkolna

Dyskusje dotyczące życia, społeczeństwa, polityki, filozofii itp.
Awatar użytkownika
Shamicki
Introwertyk
Posty: 119
Rejestracja: 30 lip 2008, 2:07
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w6
MBTI: INTJ

Re: Edukacja domowa, a edukacja szkolna

Post autor: Shamicki »

Mam mieszane uczucia. Jakoś ciężko mi sobie wyobrazić by rodzice mieli mnie uczyć. Natomiast jeżeli chodzi o szkołę, sposób podejścia nauczycieli i materiał który jest na lekcjach opracowywany oraz rówieśnicy. To patrząc wstecz z przyjemnością ominął bym gimbaze i przez te trzy lata pouczył się w domu. Jeżeli kiedyś będę miał potomka, cóż... na pewno nie zostawię go szkole. To znaczy nie zrobię mu tego by go trzymać w domu lecz postaram się wpoić jakieś wartości, sposób widzenia świata, ciekawość...

W szkole nie zachęcają dzieciaków do nauki, do różnego podchodzenia do problemów. Nie uczą również rzeczy ważnych, różnych sposobów widzenia świata. Tylko ukierunkowują na jeden 'właściwy' sposób widzenia świata co mi się strasznie nie podoba...
Człowiek tworzy jakąś rzeczywistość, a potem staje się jej ofiarą.
Awatar użytkownika
midnight_rider
Intronek
Posty: 50
Rejestracja: 09 paź 2012, 16:28
Płeć: nieokreślona

Re: Edukacja domowa, a edukacja szkolna

Post autor: midnight_rider »

Jak dla mnie ani szkoła (w stanie obecnym), ani indywidualne to nie jest dobre rozwiązanie. Jak dla mnie jedyne dobre, to klasy na przykład pięcioosobowe, gdzie nie ma hałasu, nauczyciel ma czas zająć się każdym. I najlepiej, żeby wszyscy uczniowie byli na podobnym poziomie.
A wszystko to jest
identycznie trwałe
jak numer telefonu
na pudełku zapałek
Awatar użytkownika
degieb
Pobudzony intro
Posty: 126
Rejestracja: 13 gru 2012, 21:18
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: B(rz)ydgoszcz
Kontakt:

Re: Edukacja domowa, a edukacja szkolna

Post autor: degieb »

Zgadzam się z tym,że szkoła wpaja tylko 1 punkt widzenia,ale można jeszcze dopisać że wzmacnia charakter, w 4 klasie byłem 100% introwertykiem,do tego jeszcze nieśmiały no i w ogóle... Teraz jestem w jakieś połowie,mówię,jakiś ekstrawertyczny się zrobiłem, więc sobie wzmocniłem charakter,nie płaczę z byle powodu,i tak w ogóle.
No,ale mogliby zrobić jakiś podział na intro i ekstra,ekstra dać w klasach 40-50 a introwertyków po 5-10 :D I wtedy byłoby miejsce bez problemów,a każdy byłby zadowolony(chyba,że coś pominąłem).
I najlepiej podzielić szkołę na pół grubym murem. To nawet dobry pomysł na książkę.
Mhm.
Awatar użytkownika
Difane
Rozkręcony intro
Posty: 313
Rejestracja: 11 lip 2012, 1:03
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Edukacja domowa, a edukacja szkolna

Post autor: Difane »

degieb pisze:No,ale mogliby zrobić jakiś podział na intro i ekstra,ekstra dać w klasach 40-50 a introwertyków po 5-10 :D I wtedy byłoby miejsce bez problemów,a każdy byłby zadowolony(chyba,że coś pominąłem).
Wolałbym nie, dlatego że:

a) Możliwość obcowania z ekstrykami w jednej klasie daje intro możliwość poznania ich, a co za tym idzie - przygotowania się na różnego rodzaju niespodzianki czy nawet ewentualne zagrożenie z ich strony. Gdyby nie to, po ukończeniu szkoły człowiek trafiałby w pracy, czy już na studiach na zupełnie obce mu środowisko.

b) Taka "intro" klasa z miejsca otrzymałaby łatkę klasy "specjalnej", tudzież "patologicznej" i byłaby szykanowana przez uczniów innych klas i myślę że również przez część pedagogów, bo z doświadczenia wiem, że niektórzy nauczyciele nie szanują odmienności i mają w zwyczaju strofować uczniów, aby dostosowali się do obowiązujących norm.
Awatar użytkownika
degieb
Pobudzony intro
Posty: 126
Rejestracja: 13 gru 2012, 21:18
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: B(rz)ydgoszcz
Kontakt:

Re: Edukacja domowa, a edukacja szkolna

Post autor: degieb »

Ogólnie nie wiem czy to offtop,ale nie mogłem zedytować poprzedniego postu.
Difane pisze:Możliwość obcowania z ekstrykami w jednej klasie daje intro możliwość poznania ich, a co za tym idzie - przygotowania się na różnego rodzaju niespodzianki czy nawet ewentualne zagrożenie z ich strony. Gdyby nie to, po ukończeniu szkoły człowiek trafiałby w pracy, czy już na studiach na zupełnie obce mu środowisko.
Mi aklimatyzacja zajęła z rok-dwa lata,teraz jakoś sam siebie bym nie poznał.
W sumie lepiej wcześniej,niż później,chociaż tak trudno mi sobie to wyobrazić,klasa fajna taki dzieciak wraca do domu i cała rodzina ekstrawertyków. :shock: Chociaż też na odwrót by było źle- wraca ekstrawertyk i cała rodzina intro,ale i tak bardziej mi byłoby żal tego pierwszego.
Difane pisze:Taka "intro" klasa z miejsca otrzymałaby łatkę klasy "specjalnej", tudzież "patologicznej" i byłaby szykanowana przez uczniów innych klas i myślę że również przez część pedagogów, bo z doświadczenia wiem, że niektórzy nauczyciele nie szanują odmienności i mają w zwyczaju strofować uczniów, aby dostosowali się do obowiązujących norm.
U mnie w szkole w sumie nie jest z tym tak źle,za często do psychologa nie chodziłem,chociaż wiem co masz na myśli i pewnie by tak było znając polskie realia. A na odwrót by się nie dało? No i jak by to było ze studiami - kogo by chętniej przyjowali a potem zatrudniali...
Mhm.
Awatar użytkownika
Difane
Rozkręcony intro
Posty: 313
Rejestracja: 11 lip 2012, 1:03
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Edukacja domowa, a edukacja szkolna

Post autor: Difane »

degieb pisze:A na odwrót by się nie dało? No i jak by to było ze studiami - kogo by chętniej przyjowali a potem zatrudniali...
Ze studiami i z pracą byłoby pewnie tak samo :P . Na studia - punktacja. Charakter nikogo nie interesuje. Praca ? Wiadomo, rozmowa kwalifikacyjna, czyli "kto ma gadkę, ten ma posadkę" :mrgreen: . No i co miałeś na myśli mówiąc "na odwrót" ?
Awatar użytkownika
degieb
Pobudzony intro
Posty: 126
Rejestracja: 13 gru 2012, 21:18
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: B(rz)ydgoszcz
Kontakt:

Re: Edukacja domowa, a edukacja szkolna

Post autor: degieb »

Difane pisze:
degieb pisze:A na odwrót by się nie dało? No i jak by to było ze studiami - kogo by chętniej przyjowali a potem zatrudniali...
Ze studiami i z pracą byłoby pewnie tak samo :P . Na studia - punktacja. Charakter nikogo nie interesuje. Praca ? Wiadomo, rozmowa kwalifikacyjna, czyli "kto ma gadkę, ten ma posadkę" :mrgreen: . No i co miałeś na myśli mówiąc "na odwrót" ?
Chętnie bym zedytował ale się nie da.
Eee... ekstrawertycy prześladowani przez introwertyków? Moim zdaniem to by zabolało, jakby nikt się do niego nie odzywał to by zwariował...
Mhm.
Awatar użytkownika
Difane
Rozkręcony intro
Posty: 313
Rejestracja: 11 lip 2012, 1:03
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Edukacja domowa, a edukacja szkolna

Post autor: Difane »

degieb pisze:Eee... ekstrawertycy prześladowani przez introwertyków? Moim zdaniem to by zabolało, jakby nikt się do niego nie odzywał to by zwariował...
Pewnie tak, ale takie akcje raczej nie mają miejsca, bo praktycznie w każdej szkole ekstra stanowią większość. Także takie podziały zawsze mają jakieś ale. Ja bym po prostu optował za wprowadzeniem obowiązkowej psychologii w szkole, co może nie rozwiązałoby problemu, ale ułatwiłoby intro poznanie siebie i możliwie jak najwcześniejsze zrozumienie, kim tak naprawdę są i poznanie prawdy o tym, że ich osobowość nie jest żadną chorobą (jak myśli niestety większość nieuświadomionych).
Awatar użytkownika
Jeanne
Intronek
Posty: 33
Rejestracja: 26 sty 2013, 19:27
Płeć: nieokreślona

Re: Edukacja domowa, a edukacja szkolna

Post autor: Jeanne »

Jestem za edukacją domową, ponieważ ta szkolna ma więcej minusów niż plusów. Będąc w domu nie muszę taszczyć ze sobą cały dzień na plecach kilkukilogramowego plecaka. U mnie jego waga czasami dochodziła do 8 kilogramów. W domu w czasie przerwy między lekcjami można zjeść pyszny obiad. Jedzenie serwowane w szkolnych stołówkach czasami można określić jedynie mianem ohydnego. Nauczyciel lub rodzic poświęca mi tyle czasu ile potrzebuję i cały cykl kształcenia odbywa się bez niepotrzebnego stresu. Jedynym minusem w edukacji domowej według mnie jest brak kontaktu z rówieśnikami. Człowiek jest zwierzęciem stadnym, więc potrzebuje przyjaciół.
Obrazek
Awatar użytkownika
Isamasi
Zagubiona dusza
Posty: 3
Rejestracja: 12 lut 2013, 17:55
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Śląsk
Kontakt:

Re: Edukacja domowa, a edukacja szkolna

Post autor: Isamasi »

Wypowiem się na ten temat, ponieważ sam doświadczyłem nauczania domowego; może nie przez rodziców, ale przez nauczycieli.
Byłem przez około 3 miesiące na toku nauczania indywidualnego.
Sytuacja wyglądała tak, przez moją przewlekłą chorobę (Leśniowskiego-Crohna) miałem osłabioną odporność; przez co w okresie zimowym zwykłe przeziębienie kończyło się 3 tyg. w łóżku.
Zostałem włączony na indywidualne nauczanie, było to w 2-giej klasie szkoły średniej.
Wyglądało ono następująco :
- codziennie miałem 2-3 godzinny lekcji(zdarzały się dni bez zajęć, z różnych powodów; zazwyczaj z winny ze strony nauczycieli),
- nauka wyglądała w zasadzie jak na typowej lekcji w szkole(nauczyciel tłumaczy temat, zadaje pytania, zadanie domowe, sprawdziany itd.).
Jako że należę do osób które chodzą do szkoły by się czegoś nauczyć, lubią słuchać na lekcjach i dobrze się uczą, takie nauczanie było dla mnie bardzo owocne.
Jednym z plusów jest przede wszystkim brak hałasu. Nie cierpię gdy na lekcji ktoś przeszkadza, gada lub zachowuje się głośno; rozumiem że coś może być nudne, ale warto uszanować tych których to akurat interesuje.
Drugim plusem jest szybkość uczenia się; jestem kumaty przez co potrafiłem w ciągu tych 45 min przerobić materiał z 2-3 lekcji. Skończyło się to tym, że gdy wróciłem na normalne zajęcia byłem bardzo dużo do przodu z materiałem. Trzecim plusem jest bezpośredni kontakt z nauczycielem. Widząc że ty się starasz on również jest w lepszym nastroju, że ktoś traktuje go poważnie i chce się czegoś nauczyć. Uśmiechnięty nauczyciel pod koniec zajęć to bardzo przyjemny widok.
Do minusów mogę zaliczyć że jako introwertyk byłem mentalnie wykończony po takim "długotrwałym" bezpośrednim kontakcie sam-na-sam z drugim człowiekiem. Zazwyczaj po zajęciach "ładowałem baterie" będąc samemu w świecie swoich zainteresowań.
Nauczanie indywidualne ma z pewnością bardzo pozytywne zalety dla osób z introwertycznym typem osobowości. Jednak brak kontaktu socjalnego może się jakoś negatywnie odbić. Ja sam się o to nie martwiłem, ponieważ wiedziałem że wracam do klasy która mnie respektowała i w której miałem już paru kolegów.

Chętnie odpowiem na jakieś pytania związane z tym tematem, jeżeli kogoś interesują jakieś szczegóły.
"If you're going through hell, keep going." - Winston Churchill
ISTJ, 1w2
Awatar użytkownika
maggie
Introwertyk
Posty: 93
Rejestracja: 02 cze 2012, 11:42
Płeć: nieokreślona

Re: Edukacja domowa, a edukacja szkolna

Post autor: maggie »

midnight_rider pisze:Jak dla mnie ani szkoła (w stanie obecnym), ani indywidualne to nie jest dobre rozwiązanie. Jak dla mnie jedyne dobre, to klasy na przykład pięcioosobowe, gdzie nie ma hałasu, nauczyciel ma czas zająć się każdym. I najlepiej, żeby wszyscy uczniowie byli na podobnym poziomie.
Dobry pomysł, ale nie wykonalne przy naszym systemie oświaty.

Dla mnie edukacja szkolna. Edukacja domowa przez rodziców to jest dla mnie totalne nieporozumienie. Człowiek uczy się jednego tylko poglądu na świat. W dodatku umiejętności interpersonalne nie są rozwijane.

Oczywiście są przypadki, ale to indywidualne gdzie powinno stosować się nauczanie domowe jednak jeśli chodzi o ogół to tylko szkoła.
"To krępujące milczenie. Czemu ględzenie o bzdetach uważamy za wyraz nieskrępowania?
Po tym można poznać kogoś wyjątkowego. Kiedy można zamknąć ryj i wspólnie sobie pomilczeć."
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2139
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Edukacja domowa, a edukacja szkolna

Post autor: Drim »

Dobry pomysł, ale nie wykonalne przy naszym systemie oświaty.
Który nie jest przecież czymś stałym. Co minister, (AWS, bezpartyjny z ramienia SLD, LPR, bezpartyjny z ramienia PO, PO), to chęć reformy i wywracanie może nie wszystkiego do góry nogami, ale części już tak.

Wszyscy do tej pory kroją system edukacji na miarę PRLu. Kraj ludny, zamknięty, wszyscy są równi (tj. w teorii PRL), nauczyciel jako urzędnik państwowy a szkoła jako placówka wychowawczo - indoktrynacyjna. A społeczeństwo i rynek jest zmienny. Jutro (tj w perspektywie przyszłych lat) raczej nie ma co liczyć na powrót do tamtego okresu. Dostęp do antykoncepcji jest łatwy, wiedza o seksie powszechna, przyszłość gospodarcza bardzo niepewna.

Tak też raczej nie będziemy się szybko rozmnażać. Klasy 20-15-10 osobowe nasze dzieci (o ile będą) czekają. W TV straszą niżem, co w nim strasznego ? Nie wiem. Nowych miejsc pracy gwałtownie przybywać nie będzie a wraz z spadającą liczbą polaków zdolnych podjąć pracę, popyt i podaż na miejsca pracy powinien się zbilansować. Tak też mówię, mój ekonomiczny umysł czasem nie ogarnia tej papki z TV.

Wreszcie przyjdzie czas aby zajęli się tym co ważne, systemem emerytalnym i służbą zdrowia.

Dobra. Edukacja. Ja przez swoje krótkie życie miałem taki podział: podstawowa: 29; gimbaza: 33; liceum: 31; I kierunek: 15; II kierunek: 22 (w tym. lekcje języków w pod/gim/lic podział na 50% klasy). Powiem szczerze że mi podział na grupę 15 osób bardzo pasował, byłem w stanie poznać powoli każdą osobę, dostawałem od nauczyciela odpowiednią ilość uwagi. O co chodziło na chemii czy fizyce ? Nie wiem. A języki znam 3 ;). Tak, jeśli mówić o efektach.
Chętnie odpowiem na jakieś pytania związane z tym tematem, jeżeli kogoś interesują jakieś szczegóły
Ja mam, poniżej, proszę. Tylko nie wiem, z racji tego że jak dobrze rozumiem. Edukację indywidualną miałeś krótko a ja pytam tak w kontekście całości, tj. od 6 roku życia do pójścia na studia.

Edukacja domowa moim zdaniem odpada. Potrzebujemy kontaktu z drugim człowiekiem. Przyjaźnie, koleżeństwa, bójki i kłótnie... miłości. Gdzie to ma miejsce w systemie edukacji domowej ? A to przecież bardzo ważny punkt naszego rozwoju.
ODPOWIEDZ