Pierwszy związek, pierwsza kłótnia.
Pierwszy związek, pierwsza kłótnia.
Witam, zaczynajmy
Jakiś czas temu poznałem dziewczynę(a w sumie to ona mnie poznała), nie jest z Krakowa tak jak ja ale z okolic. Już z początku, wiecie, zagaduje, podtrzymuje rozmowę, zaprasza tam i tu - ekstrawertyczka. Miałem wątpliwości no ale zgodziłem się ją ponownie spotkać(ona zainicjowała). Potem był kolejny raz i kolejny, i tak już po 4-5 "randce" byliśmy parą, i mam wrazenie że zbyt szybko... na początku były u nas wątpliwości co do zaufania, ale teraz po tych 3-4tygodniach jest lepiej. Poznałem ją bliżej i mimo swej otwartej, ekstrawertycznej strony, czuje się z nią dobrze, dodaje sił. Ma swoje dziwne strony i mi się podobają one(można by ją nazwać "samotną ekstrawertyczką"), ale teraz do sedna tematu.
"Pierwsza kłótnia" no właśnie... Może opisze sytuacje: chodzimy sobie po sklepach, tak za rączke, oglądamy to i tamto tu jakiś fast-food zjemy, tu do muzycznego pójdziemy itd. Aż tu nagle i szlag mnie trafia jak o tym pisze, w mojej obecności zaczyna podrywać jakiegoś typa, no przed oczyma moimi! No ku**a! Rozumiem że o opinie można kogoś spytać, ale u nich się rozmowa zaczyna: no na koncercie był... a to dla koleżanki, no nieważne. I przeginała ta moja dziewczyna... po chwili rozmowa zeszła na mnie, że to moj chłopak, że nie pali, nie pije, na koncerty nie chodzi...i uwaga co ona mówi!?! "po 2-óch tygodniach mi się znudził" ale nie to nie może byc koniec! Przedstawia się i daje mu swój numer, nie że on zapisuje tylko no słów mi brak, podaje mu karteczke obklejoną taśmą przeźroczystą z jej numerem. Jak to się działo stałem jak kamień, coś w stylu:no niewierze co ty k**** robisz.(tak na marginesie:znacie to uczucie jak ktoś miażdży wasze orzeszki?!?)
Tak, super pewny siebie to ja nie jestem, zrobiłem jej awanturę dopiera jak wyszliśmy ze sklepu(jak mogła mnie tak upokorzyć, zrobić ze mnie frajera, czy jakąś zabawke na czas określony itp.), no ale kij...a ona nic, nic sie nie stało, dała mu numer tak żeby na piwo sie omówić(jakby ze mną nie mogła, bo argument taki dała że 5-htp biore...)Posprzeczaliśmy się przy ludziach, aż wkońcu kazde w swoją strone. Po chiwli zadwoniła i przepraszała, wróciłem te 100-200 metrów żeby pogadać, ale byłem mocno wkur**ony i na celu miałem zerwanie znajomości. Tysiąc myśli na sekunde, niepamientam co mówiła, ale przepraszała. Chciała coś sie przytulić czy pocałować, to ja dyskretnie sie odsuwałem, to ją najwyraźniej poirytowało i bez słowa pożegnania znów każdy w swoją stronę...
Potem znów sms'y, telefony, ale to olewałem. W końcu jak wróciłem do domu odebrałem a ta z płaczem przeprasza, że zależy jej na mnie, nie chce się rozstawać, że niby popisać się chciała czy głupota jej uderzyła do głowy(tak ona mówi, ale kto to wie...) [tak z innej beczki to juz drugi raz mnie tak uraziła, przedtem porównała mnie z jej ex]
Prosze o jakieś komentarze, rady, bo zielonego pojęcia niemam co robić. Serce mówi "przebacz", ale rozum mówi "znów cię zrani"...
Jakiś czas temu poznałem dziewczynę(a w sumie to ona mnie poznała), nie jest z Krakowa tak jak ja ale z okolic. Już z początku, wiecie, zagaduje, podtrzymuje rozmowę, zaprasza tam i tu - ekstrawertyczka. Miałem wątpliwości no ale zgodziłem się ją ponownie spotkać(ona zainicjowała). Potem był kolejny raz i kolejny, i tak już po 4-5 "randce" byliśmy parą, i mam wrazenie że zbyt szybko... na początku były u nas wątpliwości co do zaufania, ale teraz po tych 3-4tygodniach jest lepiej. Poznałem ją bliżej i mimo swej otwartej, ekstrawertycznej strony, czuje się z nią dobrze, dodaje sił. Ma swoje dziwne strony i mi się podobają one(można by ją nazwać "samotną ekstrawertyczką"), ale teraz do sedna tematu.
"Pierwsza kłótnia" no właśnie... Może opisze sytuacje: chodzimy sobie po sklepach, tak za rączke, oglądamy to i tamto tu jakiś fast-food zjemy, tu do muzycznego pójdziemy itd. Aż tu nagle i szlag mnie trafia jak o tym pisze, w mojej obecności zaczyna podrywać jakiegoś typa, no przed oczyma moimi! No ku**a! Rozumiem że o opinie można kogoś spytać, ale u nich się rozmowa zaczyna: no na koncercie był... a to dla koleżanki, no nieważne. I przeginała ta moja dziewczyna... po chwili rozmowa zeszła na mnie, że to moj chłopak, że nie pali, nie pije, na koncerty nie chodzi...i uwaga co ona mówi!?! "po 2-óch tygodniach mi się znudził" ale nie to nie może byc koniec! Przedstawia się i daje mu swój numer, nie że on zapisuje tylko no słów mi brak, podaje mu karteczke obklejoną taśmą przeźroczystą z jej numerem. Jak to się działo stałem jak kamień, coś w stylu:no niewierze co ty k**** robisz.(tak na marginesie:znacie to uczucie jak ktoś miażdży wasze orzeszki?!?)
Tak, super pewny siebie to ja nie jestem, zrobiłem jej awanturę dopiera jak wyszliśmy ze sklepu(jak mogła mnie tak upokorzyć, zrobić ze mnie frajera, czy jakąś zabawke na czas określony itp.), no ale kij...a ona nic, nic sie nie stało, dała mu numer tak żeby na piwo sie omówić(jakby ze mną nie mogła, bo argument taki dała że 5-htp biore...)Posprzeczaliśmy się przy ludziach, aż wkońcu kazde w swoją strone. Po chiwli zadwoniła i przepraszała, wróciłem te 100-200 metrów żeby pogadać, ale byłem mocno wkur**ony i na celu miałem zerwanie znajomości. Tysiąc myśli na sekunde, niepamientam co mówiła, ale przepraszała. Chciała coś sie przytulić czy pocałować, to ja dyskretnie sie odsuwałem, to ją najwyraźniej poirytowało i bez słowa pożegnania znów każdy w swoją stronę...
Potem znów sms'y, telefony, ale to olewałem. W końcu jak wróciłem do domu odebrałem a ta z płaczem przeprasza, że zależy jej na mnie, nie chce się rozstawać, że niby popisać się chciała czy głupota jej uderzyła do głowy(tak ona mówi, ale kto to wie...) [tak z innej beczki to juz drugi raz mnie tak uraziła, przedtem porównała mnie z jej ex]
Prosze o jakieś komentarze, rady, bo zielonego pojęcia niemam co robić. Serce mówi "przebacz", ale rozum mówi "znów cię zrani"...
Re: Pierwszy związek, pierwsza kłótnia.
Miałem taką
Ideał na przećwiczenie pierwszych kroków (if you know what i mean )
Zamieni Cię na inny model przy najbliższej okazji. Mnie zamieniła jak pojechałem na obóz żeglarski.
Pociesze Cię, że ten inny model również zamieni na inny przy kolejnej nadarzającej się okazji.
Taki temperament, z czasem się uspokoi. Nie inwestowałbym w to swego czasu. Lekkie podejście do ewentualnego flirtu i przypadkowego seksu.
Ekhem. Święty Gral dla tych których interesują figury geometryczne (trójkąty, kwadraty, wieloboki), lub muzyczka swing.
Ideał na przećwiczenie pierwszych kroków (if you know what i mean )
Zamieni Cię na inny model przy najbliższej okazji. Mnie zamieniła jak pojechałem na obóz żeglarski.
Pociesze Cię, że ten inny model również zamieni na inny przy kolejnej nadarzającej się okazji.
Taki temperament, z czasem się uspokoi. Nie inwestowałbym w to swego czasu. Lekkie podejście do ewentualnego flirtu i przypadkowego seksu.
Ekhem. Święty Gral dla tych których interesują figury geometryczne (trójkąty, kwadraty, wieloboki), lub muzyczka swing.
Re: Pierwszy związek, pierwsza kłótnia.
Dla mnie takie zachowanie jest na poziomie co najwyżej gimnazjum; może przez to że w właśnie w gimnazjum miałem szanse bycia w podobnej relacji ale szybko uciekłem.
Możesz udawać że nic się nie stało ale wg mnie to do niczego nie prowadzi; po prostu niektórzy ludzie myślą że chodzi o to żeby powiedzieć "przepraszam" nie o to żeby się poprawić.
Chyba najlepsze to spróbować o tym szczerze porozmawiać; tak do końca aż kompletnie wszystko będzie wyjaśnione - nie powiem że jest to łatwe ale jeśli nie jesteś w stanie jej powiedzieć co czułeś w w takich sytuacjach to tak naprawdę nie jesteście sobie bliscy.
No i ostatnio opcja; możesz olać znajomość; choć to pachnie trochę jakimś fochem. Chyba jako facet wypadało by żebyś ratował związek jeśli to ma jakiś sens; w końcu podejmując decyzję o chodzeniu wziąłeś na siebie odpowiedzialność z Was. Zresztą ona też o czym możesz jej przypomnieć.
Możesz udawać że nic się nie stało ale wg mnie to do niczego nie prowadzi; po prostu niektórzy ludzie myślą że chodzi o to żeby powiedzieć "przepraszam" nie o to żeby się poprawić.
Chyba najlepsze to spróbować o tym szczerze porozmawiać; tak do końca aż kompletnie wszystko będzie wyjaśnione - nie powiem że jest to łatwe ale jeśli nie jesteś w stanie jej powiedzieć co czułeś w w takich sytuacjach to tak naprawdę nie jesteście sobie bliscy.
No i ostatnio opcja; możesz olać znajomość; choć to pachnie trochę jakimś fochem. Chyba jako facet wypadało by żebyś ratował związek jeśli to ma jakiś sens; w końcu podejmując decyzję o chodzeniu wziąłeś na siebie odpowiedzialność z Was. Zresztą ona też o czym możesz jej przypomnieć.
Ostatnio spotkałem dziewczynę która miała do tego dość inteligentne podejście; uważa ona że związek należy zaczynać dopiero w momencie gdy przestajemy uważać drugą osobę za ideał a dostrzegamy wady - innymi słowy gdy minie pierwsze zauroczenie. Sam jeszcze nie zdążyłem się do tego odnieść ale póki wydaje mi się to ciekawą zasadą.i tak już po 4-5 "randce" byliśmy parą, i mam wrazenie że zbyt szybko...
- highwind
- Legenda Intro
- Posty: 2179
- Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: istj
- Lokalizacja: wro
Re: Pierwszy związek, pierwsza kłótnia.
Miałem parę takich sytuacji, że nie wiedziałem czy kobieta zapomina że jest ze mną, czy jest to dla niej normalne zachowanie. Trzeba takie rzeczy wyjaśniać i super jeśli druga strona jest na tyle dojrzała, że z własnej woli podejmuje decyzję o korekcji pewnych zachowań, co by tej drugiej nieumyślnie nie ranić. U mnie to były sytuacje takiego typu, że np. kobieta zobaczyła gdzieś w klubie znajomego, poszła z nim chwilę pogadać i słuch po niej ginął. Albo inna sytuacja mi się przypomina. Dowcipaski, śmiechy, chichy; moja kobieta przechodzi przez furtkę, a mój kuzyn pac ją w tyłek (w odpowiedzi na jej docinki słowne). Mija parę minut, atmosfera się rozluźnia, a tu nagle ona go chlast w dupę jak się nie spodziewał Przekomarzanki, zabawa, ale wiadomo - ukłucie zazdrości wyczuwalne. No i co? To, co dla mnie było przynajmniej dziwne, dla niej okazywało się zachowaniem standardowym towarzyskiej osoby. Nie ma rady, trzeba takie rzeczy w miarę szybko omówić, dotrzeć się, wyczuć złoty środek i życzyć sobie szerokiej drogi. Do tego takie zachowania bywają względne, liczy się kontekst, osoba z którą dochodzi do interakcji, stopień znajomości. Na podstawie sytuacji którą chaotycznie opisałeś ja bym stwierdził, że mocno zalatuje to gimbazą. Kopa w dupę i się nie oglądaj. Ewentualnie podejść do tego pragmatycznie, jak wyżej Drim rzecze. Potraktuj ją przedmiotowo, a sobie nie żałuj
Re: Pierwszy związek, pierwsza kłótnia.
a to bardzo mądre jest, hmn...@Miszka
uważa ona że związek należy zaczynać dopiero w momencie gdy przestajemy uważać drugą osobę za ideał a dostrzegamy wady
- vragutinovic
- Pobudzony intro
- Posty: 169
- Rejestracja: 18 lis 2012, 0:38
- Płeć: mężczyzna
- MBTI: INTP
Re: Pierwszy związek, pierwsza kłótnia.
Takie dość typowe zachowanie u szympansów, goryli i innych naczelnych: samica testuje samca, czy jest samcem i czy będzie o nią, księżniczkę, walczył *tu wzniosła muzyka* jak prawdziwy rycerz (w czasach popkultury co prawda, już nie w średniowieczu, ale zawsze) i czy zniesie rany i upokorzenia przez księżniczkę zadane.
No właśnie, dość typowe u w/w, aczkolwiek u ludzi... noooo, może nie takie typowe znowuż. (Do jasnej cholery, kto mi ludzi zaliczył do naczelnych???)
Poczytaj więcej o tzw. gadzim mózgu. Wiele wyjaśnia.
No właśnie, dość typowe u w/w, aczkolwiek u ludzi... noooo, może nie takie typowe znowuż. (Do jasnej cholery, kto mi ludzi zaliczył do naczelnych???)
Poczytaj więcej o tzw. gadzim mózgu. Wiele wyjaśnia.
Re: Pierwszy związek, pierwsza kłótnia.
Nom, mam ostatnio problemy ze snem. Związane nawet z moim ostatnio coraz większym przejmowaniem się samotnością, czyli nadal pozostają związane z tematem wątku.
Druga sprawa, że jak coś wymyślę, nie daje mi to spokoju.
Może to wyolbrzymienie ale znam to dobrze z obserwacji.
Moja "paczka" znajomych z okolic właśnie przez to się uszczupliła, niemal rozpadła. Zachowania takie jak właśnie klepanie dziewczyny kolegi w pośladki czy głaskanie stopą pod stołem przyjaciela chłopaka, głaskanie po szyi kolegi chłopaka na pocieszenie (nie pamiętam już całego kontekstu akurat tej sytuacji) doprowadzały w końcu do cichych zdrad na boku a moi znajomi nie mieli "związków otwartych". Zawsze była draka kiedy to wychodziło na jaw.
Nie wszędzie tak jest, u mnie wśród znajomych po prostu trafiło się parę osób o wyższym libido w połączeniu z wyższą pewnością siebie, taką niemal bezczelną, arogancką.
Pytacie często o wiek. Sytuacje zdarzały się gdy mieliśmy te 22-25 lat.
Polecam spojrzeć co tam po drugiej stronie barykady się wyprawia.
Wszystkie Panie wyczulone na seksizm proszone są pominąć poniższy tekst.
Tajemną wiedzą kobiet przekazywaną z pokolenia na pokolenie jest oczernianie własnego faceta w gronie przyjaciółek. Facet będzie: zadzierał nosa, wywyższał się, dbał tylko o siebie, nie znał gry wstępnej a penisa miał mikro, nie wynosił śmieci i nie dbał o higienę. Dlaczego ? Żeby żadna z jej koleżanek nie nabrała ochoty i go nie podebrała.*
*by moja wykładowczyni matematyki, ekonometrii i statystyki
Druga sprawa, że jak coś wymyślę, nie daje mi to spokoju.
To są zachowania które mają na celu wyczuć czy mimo związku osoba jest gotowa na skok w bok.moja kobieta przechodzi przez furtkę, a mój kuzyn pac ją w tyłek
Może to wyolbrzymienie ale znam to dobrze z obserwacji.
Moja "paczka" znajomych z okolic właśnie przez to się uszczupliła, niemal rozpadła. Zachowania takie jak właśnie klepanie dziewczyny kolegi w pośladki czy głaskanie stopą pod stołem przyjaciela chłopaka, głaskanie po szyi kolegi chłopaka na pocieszenie (nie pamiętam już całego kontekstu akurat tej sytuacji) doprowadzały w końcu do cichych zdrad na boku a moi znajomi nie mieli "związków otwartych". Zawsze była draka kiedy to wychodziło na jaw.
Nie wszędzie tak jest, u mnie wśród znajomych po prostu trafiło się parę osób o wyższym libido w połączeniu z wyższą pewnością siebie, taką niemal bezczelną, arogancką.
Pytacie często o wiek. Sytuacje zdarzały się gdy mieliśmy te 22-25 lat.
Polecam spojrzeć co tam po drugiej stronie barykady się wyprawia.
Wszystkie Panie wyczulone na seksizm proszone są pominąć poniższy tekst.
Tajemną wiedzą kobiet przekazywaną z pokolenia na pokolenie jest oczernianie własnego faceta w gronie przyjaciółek. Facet będzie: zadzierał nosa, wywyższał się, dbał tylko o siebie, nie znał gry wstępnej a penisa miał mikro, nie wynosił śmieci i nie dbał o higienę. Dlaczego ? Żeby żadna z jej koleżanek nie nabrała ochoty i go nie podebrała.*
*by moja wykładowczyni matematyki, ekonometrii i statystyki
Re: Pierwszy związek, pierwsza kłótnia.
Się dziewczyna ustawiła! Muszę wziąć z niej przykład
Swoją drogą dziw mnie bierze, że jeszcze chcesz jej "wybaczać". Będziesz ją tłumaczył z wszystkiego co zrobi, nawet gdy wskoczy innemu do łóżka? Idealny z Ciebie model na typowy podnóżek...
Swoją drogą dziw mnie bierze, że jeszcze chcesz jej "wybaczać". Będziesz ją tłumaczył z wszystkiego co zrobi, nawet gdy wskoczy innemu do łóżka? Idealny z Ciebie model na typowy podnóżek...
Jeśli na świętego Prota jest pogoda albo słota, to na świętego Hieronima deszczyk jest albo go ni ma.
- Faramuszka
- Stały bywalec
- Posty: 226
- Rejestracja: 26 paź 2012, 17:25
- Płeć: kobieta
Re: Pierwszy związek, pierwsza kłótnia.
To nie jest takie głupie, z tymże zauroczenie nie zawsze gaśnie, czasem z pewnych przyczyn rośnie. Ja tam wychodzę z założenia np., że najpierw trzeba taką osobę dobrze poznać, zobaczyć jak zachowuje się pod wpływem alkoholu, jak dzień bez internetu :lol: itd. Ważnym, aby umieć podejść też z dystansem do samego zauroczenia i skupić się na poznaniu drugiej osoby.Miszka pisze: Ostatnio spotkałem dziewczynę która miała do tego dość inteligentne podejście; uważa ona że związek należy zaczynać dopiero w momencie gdy przestajemy uważać drugą osobę za ideał a dostrzegamy wady - innymi słowy gdy minie pierwsze zauroczenie. Sam jeszcze nie zdążyłem się do tego odnieść ale póki wydaje mi się to ciekawą zasadą.
Iii... ojej, napiszę o tym w internetach.. ^^ taki szkolny błąd, który kiedyś popełniały moje koleżanki, ale już tego nie robią, bo im natrułam dość -> zwykle kiedy się człowiek zauroczy, to myśli sobie, że to aniołek zstąpił z nieba i "wow". A to nie nie. Ja się kiedy tam nasłuchałam od znajomych dziewczyn, że "on na początku był taki miły, a potem taki be". To wszystko widać. Wystarczy, wyjść z obserwacją poza "my", czyli jak dana osoba zachowuje się wobec mnie, a podpatrzeć, jak zachowuje się wobec inszych, mamy, taty, psa, kota, babci, sąsiadki itp. itd., bo chyba jasnym jest, że jeśli burakowi będzie zależeć na wyrwaniu jakiejś tam lasencji to nawet przez chwilę może poudawać, że "jestem taki fajny", ale to to tylko wobec niej, zburaczenie mu nie minie wobec inszych, no i analogicznie można to odwrócić z kobietami. Wsio.
Norbert - weź Ty sobie jaką wagę i sobie po odmierzaj. Tam chłopy zalecają Ci pragmatyczne podejście do sprawy, ale ale -> jeśli Cię takie rozwiązanie będzie za dużo kosztowało, to chyba zdrowiej dla siebie będzie odpuścić, co?
Nic odkrywczego nie napiszę, ale trzeba Ci przegadać sprawę. Pokaż, że jesteś złym i niedobrym mężczyzną i że nikt nie ma prawa wejść na Twe terytorium ^^ Ale rozmowa nie przez żadne internety, czy sms, tylko oka w oka, nerwy na wodzy itp. itd. Obserwuj ją. Daję sobie skrzydło uciąć, że gdybyś przystopował to chiemiczne patrzenie na nią, to najpierwsiejsze objawy takiegoż zachowania mógłbyś wyłapać^^
Albo nie, rozmyśliłam się, nie dam sobie skrzydła uciąć...
Mam jakieś dziwne koleżanki i sama jestem dziwna, bo jakoś nie przypominam sobie, żebym będąc w związku na któregokolwiek narzekała i tak samo one raczej jak mówią, to pozytywy, a nie negatywy, chyba, że coś im akurat zgrzyta i trzeba poradzić, ale to akurat normalne.Tajemną wiedzą kobiet przekazywaną z pokolenia na pokolenie jest oczernianie własnego faceta w gronie przyjaciółek. Facet będzie: zadzierał nosa, wywyższał się, dbał tylko o siebie, nie znał gry wstępnej a penisa miał mikro, nie wynosił śmieci i nie dbał o higienę. Dlaczego ? Żeby żadna z jej koleżanek nie nabrała ochoty i go nie podebrała.*
To też do przegadania. Pamiętaj, że to Wy ponoć macie być domyślni, ona się nie domyśli , że to może ranić, dopóki sama czegoś takiego nie przerobi, kojarzy mi się to z jednym z moich z bardziej emocjonalnym ode mnie i ja to załatwiłam tak (z tym, że mnie to nie uraziło, tylko bardziej zaciekawiło, kapkę insze podejście): zapytałam się grzecznie, a po co właściwie mu te porównania, skoro to są dwie różne osoby. No i tak sobie przy kawce porozmawialiśmy i na samym końcu, dość brutalnie zakwestionowałam jego możność bycia w związku skoro żyje mi przeszłością, iskry się posypały, ale dotarło że takie porównania to nie jest najlepsiejszy pomysł w dużej dawce, nie z racji jako takiego urażenia, tylko po prostu nie interesowało mnie toto.[tak z innej beczki to juz drugi raz mnie tak uraziła, przedtem porównała mnie z jej ex]
Chociaż tak właściwie "problem" z tym został rozwiązany dużo później, jak ja już się zdążyłam przyzwyczaić do tegoż, kiedy to poznał mojego jeszcze wcześniejszego faceta przypadkiem ^^
Re: Pierwszy związek, pierwsza kłótnia.
No to by się przydało... ale to by bylo raczej nie wporządku co do niej, bezwględu na to jak ona się zachowała. chociaż w sumie ma dobry wpływ na mnie... no sam niewiem. Tak chamsko trochęDrimlajner pisze:Ideał na przećwiczenie pierwszych kroków (if you know what i mean )
Chciałbym, ale raczej nie potrafiłbym tak -boje się że związał bym się jeszcze bardziej emocjonalnieDrimlajner pisze:Lekkie podejście do ewentualnego flirtu i przypadkowego seksu.
Rozmawialiśmy przez telefon jej mówiłem jak mnie zraziła,a ta tylko przepraszam i przepraszam :/ Na pytanie dlaczego ze mna jest też nie umiała powiedzieć... Pogadam z nia jeszcze w realu. Choć często wali fochy, ale to chyba normalne u kobiet...w każdym razie tych dziecinnych.Miszka pisze:nie powiem że jest to łatwe ale jeśli nie jesteś w stanie jej powiedzieć co czułeś w w takich sytuacjach to tak naprawdę nie jesteście sobie bliscy.
No w sumie to do niej pasuje...mam sie martwić(pytanie retoryczne)Drimlajner pisze:po prostu trafiło się parę osób o wyższym libido w połączeniu z wyższą pewnością siebie, taką niemal bezczelną, arogancką.
ahh...czysta krytyka. Sam nie wiem dlaczego ten post mnie najbardziej zmotywował...musiałem miec trudne dzieciństwo :lol:.Czerwona pisze:Się dziewczyna ustawiła! Muszę wziąć z niej przykład
Swoją drogą dziw mnie bierze, że jeszcze chcesz jej "wybaczać". Będziesz ją tłumaczył z wszystkiego co zrobi, nawet gdy wskoczy innemu do łóżka? Idealny z Ciebie model na typowy podnóżek...
Dziękuje wam za szybkie odpowiedzi...kochani moi! Śmiało pisać jeszcze jakieś refleksje na ten temat
edit:
cóż stałem jak kołek...wieć raczej frajersko, ale to było chyba jedno z zachowań tego gadziego mózgu[atak, ucieczka i trzecie coś...stanie jak kołek(?)]vragutinovic pisze: samica testuje samca, czy jest samcem i czy będzie o nią, księżniczkę, walczył *tu wzniosła muzyka* jak prawdziwy rycerz.
Re: Pierwszy związek, pierwsza kłótnia.
Ekhem.Pokaż, że jesteś złym i niedobrym mężczyzną i że nikt nie ma prawa wejść na Twe terytorium
Temperament seksualny drugiego człowieka to nie jakieś "czyjeś" terytorium. Trochę respektu dla norm seksualnych, ludzie. Gdybym usłyszał od dziewczyny takie zdanie dotyczące moich upodobań to w odpowiedzi padła by tylko jedna komenda -> out !
Faktycznie Norbert i ta Lala znają się krótko. Dopiero się poznają i wychodzą na jaw ich upodobania seksualne.
Emocje odłożyć na bok, jesteście jeszcze młodzi, poeksperymentujcie razem, nauczcie się rozmawiać o seksie. Każdy związek, ten nieudany też, czegoś może nas nauczyć. A z umiejętnością rozmowy o seksie i upodobaniach wśród polaków słabo.
Teraz tak z literatury.
Osoby które za swoje lekkie podejście do seksu dostają od partnera ostrą reprymendę zazwyczaj nie rezygnują ze swych zachowań tylko starają się je lepiej ukryć. Wiele osób zapomina, że partnerzy powinni dobierać się również tak aby dopasowany był ich temperament seksualny i erotyczny.
Tego powinni uczyć w szkołach, na lekcjach Edukacji Seksualnej. Potem chodzą osoby uważające, że jak tupną nogą to Pan przestanie mieć ochotę na sąsiadkę, bo to taki kaprys przecież (a faktycznie ta ochota to składowa jego charakteru).
Ja mówię, że ona jest takim typem. Tobie to nie odpowiada, dobrze, nie rób z siebie takiego człowieka. Ona wydaje mi się ma taki charakter i kropka.@Norbert_tChciałbym, ale raczej nie potrafiłbym tak -boje się że związał bym się jeszcze bardziej emocjonalnie@Drimlajner
Lekkie podejście do ewentualnego flirtu i przypadkowego seksu.
- Faramuszka
- Stały bywalec
- Posty: 226
- Rejestracja: 26 paź 2012, 17:25
- Płeć: kobieta
Re: Pierwszy związek, pierwsza kłótnia.
Chamsko, nie chamsko, kwestia Twojej kalkulacji i czy dałbyś radę bez zaangażowania emocjonalnego.No to by się przydało... ale to by bylo raczej nie wporządku co do niej, bezwględu na to jak ona się zachowała. chociaż w sumie ma dobry wpływ na mnie... no sam niewiem. Tak chamsko trochę
Nie wiem, ile macie lat, ale zdaje się, że jesteś rozwiązaniem przede wszystkim wygodnym i tak jak napisał Drim wcześniej, to nie jest związek z perspektywami, w ogóle nie powinno się tu używać tego słowa, ale możesz sobie skorzystać, jeśli masz taką potrzebę. Wygodnym, bo ma Ciebie, a w międzyczasie sprawdza inszych samców.Rozmawialiśmy przez telefon jej mówiłem jak mnie zraziła,a ta tylko przepraszam i przepraszam :/ Na pytanie dlaczego ze mna jest też nie umiała powiedzieć...
Ma mniej niż 20 lat, prawda?Choć często wali fochy, ale to chyba normalne u kobiet...w każdym razie tych dziecinnych.
A to jak wali fochy, to działaj na przekór, nic tak nie działa na takie kobiety
Zobaczy wtedy iż jesteś "mężczyzną", bo działasz, a nie podlegasz jej "humorkom".
Chyba nie zrozumiałeś przekazu, a ja tu delikatnie nawiązuje do wcześniej wspomnianej "rycerskości" i "kiężniczkowości". (No dobra, nie delikatnie, przejaskrawiłam trochę).Temperament seksualny drugiego człowieka to nie jakieś "czyjeś" terytorium. Trochę respektu dla norm seksualnych, ludzie. Gdybym usłyszał od dziewczyny takie zdanie dotyczące moich upodobań to w odpowiedzi padła by tylko jedna komenda -> out !
Mogłam to ująć w tenże sposób: pokaż, że jesteś rycerz, który będzie bronił swej księżniczki przed barbarzyńcami
Upodobania, czy temperament to cuś inszego i nie odnosiłam się do tegoż wtedy.
Re: Pierwszy związek, pierwsza kłótnia.
...chyba hydraulikiem ?
Księżniczce zalewa piwnicę na widok barbarzyńcy. :wink:
Chamskie to będzie gdy Norbert rzeczywiście ją wykorzysta i porzuci. Ja tego nie pochwalam. Natomiast nie widzę nic złego w kolegowaniu się z nią przy okazji ucząc się paru przydatnych w przyszłości sztuczek. Dużo ludzi ma kochanki, nawet wieloletnie (dziś okropnie nazywane angielszczyzną: friends with benefits).
Księżniczce zalewa piwnicę na widok barbarzyńcy. :wink:
My nie mamy tego połączenia co wy: orgazm -> wydzielanie hormonków odpowiedzialnych za przywiązanie do drugiego człowieka.Chamsko, nie chamsko, kwestia Twojej kalkulacji i czy dałbyś radę bez zaangażowania emocjonalnego.
Chamskie to będzie gdy Norbert rzeczywiście ją wykorzysta i porzuci. Ja tego nie pochwalam. Natomiast nie widzę nic złego w kolegowaniu się z nią przy okazji ucząc się paru przydatnych w przyszłości sztuczek. Dużo ludzi ma kochanki, nawet wieloletnie (dziś okropnie nazywane angielszczyzną: friends with benefits).
- Faramuszka
- Stały bywalec
- Posty: 226
- Rejestracja: 26 paź 2012, 17:25
- Płeć: kobieta
Re: Pierwszy związek, pierwsza kłótnia.
No tak tak, z tymże jak Norbert sam napisał, sam się tego obawia, że mógłby się do niej przywiązaćDrimlajner pisze:My nie mamy tego połączenia co wy: orgazm -> wydzielanie hormonków odpowiedzialnych za przywiązanie do drugiego człowieka.Chamsko, nie chamsko, kwestia Twojej kalkulacji i czy dałbyś radę bez zaangażowania emocjonalnego.
Trzeba brać pod uwagę, że to jego pierwszy związek, więc podejście też ma insze. Zależy też od tego jakim człowiekiem jest.
Re: Pierwszy związek, pierwsza kłótnia.
no mam wrażenie że ona taka pusta i na wygląd patrzy... bo długie włosy, kurtka skórzana, metal wow, androgyniczna buźka... a to przecież zwykle sie mówi że facet taki płytki.Faramuszka pisze: zwykle kiedy się człowiek zauroczy, to myśli sobie, że to aniołek zstąpił z nieba i "wow".
To może być to. Gdzieś wyczytałem że na kobiecie to jak na pianinie - grając tylko wysokie dźwięki, szybko się znudzi mną... trzba tak porządnie te basowe.. gniew smutek, rozczarowanie, może...tak pewnie tego oczekuje, wyzwolić hulka. tylko już się wywrzeszczałem przed sklepem, zebym nie przesadził...Faramuszka pisze:Nic odkrywczego nie napiszę, ale trzeba Ci przegadać sprawę. Pokaż, że jesteś złym i niedobrym mężczyzną i że nikt nie ma prawa wejść na Twe terytorium ^^ Ale rozmowa nie przez żadne internety, czy sms, tylko oka w oka, nerwy na wodzy itp. itd.
Glęboka, cenna rada, Dzięki!Drimlajner pisze:Emocje odłożyć na bok, jesteście jeszcze młodzi, poeksperymentujcie razem, nauczcie się rozmawiać o seksie. Każdy związek, ten nieudany też, czegoś może nas nauczyć. A z umiejętnością rozmowy o seksie i upodobaniach wśród polaków słabo.
Wsumie jak tak głeboko wejde w siebie to może przesadziłem z tym związaniem(lubie w to wierzyć) od innej z którą flirtowałem usłyszałem żem skur**syn, a i psychoterapeuta mowił że w związkach szubko się znudze drugą osoba, ale co on tam wiedziałFaramuszka pisze:Chamsko, nie chamsko, kwestia Twojej kalkulacji i czy dałbyś radę bez zaangażowania emocjonalnego.No to by się przydało... ale to by bylo raczej nie wporządku co do niej, bezwględu na to jak ona się zachowała. chociaż w sumie ma dobry wpływ na mnie... no sam niewiem. Tak chamsko trochę
ja20, ona18. Perspektywa czyli przyszłość, bo ona widzi daleko oj daleko ze mna przyszłość.Faramuszka pisze:Nie wiem, ile macie lat, ale zdaje się, że jesteś rozwiązaniem przede wszystkim wygodnym i tak jak napisał Drim wcześniej, to nie jest związek z perspektywami,
:lol:. ów barbarzyńca cóż... pierwsze wrażenie - intro/nieśmiały(moze ja tak widze bom ja taki) wygląd ów, wiem że sie nie liczy podobno(czyt.kiepski)... też cicho mówił pod nosem, dziwny jakiś, ale na koncercie był to faktycznie mogła mieć mokro...Drimlajner pisze:...chyba hydraulikiem ?
Księżniczce zalewa piwnicę na widok barbarzyńcy. :wink: