Introwertyczna definicja miłości

W tym dziale rozmawiamy o radościach i problemach, jakie dla introwertyków wynikają z bycia w związku.
Awatar użytkownika
Peace_maker
Introrodek
Posty: 18
Rejestracja: 03 sie 2011, 21:26
Płeć: kobieta
MBTI: INTJ

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: Peace_maker »

Twarda intro, zastanawiam się co musiałaś przejść, żeby mieć takie podejście do sprawy. Chyba, że tak jak ktoś zauważył, obracasz się w nieciekawym środowisku, stąd takie a nie inne obserwacje.
Mel, high 5!
So-ze, racja, mamy XXI wiek i teoretycznie powinniśmy ewoluować w wielu kierunkach (min. w dziedzinie kontaktów z innymi), ale mam wrażenie, że następuję jakaś etyczna regresja (nie lubię ale uogólniam nie twierdząc jednocześnie że nie ma wyjątków, są, ale w mniejszości), zasady moralne, które (wg mnie) powinny w większości przetrwać, zostają eliminowane albo po prostu zastępowane tymi niewłaściwymi. To może się jakoś przekładać na miłość. I ciężko mi to zaakceptować. A wspólnie po łące latać można nadal, listy pisać też ;)
Miszka, chyba zazdroszczę otoczenia.
Agon, skoro piszesz, że raz chciałeś poznać dziewczynę, w której się zakochałeś, to chyba mylisz pojęcie miłości z fascynacją czy zauroczeniem.
NoxVurme, skoro masz taki długi staż, możesz opisać jak u ciebie wygląda miłość po tylu latach? Rozumiem, że motylków=adrenaliny w brzuchu już nie ma, ale jeśli jesteście tak długo razem to nadal musicie do siebie czuć wiele, chyba że to już tylko przyzwyczajenie. Czym jest więc teraz miłość dla ciebie?
Iea, nie uwierzysz, ale właśnie to opowiadanie Stachury (i kilka wierszy innych autorów), było poniekąd inspiracją do założenia wątku. Właśnie dla mnie miłość polega w dużej mierze na tym, co opisane w 'Pokocham ją...'
Wszędzie widzę kłamstwo. Słyszę je. Wszyscy są dla siebie w sztuczny sposób uprzejmi. Wymuszony śmiech i rozmowy. Prawienie komplementów, które są fałszywe, aby za chwilę drwić z tej drugiej osoby z innymi. Każda relacja jest bylejaka. Nie ma przyjaźni, są "znajomości" - byle tylko móc kogoś wykorzystać.
Nie mogę patrzeć na to - jak to też Stachura napisał - łaszenie się. Wabienie. Żenuje mnie to. Podobnie jak te wszystkie upatrzone z filmów pseudo-romantyczne gesty, które są ponoć dowodem darzenia kogoś wielkim uczuciem. Prawdziwa miłość to dbanie o drugiego człowieka i brak strachu przed tym, że za chwilkę będzie się porzuconym; miłość to wolność, szczerość, swoboda w byciu sobą, wierność i poczucie bezpieczeństwa.
Zgadzam się. Smutne, ale prawdziwe.
Mieszkam w wysokiej wieży otoczonej fosą. Mam parasol, który chroni mnie przed nocą. Oddycham głęboko, stawiam piedestały. Jutro będę duży, dzisiaj jestem mały.
Awatar użytkownika
NoxVurme
Introwertyk
Posty: 90
Rejestracja: 15 maja 2014, 18:31
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w2
MBTI: ISTJ
Lokalizacja: Chory umysł i Dewiacje Intelektualne

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: NoxVurme »

Miłość jest dla mnie w tym momencie mojego skromnego życia przyzwyczajeniem do danej osoby , ale kocham swoich dwóch synów lecz to inny rodzaj miłości i być może w tym tkwi problem twojego pytania ?
Człowiek rodzi się miękki i słaby a umiera twardy i mocny-- Lao Tsy
https://www.youtube.com/watch?v=DTZaU5vwhXg
Awatar użytkownika
vragutinovic
Pobudzony intro
Posty: 169
Rejestracja: 18 lis 2012, 0:38
Płeć: mężczyzna
MBTI: INTP

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: vragutinovic »

Miłość jest na przykład wtedy, gdy oni są ze sobą już 10-15 lat i nie warczą na siebie z powodu słoika z dżemem postawionego nie na tej półce w lodówce co trzeba.

Usłyszane kiedyś mimowolnie uchem prawym, dobiegające z otwartego dość blisko chodnika okna. Wiecie, nie to żebym się aktywnie przysłuchiwał, bo nawet nie wiem co to za dżem był, ale uruchomiło to we mnie serię chyba truskawkowych, egzystencjalnych przemyśleń nt. sensu małżeństwa (a dokładniej "niektórych" małżeństw). Ja rozumiem toczyć wojnę np. o musztardę, ale o dżem? Też coś.
Awatar użytkownika
Agon
Krypto-Extra
Posty: 866
Rejestracja: 13 kwie 2012, 15:20
Płeć: mężczyzna

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: Agon »

Peace_maker pisze:Agon, skoro piszesz, że raz chciałeś poznać dziewczynę, w której się zakochałeś, to chyba mylisz pojęcie miłości z fascynacją czy zauroczeniem.
A to takie nienormalne? W miłości najpierw jest faza zakochania, potem poznaje się drugą osobę i są kolejne fazy. Może jeszcze mi powiesz, że miłość to to samo co przyjaźń? Czy chcesz czy nie, elementy seksualne zawsze występują w tej najpowszechniej rozumianej miłości.
vragutinovic pisze:Miłość jest na przykład wtedy, gdy oni są ze sobą już 10-15 lat i nie warczą na siebie z powodu słoika z dżemem postawionego nie na tej półce w lodówce co trzeba.
To chyba nie jest miłość, tylko normalność. Jak ktoś się kłóci o takie pierdoły to ma za dobrze w życiu i życzę takim osobom nieszczęścia, które pozwoli się im ogarnąć.
Awatar użytkownika
lea
Rozkręcony intro
Posty: 332
Rejestracja: 07 sty 2013, 7:26
Płeć: nieokreślona
Enneagram: 0w0
MBTI: CATS

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: lea »

Peace_maker mogę w to uwierzyć, bo wiem jak duże wrażenie robi to opowiadanie (jak i niektóre wiersze).
Moją pierwszą reakcję po przeczytaniu, mogę wyrazić dokładnie w tych słowach: "Niesamowite - pomyślałem. Chyba po raz pierwszy słyszę kogoś, kto mówi o tych sprawach tak, jak ja bym o tym mówił. Niesamowite.".
vragutinovic pisze:Miłość jest na przykład wtedy, gdy oni są ze sobą już 10-15 lat i nie warczą na siebie z powodu słoika z dżemem postawionego nie na tej półce w lodówce co trzeba.

Usłyszane kiedyś mimowolnie uchem prawym, dobiegające z otwartego dość blisko chodnika okna. Wiecie, nie to żebym się aktywnie przysłuchiwał, bo nawet nie wiem co to za dżem był, ale uruchomiło to we mnie serię chyba truskawkowych, egzystencjalnych przemyśleń nt. sensu małżeństwa (a dokładniej "niektórych" małżeństw). Ja rozumiem toczyć wojnę np. o musztardę, ale o dżem? Też coś.
Miłość pomiędzy dwójką ludzi, będących ze sobą już parędziesiąt lat, i darząca się nadal uczuciem - jest piękna. Taki związek przetrwał już swoje próby. To straszny błąd zawierać małżeństwo z powodu w stylu "bo w moim wieku wypada się ożenić" albo "jak nie teraz, to już na zawsze zostanę sam/sama". Ludzie bardzo, bardzo boją się samotności. A biorąc ślub z kimś, kogo nie kochają, skazują się na nieszczęście. Czasem widzą swój błąd dopiero po latach.
A jeżeli ktoś kłóci się i straszy rozwodem przez "słoik dżemu na złej półce" to tak naprawdę nie chodzi o żaden dżem, bo dżem to nie problem. Ludzie przez lata skrywają w sobie wiele negatywnych słów, uczuć i pewnego dnia nie idzie już z nimi wytrzymać - muszą znaleźć ujście. Nie potrafiąc ich wyznać, człowiek próbuje odreagować agresją ("warczeniem").
Często mówią, że "zmienił/a się po ślubie". To dlatego, że człowiek zakochany nie widzi zbyt wiele wad w obiekcie swoich uczuć. I dodatkowo bardzo stara się zachowywać tak, aby się tej drugiej osobie przypodobać - wtedy maskuje swoje własne wady. Jednak po pewnym czasie to całe wielkie zauroczenie mija, widzimy, że ten ktoś ma jednak wady, które nas straszliwie drażnią a my też nie umiemy ciągle ukrywać naszych własnych. Dlatego małżeństwa bardzo młodych ludzi, będące efektem "wpadki", zazwyczaj nie potrafią przetrwać próby czasu. Podobnie jak inne, zawierane bardzo szybko od momentu poznania się dwójki osób.
Wygnaj ludzi z twych myśli, niech nic zewnętrznego nie kala twej samotności, błaznom pozostaw troskę o szukanie podobnych im.
Inny cię umniejsza, bo zmusza cię do odgrywania jakiejś roli; ze swego życia usuń gest, ogranicz się do tego, co istotne.
Awatar użytkownika
Sorrow
Krypto-Extra
Posty: 829
Rejestracja: 21 gru 2007, 1:48
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: ENFP

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: Sorrow »

lea pisze:Wszędzie widzę kłamstwo. Słyszę je. Wszyscy są dla siebie w sztuczny sposób uprzejmi. Wymuszony śmiech i rozmowy. Prawienie komplementów, które są fałszywe, aby za chwilę drwić z tej drugiej osoby z innymi. Każda relacja jest bylejaka. Nie ma przyjaźni, są "znajomości" - byle tylko móc kogoś wykorzystać.
Obracasz się w patologicznym środowisku.
Moja galeria na DeviantArt

"Violence solves everything."
Awatar użytkownika
Papaja
Intromajster
Posty: 466
Rejestracja: 04 sty 2014, 14:30
Płeć: kobieta
Enneagram: 1w9
MBTI: ISTJ
Lokalizacja: Poznań

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: Papaja »

Miłość to tylko słowo jak np. zimno, strach itd, jest to rzecz nie do zdefiniowania, bo ile ludzi tyle definicji danego słowa, moim zdaniem nie istnieje, jest tylko zbitką taki rzeczy jak przywiązanie, wspólne zainteresowania, wsparcie itd
Kto stworzył ten labirynt niepewności, tę świątynię dufności, naczynie grzechu, pole usiane tysiącem zasadzek, przedsionek piekła, kosz po brzegi napełniony chytrością, truciznę słodką jak miód, łańcuch, który wiąże śmiertelnych z doczesnością – kobietę?
lukasamd

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: lukasamd »

lea pisze:To dlatego, że człowiek zakochany nie widzi zbyt wiele wad w obiekcie swoich uczuć. I dodatkowo bardzo stara się zachowywać tak, aby się tej drugiej osobie przypodobać - wtedy maskuje swoje własne wady. Jednak po pewnym czasie to całe wielkie zauroczenie mija, widzimy, że ten ktoś ma jednak wady, które nas straszliwie drażnią a my też nie umiemy ciągle ukrywać naszych własnych. Dlatego małżeństwa bardzo młodych ludzi, będące efektem "wpadki", zazwyczaj nie potrafią przetrwać próby czasu. Podobnie jak inne, zawierane bardzo szybko od momentu poznania się dwójki osób.
Zdecydowanie zgadzam się i z autopsji (jedno zakochanie, bolesne), ale dużo bardziej z obserwowania otoczenia.
To jest cały ten problem.. pojawia się odurzenie, które nie pozwala myśleć racjonalnie i wcale nie mam tu na myśli zabawy hormonów, libido itd. Nie, przecież to wcale nie jest potrzebne aby drugą osobę ubóstwiać, nawet jej nie znając, nawet nie nawiązując z nią żadnego kontaktu. Problem, bo to często ślepa droga. Bez przyszłości, z niewielkimi szansami na to, że to przetrwa, że przemieni się z zauroczenia i fascynacji w coś więcej. Oczywiście jest to jak najbardziej możliwe, ale widać dobitnie, że często zawodzi... no ale to skutek wiecznego pośpiechu, w uczuciach też się ludzie śpieszą. A to je spłyca.
Awatar użytkownika
lea
Rozkręcony intro
Posty: 332
Rejestracja: 07 sty 2013, 7:26
Płeć: nieokreślona
Enneagram: 0w0
MBTI: CATS

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: lea »

Sorrow pisze:Obracasz się w patologicznym środowisku.
Moich znajomych nie nazwałabym "patologicznym środowiskiem". Są "normalni" (czyli tacy jak większość). Zwyczajna obserwacja. Razi mnie to, co dla innych jest normą.
Chociażby: ludzie nie mają własnego zdania. Nie potrafią powiedzieć dlaczego kogoś "nienawidzą" (a to jest silne uczucie) i boją się stanąć w czyjejś obronie. Nienawidzą bo nienawidzą też inni. Tym można zrujnować komuś życie.
Wygnaj ludzi z twych myśli, niech nic zewnętrznego nie kala twej samotności, błaznom pozostaw troskę o szukanie podobnych im.
Inny cię umniejsza, bo zmusza cię do odgrywania jakiejś roli; ze swego życia usuń gest, ogranicz się do tego, co istotne.
Awatar użytkownika
vragutinovic
Pobudzony intro
Posty: 169
Rejestracja: 18 lis 2012, 0:38
Płeć: mężczyzna
MBTI: INTP

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: vragutinovic »

Agon, coś właśnie w tym stylu - normalność, ja bym to jeszcze dookreślił jako "pożądana codzienność", bez warczenia o głupi dżem.

lea, właśnie o tym jest mój post, że dżem to nie problem (ironia musztardowa miała na to naprowadzić). Jeśli jest miłość, to wtedy para nie "musi" uciekać się do nieasertywnych gierek opisanych przez Ciebie. Zakładam że jeśli się (hm, prawdziwie?) kochają, to mówią o sobie wprost, o swoich potrzebach, uczuciach, lękach, planach na następny tydzień, ocenach dzieci, itp. Innymi słowy "dotarli się", doszli do takiego zaangażowania, że mogą być wobec siebie wystarczajaco swobodni. A ci którzy jakoś nadal nie mogą... niech sobie drugą lodówkę kupią.

A i zgadzam się jeszczę z Tobą, że fatalnie jest wejść związek małżeński z wymienionych przez Ciebie powodów, a od siebie dorzucę jeszcze jeden dość częsty: "co ludzie powiedzą".
Awatar użytkownika
Miszka
Intro-wyjadacz
Posty: 429
Rejestracja: 03 paź 2012, 21:38
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Śląsk

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: Miszka »

Szczerze mówiąc jeśli ktoś nie potrafi powiedzieć szczerze o swojej miłości czy innych uczuciach też może zrujnować komuś (lub sobie) życie. Nie jestem pewien czy to nie kwestia mojego optymizmu względem ludzi ale często odnoszę wrażenie że wiele osób chciało by przeżyć coś 'bardziej', ma coś co leży na sercu ale po prostu wstydzi się o tym mówić. Nie twierdzę że wszyscy tacy są, ale kilka razy tak miałem że ktoś kto udawał twardziela albo nihilistę okazywał się osobą 'z sercem' tylko bardzo to ukrywał. To dziwne że ostatnio tyle wielkich słów używa się a propos sportu albo polityki a tak mało a propos człowieka i jego duszy. Może gdyby ludzie potrafili przekazać co czują to na innym fundamencie tworzyli by związki?
Żenuje mnie to. Podobnie jak te wszystkie upatrzone z filmów pseudo-romantyczne gesty, które są ponoć dowodem darzenia kogoś wielkim uczuciem.
I dodatkowo bardzo stara się zachowywać tak, aby się tej drugiej osobie przypodobać - wtedy maskuje swoje własne wady.
Niestety popkultura narzuca nam pewną wizję romantyzmu (kolacja przy świecach, wakacje w Paryżu itd) która tak naprawdę wszelkie uczucia. Bo po co się starać skoro można kupić kwiaty i wszystko będzie ok. Czasem zdaje mi się że ludzie traktują człowieka jak automat w który jeśli włoży się komplementy i jakiś upominek to dostaje się miłość.
Samej idei podrywu też nie rozumiem. Oczywiście, jakoś trzeba tę drugą osobę zainteresować ale chyba po to ludzie się spotykają żeby się poznać a nie żeby odgrywać sceny rodem z tandetnych komedii romantycznych. Moim skromnym zdaniem żeby kogoś poznać trzeba coś razem przeżyć - w sensie jakąś przygodę, podróż, wspólne doznanie itd. Nawet tysiąc spacerów nie przybliży nam drugiej osoby bo i tak ciągle widzimy ją w tej samem sytuacji. Ale już np, tydzień czy dwa pod namiotem, bez prądu i ciepłej wody, żywiąc się żarciem z puszek i będą skazanym na siebie jest wg mnie świetną próbą charakterów ;]
Awatar użytkownika
Agon
Krypto-Extra
Posty: 866
Rejestracja: 13 kwie 2012, 15:20
Płeć: mężczyzna

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: Agon »

Tak czy siak, wiadomo że miłość to coś dobrego i każdy powinien do niej dążyć. Bo typowy rurkowiec poza tym że musi żyć i żreć, to jeszcze powinien się rozmnażać, by były ławice rurkowców :)

Pozy i tak zawsze się wykorzystuje, kłamstwa są wszędzie, sztuczność to normalka, a komplementy i upominki to nic dziwnego w konsumpcyjnym świecie. Nie rozumiem o co te spiny. Nie lubię idealizować niczego, nawet miłości. Wszystko jest dla ludzi i nie ma co cudować.
Awatar użytkownika
Sorrow
Krypto-Extra
Posty: 829
Rejestracja: 21 gru 2007, 1:48
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: ENFP

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: Sorrow »

lea pisze:
Sorrow pisze:Obracasz się w patologicznym środowisku.
Moich znajomych nie nazwałabym "patologicznym środowiskiem". Są "normalni" (czyli tacy jak większość). Zwyczajna obserwacja. Razi mnie to, co dla innych jest normą.
Chociażby: ludzie nie mają własnego zdania. Nie potrafią powiedzieć dlaczego kogoś "nienawidzą" (a to jest silne uczucie) i boją się stanąć w czyjejś obronie. Nienawidzą bo nienawidzą też inni. Tym można zrujnować komuś życie.
Obracasz się w patologicznym środowisku.
Moja galeria na DeviantArt

"Violence solves everything."
Awatar użytkownika
lea
Rozkręcony intro
Posty: 332
Rejestracja: 07 sty 2013, 7:26
Płeć: nieokreślona
Enneagram: 0w0
MBTI: CATS

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: lea »

@Sorrow Przez całe życie? Przecież to już od podstawówki dzieci dzielą się na grupy i kogoś gnębią - w mniej, lub bardzie okrutny sposób.
Wygnaj ludzi z twych myśli, niech nic zewnętrznego nie kala twej samotności, błaznom pozostaw troskę o szukanie podobnych im.
Inny cię umniejsza, bo zmusza cię do odgrywania jakiejś roli; ze swego życia usuń gest, ogranicz się do tego, co istotne.
Awatar użytkownika
Agon
Krypto-Extra
Posty: 866
Rejestracja: 13 kwie 2012, 15:20
Płeć: mężczyzna

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: Agon »

Jaki masz w końcu problem? Bo czegoś tu nie rozumiem. Życie jest jakie jest, ludzie w zależności od okoliczności bywają dla siebie mili i pomocni, lub rywalizują i bywają okrutni. Tak jest w każdym aspekcie życia, również w miłości.
ODPOWIEDZ