metalowymateusz pisze:Jedyne co mi dała lektura tej broszury to smutek, że niektórym wystarczy to co jest tam zapisane. Giertych niby chce zrobić polemikę, ale co chwila są tam jego własne przemyślenia, jego własne rozumowania, trochę tak jak twoje tezy rzucane na prawo i lewo.
Daliśmy teksty, które oceniamy jako dobre, po razie je oceniliśmy, zostawmy - niech dalej bronią się same. Niech każdy zainteresowany sam oceni, w którym widzi więcej rzeczowych argumentów i czy są one przekonujące, a w którym więcej pustej retoryki.
Zajmę się tematem chów wsobny a ewolucja.
Załóżmy, że mamy jakieś funkcjonalne urządzenie. Zazwyczaj jest tak, że nie możemy pojedynczym ruchem klucza, lub przesunięciem jednego elementu, nie poruszając pozostałych, go usprawnić. Ale nawet jeśli mamy urządzenie wykonane tak marnie, że dokręcenie śruby, czy zgięcie jednego elementu, poprawia jego funkcjonalność, to jednak bardzo szybko natrafimy na ścianę - gdzie dalsze pojedyncze zmiany nie mogą przynieść pozytywnego skutku, a tylko obojętny, negatywny, lub w ogóle uczynią urządzenie całkowicie bezużytecznym.
Tak samo byłoby z ewolucją. Pojedyncze mutacje powodujące usprawnienie jakiejś funkcji skończą się bardzo szybko. Dojdziemy do ściany - pewnego lokalnego maksimum funkcjonalności.
Aby przeskoczyć z tego jednego maksimum, gdzieś w okolice drugiego, potrzeba wiele mutacji na raz. Samo to jest mało prawdopodobne, ale załóżmy że się zdarzyło. Teraz ten osobnik rozmnaża się płciowo z osobnikiem, który tych mutacji nie ma. Prawdopodobieństwo, że potomek będzie miał wszystkie potrzebne mutacje, jest znikome. Największe jest prawdopodobieństwo, że dostanie kombinację uniemożliwiającą mu normalne funkcjonowanie.
Ale załóżmy optymistycznie dla teorii ewolucji, że w kolejnym pokoleniu ileś tych osobników przeżyje. Jeśli będą się krzyżowały z innymi zmutowanymi (chów wsobny), prawdopodobieństwo przekazania tych mutacji jest bez porównania większe, niż gdy będą się krzyżowały z osobnikami niezmutowanymi.
W przypaku krzyżowania z niezmutowanymi, mutacje poszczególnych genów rozproszą się po całej populacji (jeśli w ogóle ci zmutowani potomkowie będą mieli kombinację, która umożliwia funkcjonowanie). A skoro mogły się spontanicznie, w wyniku losowego procesu pojawić, to tak samo spontanicznie mogą zniknąć.
Czyli największe prawdopodobieństwo zajścia ewolucji jest wtedy, gdy krzyżują się osobniki ze sobą spokrewnione. Ale natura aktywnie się przed tym broni, zmniejszając przeżywalność potomstwa osobników spokrewnionych.
Ożenić się, to jest pozbyć się połowy swoich praw i podwoić w zamian swoje obowiązki. (Schopenhauer)
Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.