Reinkarnacja, przemiana materii, przywitanie

Dyskusje dotyczące życia, społeczeństwa, polityki, filozofii itp.
Awatar użytkownika
K-PAX
Introwertyk
Posty: 81
Rejestracja: 08 lis 2010, 16:06
Płeć: nieokreślona

Reinkarnacja, przemiana materii, przywitanie

Post autor: K-PAX »

Cześć!

To będzie mój pierwszy post w tym miejscu. W zasadzie powinienem go umieścić na forum biologicznym, filozoficznym, albo religijnym ale tak naprawdę do żadnego z nich w pełni nie pasuję… więc czemu by nie spróbować tutaj?

Obecnie nie mam z kim o tym porozmawiać, a zawsze udawało mi się dogadywać z introwertykami, heh jakby się zastanowić, to tylko ze SKRAJNYMI introwertykami odnajdywałem wspólny język… no ok, teraz bardziej na temat:

Od dłuższego czasu zastanawiam się nad pojęciem „reinkarnacji”. W cudzysłowie, bo nie przemawia do mnie wędrówka dusz i w ogóle nie dopuszczam do świadomości, żeby coś takiego jak dusza mogło istnieć, na tym czy innym(?) świecie. Chodzi mi o przemianę materii. Wiecie, jest takie przysłowie: w przyrodzie nic nie ginie, tylko zmienia właściciela. I to jest właśnie kwintesencją… wszystkiego. Popiół, odchody, kompost to świetny nawóz. Nasze ścierwo użyźnia glebę, pozwalając pożywić się robalom < gołębiom < szczurom < kotom < chińczykom. W przyrodzie nic nie ginie, nic się więc nie marnuje, nie można powiedzieć, że marnuje jedzenie. Pamiętam jak w podstawówce nauczyciele burzyli się, kiedy zobaczyli bułkę w koszu na śmieci, bo niby głód na świecie – w Afryce. Myślę sobie: wyrzucanie w taki sposób żarcia to nie marnotrawstwo ale na pewno też nie filantropia – może umrze człowiek, ale przetrwa stado ptaków, które naje się jedną kanapką. Jako dzieciak, bardzo lubiłem karmić ptaki, z ludźmi tego nie próbowałem… i wątpię aby to dawało podobną satysfakcję. Tak, czy siak coś wyrzucone zostanie wykorzystane, a jego wartość zasili energie innych stworzeń.

Myślicie, że obieg materii w przyrodzie może być jakąś odpowiedzią na pytanie o życie wieczne…?
INTJ, 5w4
Awatar użytkownika
Pałer_Frytas
Stały bywalec
Posty: 182
Rejestracja: 16 lis 2007, 16:55
Płeć: nieokreślona

Re: Reinkarnacja, przemiana materii, przywitanie

Post autor: Pałer_Frytas »

Z nieco większym zabarwieniem duchowym w podobny sposób rozmyślali starożytni filozofowie. Dusza pochodzi z fragmentu wielkiego zbioru idei wszystkiego, a ciało to zbiór jakiś tam atomów. Jak człowiek umiera to idea wraca do idei, a atomy z powrotem się rozpadają i powstaje z nich co innego później.

W kwestii fizycznej zdaje się, że ilość energii we wszechświecie jest stała. Materia i energia dają się między sobą transformować więc nie ma większego powodu by je rozróżniać. Oczywiście do tego dolicza się, że ogromną jej większość stanowi ciemna energia, która się tylko postuluje chwilowo czym to jest. Oczywiście fizyka nie daje odpowiedzi jak żyć. Ale czysto technicznie w przyrodzie naprawdę nic nie ginie. A kosmologiczne teorie nie odpowiadają wcale na fundamentalne pytania, a tylko postulują, zazwyczaj bzdurne i zupełnie nie potwierdzalne rozwiązania.

Ja osobiście nie widzę w tym, żadnego rozwiązania które tłumaczyłoby jak żyć. Bo to daje jakby podstawy logiczne istnienia świata które nie są aż tak ściśle związane z etyką i moralnością. Do jednej logiki można przypisać różne rodzaje etyki. I tak więc do poglądu, że nic w przyrodzie nie ginie można znaleźć spokój ducha i poczucie porządku wszechświata jak i fatalistyczną wizję nieuchronnego rozpadu.
5w4
INTP
ABASCUS!
Awatar użytkownika
K-PAX
Introwertyk
Posty: 81
Rejestracja: 08 lis 2010, 16:06
Płeć: nieokreślona

Re: Reinkarnacja, przemiana materii, przywitanie

Post autor: K-PAX »

W tym przypadku fizyka pozwala wysnuć pewnie wnioski, co do tego jak żyć. To, co teraz napiszę zabrzmi straszliwie egocentrycznie ale mam nadzieje, że tylko pozornie. Osobiście zapatruje się na cały świat, jak na samego siebie. Staram się traktować inne istoty, tak jak sam chciałbym być traktowany. Nie kupuje produktów testowanych na zwierzętach, unikam jedzenia jaj "trójek". Jak przydepnę na drodze ślimaka, zatrzymuje się i rozgniatam go szybko, aby nie czuł bólu. Unikam ludzi, ale jeśli już się napatoczą staram się być przyjazny. Każda zbrodnia na żywej istocie jest mi przykra ale nie dlatego, że współczuję pokrzywdzonemu, lecz sobie w... przyszłości.

Z doświadczenia przekonałem się, że świadomość daje spokój ducha ale nie szczęście. Po śmierci fajnie byłoby zostać zebranym do kupki i wystrzelonym w kosmos, gdzieś na K-PAX, bo tutaj - na ZIEMI, robi się niebezpiecznie.
INTJ, 5w4
Awatar użytkownika
Pałer_Frytas
Stały bywalec
Posty: 182
Rejestracja: 16 lis 2007, 16:55
Płeć: nieokreślona

Re: Reinkarnacja, przemiana materii, przywitanie

Post autor: Pałer_Frytas »

Napisałem posta ale mnie w międzyczasie wylogowało i się skasował :P

Więc w skrócie. Fizyka nic nie mówi o bólu ślimaczka, jest to dla wszechświata zupełne obojętne czy będzie on cierpiał, czy nie. Emocje, odczucia, poczucie dobra i zła są zupełnie subiektywne, nie ograniczone przez żadne prawa fizyki i swoiste dla każdego człowieka z osobna. Narzucone co najwyżej wraz z kulturą w której wychowuje się dziecko, jakimiś cechami budowy mózgu czy wydarzeniami z życia. W gruncie rzeczy emocje i fizyka są zupełnie rozgraniczone.

Nie ma sensu doszukiwania się sposobu jak żyć i do czego dążyć poznając sposób w jaki działa wszechświat. To tak jakby człowiek badał jak działa silnik samochodu by dowiedzieć się dokąd ma jechać i co to jest przyjemność z jazdy. Tak jak samochód jest potrzebny by jechać, tak wszechświat jest miejscem gdzie można żyć. Ale to jak jedziesz/żyjesz głównie zależy od ciebie, a nie od niego.
5w4
INTP
ABASCUS!
Awatar użytkownika
K-PAX
Introwertyk
Posty: 81
Rejestracja: 08 lis 2010, 16:06
Płeć: nieokreślona

Re: Reinkarnacja, przemiana materii, przywitanie

Post autor: K-PAX »

Twarda nauka tutaj, to obieg materii, który jest nieustającym procesem, perpetum mobile. To jedyne jest pewne, zaś interpretacja tego mechanizmu, to zagadnienie bardziej filozoficzne. Chodzi mi o to aby dowiedzieć się jak najlepiej poruszać się pozostając zamkniętym owym schemacie.

Z punktu widzenia osób wierzących w reinkarnacje, ból innych nie jest obojętny. W końcu za 200 lat możesz być laboratoryjnym szczurem, a za 5000 sodomizowanym przez okrągłą dobę niewolnikiem.

Niepotrzebne są dokładne badania każdej substancji i materii, tak samo jak silnika. Chodzi tutaj o coś znacznie banalniejszego. Nie muszę znać dokładnej mocy, ciśnienia i temperatury silnika, ale żeby go nie zamęczyć muszę wiedzieć, czy to silnik diesla, spalinowy i czy jest instalacja gazowa :D

Być może, to co wyprawiam jest faktycznie przesadą i może przez to nie jestem szczęśliwy ale inaczej nie potrafię. To tak jak z terapiami małżeńskimi u psychologów. Sporo ludzi się po nich rozwodzi, pewnie właśnie dlatego, że uświadamiają sobie zbyt dużo.
INTJ, 5w4
Awatar użytkownika
Pałer_Frytas
Stały bywalec
Posty: 182
Rejestracja: 16 lis 2007, 16:55
Płeć: nieokreślona

Re: Reinkarnacja, przemiana materii, przywitanie

Post autor: Pałer_Frytas »

Zdaje się, że w reinkarnacji nie można było stać się zwierzęciem, tylko człowiekiem wyższej/niższej kasty?

Zresztą skoro i tak się nie pamięta kim się było/ nie wie kim się będzie to po co się tym przejmować? Trochę jak próba wytłumaczenia swojego powodzenia/nieszczęścia które wynika tylko z racji urodzenia się w takiej, a nie innej rodzinie. "Urodziłem się super biedny bo grzeszyłem w poprzednim życiu, więc teraz muszę się starać być inny ... co z tego, że nie pamiętam nawet jakie to złe grzechy popełniłem!'

Religie wschodu jakoś nigdy do mnie nie przemawiały.

Natomiast nie zarzucam Ci przesady. Uważam, że każdy robi to co lubi i generalnie nie ma co się wpieprzać komuś w życie. Byleby inni się łaskawie nie wpieprzali w moje :P
5w4
INTP
ABASCUS!
Awatar użytkownika
K-PAX
Introwertyk
Posty: 81
Rejestracja: 08 lis 2010, 16:06
Płeć: nieokreślona

Re: Reinkarnacja, przemiana materii, przywitanie

Post autor: K-PAX »

Tako rzecze Wiki:

"Reinkarnacja (również: metempsychoza, transmigracja) – pogląd, wg którego dusza (bądź świadomość) po śmierci ciała może wcielić się w nowy byt fizyczny. Np. dusza jednego człowieka może przejść w ciało nowonarodzonego dziecka lub zwierzęcia czy nawet wg niektórych poglądów rośliny. "

Nie chodzi o pamięć o poprzednim życiu, to zupełnie nie ma znaczenia. Biologicznie zachowanie takiej pamięci jest zresztą niewykonalne.

Osobiście nieźle wypaczyłem pojęcie reinkarnacji. Nie sądzę aby "złe" uczynki popełnione w poprzednim wcieleniu miały jakikolwiek wpływ na wcielenie następne. Chodzi mi tylko o obieg materii, coś automatycznego i całkowicie bezdusznego - tak jak matka natura. Po prostu nie chciałbym aby ludzie traktowali się jako rasę władców zamęczając inne stworzenia. Nie ważna jest pamięć, a istniejące przekonania, które powodują, że jeszcze w 21 wieku zdziera się żywcem skórę ze zwierzaków. Jeżeli panuje przekonanie o wyższości i bezkarności człowieka względem innych stworzeń, to biada Ci jeżeli w następnym wcieleniu staniesz się tuczoną gęsią.

http://www.youtube.com/watch?v=8IWN8UGDyC0

Ta, nie ważne czy innowierca, Murzyn, gej - bądź miły dla mnie, to ja będę miły dla Ciebie :D
INTJ, 5w4
Awatar użytkownika
higsa
Rozkręcony intro
Posty: 345
Rejestracja: 20 wrz 2009, 20:49
Płeć: kobieta
Lokalizacja: Higsolandia

Re: Reinkarnacja, przemiana materii, przywitanie

Post autor: higsa »

K-PAX pisze:Chodzi mi o przemianę materii. Wiecie, jest takie przysłowie: w przyrodzie nic nie ginie, tylko zmienia właściciela. I to jest właśnie kwintesencją… wszystkiego.(...)Tak, czy siak coś wyrzucone zostanie wykorzystane, a jego wartość zasili energie innych stworzeń.

Myślicie, że obieg materii w przyrodzie może być jakąś odpowiedzią na pytanie o życie wieczne…?
A ja głupia myślałam, że to już pewne, oczywiste i niezaprzeczalne.
Ale mieszanie obiegu materii z pojęciem życia wiecznego? :shock:
Póki będzie materia, póty i życie będzie, nawet w tak prymitywnych formach jak moja ukochana Euglena zielona.
Jednak wydaje mi się [asekuracyjnie zaznaczam sobie prawo do pomyłki], że nie o to chodzi w definicji życia wiecznego, która raczej ma polegać na świadomości istnienia. Tyczy się więc duszy bądź OUN+ ObwodowegoUN, w zależności w co kto wierzy.
Wg mnie coś takiego jak dusza nie istnieje, a więc wraz z momentem nastania śmierci pnia mózgu kończy się życie, a reszta dzieje się już poza nami.

K-PAX a co myślisz o przydatności skremowanych ciał? Taki proszek na wiele się nie zda chyba? :mrgreen:
Awatar użytkownika
K-PAX
Introwertyk
Posty: 81
Rejestracja: 08 lis 2010, 16:06
Płeć: nieokreślona

Re: Reinkarnacja, przemiana materii, przywitanie

Post autor: K-PAX »

Materia jest zawsze i prawdopodobnie jej wartość we wszechświecie jest stała. Sama materia tylko zmienia formę. Chociażby przykład ze wspomnianą przez Ciebie kremacją -prochy ludzkie to doskonały nawóz, zawiera fosfor, potas, wapień i mikroelementy. Ludzki mocz wymieszany z popiołem drzewnym to prawdziwy eliksir życia dla warzyw i owoców, które później ze smakiem wcinamy :)

Kurczę, to trochę tak jak z wagą plastyku i złota, jeden kilogram plastiku nie ma wartości złota. Podobnie jest z samym popiołem, który już w niewielkiej ilości jest złotem dla roślin, w przeciwieństwie do opasłego człowieka pożerającego wszystko co stanie na jego drodze.

Centralny i obwodowy układ nerwowy gnije tak samo jak kiszka stolcowa.

Gdzie ma się dziać, to coś... poza nami? W innym wymiarze, zupełnie nam niedostępnym za życia? Wszyscy uznajemy obieg materii, wierzymy, że padłe truchło lisa użyźni glebę, da jedzonko robaczkom, ptaszkom etc. Natomiast nie możemy się pogodzić z tym, że dokładnie taki sam los czeka nas. Że staniemy się jedną z tych roślin wyrosłych na naszym ścierwie, robactwem, bakterią - pozbawioną świadomości, oczywiście do czasu kiedy nie osiągniemy wyższego stadium w łańcuchu pokarmowym. Spalenie organizmu na garstkę popiołu daje podobne efekty co pozostawienie rozkładających się zwłok, gdzieś tam dwa metry pod ziemią.
INTJ, 5w4
ODPOWIEDZ