Problem - rodzice nie akceptują mojego ateizmu

Dyskusje dotyczące życia, społeczeństwa, polityki, filozofii itp.
Awatar użytkownika
Inno
Legenda Intro
Posty: 1214
Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Inno »

Piotrek K. pisze:Mam na myśli tylko to, że ateista może nie wierząc w boga, jednocześnie wierzyć w reinkarnację, walkę klas albo pecha. Że taki pogląd nie implikuje naukowego światopoglądu.
Faktycznie. A szkoda.
Obrazek
Piotrek K.
Stały bywalec
Posty: 184
Rejestracja: 20 lis 2007, 11:38
Płeć: nieokreślona

Post autor: Piotrek K. »

Inno pisze:Faktycznie. A szkoda.
Mi to obojętne. Niech sobie ludzie wierzą w co chcą.

Pytałaś o koany. Koany to takie buddyjskie "dowcipy", z pozoru paradoksalne i absurdalne, ale zawierające naukę.
Awatar użytkownika
Inno
Legenda Intro
Posty: 1214
Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Inno »

Piotrek K. pisze:Mi to obojętne. Niech sobie ludzie wierzą w co chcą.
Ta, tylko żeby to nie wpływało negatywnie na moje życie.
Jakby ludzie mniej wierzyli, a więcej wiedzieli to społeczeństwo tylko by na tym zyskało.
Obrazek
kosmita
Intro-wyjadacz
Posty: 411
Rejestracja: 19 lis 2008, 17:08
Płeć: nieokreślona

Re: Problem

Post autor: kosmita »

No cóż, można powiedzieć, że w pewnym sensie wygrałem - choć nie takiej wygranej chciałem. Rodzice dziś otwarcie powiedzieli, że nie mają zamiaru dyskutować o religii z gówniarzem, który udaje, że wszystko wie. Interpretuję to jako ich bezsilność wobec moich kontrargumentów (większość całkiem sprawnie odparłem, na resztę odpowiedziałem po prostu "nie wiem, zastanowię się" tudzież "to jest nieroztrzygalne"). Mówili też o tym, że ja już jestem nastawiony na "nie" co jest złe, co z kolei odebrałem jako potępienie tak rozsądnej postawy krytycznej. Szkoda, że zapewnienia o mojej sceptyczności nic nie dały.

Tak więc żyję, bez dyskusji i bez akceptacji mojego światopoglądu w mej rodzinie. Ale żyję. Jeszcze tylko przejść to cholerne bierzmowanie, koniec chodzenia do kościoła, a potem wsio czekać do 18-stki i apostazji.
szukam
Awatar użytkownika
Inno
Legenda Intro
Posty: 1214
Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Re: Problem

Post autor: Inno »

zarat pisze:Tak więc żyję, bez dyskusji i bez akceptacji mojego światopoglądu w mej rodzinie. Ale żyję. Jeszcze tylko przejść to cholerne bierzmowanie, koniec chodzenia do kościoła, a potem wsio czekać do 18-stki i apostazji.
Może to i najlepsze wyjście. Chcesz przeprowadzić (nie wiem, czy to właściwy czasownik) apostazję, jak tylko będziesz miał 18 lat czy poczekasz do momentu, w którym np. się wyprowadzisz albo zaczniesz zarabiać?
Obrazek
karat
Intronek
Posty: 42
Rejestracja: 18 sty 2009, 22:07
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: okolice Radomia

Re: Problem

Post autor: karat »

zarat ja tez jestem ateistą ale u mnie w rodzinie zbytnich problemów z tym nie było. o tym czy będę bierzmowany czy nie pozwolono mi zdecydować samodzielnie i tegoż sakramentu nie przyjąłem. mam już 18 lat i zastanawiałem się nad apostazja i doszedłem do wniosku ze jeszcze się wstrzymam. jeżeli wypiszesz się z ksiąg bardzo trudno jest to potem odwrócić. na przykład spotkasz osobę z która chcesz spędzić resztę życia a pochodzi ona z mocno wierzącej rodziny. według mnie trochę niesprawiedliwe byłoby żebyś niejako skazywał ta osobę na potępienie i ciągle niezrozumienie ze strony tamtej rodziny. absolutnie nie chce cie od niczego odwodzić czy tez namawiać ale, nie oszukujmy się, Polacy, szczególnie starsze pokolenie, niezbyt lubi ateistów. Tą decyzję trzeba dobrze przemyśleć bo rożne są koleje losu.
Awatar użytkownika
Inno
Legenda Intro
Posty: 1214
Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Re: Problem

Post autor: Inno »

karat pisze: jeżeli wypiszesz się z ksiąg bardzo trudno jest to potem odwrócić. na przykład spotkasz osobę z która chcesz spędzić resztę życia a pochodzi ona z mocno wierzącej rodziny. według mnie trochę niesprawiedliwe byłoby żebyś niejako skazywał ta osobę na potępienie i ciągle niezrozumienie ze strony tamtej rodziny.
Trudno mi sobie wyobrazić udane małżeństwo ateisty/ateistki z wierzącym katolikiem/wierząca katoliczką; światopogląd, sposób patrzenia na życie i podejście do wielu spraw będą zupełnie inne.
Obrazek
karat
Intronek
Posty: 42
Rejestracja: 18 sty 2009, 22:07
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: okolice Radomia

Re: Problem

Post autor: karat »

jeżeli ktoś naprawdę kieruje się zasadami katolickimi,z tego co wiem ale mogę się mylić, to jakiego kto jest wyznania czy jaki ma światopogląd nie powinno robić żadnej różnicy w kontaktach z druga osoba. takie wnioski wyciągam z zasłyszanych fragment Biblii i nauczania. myślę wiec ze jest to możliwe i po cichu mam taka nadzieje ;)
Awatar użytkownika
qb
IntroManiak
Posty: 736
Rejestracja: 25 maja 2008, 23:36
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: INFP
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Problem

Post autor: qb »

karat pisze:jeżeli ktoś naprawdę kieruje się zasadami katolickimi,z tego co wiem ale mogę się mylić, to jakiego kto jest wyznania czy jaki ma światopogląd nie powinno robić żadnej różnicy w kontaktach z druga osoba. takie wnioski wyciągam z zasłyszanych fragment Biblii i nauczania. myślę wiec ze jest to możliwe i po cichu mam taka nadzieje ;)
To tylko zależy od podejścia człowieka do takich spraw. Przecież na pewno nie jedna już para się połączyła gdzie jedna osoba jest ateistą/innowiercą/etc. Jedynie otoczenie może krzywo patrzeć.
Przynajmniej moim zdaniem to nie ma znaczenia jeśli człowiek potrafi zaakceptować innych.
Trust yourself, no matter what anyone else thinks.
Awatar użytkownika
Inno
Legenda Intro
Posty: 1214
Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Re: Problem

Post autor: Inno »

Nie do końca. Katolik nie zrobi czegoś, bo zabrania mu tego religia, inne rzeczy musi robić, bo religia mu nakazuje. Ateista nie ma takiego bata nad głową i jesli inaczej sie zapatruje na jakies sprawy to konflik gotowy.
Obrazek
karat
Intronek
Posty: 42
Rejestracja: 18 sty 2009, 22:07
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: okolice Radomia

Re: Problem

Post autor: karat »

Ja osobiście staram sie unikać wszelakich konfliktów jak ognia i od dobrych paru lat z nikim o nic się nie kłóciłem, co nie znaczy ze nie rozmawiam na drażliwe tematy a praktycznie wszyscy moi znajomi mocno wierzą ;) uważam ze jeśli jedna osoba nie próbuje bezwzględnie narzucić czegoś drugiej tylko chce spokojnie porozmawiać, przedyskutować dana rzecz, to wszystko da się zrobić.
Co do stosunkowy międzyludzkich każdy musi sobie sam ustalić jakieś normy lub je przyjąć. ja zawsze staram się kierować zasada "nie czyn drugiemu co tobie nie mile" i uważam ze robię dobrze.
Awatar użytkownika
qb
IntroManiak
Posty: 736
Rejestracja: 25 maja 2008, 23:36
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: INFP
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Problem

Post autor: qb »

Inno pisze:Nie do końca. Katolik nie zrobi czegoś, bo zabrania mu tego religia, inne rzeczy musi robić, bo religia mu nakazuje. Ateista nie ma takiego bata nad głową i jesli inaczej sie zapatruje na jakies sprawy to konflik gotowy.
No teoretycznie tak jest, ze ateista ma nad sobą tylko własne zasady i sumienie, w sumie nie mogę się z tym nie zgodzić. Żeby odstąpić od tego katolik (czy członek jakiejkolwiek innej religii) musi złamać te zasady.
karat pisze:Co do stosunkowy międzyludzkich każdy musi sobie sam ustalić jakieś normy lub je przyjąć. ja zawsze staram się kierować zasada "nie czyn drugiemu co tobie nie mile" i uważam ze robię dobrze.
Tez tą zasadę stosuję :P
Trust yourself, no matter what anyone else thinks.
kosmita
Intro-wyjadacz
Posty: 411
Rejestracja: 19 lis 2008, 17:08
Płeć: nieokreślona

Re: Problem

Post autor: kosmita »

Inno pisze:Chcesz przeprowadzić (nie wiem, czy to właściwy czasownik) apostazję, jak tylko będziesz miał 18 lat czy poczekasz do momentu, w którym np. się wyprowadzisz albo zaczniesz zarabiać?
Myślę, że tak od razu po 18-stce nie przeprowadzę apostazji. Chcę się upewnić w swoim poglądzie, chcę najpierw czasem siebie samego przekonać, że to nie jest żaden młodzieńczy bunt, tylko poważna decyzja. Dokładniej, tego jeszcze nie rozważałem - aczkolwiek rozsądniejszym krokiem będzie apostazja, gdy "będę na swoim". Przewiduję, że rodzice mogą odciąć mnie od wszelkich "dopłat".
karat pisze:o tym czy będę bierzmowany czy nie pozwolono mi zdecydować samodzielnie i tegoż sakramentu nie przyjąłem.
Zazdroszczę ;).
karat pisze:jeżeli wypiszesz się z ksiąg bardzo trudno jest to potem odwrócić. na przykład spotkasz osobę z która chcesz spędzić resztę życia a pochodzi ona z mocno wierzącej rodziny. według mnie trochę niesprawiedliwe byłoby żebyś niejako skazywał ta osobę na potępienie i ciągle niezrozumienie ze strony tamtej rodziny. absolutnie nie chce cie od niczego odwodzić czy tez namawiać ale, nie oszukujmy się, Polacy, szczególnie starsze pokolenie, niezbyt lubi ateistów. Tą decyzję trzeba dobrze przemyśleć bo rożne są koleje losu.
Nie planuję jakiegokolwiek nawrócenia. Gdybym napotkał drugą połówkę będącą katoliczką, to cóż - ateizm nie jest wiarą, żeby za niego zabijać, szarpać się i kłócić. Ślub cywilny też jest ślubem, na sakramenty dzieci mógłbym się zgodzić, jeno chciałbym zachować możliwość uświadamiania dzieci, że na świecie są bogowie, a nie jeden bóg i są także ludzie wierzący i nie wierzący w bogów. Nawet jak wychować katolików to przynajmniej tolerancyjnych dla innowierców. Pewien cytat mówi o moim ateizmie dużo: "Nie poświęciliby życia za swój pogląd, nie są jego aż tak pewni. Ale dali by zabić się za prawo do formowania i zmiany poglądów."

Pomijając już trwałość takiego związku.
szukam
kosmita
Intro-wyjadacz
Posty: 411
Rejestracja: 19 lis 2008, 17:08
Płeć: nieokreślona

Re: Problem

Post autor: kosmita »

I świetnie. Jestem po bierzmowaniu, które było moją ostatnią wizytą w kościele. Chyba, że rodzice zapomnieli o umowie, ale nie omieszkam im jej przypomnieć - a że są bardzo uczciwi (chwała im za to, że wbili mi tą uczciwość głęboko do łba) to raczej nie będzie problemów. Dziękuję wszystkim za pomoc.
szukam
Awatar użytkownika
iksigrekzet
Intromajster
Posty: 517
Rejestracja: 21 lip 2008, 1:32
Płeć: nieokreślona

Re: Problem

Post autor: iksigrekzet »

Hm, mnie od apostazji oddziela chyba tylko fakt, że mam strasznie wkurwiającego proboszcza i szczerze nie chce mi się przez to wszystko przechodzić wiedząc co mnie może czekać.
Poczekam sobie aż kipnie i pójdę wtedy do nowego :D
Sułtan.
ODPOWIEDZ