Piorun23 pisze:Co z tego że ktoś wybierze sobie cudowny cel w życiu - skoro i tak naszym życiem rządzi przypadek?
Wybór tego celu jest zresztą ogromnie ograniczony przez system polityczny, kulturę i warunki w jakich rodzi się człowiek. Często da się tylko egzystować.
Padre pisze:Przyjmujesz na wiare, ze (nie)istnieja?
Nie trzeba wierzyć, że coś nie istnieje, można sądzić, że coś nie istnieje.
Wracając do głównego pytania. Były jakieś badania z których wyszło, że ludziom wierzącym łatwiej jest znosić kryzysy i trudne doświadczenia. Gdybym jednak uznała czy uwierzyła, że Bóg istnieje, to na podstawie tego, jak wygląda świat, musiałabym uznać, że ten facet jest albo okrutnym dupkiem, albo olewa zupełnie sytuację na świecie i ograniczył się do stworzenia, albo jest nieudacznikiem, który porwał się na zadanie znacznie przekraczającego jego zdolności. Myśl, że jestem zależna od kaprysu pierwszego, jest przerażająca, do drugiego nie ma co się modlić, bo i za co, a trzeci i tak nie będzie w stanie poprawić warunków. Cieszę się, że nie mam potrzeby wiary, bo nie muszę się przekonywać usilnie, że Bóg jest wszechpotężny i dobry słysząc, że znowu kogoś zabito, zgwałcono, pobito i ograniczono komuś życie, jednostkom czy całym grupom.