Introwertyzm to nie choroba
: 16 sty 2016, 23:44
Witam wszystkich.
Jestem nowa i może nie przeczytałam wszystkich tematów tutaj, ale zauważyła (w całym Internecie), że ludzie postrzegają introwersję jako 'chorobę' i kojarzą z depresją :?: .
Introwertyk nie jest 'chory', 'ładuje baterię' w samotności, ale nie jest samotnikiem.
Z własnego doświadczenia wiem, że introwertycy (w tym ja) w brew powszechnej opinii nie boją się ludzi. Szczerze mówiąc uwielbiam przebywać wśród ludzi, ale w odpowiedniej dawce. Nie lubię gdy ktoś ciąga mnie po klubach i dyskotekach, lubię imprezy ale raczej w gronie znajomych, choć raz na jakiś czas klub czy dyskoteka przez kilka godzin też są w porządku. Wszystko zależy od 'dawki'.
Ja dopiero niedawno pogodziłam się z tym że jestem introwertykiem, i choć brzmi to jak pogodzenie się z czym strasznym, wcale tak nie jest.
Męczą mnie tłumy, nadmiar wrażeń, nadmierna obecność, nie potrafię od tak rozmawiać z ludźmi których nie znam, ale taka moja natura.
Kiedyś chciałam być 'jak wszyscy', ale to do niczego nie prowadzi. Od kiedy zaakceptowałam siebie, nie silę się na udawanie jak świetnie się bawię co piątek w klubie i udowadnianie wszystkim że w tłumie czuję się świetnie i mega swobodnie.
To trochę jak z przestawianiem dzieci leworęcznych aby byli praworęcznymi (jak większość) - można tylko po co?
Podsumowując introwertyk to nie ten samotny, zawsze siedzący w domu, nieśmiały człowieczek bez przyjaciół, można być introwertykiem i otaczać się ludźmi, a w Internecie widzę same definicję introwertyzmu pisane przez ludzi niemających o tym bladego pojęcia i strasznie mnie to drażni. Drażni mnie brak wiedzy na ten temat i posługiwanie się stereotypami. Czas zacząć edukować ludzi w tym temacie jak myślicie?
Jestem nowa i może nie przeczytałam wszystkich tematów tutaj, ale zauważyła (w całym Internecie), że ludzie postrzegają introwersję jako 'chorobę' i kojarzą z depresją :?: .
Introwertyk nie jest 'chory', 'ładuje baterię' w samotności, ale nie jest samotnikiem.
Z własnego doświadczenia wiem, że introwertycy (w tym ja) w brew powszechnej opinii nie boją się ludzi. Szczerze mówiąc uwielbiam przebywać wśród ludzi, ale w odpowiedniej dawce. Nie lubię gdy ktoś ciąga mnie po klubach i dyskotekach, lubię imprezy ale raczej w gronie znajomych, choć raz na jakiś czas klub czy dyskoteka przez kilka godzin też są w porządku. Wszystko zależy od 'dawki'.
Ja dopiero niedawno pogodziłam się z tym że jestem introwertykiem, i choć brzmi to jak pogodzenie się z czym strasznym, wcale tak nie jest.
Męczą mnie tłumy, nadmiar wrażeń, nadmierna obecność, nie potrafię od tak rozmawiać z ludźmi których nie znam, ale taka moja natura.
Kiedyś chciałam być 'jak wszyscy', ale to do niczego nie prowadzi. Od kiedy zaakceptowałam siebie, nie silę się na udawanie jak świetnie się bawię co piątek w klubie i udowadnianie wszystkim że w tłumie czuję się świetnie i mega swobodnie.
To trochę jak z przestawianiem dzieci leworęcznych aby byli praworęcznymi (jak większość) - można tylko po co?
Podsumowując introwertyk to nie ten samotny, zawsze siedzący w domu, nieśmiały człowieczek bez przyjaciół, można być introwertykiem i otaczać się ludźmi, a w Internecie widzę same definicję introwertyzmu pisane przez ludzi niemających o tym bladego pojęcia i strasznie mnie to drażni. Drażni mnie brak wiedzy na ten temat i posługiwanie się stereotypami. Czas zacząć edukować ludzi w tym temacie jak myślicie?