Dziewczyny z neta
Re: Dziewczyny z neta
Gdyby jej zależało, to mogła zawszę zaprosić Cię do siebie - przecież wizyta nie oznacza niczego więcej.
Moim zdaniem bawiła się, nic poza tym.
Moim zdaniem bawiła się, nic poza tym.
-
- Introwertyk
- Posty: 74
- Rejestracja: 25 cze 2015, 16:11
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w4
- MBTI: INTJ
- Lokalizacja: Limanowa/Kraków
Re: Dziewczyny z neta
Tak, bawiła się. Wtedy wytłumaczenie z nogą wydawało się jednak wystarczające. Nie każdy lubi wpuszczać obce osoby do swojego domu.
"Zawsze chyba byłem sam, zawsze chyba chciałem tego"
Re: Dziewczyny z neta
Tak się przejmujesz jakąś pierwszą lepszą laską z internetu ? Po co ? Wiesz, dostałem w życiu niezliczoną ilość koszy i wnioski mam takie: ucz się na błędach bo warto poprawiać swoją sztukę podrywu ale niepowodzenia lekko zlewaj i idź rwać kolejne, fajnych dziewczyn na świecie jest sporo i nie ma co się przejmować jednym niepowodzeniem ale szukać okazji do sukcesu.Nie piszcie z ludźmi którym nie możecie dać w morde. Tako rzecze Lacki. Baczność, zapij, spocznij.
To normalna sytuacja. Dużo mam takich historii na koncie. Jak się wybierasz w podryw w internety to musisz się przygotować na takie akcje. Jest wiele powodów dlaczego człowiek po drugiej stronie tak robi ale najpopularniejszym jest chyba zwykłe: zabija sobie z tobą czas i nie planuje przy tym nic poważniejszego, jak się znudzi to zerwie kontakt.Co o tym myślicie? Macie może podobne historie?
Ja się staram stosować do pewnej rady której udzielił mi kiedyś pewien doświadczony D: "jak najszybciej przełożyć relację z internetu na real", miał na myśli już w pierwszym mailu wymianę numerów telefonów, dzwonienie do siebie, spotkanie w kolejnym dniu, albo jeszcze tego samego !
Trochę ostro, ale ten facet był już wkurzony liczbą prostytutek, facetów podszywających się pod dziewczyny, lasek strojących sobie z niego żarty które spotykał na portalach randkowych i społecznościowych. Taka metoda odrzucała mu właśnie te 99% pustych ofert zostawiając tak z jedno czy dwa spotkanie w roku z kimś z "internetu".
Dobrze rozumiem że ty poznałeś tą dziewczynę na Fb ? Fb chyba ma opinię takiego w miarę rzetelnego serwisu tak ogólnie.
Nie skreślałbym tak od razu internetu, to miejsce jak każde inne, ma swoje wady i zalety. Wiadomo że ten kontakt jest lżejszy (łatwiej nawiązać ale też i zerwać) ale też bardziej intensywny (poprzez odpowiednio prowadzone rozmowy na czacie można się szybko poznać, teoretycznie), ale co najważniejsze, zdalny.nie da się ukryć, że internet to chyba nie najlepsze miejsce na poznawanie dziewczyn.
Możesz założyć jakaś fajną stronę i ona sama będzie na ciebie pracowała. W życiu realnym rzadko tak można zrobić. Rozmawiałem ostatnio z dziewczyną która ma kanał na YT. Nic specjalnego, ot jej sylwetka od szyi w dół, gra na instrumencie. Pisało do niej wielu facetów, wszyscy chcieli się umawiać. W drugą stronę jest podobnie. Dziewczyny na ogół umieją wysłać maila.
Interesujesz się terrarystką ? No to odpowiedz już chyba znamy ? Zakładaj bloga o robakach, może uda ci się z jakąś czytelniczką spotkać.
- jm_
- Introrodek
- Posty: 16
- Rejestracja: 26 mar 2016, 23:09
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 4w5
- MBTI: INFP-t
- Kontakt:
Re: Dziewczyny z neta
Eh, tak sobie czytam i myślę, że od razu chyba lepiej walić bezpośrednio. Np. jestem introwertykiem mój enneagram to taki i taki, wejdź tutaj to zobaczysz co to znaczy. Mnie osobiście by szlag trafił, że po 8 miesiącach rozmowy kontakt by się urwał. Albo od razu rozmawiaj o zainteresowaniach, szybciej znajdziesz co cię łączy. Moja trochę inna historia. Pamiętam jak szukałem osób do wywiadu na słynnym obcym. Gotowa formułka i minutnik Wiem, że krótko trzymałem, ale to działało super. Znalazłem osobę do czatowania i bach gotowa formułka. Potem odmierzałem 2 minuty albo minutę i albo on się rozłączał albo ja . I tak z małych gnojków po ok. może 20 minutach - maks 1 godzinie znalazłem miłą panią Agnieszkę, 20 parę lat, która udzieliła mi wywiadu, dokładniej odpowiedzi na wywiad. Oczywiście poinformowałem o dodaniu tekstu e-mailowo. Nie jesteśmy znajomymi podkreślam.
BĄDŹ SOBĄ! https://www.youtube.com/watch?v=GRvW2urHsQ4 :wink:
- ainos
- Introwertyk
- Posty: 101
- Rejestracja: 05 sty 2014, 0:33
- Płeć: kobieta
- Enneagram: 4w5
- MBTI: ISFJ/ISTJ
- Kontakt:
Re: Dziewczyny z neta
Ja na swoim koncie mam lepsze wyniki. Z pierwszym internetowym chłopakiem pisałam jakiś ponad rok, po czym bez żadnego wyjaśnienia przestał się do mnie odzywać. A z jeszcze innym miałam kontakt parę lat i nigdy się nie spotkaliśmy, mimo, że mieszkamy niedaleko siebie. Choć w tym wypadku to ja postanowiłam zerwać z nim kontakt.jm_ pisze: Mnie osobiście by szlag trafił, że po 8 miesiącach rozmowy kontakt by się urwał.
happiness only real when shared
- leart
- Intronek
- Posty: 38
- Rejestracja: 11 mar 2016, 20:41
- Płeć: nieokreślona
- Enneagram: 4w5
- MBTI: INFJ
Re: Dziewczyny z neta
Zdarza się. Dlatego nie należy zbytnio przywiązywać się do ludzi poznanych tą drogą. Pisanie jest często łatwiejsze od spotkania się, tak samo zerwanie jest mniej problematyczne. Dla mnie przyjaźń, tym bardziej związek, istnieje dopiero wtedy, kiedy kogoś widziało się na oczy. To, że ktoś kiedyś tak z nami zerwał, uczy zachowania emocjonalnego dystansu w przyszłości.
- ainos
- Introwertyk
- Posty: 101
- Rejestracja: 05 sty 2014, 0:33
- Płeć: kobieta
- Enneagram: 4w5
- MBTI: ISFJ/ISTJ
- Kontakt:
Re: Dziewczyny z neta
Oczywiście, że zdarzają się i takie historie, ze szczęśliwym zakończeniem Ja jednak ze swojego doświadczenia wiem, że nie warto angażować się w takie wirtualne znajomości, bo później można się rozczarować.
happiness only real when shared
- leart
- Intronek
- Posty: 38
- Rejestracja: 11 mar 2016, 20:41
- Płeć: nieokreślona
- Enneagram: 4w5
- MBTI: INFJ
Re: Dziewczyny z neta
Też uważam, że odległość - szczególnie w naszym kraju - nie jest wcale dużą przeszkodą, jeżeli chce się z kimś spotkać. Niektórzy wymyślają zwyczajnie głupie argumenty na to, aby się nie umówić, nie przyjechać. Jakby nie można było się przyznać, że zwyczajnie nie jest się jeszcze na to gotowym.
- Dant3s
- Rozkręcony intro
- Posty: 341
- Rejestracja: 17 lip 2014, 1:54
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w4
- MBTI: ISTP
Re: Dziewczyny z neta
Istnieje różnica między spotkaniem się a utrzymywaniem stałego kontaktu.leart pisze:Też uważam, że odległość - szczególnie w naszym kraju - nie jest wcale dużą przeszkodą, jeżeli chce się z kimś spotkać. Niektórzy wymyślają zwyczajnie głupie argumenty na to, aby się nie umówić, nie przyjechać. Jakby nie można było się przyznać, że zwyczajnie nie jest się jeszcze na to gotowym.
- leart
- Intronek
- Posty: 38
- Rejestracja: 11 mar 2016, 20:41
- Płeć: nieokreślona
- Enneagram: 4w5
- MBTI: INFJ
Re: Dziewczyny z neta
Wiadomo.Dant3s pisze:Istnieje różnica między spotkaniem się a utrzymywaniem stałego kontaktu.
Zobaczcie obrazek od deep-dark-fears.
Re: Dziewczyny z neta
Wg mnie poznawanie ludzi przez neta to średnia opcja, nie piszę nawet o poznawaniu w kontekście związku itd, bo to już fatalna imo i nigdy tak nikogo nie poznałam. Albo raczej tak: mam na myśli internetowe relacje. Można np. kogoś poznać przez Internet, trochę pogadać i przenieść relację na grunt rzeczywisty, ja piszę o tych nieprzeniesionych lub przeniesionych w niewielkim stopniu.
Miałam chyba ze trzy takie internetowe znajomości. Zaznaczam, że nie były to romantyczne relacje (z założenia). W wirtualnym świecie łatwiej zniknąć, uciec - to jest ogromny minus. Dla mnie to bardziej takie 'Alone together'. To po prostu nie zaspokoi potrzeby spotkania się w cztery oczy, odwzajemnienia uśmiechu, objęcia.
A np. portale randkowe to jeszcze inna historia, kompletnie nie odnalazłabym się w czymś takim. Świadomość, że facet, który wydaje się być mną zainteresowany i prawi mi jakiś komplement, prawi go prawdopodobnie każdej dziewczynie i może pisze równocześnie z kilkoma innymi, byłaby dla mnie dobijająca. Nie lubię takiej hurtowości, masówki w poznawaniu ludzi - to wymaga czasu i przede wszystkim uwagi, prawdziwego zainteresowania.
Spotykanie się w rzeczywistości wymaga dużo więcej czasu i zachodu, dlatego łatwiej chyba uniknąć kogoś, kto robi to z braku laku (bo np. w danej chwili się nudzi).
Miałam chyba ze trzy takie internetowe znajomości. Zaznaczam, że nie były to romantyczne relacje (z założenia). W wirtualnym świecie łatwiej zniknąć, uciec - to jest ogromny minus. Dla mnie to bardziej takie 'Alone together'. To po prostu nie zaspokoi potrzeby spotkania się w cztery oczy, odwzajemnienia uśmiechu, objęcia.
A np. portale randkowe to jeszcze inna historia, kompletnie nie odnalazłabym się w czymś takim. Świadomość, że facet, który wydaje się być mną zainteresowany i prawi mi jakiś komplement, prawi go prawdopodobnie każdej dziewczynie i może pisze równocześnie z kilkoma innymi, byłaby dla mnie dobijająca. Nie lubię takiej hurtowości, masówki w poznawaniu ludzi - to wymaga czasu i przede wszystkim uwagi, prawdziwego zainteresowania.
Spotykanie się w rzeczywistości wymaga dużo więcej czasu i zachodu, dlatego łatwiej chyba uniknąć kogoś, kto robi to z braku laku (bo np. w danej chwili się nudzi).
- highwind
- Legenda Intro
- Posty: 2179
- Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: istj
- Lokalizacja: wro
Re: Dziewczyny z neta
To chyba żyjesz w Matrixie, bo to co opisałaś, to świat rzeczywistyMerigold pisze:Świadomość, że facet, który wydaje się być mną zainteresowany i prawi mi jakiś komplement, prawi go prawdopodobnie każdej dziewczynie i może pisze równocześnie z kilkoma innymi, byłaby dla mnie dobijająca.
Re: Dziewczyny z neta
I właśnie dlatego nie zakochuję się w internetowych casanovach.highwind pisze:To chyba żyjesz w Matrixie, bo to co opisałaś, to świat rzeczywistyMerigold pisze:Świadomość, że facet, który wydaje się być mną zainteresowany i prawi mi jakiś komplement, prawi go prawdopodobnie każdej dziewczynie i może pisze równocześnie z kilkoma innymi, byłaby dla mnie dobijająca.
'Miałam' jednego takiego absztyfikanta, co się niby mną zauroczył. Ach, jaki był zakochany, wyborne. :lol:
- leart
- Intronek
- Posty: 38
- Rejestracja: 11 mar 2016, 20:41
- Płeć: nieokreślona
- Enneagram: 4w5
- MBTI: INFJ
Re: Dziewczyny z neta
Kiedyś z jedną osobą pisałam przez długi czas, bardzo się zaprzyjaźniliśmy. A że był to człowiek o romantycznej duszy, podobnej do mojej, postanowiliśmy pisać do siebie tradycyjne listy. I dostałam list miłosny. List przepełniony tak czułymi słówkami, że musiałam go czytać na raty, bo od tej słodyczy robiło mi się słabo. I nie wiedziałam jak mam na coś takiego odpowiedzieć. Bo to jest trudne, kiedy nie czuje się tego samego. A aby nie być za bardzo off topic: to ja zakończyłam znajomość. Też w dość krótkich słowach. Natychmiastowo zablokował mnie na portalu społecznościowym. Czasem nawet tęsknię.Merigold pisze:Miałam' jednego takiego absztyfikanta, co się niby mną zauroczył. Ach, jaki był zakochany, wyborne. :lol: