Introwertyczna definicja miłości

W tym dziale rozmawiamy o radościach i problemach, jakie dla introwertyków wynikają z bycia w związku.
Awatar użytkownika
apohawk
Rozkręcony intro
Posty: 297
Rejestracja: 27 lis 2012, 18:35
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
Lokalizacja: Wrocław

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: apohawk »

Zgadzam się z Sorrowem, lea, obracasz się w patologicznym środowisku. To, że "większość" osób w pewnym wieku zachowuje się nagannie, nie wyznacza normy ani nie świadczy o wszystkich ludziach. Zmień środowisko.
I tak, przez całe twoje króciutkie jak na razie życie. Z czasem ludzie zaczną dojrzewać i powinnaś to w nich dostrzec.

Są ludzie, którzy ze swoją podłością się obnoszą. Są też ludzie, którzy swoją dobroć chronią przed światem. Jaki powstaje obraz? Dobra nie ma, jest zło. I taki obraz parę osób tutaj przedstawia. Jest to jednak obraz fałszywy. Ci dobrzy ludzie istnieją. Naprawdę są na tym świecie ludzie, którzy potrafią kochać. Co więcej, jeśli nie potrafisz, to tego można się od nich nauczyć.

To, co najlpesze, jest dla mej ukochanej. Nie muszę się z tym obnosić, ani chwalić, ani pokazywać. Nie wstydzę się. Po prostu to, co najlepsze, jest dla niej, reszty świata nie trzeba informować. Wystarczy, że ona czuje, widzi i wie. Dlatego tego nie zobaczysz i nie usłyszysz. Rzadko się o tym mówi, najczęściej osobom bliskim. Bliscy i tak widzą szczęście, zakochanie i miłość na twarzy i w nastawieniu do świata.

Podobał mi się ten fragment opowiadania przytoczony przez leę. Był bliski temu, jak postrzegam miłość. Pokazuje, że ważne są oczekiwania, szczerość, hojność i ufność wobec obcych. Ci obcy, to potencjalni bliscy, więc twierdzenie, że wszyscy są źli, podstępni, kłamliwi i podli, jest kontrproduktywne, bo przecież nie chcemy, aby tacy ludzie stali się naszymi bliskimi, prawda?
No good deed goes unpunished.
Awatar użytkownika
Agon
Krypto-Extra
Posty: 850
Rejestracja: 13 kwie 2012, 15:20
Płeć: mężczyzna

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: Agon »

apohawk pisze:Są ludzie, którzy ze swoją podłością się obnoszą. Są też ludzie, którzy swoją dobroć chronią przed światem. Jaki powstaje obraz? Dobra nie ma, jest zło. I taki obraz parę osób tutaj przedstawia. Jest to jednak obraz fałszywy. Ci dobrzy ludzie istnieją. Naprawdę są na tym świecie ludzie, którzy potrafią kochać. Co więcej, jeśli nie potrafisz, to tego można się od nich nauczyć.
Podstawowy błąd. Dzielisz ludzi na "dobrych" i "złych". Według mnie nie można zrobić niczego gorszego niż myśleć w ten sposób i przekonywać do takiego poglądu innych. Reszta tego tekstu to mowa-trawa. Miłość jest dobra blablabla bo jest miłością. Ludzie to istoty społeczne, potrzebują akceptacji, szacunku i poczucia bycia kochanymi. "Zło" najczęściej wynika z kompleksów. Jeśli zbyt dużo osób zakompleksionych zbierze się w jednym miejscu, to zaczynają się problemy. Podstawa to akceptacja innych, nie dzielmy ludzi na "dobrych" i "złych".
Awatar użytkownika
apohawk
Rozkręcony intro
Posty: 297
Rejestracja: 27 lis 2012, 18:35
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
Lokalizacja: Wrocław

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: apohawk »

Wyraziłem się niejasno. Nie dzielę ludzi na dwa zbiory. Nie opisywałem źródła "zła" w ludziach. Opisałem tylko pewne (nie wszystkie) zachowania, prezentację i perspektywę z nich wynikającą. Perspektywę opisywaną tu przez parę osób. Poza tym napisałem, że jest to obraz fałszywy. Jego fałsz wynika z płytkiego poznania ludzi. Zgadzam się, że "zło" wynika z kompleksów. Wcale nie napisałem, że jest inaczej.
Nie zgadzam się, że podstawą jest akceptacja innych. Podstawą jest akceptacja siebie i dbanie o siebie ('pokochaj siebie'). Jeśli będziesz tolerować i akceptować ludzi, którzy cię krzywdzą, to nie będziesz szczęśliwy i niczego nie zmienisz, będziesz tkwił w patologii. Jeśli będziesz dbał o siebie, to nie pozwolisz, aby inni ciebie krzywdzili.
"Miłość jest dobra bo jest miłością" - jest dobra, bo sprawia, że akceptujesz i dbasz o osobę, którą kochasz, czyli siebie, swoją drugą połówkę, rodzinę, przyjaciół. Sprawia, że nawiązujesz pozytywne relacje międzyludzkie.
No good deed goes unpunished.
Awatar użytkownika
Agon
Krypto-Extra
Posty: 850
Rejestracja: 13 kwie 2012, 15:20
Płeć: mężczyzna

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: Agon »

Ok, zgadzam się z Tobą. Trzeba najpierw szanować i zaakceptować siebie, by w pełni prawidłowo funkcjonować w społeczeństwie.

Z miłością to chodzi mi o to, że wiele osób za bardzo idealizuje to uczucie i szukają nie wiadomo kogo. Ludzie nie są doskonali, by być z kimś trzeba zaakceptować pewne cechy danej osoby, a nie szukać, czy czekać na księcia z bajki czy idealną dziewczynę. Ideał nie istnieje, można jedynie do niego dążyć. Skrajnie pragmatyczne podejście jest złe, bo traktuje się kogoś przedmiotowo, ale zbyt wyidealizowane, romantyczne podejście jest w gruncie rzeczy nieludzkie, bo zakładamy że druga połówka musi być idealna.
Awatar użytkownika
Faramuszka
Stały bywalec
Posty: 226
Rejestracja: 26 paź 2012, 17:25
Płeć: kobieta

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: Faramuszka »

Agon pisze: Ludzie nie są doskonali, by być z kimś trzeba zaakceptować pewne cechy danej osoby, a nie szukać, czy czekać na księcia z bajki czy idealną dziewczynę.
By być z kimś to przede wszystkim trzeba być na to gotowym.

Hm. "Miłość". Duże słowo, często używane w niedużych znaczeniach. Do tego woreczka wpadają też te młodzieńcze zauroczenia, jak i zakochania itd. itp.
Hm nr 2. zastanawiam się ile czasu winno upłynąć, żeby zwać można było coś "miłością".
Nr 3. Powiedzmy, że ja to widzę mniej niż więcej w ten sposób, jako połączenie dwóch dojrzałych osób, którzy postanowili wybrać ze sobą na spacer przez całe życie, bądź jego spory odcinek. Taka mieszanina niejednorodna wspólnych celów, marzeń, oczekiwań, zainteresowań, uczuć oraz siebie samych. Ważnym jest, żeby obie jednostki były skore do uczenia się wzajemnych różnic, a jeszcze bardziej tzw. spoiwo, czyli coś co naturalnie tych ludzi do siebie przyciąga i łączy.

Eee tam, dzieci wiedzą lepiej ;)
Awatar użytkownika
apohawk
Rozkręcony intro
Posty: 297
Rejestracja: 27 lis 2012, 18:35
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
Lokalizacja: Wrocław

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: apohawk »

@Agon
Zgadzam się, że nie należy nadmiernie idealizować. Ludzie mają wady i swoje kompleksy i z tym też trzeba się pogodzić. Sądzę, że nie idealizowałem niczego nadmiernie w swoich wypowiedziach.

@Faramuszka
Strzał w dziesiątkę, trzeba być gotowym.
No good deed goes unpunished.
Awatar użytkownika
Agon
Krypto-Extra
Posty: 850
Rejestracja: 13 kwie 2012, 15:20
Płeć: mężczyzna

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: Agon »

No, to chyba wszyscy się ze sobą zgadzamy ;)

Dodam tylko, że nie warto płakać że "wszyscy ludzie są źli" z powodu jednego czy tam dwóch niepowodzeń. To niepotrzebne uogólnianie, przez które ktoś zamyka się na inne osoby. Ostatecznie nie trzeba mieć drugiej połówki, ważne by mieć przyjaciół z którymi można porozmawiać o problemach.
Awatar użytkownika
Peace_maker
Introrodek
Posty: 18
Rejestracja: 03 sie 2011, 21:26
Płeć: kobieta
MBTI: INTJ

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: Peace_maker »

NoxVurme, fakt, chodziło mi bardziej o miłość w relacjach partnerskich, bo miłość do swoich dzieci opiera sie na czymś innym, natomiast
Miłość jest dla mnie w tym momencie mojego skromnego życia przyzwyczajeniem do danej osoby
to uczucie jest dla Ciebie już tylko przyzwyczajeniem do drugiej osoby czy przyzwyczajeniem w sensie znania sie na wylot i pełnej akceptacji (rozumiem, że jesteście ze sobą bardzo długo)? Wybacz, jeśli jestem zbyt dociekliwa ;)
Agon, myślę, że to nieporozumienie wynika z faktu, że różnie definiujemy to pojęcie (patrz: temat wątku). Dla mnie fazy, o których piszesz prowadzą do miłości ale nie powiem, że jestem zakochana w kimś, kto podoba mi sie wizualnie ale nawet sie nie znamy. Przyjaźń zdecydowanie jest częścią miłości (jeśli nawet nie jej fundamentem), ale bez pociągu fizycznego (i przy okazji wielu innych czynników) to tylko (no, czasem aż) przyjaźń. Pisze z własnej perspektywy, mam nadzieje że rozumiesz.
Pozy i tak zawsze się wykorzystuje, kłamstwa są wszędzie, sztuczność to normalka, a komplementy i upominki to nic dziwnego w konsumpcyjnym świecie. Nie rozumiem o co te spiny. Nie lubię idealizować niczego, nawet miłości. Wszystko jest dla ludzi i nie ma co cudować.

Pewnie, że wszystko jest dla ludzi ale czasem można (a nawet trzeba) postarać się bardziej i 'pocudować', żeby było inaczej niż normalnie.
lea, mądrze piszesz, że ten słoik bywa tylko pretekstem do wyrzucenia z siebie tego, co nagromadziło się przez dłuższy czas. Dlatego w związku bardzo ważna jest szczerość i otwartość (tak, nawet intro powinien mówić co mu leży na wątrobie). Ważne jest też, żeby znać się na wylot przed podjęciem decyzji o ślubie i mieć świadomość, że ludzie po ślubie sie nie zmieniają, ewentualnie odpuszczają/przestają udawać i wychodzi z nich to co ukrywali.
Papaja, wg. mnie miłość nie jest pojęciem pierwotnym i da się ją opisać na różny sposób, tak jak mówisz: ile ludzi tyle definicji, ale masz racje, jest sumą wielu rzeczy, które wspólnie składają się na to uczucie.
lukasamd, pośpiech spłyca relacje, trafny wniosek.
Miszka
Bo po co się starać skoro można kupić kwiaty i wszystko będzie ok. Czasem zdaje mi się że ludzie traktują człowieka jak automat w który jeśli włoży się komplementy i jakiś upominek to dostaje się miłość.
Dokładnie, chyba po prostu czasem łatwiej jest wybrać coś z ogólnego zestawu romantycznych gestów (kwiatki, czekoladki, kino, spacery) niż postarać się i dopasować się do upodobań obdarowywanej osoby. Co do tych wspólnych przeżyć też się zgadzam.
To, co najlpesze, jest dla mej ukochanej. Nie muszę się z tym obnosić, ani chwalić, ani pokazywać. Nie wstydzę się. Po prostu to, co najlepsze, jest dla niej, reszty świata nie trzeba informować. Wystarczy, że ona czuje, widzi i wie. Dlatego tego nie zobaczysz i nie usłyszysz. Rzadko się o tym mówi, najczęściej osobom bliskim. Bliscy i tak widzą szczęście, zakochanie i miłość na twarzy i w nastawieniu do świata.

Podoba mi sie Twoje podejście ;)
Faramuszka,
By być z kimś to przede wszystkim trzeba być na to gotowym.
Kolejny ciekawy wniosek sie wyłonił. Często obserwuje sytuacje (dobra, nie aż tak często, ale znam kilka takich przypadków), że ludzie są ze sobą z braku laku, bo nie chcą być sami więc są z kimkolwiek kto sie nawinie.
Hm nr 2. zastanawiam się ile czasu winno upłynąć, żeby zwać można było coś "miłością".
To chyba jest bardziej kwestia doświadczenia i wspólnych przeżyć, niekoniecznie długości znajomości, chociaż wg. mnie dużo.
Taka mieszanina niejednorodna wspólnych celów, marzeń, oczekiwań, zainteresowań, uczuć oraz siebie samych. Ważnym jest, żeby obie jednostki były skore do uczenia się wzajemnych różnic, a jeszcze bardziej tzw. spoiwo, czyli coś co naturalnie tych ludzi do siebie przyciąga i łączy.

Zdecydowanie tak.
Mieszkam w wysokiej wieży otoczonej fosą. Mam parasol, który chroni mnie przed nocą. Oddycham głęboko, stawiam piedestały. Jutro będę duży, dzisiaj jestem mały.
Awatar użytkownika
Papaja
Intromajster
Posty: 466
Rejestracja: 04 sty 2014, 14:30
Płeć: kobieta
Enneagram: 1w9
MBTI: ISTJ
Lokalizacja: Poznań

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: Papaja »

Miłość to tak skomplikowane zjawisko, że można na ten temat wiele dyskutować. Z moich obserwacji wielu ludzi,ich związków, relacji, problemów itd wnioskuję, że od dzieciństwa wpaja się ludziom, że miłość to coś wyjątkowego,niepowtarzalnego, idealnego. Tak naprawdę w życiu nie ma ideałów więc w dorosłym życiu przychodzi rozczarowanie. Podobnie jest z tym, że kobietom wpaja się, że macierzyństwo jest super,a to niezła harówka. Wydaje mi się, że duży wpływ na taki stan rzeczy mają przede wszystkim media, które kreują określone wzorce, a ludzie są podatni np. na określone wzorce miłości. Na dodatek jak już wcześniej zostało wspomniane, wiele relacji ludzkich jest obecnie spłycanych co dodatkowo kompiluje wzajemne relacje międzyludzkie.
Kto stworzył ten labirynt niepewności, tę świątynię dufności, naczynie grzechu, pole usiane tysiącem zasadzek, przedsionek piekła, kosz po brzegi napełniony chytrością, truciznę słodką jak miód, łańcuch, który wiąże śmiertelnych z doczesnością – kobietę?
Awatar użytkownika
tanczacawdeszczu
Introwertyk
Posty: 80
Rejestracja: 05 mar 2014, 6:32
Płeć: kobieta
MBTI: ISTJ

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: tanczacawdeszczu »

Najpierw jest zauroczenie następnie potem jest miłość. Ogromnie rozczula mnie widok staruszków idących razem pod rękę:(
Kochać to także umieć się roz­stać. Umieć poz­wo­lić ko­muś odejść, na­wet jeśli darzy się go wiel­kim uczu­ciem. Miłość jest zap­rzecze­niem egoiz­mu, za­bor­czości, jest skiero­waniem się ku dru­giej oso­bie, jest prag­nieniem prze­de wszys­tkim jej szczęścia, cza­sem wbrew własnemu.
Awatar użytkownika
Peace_maker
Introrodek
Posty: 18
Rejestracja: 03 sie 2011, 21:26
Płeć: kobieta
MBTI: INTJ

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: Peace_maker »

tanczacawdeszczu, mnie rozczula widok młodych osób (nastolatków zwłaszcza) idących pod rękę i staruszków idących trzymając się za ręce ;)
Mieszkam w wysokiej wieży otoczonej fosą. Mam parasol, który chroni mnie przed nocą. Oddycham głęboko, stawiam piedestały. Jutro będę duży, dzisiaj jestem mały.
Darth Mephis
Wtajemniczony
Posty: 9
Rejestracja: 06 cze 2014, 0:41
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTJ/INTP
Lokalizacja: Śląsk, Rybnik

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: Darth Mephis »

Mysle ze "milosc" ( przynajmniej dla osob podobnych do mnie ) jako uczucie nie ma wiekszego znaczenia. Jakis czas temu zastanawialem sie jak to pogodzic z checia bycia z kims i jednoczesnie zachowac pewien dystans ( wiecie - tak w razie czego :) ) Wymyslilem sobie "milosc racjonalna" czyli dbanie o druga polowke i to z czym sie to wiaze ( wiernosc, szczerosc, prawdomownosc, szacunek, itp ) z zachowaniem tego wlasnie dystansu. Oczywiscie sa plusy i minusy takiego rozwiazania ale to juz chyba zalezy od konkretnej osoby. No i trzeba umiec to zastosowac.
...And when darkness finds you, you will face it... alone.
Wiatr
Wtajemniczony
Posty: 8
Rejestracja: 16 lip 2014, 19:27
Płeć: nieokreślona

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: Wiatr »

Zgadzam się z Agonem w 100%

Wasze spojrzenie na świat jest Wyuczone. Określanie ludzi itd. Nie ma dobra i zła. Jest Egoizm ludzki a za nim są pragnienia które kierują ludźmi. To żadne patologiczne środowisko. To tylko obserwacja społeczeństwa i ich mechanizmów, trybów wielkiej maszyny z dystansu.

Dla mnie miłość to szacunek i akceptacja. Każdy jest wolnym człowiekiem ze swoim światem i nie można zmuszać 2 osoby do tego by się dostosowała do 2 osoby bo tak tamta osoba chce. Z tego pochodzą kompromisy i późniejsze kłótnie bo każda ze stron pozbywa się lub ogranicza swój egoizm, własne pragnienia.

Budda mówił: To co wywołuje cierpienie to pragnienie. Wyrzucisz pragnienie cierpienie zniknie samoczynnie.

Mamy zdystansowane spojrzenie wobec całego świata. Bez zachwytu tego co ludzie robią i czynią. To jest czysta obserwacja i wyciąganie wniosków. A te wnioski nie wynikają tylko i wyłącznie z traumatycznych przeżyć a z czasu jaki wykonaliśmy zapewne obserwując ludzi i ich zachowania.
ODPOWIEDZ