Miszka pisze:Wracając do wszechwiedzy Boga czy Bogów (zależnie od wyznanej religii).
Miszka pisze:Pamiętaj też że biblia, teologia itd, jest znacznie mniej istotna niż osobista więź z Bogiem, rozmowy czy spędzanie z nim czasu. Osobiście nie jestem sobie wstanie wyobrazić kogoś kto kształtuje swoje życie w myśl religii, nie mając silnej wiary i częstego kontaktu z Bogiem. Jeśli są takie przypadki to śmierdzi to hipokryzją lub dewocją.
Przegiąłeś. Ładnie zaczynasz, piszesz boga i bogów (nawet dużą literą, co jest sprzeczne), a potem dajesz przykład własnej niemocy. Słabo.
Gdy pozostawimy kwestię słuszności systemów wierzeń w zakresie eksperymentów myślowych, co, kto potrafi sobie wyobrazić, no to możemy się tak dymać bez końca. W świecie wyobraźni istnieją wszystkie bożki, jednorożce i czajniczki Russela, i nikt nie powie że nie. Niestety rzeczywistość opiera się na faktach, nie na tym co komu się podoba i potrafi sobie wymyślać, i radzę się trzymać zagadnień mających oparcie w faktografii.
Co, że nie może istnieć system wierzeń bez boga ? A taki pierwszy z brzegu tradycyjny chiński taoizm którego jestem sympatykiem...
Wróć ! Wyobraźnia a nie wiedza, o ja głupi.
No to wyobraźmy sobie grupę ludzi. Zaczynają powoli i w spokoju tworzyć jakieś zwarte prymitywne społeczeństwo i nagle bum, tragedia. Zostają napadnięci przez sąsiednie plemię. Zwierzęta wyrżnięte, plony zrabowane, kobiety zgwałcone. Trauma. Szczęśliwie wśród pozostałych niedobitków jest osoba która wykazuje się nieprzeciętnymi zdolnościami przywódczymi. Obejmuje władzę nad grupą i sprytnie udaje jej się wyprowadzić grupę na płodne i bezpieczne terytorium. Trauma a potem zakrawające o mistykę szczęście. Kolejne pokolenia zaczynają czcić pamięć o przodkach którzy podczas wojny oddali swe życie aby ocalić pozostałych i o ojcu-przywódcy który przy pomocy przychylnego
bezosobowego losu wyprowadził ich do krainy szczęśliwości... którą trzeba bronić przed obcymi w imię pamięci o wielkiej wojnie ! + wiadoma rzecz, rytuały.
Jest umiarkowanie silna wiara w przodków i przeznaczenie, nie ma boga. Rytuały, wiadomo, niezbędna dla istnienia jakiejkolwiek religii rzecz.
Hipokryzja ?
Dewocja ?
Ja tu widzę czyste intencje.
Miszka pisze:Innym problemem jest nazywanie przymiotów, a dokładnie sam język. Używamy przekładu biblii (jeśli znasz hebrajski to chylę czoła), automatycznie zniekształcamy tekst bo (za wyjątkiem kilku podstawowych słów) słowa z języka "x" nie mają identycznego odpowiednika w języku "y", a jedynie coś o przybliżonym znaczeniu. Do tego znaczenie słów zmienia się z czasem.
Pewnie teolodzy i lingwiści analizują takie problemy szczegółowo, ale w kontekście słowa "wszechwiedzący" nie ma sensu rozkładać tego na czynniki pierwsze.
Wyważasz otwarte drzwi.
Nie wiem po co Ci znajomość hebrajskiego, a wcześniej wiedza o księgach machabejskich. My nie żydzi. Ewangelie, Dzieje Apostołów i Listy nie były nigdy tłumaczone z hebrajskiego, co najwyżej na hebrajski, bo oryginały zostały spisane w innym języku, sam sobie sprawdzisz w jakim :lol:.
Wszechwiedzący pada tylko raz. Boska wszechwiedza może być tłumaczona tylko i wyłącznie na drodze implikacji. Spisujący historię Jezusa z Nazaretu używają słowa wszechmocny, często i gęsto, a samo słowo nie jest taką wcale zagadką bo pojawia się we wcześniejszych mitach o Zeusie zamieszczonych w Iliadzie.
Więc tak, w skrócie, proszę nie regulować odbiornika, zdanie jest napisane prawidłowo: słowo z języka "x" znajdujące się w Iliadzie to to samo słowo z języka "x" znajdujące się w Czterech Ewangeliach.
Dant3s pisze:Jestem ciekaw co by was przekonało do przeciwnego punktu widzenia(z wiary na niewiarę i vice versa) , pytanie jest skierowane do wszystkich
Wbrew pozorom takich rzeczy jest sporo. Alzheimer, schizofrenia, demencja, otępienie, rak mózgu, wszystkie rzeczy tego kalibru.
Zakładając że uda mi się dotrwać do starości, a nawet śmierci, pozostając przy tym samym poziomie wiedzy czy zdolności intelektualnych którymi posługuje się obecnie, z 100% przekonaniem jestem w stanie rzec: bogowie zostali stworzeni przez ludzi a wszelkie systemy wierzeń są tylko i wyłącznie próbą odpowiedzi na odwieczne pytanie: "kim jesteśmy i do czego zmierzamy".