Związki - ogólnie

W tym dziale rozmawiamy o radościach i problemach, jakie dla introwertyków wynikają z bycia w związku.

Czy byłes/byłas/jesteś w jakimś związku z innym człowiekiem?

Tak
58
60%
Nie
38
40%
 
Liczba głosów: 96

Awatar użytkownika
eddard
Stały bywalec
Posty: 229
Rejestracja: 02 lip 2016, 10:35
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: INFP
Lokalizacja: Kraków

Re: Związki - ogólnie

Post autor: eddard »

psubrat pisze:
eddard pisze:psubrat, może po prostu nie poznałeś odpowiedniej dziewczyny. Są takie, z którymi związek i relacja będzie ciągłą harówą, a są takie, z którymi wszystko przyjdzie w miarę naturalnie
Dobrze. To napiszcie jeszcze czyje doświadczenia prowadzą Was do tych optymistycznych wniosków.
Poczytaj sobie: http://www.wikisocion.org/en/index.php? ... In_romance

Jak również wiersze Barańczaka (ha, cóż za zbieg okoliczności że akurat te dwa, o które mi chodziło, ktoś razem umieścił na jednej stronie).
Awatar użytkownika
wazz
Stały bywalec
Posty: 208
Rejestracja: 27 lip 2016, 0:52
Płeć: kobieta
Enneagram: 5w4
Lokalizacja: Kraków

Re: Związki - ogólnie

Post autor: wazz »

psubrat pisze:A słowo kompromis nie oznacza wcale szczęścia żadnej ze stron. Nie oznacza też stanu trwałego, chyba że ten kompromis jest umocniony przez religię lub normy społeczne. Jeśli tradycyjny kompromis został odrzucony - a z taką sytuacją mamy współcześnie do czynienia - to mamy ciągłą walkę o przesunięcie tego kompromisu w jedną lub drugą stronę.
Zgadza się, nie ma mowy o szczęściu przy kompromisie, tylko o uniknięciu bezsensownych szantażów, o których była mowa. Chłopaki, cały czas narzekacie to może najwyższy czas żeby wprowadzić zmiany? Twórzmy szczęśliwe związki, ahoj przygodo!
“Never underestimate the power of stupid people in large groups.” G.C.
Awatar użytkownika
apohawk
Rozkręcony intro
Posty: 297
Rejestracja: 27 lis 2012, 18:35
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
Lokalizacja: Wrocław

Re: Związki - ogólnie

Post autor: apohawk »

psubrat pisze:Mi jakoś żonaci koledzy nie opowiadają zbyt optymistycznych historii. Prędzej słyszę hasła w rodzaju "możesz tak robić, bo nie masz żony", gdy opowiadam o tym jak sobie skromnie żyję, nie przejmując się wieloma sprawami.
Może po prostu takie opowieści do siebie przyciągasz swoją postawą wobec życia. Może lepiej reagujesz na smutne historie niż na szczęśliwe. Może tym opowieściom przypisujesz większą wagę, bo jesteś przeświadczony, że związki są złe, a historie o szczęśliwych związkach wywołują w tobie dysonans poznawczy. W naturze Polaków leży narzekanie, nie chwalenie się szczęściem - to jest dla bliskich, a nie kolegów z pracy. Słyszysz ich narzekanie, a nie widzisz ich na co dzień, kiedy są ze sobą szczęśliwi. Czy masz pełny obraz ich związków? Czy jesteś z nimi zaprzyjaźniony
na tyle, aby opowiadali ci o wszystkich aspektach ich związków? (podpowiem - nie)

Można stworzyć niedoskonały, ale szczęśliwy związek.
wazz pisze:Twórzmy szczęśliwe związki, ahoj przygodo!
Brawo! Bez tego nastawienia będzie trudno.
No good deed goes unpunished.
psubrat
Intro-wyjadacz
Posty: 416
Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Związki - ogólnie

Post autor: psubrat »

apohawk pisze:Może po prostu takie opowieści do siebie przyciągasz swoją postawą wobec życia. [...]
Może, może, może...
Teorie o męsko-damskiej sielance oczywiście słyszałem mnóstwo razy. Przeczytanie takich baśni po raz kolejny mnie nie przekona, bo sam w nie kiedyś wierzyłem, ale otaczająca mnie rzeczywistość okazała się z nimi sprzeczna.

Póki co na prośbę o podanie przykładów z życia - co kogo utwierdziło w tak optymistycznych poglądach na temat związków - cisza. Rozumiem, że wiele osób nie ma jeszcze żonatych kolegów, czy żonatych braci, sióstr-mężatek, ale można obserwować jeszcze rodziców - czy dostrzegacie między nimi tę sielankę? Ja u swoich nie dostrzegam i kiedyś też myślałem: cóż za wyjątkowy, pechowy przypadek - na pewno w każdej innej rodzinie małżonkowie dogadują się cudownie i mają mnóstwo wspólnych zainteresowań. Później dopiero dostrzegłem, że moi rodzice to żaden wyjątek, a bardzo powszechna norma.
Ożenić się, to jest poz­być się połowy swoich praw i pod­woić w za­mian swo­je obo­wiązki. (Schopenhauer)

Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
Awatar użytkownika
Uciekinierka
Ambiwertyk
Posty: 145
Rejestracja: 07 sty 2015, 2:28
Płeć: kobieta
Enneagram: 9w1
MBTI: INFP

Re: Związki - ogólnie

Post autor: Uciekinierka »

Patrząc na takie tematy odnoszę wrażenie, że może niepotrzebne są próby przekonania kogoś do określonego poglądu na sprawę. Nie jestem przekonana, czy to ma jakikolwiek sens. Problem chyba polega na generalizowaniu, podczas gdy każdy ma swoją drogę do szczęścia. Osobiste doświadczenia niewątpliwie mają silniejszą moc kształtowania światopoglądu niż jakakolwiek dyskusja, która jest przy nich jak jedna z wielu kropli przy falach rzeźbiących klif.

Tak, znam szczęśliwe związki. Tak, znam nieszczęśliwe związki. Znam ludzi nieźle funkcjonujących samotnie. Znam ludzi fatalnie przeżywających swoją samotność.

Może należałoby zadać bardziej ogólne pytanie: dlaczego ludzie są nieszczęśliwi? Może wypaczyliśmy pojęcie miłości? Może już na etapie wyboru partnera życiowego kierujemy się jakimiś niewłaściwymi kryteriami? A może w ogóle przykładamy do tego wszystkiego zbyt wielką wagę? Każdy szuka tego złotego środka na swój sposób.
"(...) są różne szkoły, ale jedna z nich mówi, że nigdy nie jest za późno. Mnie się podoba ta szkoła. Co mówi, że nigdy nie jest za późno."
psubrat
Intro-wyjadacz
Posty: 416
Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Związki - ogólnie

Post autor: psubrat »

Uciekinierka pisze:Patrząc na takie tematy odnoszę wrażenie, że może niepotrzebne są próby przekonania kogoś do określonego poglądu na sprawę. Nie jestem przekonana, czy to ma jakikolwiek sens.
Ja odczuwam wewnętrzną potrzebę przekonywania, więc swoją część tego zadania - przedstawienie moich opinii i doświadczeń - wykonuję.
Uciekinierka pisze:Problem chyba polega na generalizowaniu
Generalizowanie to nie problem, tylko umiejętność niezbędna do życia. Ci co nie generalizują, to - przykładowo - idą pogłaskać dzikiego lwa, bo nie mają podstaw by sądzić, że ten konkretny osobnik ich zaatakuje. (Oczywiście nie chodzi mi o porównanie związku do interakcji z lwem, a tylko o pokazanie na skrajnym przykładzie, że generalizowanie jest w życiu niezbędne)
Uciekinierka pisze:Tak, znam szczęśliwe związki. Tak, znam nieszczęśliwe związki.
Ja powiem tak: nie mam pojęcia w jak wielu związkach kobiety są szczęśliwe. Szczęśliwych mężczyzn znałem - ale wyłącznie gdy ich związek był na początkowym etapie - później, w szczególności po ślubie, to szczęście znikało. W najlepszym wypadku było: jest w porządku, ale porozmawiać swobodnie to mogę tylko z kolegami a nie z żoną.
Uciekinierka pisze:Znam ludzi nieźle funkcjonujących samotnie. Znam ludzi fatalnie przeżywających swoją samotność.
Nie lubię przeciwstawiania związku kobieta-mężczyzna słowu "samotność". Ja źle znoszę samotność, natomiast ograniczanie do minimum relacji z kobietami - dobrze.
Uciekinierka pisze:Może należałoby zadać bardziej ogólne pytanie: dlaczego ludzie są nieszczęśliwi? Może wypaczyliśmy pojęcie miłości?
Oczywiście, że wypaczyliśmy. Przez wyjęcie z pojęcia "miłość" m.in. przyjaźni, a dodanie do niego seksu. Ograniczanie pojęcia "miłość" tylko do relacji między partnerami seksualnymi, plus do relacji rodzic-dziecko, to wielkie wypaczenie.
Uciekinierka pisze:Może już na etapie wyboru partnera życiowego kierujemy się jakimiś niewłaściwymi kryteriami?
A może oczekujemy od płci przeciwnej niemożliwego, co jednak współczesna kultura próbuje nam przedstawić jako możliwe? Spodziewamy się dużo mniejszych różnic w psychice kobiet i mężczyzn niż jest w rzeczywistości? Tu jeden zarzut wprost w stronę kobiet: oczekiwanie, że "dojrzewanie" mężczyzny oznacza przekształcanie się w robota nie posiadającego żadnych potrzeb innych niż potrzeby które posiada także kobieta.
Ożenić się, to jest poz­być się połowy swoich praw i pod­woić w za­mian swo­je obo­wiązki. (Schopenhauer)

Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
Awatar użytkownika
Uciekinierka
Ambiwertyk
Posty: 145
Rejestracja: 07 sty 2015, 2:28
Płeć: kobieta
Enneagram: 9w1
MBTI: INFP

Re: Związki - ogólnie

Post autor: Uciekinierka »

psubrat pisze:Ja odczuwam wewnętrzną potrzebę przekonywania
Rozumiem i szanuję.
psubrat pisze:Generalizowanie to nie problem, tylko umiejętność niezbędna do życia. Ci co nie generalizują, to - przykładowo - idą pogłaskać dzikiego lwa
Zgadzam się z tym jak najbardziej. Argumentacja słuszna, przykład obrazowy, tylko nie sprawdza się moim zdaniem w tym kontekście, który omawiamy tutaj.
psubrat pisze: Szczęśliwych mężczyzn znałem - ale wyłącznie gdy ich związek był na początkowym etapie - później, w szczególności po ślubie, to szczęście znikało.
Kiedy mówię, że znam osoby szczęśliwe w związkach, mam na myśli zarówno kobiety, jak i mężczyzn, ponieważ to działa w obie strony w takich przypadkach, przy czym nie na początkowym etapie znajomości, a na dużo późniejszym.
psubrat pisze:Nie lubię przeciwstawiania związku kobieta-mężczyzna słowu "samotność"
Rozumiem, zgadzam się, że samotność to szersze pojęcie, co więcej, człowiek nie będący w związku nie musi cierpieć samotności i nie zamierzam z tym polemizować. Ja użyłam określenia "samotność" w tym konkretnym kontekście odnoszącym się do bycia singlem, choć być może powinnam użyć innego sformułowania. Niemniej wchodzimy już tutaj w kwestie definiowania i doboru słów, do którego co prawda staram się przykładać, ale wydawało mi się to czytelne.
psubrat pisze:Oczywiście, że wypaczyliśmy. Przez wyjęcie z pojęcia "miłość" m.in. przyjaźni, a dodanie do niego seksu
Co do tego chyba jesteśmy zgodni.
psubrat pisze:Tu jeden zarzut wprost w stronę kobiet: oczekiwanie, że "dojrzewanie" mężczyzny oznacza przekształcanie się w robota nie posiadającego żadnych potrzeb innych niż potrzeby które posiada także kobieta.
Tutaj muszę niestety znów zauważyć, że działa to w obie strony.

Zastanawiam się jeszcze tylko... na jakiej podstawie tak swobodnie dokonujesz ocen kobiet i ich oczekiwań, skoro jak sam stwierdziłeś ograniczasz kontakty z nimi do minimum? Nie odbieraj tego proszę jako przytyk, po prostu wydawało mi się, że trudno raczej wysnuwać wnioski na temat kogoś lub czegoś z kim/czym nie ma się zbytnio kontaktu.
"(...) są różne szkoły, ale jedna z nich mówi, że nigdy nie jest za późno. Mnie się podoba ta szkoła. Co mówi, że nigdy nie jest za późno."
psubrat
Intro-wyjadacz
Posty: 416
Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Związki - ogólnie

Post autor: psubrat »

Uciekinierka pisze: Kiedy mówię, że znam osoby szczęśliwe w związkach, mam na myśli zarówno kobiety, jak i mężczyzn, ponieważ to działa w obie strony w takich przypadkach, przy czym nie na początkowym etapie znajomości, a na dużo późniejszym.
Nie musi to wcale działać w obie strony. Zwykle relacja koleżanka żony - mąż nie jest zbyt głęboka a mężczyźni nie mają zwyczaju zwierzać się osobom, które znają słabo. Kwestionuję więc Twoje możliwości oceniania szczęścia mężczyzny.
Uciekinierka pisze:Zastanawiam się jeszcze tylko... na jakiej podstawie tak swobodnie dokonujesz ocen kobiet i ich oczekiwań, skoro jak sam stwierdziłeś ograniczasz kontakty z nimi do minimum? Nie odbieraj tego proszę jako przytyk, po prostu wydawało mi się, że trudno raczej wysnuwać wnioski na temat kogoś lub czegoś z kim/czym nie ma się zbytnio kontaktu.
Trochę lat już mam, swego czasu wierzyłem że interakcje z kobietami to coś w rodzaju powinności mężczyzny. Miałem więc okazję trochę poobserwować. Teraz oczywiście ograniczam interakcję, bo mniej na mnie wpływa społeczna presja niż gdy byłem młodszy (ale także i ta presja jest słabsza, bo moi rówieśnicy już nie traktują relacji z kobietą jako życiowy sukces), a wewnętrznej potrzeby takich interakcji nie czuję - są kobiety w bliższej i dalszej rodzinie - wystarczy.
Ożenić się, to jest poz­być się połowy swoich praw i pod­woić w za­mian swo­je obo­wiązki. (Schopenhauer)

Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
Awatar użytkownika
Uciekinierka
Ambiwertyk
Posty: 145
Rejestracja: 07 sty 2015, 2:28
Płeć: kobieta
Enneagram: 9w1
MBTI: INFP

Re: Związki - ogólnie

Post autor: Uciekinierka »

psubrat pisze:Nie musi to wcale działać w obie strony.
Z moich obserwacji wynika, że raczej działa. Jeśli po którejś stronie coś jest nie tak, druga odczuwa to prędzej czy później.
psubrat pisze:Zwykle relacja koleżanka żony - mąż nie jest zbyt głęboka
Nie mówiłam, że mam na myśli moich kolegów. Wiele można zaobserwować w rodzinie.
psubrat pisze:Kwestionuję więc Twoje możliwości oceniania szczęścia mężczyzny.
Odnoszę wrażenie, że Twoje wnioski bazują, podobnie jak moje, na obserwacjach i rozmowach z ludźmi. Jeżeli a priori zakładasz, że Twoje relacje z ludźmi są głębsze lub stanowią bardziej reprezentatywną próbę niż moje to rzeczywiście trudno polemizować. W takim razie oddaję głos panom, skoro ich argumentacja jest bardziej przekonująca. Panom powyżej 30. roku życia, dodam.

Przy okazji podzielę się tylko refleksją, że kiedy rozmawiamy o szczęściu, to możemy je rozumieć bardzo różnie. Jeżeli szczęście interpretujesz jako swego rodzaju absolut, to obawiam się, że nie doznają go ani mężczyźni ani kobiety.
psubrat pisze:swego czasu wierzyłem że interakcje z kobietami to coś w rodzaju powinności mężczyzny
Jeżeli coś się przyjmuje jako narzuconą powinność, a nie własną potrzebę czy naturalne dążenie, to nie dziwi mnie zupełnie, że nie jest to sytuacja satysfakcjonująca. Myślę, że nie należałoby interpretować relacji z drugim człowiekiem w kategoriach jakiegoś sukcesu (prestiżu społecznego?), a raczej wartościowego doświadczenia.
"(...) są różne szkoły, ale jedna z nich mówi, że nigdy nie jest za późno. Mnie się podoba ta szkoła. Co mówi, że nigdy nie jest za późno."
Introman24
Intromajster
Posty: 548
Rejestracja: 19 wrz 2016, 21:23
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w6
Lokalizacja: gdzieś na planecie Ziemia

Re: Związki - ogólnie

Post autor: Introman24 »

Uciekinierka pisze: Może należałoby zadać bardziej ogólne pytanie: dlaczego ludzie są nieszczęśliwi? Może wypaczyliśmy pojęcie miłości? Może już na etapie wyboru partnera życiowego kierujemy się jakimiś niewłaściwymi kryteriami? A może w ogóle przykładamy do tego wszystkiego zbyt wielką wagę?
To skomplikowane pytania i temu, co znalazłby na nie odpowiedź należałby się Nobel. O ile takowe w ogóle istnieją - raczej każdy związek ma inną historię i brak szczęścia w każdym przypadku jest spowodowany innymi czynnikami. Jednak jest według mnie kilka elementów powodujących, że często ludzie w związkach przestają być ze sobą szczęśliwi. Przede wszystkim - ludzie się zmieniają i ich charakter ewoluuje na przestrzeni lat. Dlatego często osoby, które znajdowały ze sobą wspólny język np. w liceum, w dorosłym życiu mogą mieć inne oczekiwania wobec siebie. Mamy np. dwóch szalonych imprezowiczów, którzy zawierają ślub i rodzi im się dziecko. Kobieta ustatkowuje się, wyjścia na dyskotekę przestają ją kręcić, natomiast jej partner czuje, że się nie wyszalał i korzysta z każdej okazji, aby zabalować. Konflikt staje się tutaj nieunikniony, pojawiają się pretensje - ona ma dosyć jego powrotów o 4 rano, on zaczyna uważać ją za nudną kurę domową, która ma wiecznie pretensje i tak idealnie dobrana para się rozpada. Takich sytuacji może być naprawdę wiele.

Inna rzecz - odpuszczenie po ślubie w przekonaniu, że jak już raz się przysięgało, to będzie się na zawsze. Dlatego ludzie przestają się starać o miłość drugiej połówki. Mężczyzna przestaje przynosić żonie kwiaty lub ona, która przyzwyczaiła go do tego, że ciągle chodzi na szpilkach i w pięknym makijażu przestaje dbać o siebie. Facet czuje się oszukany, bo czuje, że zakochał się w kimś innym, niż osoba, z którą żyje. I znów pojawia się frustracja, która może przerodzić się w niechęć do takiego partnera.

Kolejna sprawa, chociaż coraz rzadsza - związki z pragmatyzmu. Tak,kiedyś często ludzie dobierali się na zasadzie "nie podoba mi się ten facet, ale dobrze zarabia, a miłość przyjdzie z czasem". Albo "nie pasuję do niej, ale to pracowita dziewczyna, co ugotuje, wyprasuje, posprząta dom, tylko głupio by odpuścił". Takie związki też mogą się udać, jednak częściej prędzej czy później dojdzie do jego rozpadu lub trwania ze sobą dla wygody dwojga zgorzkniałych, nienawidzących się ludzi.
Awatar użytkownika
apohawk
Rozkręcony intro
Posty: 297
Rejestracja: 27 lis 2012, 18:35
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
Lokalizacja: Wrocław

Re: Związki - ogólnie

Post autor: apohawk »

psubrat pisze:Póki co na prośbę o podanie przykładów z życia - co kogo utwierdziło w tak optymistycznych poglądach na temat związków - cisza.
Zastanawiałem się długo czy i ewentualnie jak odpisywać na to, bo nie wiem, po co ci to, skoro swoją opinię masz i walczysz o nią z nieprzejednaną zaciekłością. Więc spytam, po co ci te przykłady?
No good deed goes unpunished.
psubrat
Intro-wyjadacz
Posty: 416
Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Związki - ogólnie

Post autor: psubrat »

apohawk pisze:
psubrat pisze:Póki co na prośbę o podanie przykładów z życia - co kogo utwierdziło w tak optymistycznych poglądach na temat związków - cisza.
Zastanawiałem się długo czy i ewentualnie jak odpisywać na to, bo nie wiem, po co ci to, skoro swoją opinię masz i walczysz o nią z nieprzejednaną zaciekłością. Więc spytam, po co ci te przykłady?
Zadajesz bardzo trudne pytanie. Gdy się dyskutuje, to się mówi/pyta o to, co akurat przychodzi do głowy, a nie ma się pełnego obrazu, co da nam odpowiedź rozmówcy. To nie urząd, gdzie przygotowuje się formularz by pozyskać takie a takie dane i cel ich pozyskania jest (a przynajmniej powinien być) znany.

Jednak spróbuję racjonalnie uzasadnić, co było celem mojego pytania: chciałem jak najbardziej zachęcić, zarówno dyskutujących, jak i nie-dyskutujących a czytających (w szczególności ich) do porównywania swojej idealistycznej wizji związków kobieta-mężczyzna z otaczającą rzeczywistością. Przyznasz chyba, że byłoby bardzo nieuprzejme, gdybym automatycznie założył, że Wasze optymistyczne wizje nie mają pokrycia również w rzeczywistości otaczającej Was (bo że nie mają pokrycia w rzeczywistości mnie otaczającej, to doskonale wiem). Stąd moje pytanie.

Ja na przykład mogę wprost napisać: mój ojciec w małżeństwie szczęśliwy nie był. Dzieci (w tym ja) też mu tego szczęścia nie dawały.
Nie wydaje mi się to rodzinną tajemnicą. A tym bardziej nie byłoby co ukrywać, gdyby właśnie był szczęśliwy.
Uciekinierka pisze:Jeżeli coś się przyjmuje jako narzuconą powinność, a nie własną potrzebę czy naturalne dążenie, to nie dziwi mnie zupełnie, że nie jest to sytuacja satysfakcjonująca. Myślę, że nie należałoby interpretować relacji z drugim człowiekiem w kategoriach jakiegoś sukcesu (prestiżu społecznego?), a raczej wartościowego doświadczenia.
Z pewnością nie należałoby, ale niestety, szczególnie w przypadku młodych mężczyzn - tak się interpretuje. Między innymi to jest cel mojego dyskutowania: przekonać, że nie jest to żaden sukces życiowy, oraz że w przypadku wielu mężczyzn jest to kierunek przeciwny do realizowania własnego życiowego powołania.
Pamiętam, że sam traktowałem to jako wyznacznik wartości - i sam sobie tego nie wymyśliłem - to było coś co przejąłem z zewnątrz.

Oczywiście swojej pisaniny nie kieruję do tych, którzy autentycznie czują, że relacja z kobietą da im spełnienie. Kieruję do tych, którzy tego nie czują, tylko swoim racjonalnym myśleniem przekonują siebie, że ich własne uczucia są nieprawidłowe, że przekazanie genów to główny życiowy cel człowieka itp... Otóż uczucia każące dążyć do innych celów są prawidłowe i do tego bardzo powszechne. Tylko większość mężczyzn w naszej kulturze całkowicie stłumiło własnego ducha (czy jak to tam nazwać), aby być pozytywnie ocenianymi przez społeczeństwo - z głównym naciskiem na ocenę ze strony kobiet.
Ożenić się, to jest poz­być się połowy swoich praw i pod­woić w za­mian swo­je obo­wiązki. (Schopenhauer)

Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
Awatar użytkownika
Coldman
Administrator
Posty: 2680
Rejestracja: 07 lip 2014, 2:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: Szajs
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: Związki - ogólnie

Post autor: Coldman »

Ciekawe, inna, forma i można posłuchać i się pośmiać
https://www.youtube.com/watch?v=U52KeQN ... e=youtu.be
Mati ubo
Introrodek
Posty: 23
Rejestracja: 09 paź 2016, 14:39
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 456

Re: Związki - ogólnie

Post autor: Mati ubo »

Chcę się podzielić swoją obecną sytuacją.Nie jestem w związku od 5 lat.Ba tylko raz w życiu byłem w nim.Tak do końca nie rozumie czemu nie potrafiłem się znowu z kimś związać.Na pewno rozstanie miało na to duży wpływ . Zamknięcie się na nowe relacje. Lęk i strach przed kolejnym odrzuceniem.Jako intro ciężko idzie mi nawiązywanie nowych relacji .Mam potrzebę być z kimś blisko a jednocześnie nie dozę do tego skutecznie .Spotykam czasem ludzi którzy nie potrafią zrozumieć jak można być samemu .Z jednej strony chce bardzo miec tą drugą osobę z drugiej się tego obawiam i stoję w miejscu .
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: Związki - ogólnie

Post autor: highwind »

Dobra, związki związkami, ale ja cię tu po moderatorsku pragnę upomnieć o interpunkcję. Powinno być tak: piszesz, piszesz, piszesz, nagle stawiasz znak interpunkcyjny, a po nim wciskasz spację. Potem proces powtarzasz. Po kropce, wielokropku z wielkiej litery. Na początek chyba wystarczy, żeby nie wypalać oczu czytelnikom.

Pozdrawiam.
ODPOWIEDZ