highwind pisze:No nie wiem, niech się jakiś prawnik wypowie. Bo dla mnie prawo działa post factum, a ewentualne zapobieganie to efekt wtórny jego egzekwowania.
Zgodzę się, że zapobieganie wynika ze skutecznej egzekucji prawa (prawo nieegzekwowane jest bezużyteczne), ale moim zdaniem właśnie o to chodzi i to "ewentualne zapobieganie" jest głównym celem, nie jedynie efektem wtórnym.
highwind pisze:
Nie wiem dlaczego próbujesz tworzyć takie związki logiczne, ale mi jest daleko do nazywania takiej sytuacji normalną. A że nie normalna, wcale nie przeszkadza uznać ją za prawdopodobną. Nie rozumiem po co zakłamywać rzeczywistość. Takie sytuacje mają miejsce i to jest fakt.
Jak dla mnie, jeśli patologiczna sytuacja będzie rozpoznana, ale nie będzie robione nic, by ją zmienić (za to będzie się do niej dostosowywać), to jest to równoważne z uznaniem ją za normalną. Ot, tu kibice Cracovii dostają po ryju od zarania dziejów i tak zawsze będzie. Taki folklor.
Generalnie myślę, że się trochę rozmijamy w założeniach i przyjętej perspektywie.
Nie uważam, że nie należy brać pod uwagę ewentualnego wpierdzielu mając informacje, że to jest teren, na którym jestem persona non-grata. Zachęcam do robienia takiej analizy ryzyka, bo wiem, że nie mieszkam w Szwecji czy Holandii, gdzie przestępczość jest na znikomym poziomie, tylko w byłym demoludzie, w którego ogromnej części panuje bieda i brak perspektyw. I sam instynkt samozachowawczy mi podpowiada, że nawet jeśli fajnie byłoby przejść się nocą po warszawskiej starej Pradze, to może się to dla mnie skończyć bardzo przykro.
Tylko, że taka personalna analiza ryzyka to jest work-around, a nie rozwiązanie problemu. Problemem jest to, że jakaś ekipa ludków z szalikami w biało-niebiesko-czerwone barwy ustaliła sobie, że pół miasta jest wyłączone z użycia dla szalików biało-czerwono-czarnych, a nie, że ktoś z tych drugich zapomniał czegoś przemyśleć, zanim dostał w gębę. Staram się patrzeć na sprawę z szerszej perspektywy, i z niej zwalanie (choćby częściowe) odpowiedzialności za zdarzenie na ofiarę odsuwa na plan dalszy istotę problemu. Przestaje się myśleć o prawdziwych przyczynach i je zwalczać.
Może to trochę naciągane, ale tak to widzę.