Prawo do poślubienia dorosłej osoby, którą się kocha z wzajemnością.
Padre pisze:Co Akolita powiedziała brzmi bardzo prosto, co w tym skomplikowanego? Czy tylko mnie się wydaje, że sam sobie właśnie zaprzeczasz?
To co napisała Akolita brzmi prosto i szlachetnie, ale dobrymi intencjami piekło jest wybrukowane. Możliwe, że sobie zaprzeczam, ale puki co - jeszcze tego nie widzę, bo ja nie napisałem, że słowa Ako nie są proste, tylko że prawo które miałoby je zawierać by prostym nie było. Słowa - proste, prawo je zawierające - nie proste. Może paradoks, ale żeby od razu sprzeczność
?
A dlaczego tak? Ano wydaje mi się, że wsadzenie do przykładowego kodeksu, słowa miłość (kochać), jako czegoś szalenie trudnego do określenia językiem prawnym, który winien być precyzyjny i nie pozostawiać pola do manewrowania, nadinterpretacji, spowodowałoby, że prawo zaczęłoby być dziurawe, właśnie przez takie różne "co by było gdyby".
Padre pisze:highwind pisze:Z tego co się orientuję, w polskim prawie nie ma nawet sformalizowanej definicji rodziny
I co to ma do zawierania związków jednopłciowych?
Upitoliłeś cytat, niczym dziennikarz TVNu wypowiedź Radwańskiej
Napisałem "Z tego co się orientuję, w polskim prawie nie ma nawet sformalizowanej definicji rodziny,
a co dopiero gdyby chciano definiować wyższe relacje pokroju miłości." Chciałem tymi słowami zaznaczyć, że prawo ma problem z określeniem wprost czym jest rodzina, a więc miałoby dużo większy kłopot z doprecyzowaniem "miłości". Czyli kontynuacja moich wypierdzin z pierwszego akapitu. I nic to nie ma do zawierania związków jednopłciowych. Ma do prostoty prawa
Padre pisze:highwind pisze:No bo co jeśli kocha się z wzajemnością więcej niż jedna osoba? Legalizujemy poligamię?
Nie widzę problemów tak długo jak wszyscy są pełnoletni i z własnej woli wstępują do związku poligamicznego. Z natury jestem seryjnym monogamistą, ale ludzie mają prawo do stanowienia o własnym życiu.
Ja widzę problem w elastyczności takiego prawa. Bo co
gdyby (słowo wytrych) związek poligamiczny zawarło kilkadziesiąt osób (a czort, niech będzie i tysiąc). Mogliby przekazywać między sobą darowizny bez odprowadzania podatku, doszłyby jakieś przekręty majątkowe. No masa jest implikacji i nie chce mi się nawet ich wymyślać.
Padre pisze:
highwind pisze:Albo jeśli para przestaje się kochać?
To się nazywa ROZWÓD
Aha, czyli dochodzi do automatycznego rozwodu w momencie zaprzestania kochania. Genialne. Nie zrozumiałeś chyba przekazu pierwszej części mojego posta. Miał on brzmieć tak - miłości w prawie mówię nie, bo prawo ma być proste (mogłem przekombinować i transmisja mogła zaginąć w eterze).
Padre pisze:
highwind pisze:Dajesz palec, upierdzielą ci rękę. Tylko czekać na legalizację pedofilii, bo w postępowym świecie okaże się że to tylko oznaka elastycznego popędu
Slippery slope. Za każdym razem kiedy używasz sztuczki erystycznej w dyskusji Schopenhauer zabija kotka.
Uwielbiam kotki i smutno mi
Możesz mi zarzucać erystykę, ale szczerze wierzę w to co napisałem. Ustawa o związkach partnerskich to pierwszy krok do legalizacji pedofilii. I nie chodzi tu o to, że lobby gejowskie nagle przerzuci się na młodych chłopców, tylko o to, że lobby pedofilskie zobaczy, że z pomocą propagandy i zarzutów o dyskryminację i niepostępowość można wyjść z cienia i zacząć zmieniać prawo i światopogląd (i tu się pojawia przypowieść o palcu i dłoni
). Przykład z naszego podwórka - ustawą, ograniczająca emerytury SBkom. Można się spierać o jej zasadność i słuszność, ale liczy się zasada, że raz nagięte prawo będzie można potem naginać coraz bardziej. I tak, najpierw ograniczono emerytury funkcjonariuszom byłego reżimu, po czym zobaczono, że przeszło to w miarę gładko - więc zwiększono wiek emerytalny reszcie społeczeństwa. No ale to zaścianek, wiem
Padre pisze:Zacytuję siebie: "tak długo jak wszyscy są pełnoletni i z własnej woli...". Naprawdę nie widzisz różnicy?
Zacytuję siebie: "raz nagięte prawo będzie można potem naginać coraz bardziej". Naprawdę nie widzisz ryzyka? :]