Introwertyczna definicja miłości

W tym dziale rozmawiamy o radościach i problemach, jakie dla introwertyków wynikają z bycia w związku.
Awatar użytkownika
Peace_maker
Introrodek
Posty: 18
Rejestracja: 03 sie 2011, 21:26
Płeć: kobieta
MBTI: INTJ

Introwertyczna definicja miłości

Post autor: Peace_maker »

Na wstępie: nie chcę zakładać, że miłość dla introwertyków i ekstrawertyków to zupełnie inne sprawy ale na pewno istnieje wiele rozbieżności. Nie chcę też stawiać jakiejś ostrej granicy między I i E ale chyba najprościej będzie tu troche uogólnić.

Mam wrażenie, że cały świat pędzi niewiadomozaczym (cóż za odkrycie), wszystko ma dziać się szybko, głośno, z niesamowitymi efektami, co przekłada się w jakimś stopniu na podejście ludzi do relacji z innymi. Dziś najważniejsze jest poznawanie jak największej liczby osób, nie ważna jakość, liczy się ilość. Wszystko staję się płytkie i powierzchowne. Nikt się nie angażuje. Jak nie ty to znajdzie się ktoś inny, proste.
Zastanawiam się czy mam wyjątkowo konserwatywne (staroświckie?) podejście do tematu czy to jednak kwestia introwertyzmu. Niestety w rzeczywistości nie było zbyt wielu okazji żeby poznać i porównać "definicje miłości" różnych osób (zwłaszcza introwertyków), mogę tylko obserwować i słuchać (nie zawsze z własnej woli) to, co wyprawiają i wygadują ekstra. Własne odczucia i wnioski wydają mi się ogólnie niezbyt popularne (na razie zachowam je dla siebie, nie chce nikomu niczego sugerować), dlatego liczę, że może jednak wśród intro okażą się normalne.

W każdym razie chciałabym dowiedzieć się co wy rozumiecie przez słowo "miłość"? Jest ona dla was ważną wartością? Czego oczekujecie od związku? Czy jesteście skłonni do ustępstw w imię miłości? Jak wiele możecie poświęcić?
Mieszkam w wysokiej wieży otoczonej fosą. Mam parasol, który chroni mnie przed nocą. Oddycham głęboko, stawiam piedestały. Jutro będę duży, dzisiaj jestem mały.
twarda intro
Introwertyk
Posty: 123
Rejestracja: 10 wrz 2013, 20:04
Płeć: nieokreślona
MBTI: 100% ekstrawertyk

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: twarda intro »

Ja generalnie nie wierzę w miłość podobnie jak w relacje miedzyludzkie. Na pewno miłość w postaci zauroczenia, tzw. motylki w brzuchu jest bardzo często spotykana chyba każdy przynajmniej raz w życiu się zakochał. Natomiast miłość głęboka, zrozumienie drugiej osoby i swietne dogadywanie się jest już bardzo rzadkie. Związki generalnie opierają się na kłótniach, patologiach i intrygach :lol: Czytam sobie czasem np. wizaż czy kafeterię typowe portale dla kobiet i naprawdę zastanawiam się czy niektóre tematy to prowokacje. Kobiety tworzą wyolbrzymione problemy z kosmosu i zamiast zerwać z jakimś dziwnym typem zakłada taka temat i pyta co robić, a na sugestię żeby go zostawić mówi że nie może bo przecież go kocha. :shock: Kobiety generalnie lubią cierpieć za miliony i tworzyć urojone problemy, a faceci nie chcą się angażować, są leniwi i w związku chcą głównie pobzykać, że tak kolokwialnie się wyrażę. Teraz normą jest jakiś dziwaczny związek i nikt nawet nie analizuje czy tak to wszystko powinno to wygladać. Ludzie widzą, ze się nie dogadują patrzą na znajomych że oni też maja takie same problemy, oglądają seriale w których są knucia, intrygi i podłość i uznają to za normalne, że nie potrafią się porozumiewać. Dla kobiet związek prawie zawsze wiąże się z cierpieniem (ona nie cierpi,facet jest zbyt miły to nuda) to szuka innego zrytego faceta :lol: a dla faceta rzecz jasna liczy się wygląd i najlepiej żeby kobieta nie grzeszyła rozumem.(jak para szła do Mensy zmierzyć sobie IQ i kobieta miała wyższe IQ od faceta to te związki szybko się potem rozpadały :lol: )
Awatar użytkownika
Mel
Introwertyk
Posty: 124
Rejestracja: 10 lis 2013, 23:17
Płeć: mężczyzna
MBTI: INTJ
Lokalizacja: Wrocław

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: Mel »

"Dziś najważniejsze jest poznawanie jak największej liczby osób, nie ważna jakość, liczy się ilość. Wszystko staję się płytkie i powierzchowne. Nikt się nie angażuje."-Niestety masz rację. To jest smutne, że dzisiaj najważniejszy jest fejm i jak największa liczba znajomych na fb. "Oh oh! Popatrzył na mnie! Muszę dodać go do znajomych!"
Przecież to chore.
Cytując internetowych poetów: milion znajomych na fejsbuku, a w piątek nie ma z kim wyjść na piwo.

"Zastanawiam się czy mam wyjątkowo konserwatywne (staroświckie?) podejście do tematu czy to jednak kwestia introwertyzmu"- Zostało w Tobie jeszcze coś z człowieka, czego brakuje większości. Moim zdaniem introwertyzm może mieć jakiś wpływ na to. Zdajesz sobie sprawę, że to co się dzisiaj dzieje, dzieje się nie tak jak powinno.

Dla mnie, nie rozpisując się, miłość to sposób traktowania drugiej osoby. Czy jest ważną wartością? Oczywiście. Można by rzec, że najważniejszą. Czy jestem skłonny do ustępstw w imię miłości? Tak. Jak wiele mogę poświęcić? Oj, bardzo dużo.



"Ja generalnie nie wierzę w miłość"; "Natomiast miłość głęboka, zrozumienie drugiej osoby i swietne dogadywanie się jest już bardzo rzadkie"-
1. Jak sama stwierdziłaś, jest bardzo rzadkie, ale jednak jest.
2. Miłość nie oznacza życia bez kłótni

"Związki generalnie opierają się na kłótniach, patologiach i intrygach"- Jeśli Ciebie spotkał taki związek, to bardzo ci współczuję.

"faceci nie chcą się angażować, są leniwi i w związku chcą głównie pobzykać"- smutne jest to, że masz taką opinię o wszystkich mężczyznach. Ja się z nią nie zgodzę. Co prawda są tacy mężczyźni, ale są też normalni, myślący mózgiem.
Awatar użytkownika
So-ze
Rozkręcony intro
Posty: 345
Rejestracja: 08 kwie 2014, 20:24
Płeć: mężczyzna
MBTI: INTP

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: So-ze »

twarda intro pisze:Ja generalnie nie wierzę w miłość podobnie jak w relacje miedzyludzkie.
Czytam sobie czasem np. wizaż czy kafeterię typowe portale dla kobiet i naprawdę zastanawiam się czy niektóre tematy to prowokacje.

Faceci nie chcą się angażować, są leniwi i w związku chcą głównie pobzykać, że tak kolokwialnie się wyrażę. Teraz normą jest jakiś dziwaczny związek i nikt nawet nie analizuje czy tak to wszystko powinno to wygladać. Ludzie widzą, ze się nie dogadują patrzą na znajomych że oni też maja takie same problemy, oglądają seriale w których są knucia, intrygi i podłość i uznają to za normalne, że nie potrafią się porozumiewać. Dla kobiet związek prawie zawsze wiąże się z cierpieniem (ona nie cierpi,facet jest zbyt miły to nuda) to szuka innego zrytego faceta :lol: a dla faceta rzecz jasna liczy się wygląd i najlepiej żeby kobieta nie grzeszyła rozumem.(jak para szła do Mensy zmierzyć sobie IQ i kobieta miała wyższe IQ od faceta to te związki szybko się potem rozpadały :lol: )

Na tym forum naczytałem się więcej bzdur niż na portalach "patriotów" prowadzących antyżydowskie lustracje.

1. Nie wierzysz w miłość, bo? Bo sama z nikim nie byłaś?
2. Nigdy bym nie ufał kobiecie, dzielącej się swoimi problemami na wizazie xD
3. "Faceci są leniwi i chcą głównie pobzykać" taaak, jeśli żaden nie docenił twego "wnętrza" to najlepiej zmieszać z błotem całą płeć brzydką. Inteligentni przyciągają na ogół inteligentnych, Ci mniej podobnie.
4. Para, która idzie do Mensy to chyba z założenia para idiotów, więc tak musi się skończyć :mrgreen: z resztą ten przykład jest tak abstrakcyjny, że zacząłem się zastanawiać ile masz lat.
5. Tylko nie próbuj argumentować tych bzdur. Weź się w garść i będzie dobrze. Na złość tego nie piszę.

Nie powiedziałbym, że otaczam się wykształconą śmietanką towarzyską ale bez przesady:
Mel pisze:"Dziś najważniejsze jest poznawanie jak największej liczby osób, nie ważna jakość, liczy się ilość. Wszystko staję się płytkie i powierzchowne. Nikt się nie angażuje."-Niestety masz rację. To jest smutne, że dzisiaj najważniejszy jest fejm i jak największa liczba znajomych na fb. "Oh oh! Popatrzył na mnie! Muszę dodać go do znajomych!"
Poważnie? Z tego co ja wiem, wystarczy być ciekawym i otwartym człowiekiem. No chyba, że dotyczy do gimnazjów, tam prestiż mierzony jest jeszcze w lajkach.

Jako że żyjemy w XXI wieku za pewne nie doświadczymy wspólnego biegania po łące (tj. Ty i Twoja połówka) czy magii pisania do siebie listów, no ale cóż, świat idzie do przodu. Można udawać, że nas to nie obchodzi albo po prostu to zaakceptować.
Awatar użytkownika
Agon
Krypto-Extra
Posty: 850
Rejestracja: 13 kwie 2012, 15:20
Płeć: mężczyzna

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: Agon »

twarda intro pisze:Ja generalnie nie wierzę w miłość podobnie jak w relacje miedzyludzkie.
Miałem kiedyś dwóch kolegów. Jeden był romantykiem, a drugi racjonalistą. Raz ten romantyk się zakochał, ale został odrzucony przez swoją wybrankę. Rozpaczał, cierpiał i w ogóle starał się jakoś z nią być, ale bezskutecznie.
Drugi kolega powiedział mu: "Chłopie nie rozpaczaj, tego kwiatu jest pół światu. Znajdziesz sobie inną." Na co tamten mu odpowiada: "Nie chcę innej, bo to miłość." Racjonalny odpowiada: "Miłość nie istnieje, to tylko pewne reakcje w mózgu, twoje zachowanie jest bez sensu." Tamten jak to usłyszał, kopnął go z całych sił w jaja, aż tamten się zwinął z bólu i płakał pytając czemu to zrobił. Zakochany kolega mu odpowiedział: "Ból nie istnieje, to tylko pewne reakcje w mózgu, twoje zachowanie jest bez sensu."
Awatar użytkownika
Miszka
Intro-wyjadacz
Posty: 429
Rejestracja: 03 paź 2012, 21:38
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Śląsk

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: Miszka »

Dziś najważniejsze jest poznawanie jak największej liczby osób, nie ważna jakość, liczy się ilość. Wszystko staję się płytkie i powierzchowne. Nikt się nie angażuje. Jak nie ty to znajdzie się ktoś inny, proste.
Całkowicie się z tym nie zgadzam. Znam wielu ludzi którzy szukają jakiejś głębi w swoim życiu, potrafią się zaangażować i przede wszystkim można na nich liczyć. To że czasy się zmieniają jest oczywiście faktem, ale czy poprzednie pokolenia były lepsze? Teraz "modny"jest konsumpcjonizm, kiedyś nazizm albo palenie czarownic.
Związki generalnie opierają się na kłótniach, patologiach i intrygach :lol: Czytam sobie czasem np. wizaż czy kafeterię typowe portale dla kobiet i naprawdę zastanawiam się czy niektóre tematy to prowokacje.
Chyba żyję w innej galaktyce bo znam wiele udanych i dojrzałych związków; oczywiście nie wszystkie takie są ale ogólnie mało znam związków w których ludzie snują intrygi. W końcu to my sami wybieramy z kim jesteśmy więc to od nas zależy w jakim związku będziemy.
a faceci nie chcą się angażować, są leniwi i w związku chcą głównie pobzykać, że tak kolokwialnie się wyrażę
.
a dla faceta rzecz jasna liczy się wygląd i najlepiej żeby kobieta nie grzeszyła rozumem.
Może to prawda - ale jeśli mówimy o chłopcach z gimnazjum a nie dorosłych facetach. Rozmawiałem na podobne tematy z wieloma kolegami i każdy z nich na pierwszym miejscu stawia charakter. Piękno to oczywiście duży plus ale w większość sytuacji kompletnie nic nie wnosi. Można takie kobiety popodziwiać ale jeśli są puste toi tak odstraszają. Nie zgodzę się też z tym że faceci nie chcą się angażować; potrzebujemy kogoś kogo możemy chronić, chcemy by ktoś przy nas czuł się bezpiecznie i potrzebujemy zaufania. Może raczej nie ubieramy tego w słowa ale to przez to że mówić można wszystko a samymi słowami nie zapewni się bytu i stabilizacji rodzinie/kobiecie.
Dla kobiet związek prawie zawsze wiąże się z cierpieniem (ona nie cierpi,facet jest zbyt miły to nuda) to szuka innego zrytego facet
Nie miałem szczęścia poznać takich kobiet. Może żyję w dość konserwatywnej społeczności ale i moje siostry i ich/moje koleżanki zdecydowanie preferują stabilność i "nudnych" facetów. Może nie są to związki rodem z filmów akcji ale trwają długo i kończą się ślubem.
To jest smutne, że dzisiaj najważniejszy jest fejm i jak największa liczba znajomych na fb. "Oh oh! Popatrzył na mnie! Muszę dodać go do znajomych!
Z mojej klasy z liceum większość osób do teraz nie ma fb, na studiach też poznałem dość sporą liczbą ludzi których nie kręcą portale społecznościowe więc to nie musi być norma.
Jako że żyjemy w XXI wieku za pewne nie doświadczymy wspólnego biegania po łące (tj. Ty i Twoja połówka) czy magii pisania do siebie listów, no ale cóż, świat idzie do przodu. Można udawać, że nas to nie obchodzi albo po prostu to zaakceptować.
Po łące się już nie biega ale czy wspólne wyjazdy stopem do np, Gruzji, wędrówki po górach czy choćby spędzenie kilku tygodni bez prądu i bieżącej wody są gorsze? Może mam to szczęście że przyciągam do siebie różnego rodzaju włóczęgów i marzycieli ale naszą "ekipę" czas jak widać omija.
A, i listy też się jeszcze pisze, przynajmniej ja jeszcze piszę choć faktycznie coraz trudniej znaleźć partnera do korespondencji.
Awatar użytkownika
So-ze
Rozkręcony intro
Posty: 345
Rejestracja: 08 kwie 2014, 20:24
Płeć: mężczyzna
MBTI: INTP

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: So-ze »

Miszka pisze: Po łące się już nie biega ale czy wspólne wyjazdy stopem do np, Gruzji, wędrówki po górach czy choćby spędzenie kilku tygodni bez prądu i bieżącej wody są gorsze? Może mam to szczęście że przyciągam do siebie różnego rodzaju włóczęgów i marzycieli ale naszą "ekipę" czas jak widać omija.
A, i listy też się jeszcze pisze, przynajmniej ja jeszcze piszę choć faktycznie coraz trudniej znaleźć partnera do korespondencji.
Mogę chyba tylko zazdrościć. Tj. przyciągania różnych ciekawych osób. Nigdy nie podróżowałem a bardzo bym chciał, może na studiach poznam odpowiednich ludzi do tego.
Awatar użytkownika
Agon
Krypto-Extra
Posty: 850
Rejestracja: 13 kwie 2012, 15:20
Płeć: mężczyzna

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: Agon »

Chcę jeszcze dodać, że oboje ci koledzy tak naprawdę nie byli moimi kolegami. Okazali się wrogami i niestety musiałem zerwać z nimi kontakty. Wielu moich tzw. "kolegów" okazało się karierowiczami, którzy zerwali ze mną kontakty, lub zbywają mnie na różnych komunikatorach pisząc że nie mają czasu, uczą się itp.

W moim życiu nie ma czegoś takiego jak miłość i przyjaźń. Nawet tzw. miłość rodzicielska jest nieprawdą w moim przypadku, gdyż moi rodzice starają się mną manipulować np. szantażem emocjonalnym. Nie wiem nawet czy faktycznie są wierzący w Boga, czy nie. Ja nie jestem, ale udaję przed nimi, że wierzę.

Myślę, że miłość to po prostu stan zakochania i dla tego ludzie tak to uczucie idealizują. Nie uważam, że miłość nie istnieje, istnieje i podobnie jak nienawiść jest motorem wielu działań. Ja zwykle kieruję się chęcią zemsty, zazdrością i ogólnie nienawiścią w swoich działaniach. Jednak im dłużej poznaję osobę, której nienawidzę, tym bardziej rozumiem motywy jej postępowania, a przez to moja nienawiść do tej osoby słabnie. Mój rozum zwykle przezwycięża nienawiść, a jeśli chodzi o miłość, to po prostu jej nie doświadczam i nie rozumiem. Byłem kilka razy zakochany, ale olewałem to uczucie, bo było moim zdaniem za silne i nienaturalne, poza tym nie znoszę się uzależniać od innych osób, bo to podobne do uzależnienia od używek, a nawet gorsze, bo używki to przedmioty i można jakoś je kontrolować. Raz chciałem poznać jedną dziewczynę w której się zakochałem, by sprawdzić jak to jest, ale mi odpowiedziała bym się nią nie interesował, więc odpuściłem.
twarda intro
Introwertyk
Posty: 123
Rejestracja: 10 wrz 2013, 20:04
Płeć: nieokreślona
MBTI: 100% ekstrawertyk

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: twarda intro »

Introwertycy mają jedną zasadniczą wadę mianowicie żyją w wyidealizowanym, własnym świecie :lol:
Czy ja mówię że KAŻDA kobieta taka jest albo KAŻDY facet? Wiadomo, ze nie. Ale dobrze wam radzę wyjdźcie zza swojej chałupy i posłuchajcie o czym ludzie rozmawiają albo jak wyglądają ich relacje, w większości są to po prostu porażki. Też znam ludzi, którym związki się udają i są szczęśliwi. Ale to rzadkie jest i zazwyczaj przejściowe. To że ktoś powie: ja znam 5 udanych związków, nie jest jeszcze dowodem że większość związków jest udana. W USA połowa małżeństw kończy się rozwodem. A ile w Polsce jest kobiet, które chętnie by się rozwiodły ale tego nie zrobią ze względu na dzieci czy swoją sytuacje finansową. Ja patrzę całościowo na świat a nie tylko na swoje podwórko (np. moja siostra ma bardzo udany związek) wystarczy rozejrzeć się dookoła by zobaczyć ze nie wszędzie jest tak kolorowo. I oczywiście, że często tak jest że dla kobiet stabilny, ogarnięty partner często oznacza nudę. Słyszałam już od swoich koleżanek, ze ich nowy facet jest "za nudny, za spokojny" i szukają imprezowicza, który je zdradzi albo będzie miał w dupie. To są fakty, ale też nie mówię że KAŻDA kobieta taka jest tylko znaczna ich liczba.
Przecież najgorsi i przystojni psychopaci dostają listy od swoich fanek i nawet propozycje matrymonialne :lol:
Awatar użytkownika
Agon
Krypto-Extra
Posty: 850
Rejestracja: 13 kwie 2012, 15:20
Płeć: mężczyzna

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: Agon »

twarda intro pisze:Introwertycy mają jedną zasadniczą wadę mianowicie żyją w wyidealizowanym, własnym świecie :lol:
Czepia się uogólnień, a sama w tym samym zdaniu uogólnia.
Awatar użytkownika
NoxVurme
Introwertyk
Posty: 90
Rejestracja: 15 maja 2014, 18:31
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w2
MBTI: ISTJ
Lokalizacja: Chory umysł i Dewiacje Intelektualne

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: NoxVurme »

Miłość istnieje ale przez siedem lub osiem lat później albo przyzwyczajenie albo rozwód . Człowiek jest stworzeniem stadnym z natury i jest tak skonstruowany że nie umie się za długo kochać w jednej osobie zawsze będzie myślał o skoku w bok ale działa w tym kierunku znacznie mniej osób. Co do mężczyzn i myślenia ciągle o konsumpcji seksualnej to prawda każdy myśli o tym to uwarunkowanie genetycznie Sory Boys :mrgreen: , tylko nie każdy mężczyzna jest skończonym kretynem czy chamem aby nie hamować swoich popędów . Tak jestem w związku od 10 lat i wiem o czym mówię .
Człowiek rodzi się miękki i słaby a umiera twardy i mocny-- Lao Tsy
https://www.youtube.com/watch?v=DTZaU5vwhXg
Awatar użytkownika
Sorrow
Krypto-Extra
Posty: 829
Rejestracja: 21 gru 2007, 1:48
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: ENFP

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: Sorrow »

So-ze pisze:3. "Faceci są leniwi i chcą głównie pobzykać" taaak, jeśli żaden nie docenił twego "wnętrza" to najlepiej zmieszać z błotem całą płeć brzydką. Inteligentni przyciągają na ogół inteligentnych, Ci mniej podobnie.
Jaką płeć brzydką?! Wypraszam sobie!

Czasami z niewiadomych powodów inteligentne osoby pchają się do ludzi z dużo niższą inteligencją. W ogóle to przypuszczam że twarda_intro jest w jakimś patologicznym środowisku.
Moja galeria na DeviantArt

"Violence solves everything."
Awatar użytkownika
Miszka
Intro-wyjadacz
Posty: 429
Rejestracja: 03 paź 2012, 21:38
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Śląsk

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: Miszka »

NoxVurme ; tu kłania się problem zadany w pierwszym poście, a mianowicie czym jest miłość. Jeśli się nie mylę to w języku greckim jest jakieś 7 synonimów tego słowa; jedne mówią o miłości jako czymś namiętnym, inne jako altruizmie itd.
Jeśli uznajemy miłość jako siłę sprawczą do niezwykłych i nieracjonalnych zachowań, moc którą... (dobra, nie będę się rozwodził), to faktycznie trwa ona tylko jakiś czas. Z drugiej strony jeśli mimo tego że mijają pierwsze fazy zauroczenia dalej jesteśmy wierni czy troszczymy się o tę drugą osobę to w pewnym sensie dalej jest to miłość; choć już bez efektów specjalnych i rzygania tęczą.
Co do seksu; to że każdy o tym myśli nie jest tajemnicą, ale nie każdy myśli tylko o tym i nie każdy patrzy na kobietę tylko pod tym kątem. Jak napisałeś popędy można, a czasem trzeba hamować.
Awatar użytkownika
Agon
Krypto-Extra
Posty: 850
Rejestracja: 13 kwie 2012, 15:20
Płeć: mężczyzna

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: Agon »

Ze słowem "miłość" jest ten problem, że oznacza wiele różnych rzeczy podobnie jak np. słowo "zamek". Z tym, że te rzeczy to uczucia, czyli nie są materialne i namacalne, mogą być różnie interpretowane przez różne osoby. Dużo subiektywnych wrażeń przy interpretacji tego słowa się pojawia np. osoba zdradzona, nieszczęśliwie zakochana, lub samotna może mieć bardziej negatywny stosunek do miłości, niż osoba zakochana z wzajemnością, czy będąca w długotrwałym, szczęśliwym związku.
Awatar użytkownika
lea
Rozkręcony intro
Posty: 332
Rejestracja: 07 sty 2013, 7:26
Płeć: nieokreślona
Enneagram: 0w0
MBTI: CATS

Re: Introwertyczna definicja miłości

Post autor: lea »

"Chciałabym być z nim i podróżować z nim, i czekać na niego wtedy, kiedy nie mógłby mnie ze sobą zabierać. Chciałabym dla niego utrzymywać dom w czystości i robić zapasy na zimę, kompoty, konfitury, marynować grzyby, kwasić ogórki, butelkować szczaw, pomidory, kisić kapustę Í inne wspaniałości. Chciałabym mu zrobić na drutach albo na szydełku długi długi ciepły szalik i ciepły sweter, i ciepłe rękawiczki, i ciepłą czapkę, i bardzo ciepłe skarpety, i w ogóle. Bo to tak jest, że dla siebie, owszem, można coś tam zrobić, ale dla drugiego człowieka to już można coś niesamowicie pięknego zrobić, wszystko. Wszystko, i, czy ja wiem... może jutro zgaśnie słońce, przecież może; albo nam je przesłoni, na zawsze, jakiś straszny potworny grzyb... Przecież może.
Jakże niesamowicie mówi ta dziewczyna - myślałem. Jakim sposobem ona uchowała się i uchowała takie myślenie niemodne w świecie tym, wśród ludzi tych, którzy - sami nie potrafiąc tak mocno i prosto kochać - wszystko robią, żeby taką miłość poniżyć, pognębić, zhańbić, zdeptać, zniszczyć, zamordować (bo inność drażni jednakowość), l specjalne obyczaje w tym niszczycielskim morderczym celu stworzyli, specjalną filozofię, specjalną sztukę, specjalnych specjalistów-artystów, cały specjalny świat. I, no tak, no tak, przecież może jutro zgasnąć Słońce albo może nam je przesłonić jakiś straszny potworny grzyb. Na zawsze, jutro, pojutrze, na zawsze, przecież może się to stać.
- I wiesz - podjęła ona - może to dla ciebie oczywiste, ale też ci chcę o tym powiedzieć, powiedzieć wprost, że jestem za wiernością, za wiernością absolutną... (...) i temu jednemu mężczyźnie byłabym oczywiście absolutnie wierna. (...) Ogromnie ciężko jest o takich sprawach mówić i ogromnie niezręcznie. I raczej nie powinno się zapewniać o czymś, bo to wtedy właśnie wygląda podejrzanie."
.

A więc moją definicją miłości, jest wszystko co napisał Stachura w tym opowiadaniu.

Wszędzie widzę kłamstwo. Słyszę je. Wszyscy są dla siebie w sztuczny sposób uprzejmi. Wymuszony śmiech i rozmowy. Prawienie komplementów, które są fałszywe, aby za chwilę drwić z tej drugiej osoby z innymi. Każda relacja jest bylejaka. Nie ma przyjaźni, są "znajomości" - byle tylko móc kogoś wykorzystać.
Nie mogę patrzeć na to - jak to też Stachura napisał - łaszenie się. Wabienie. Żenuje mnie to. Podobnie jak te wszystkie upatrzone z filmów pseudo-romantyczne gesty, które są ponoć dowodem darzenia kogoś wielkim uczuciem. Prawdziwa miłość to dbanie o drugiego człowieka i brak strachu przed tym, że za chwilkę będzie się porzuconym; miłość to wolność, szczerość, swoboda w byciu sobą, wierność i poczucie bezpieczeństwa.
To tak mówiąc bardzo skrótowo.
Wygnaj ludzi z twych myśli, niech nic zewnętrznego nie kala twej samotności, błaznom pozostaw troskę o szukanie podobnych im.
Inny cię umniejsza, bo zmusza cię do odgrywania jakiejś roli; ze swego życia usuń gest, ogranicz się do tego, co istotne.
ODPOWIEDZ