Gdzie można poznać bratnią duszę?

W tym dziale rozmawiamy o radościach i problemach, jakie dla introwertyków wynikają z bycia w związku.
Skamer
Intronek
Posty: 33
Rejestracja: 09 sie 2015, 20:35
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTJ
Lokalizacja: Kraków

Re: Gdzie można poznać bratnią duszę?

Post autor: Skamer »

psubrat pisze:Ale nie wyklucza szukania tego drugiego człowieka. Przecież można robić i jedno i drugie.
Jeśli zaczyna się od siebie to później łatwiej wyjść do innych, co ma przyjść, samo przyjdzie :) , a jak nie, to i tak nic się nie stanie. W momencie gdy specjalnie czegoś poszukujesz zaczynasz po pewnym czasie wyczuwać dyskomfort związany z brakiem skuteczności o czym Nam tutaj Autorka tego tematu opowiada.
psubrat pisze: Ja zdałem sobie sprawę, że jestem zdany tylko na siebie i już tego nie chcę. Człowiek ma naturę stadną. Może żyć będąc zdanym tylko na siebie, ale przez względnie krótkie okresy, nie całe dorosłe życie. Walcząc ze swoją stadną naturą, udowadniając że da się funkcjonować bez niczyjego wsparcia, szczęśliwy nie będzie.
Niedoświadczona duszyczka :) , musisz popróbować wszystkiego, w tym momencie w Twoim życiu następuje pewnie mały przełom z uwagi na niespełnione oczekiwania związane z życiem w pojedynkę. Bądź spokojny, minie parę lat współżycia z ludźmi, wiele pięknych ale krótkich chwil i wrócisz do punktu wyjścia. Nie szukaj szczęścia w innym człowieku, szukaj w sobie, wtedy dopiero będzie się mieć czym dzielić, jednak także w tym momencie nie będziesz odczuwał żadnej zależności od otoczenia, nie będziesz obawiam się odrzucenia, tego, że zostaniesz sam, będziesz na to zbyt silny . Jeśli nie potrafisz być szczęśliwy sam ze sobą, to z drugim człowiekiem także nie będziesz, lub będziesz wyłącznie tak jak to nazwałeś "przez względnie krótkie okresy". Człowiek uczy się przez doświadczenie, jeszcze pamiętam czas, w którym myślalem podobnie jak Ty :) .
psubrat
Intro-wyjadacz
Posty: 416
Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Gdzie można poznać bratnią duszę?

Post autor: psubrat »

Skamer pisze:Niedoświadczona duszyczka :) , musisz popróbować wszystkiego, w tym momencie w Twoim życiu następuje pewnie mały przełom z uwagi na niespełnione oczekiwania związane z życiem w pojedynkę.
Może nie jest to wprost przełom, ale proces ciągnący się kilka lat: zmiana priorytetów, co jest w życiu ważne a co nie.
Nie szukaj szczęścia w innym człowieku, szukaj w sobie, wtedy dopiero będzie się mieć czym dzielić, jednak także w tym momencie nie będziesz odczuwał żadnej zależności od otoczenia, nie będziesz obawiam się odrzucenia, tego, że zostaniesz sam, będziesz na to zbyt silny.
A co powiesz na moją tezę: człowiek jest zwierzęciem stadnym. Długotrwała samotność jest wbrew jego naturze. Ty mi proponujesz: naucz się być szczęśliwy, zachowując się sztucznie, rezygnując ze swojej natury. Równie dobrze można powiedzieć mężczyźnie (i współczesna kultura często to robi): naucz się mieć te same cele życiowe co kobiety, ciesz się z tego co one. To nie działa!
Jeśli nie potrafisz być szczęśliwy sam ze sobą, to z drugim człowiekiem także nie będziesz, lub będziesz wyłącznie tak jak to nazwałeś "przez względnie krótkie okresy". Człowiek uczy się przez doświadczenie, jeszcze pamiętam czas, w którym myślalem podobnie jak Ty :) .
Tylko po co cała ludzkość ma wykonywać ogromną pracę, prawdopodobnie nieskuteczną, jeśli wokół jest mnóstwo innych, samotnych, ludzi z którymi można by się zaprzyjaźnić?

Czy osiągnąłeś stan szczęścia sam ze sobą, czy tylko marzysz, że kiedyś taki stan uzyskasz?

Z tezą, że należy być szczęśliwy sam ze sobą, już się wielokrotnie spotkałem. Ktoś na przykład mi stwierdził, że świetnie znosi samotność, że towarzystwo mu niepotrzebne, zadaję mu wtedy pytanie, czy ma psa... I okazuje się, że ma. Z resztą - rozejrzyj się wokół siebie - kultura tak promuje indywidualizm - jakie więc zadanie spełniają tak popularne w miastach psy? Może są namiastką tego, co współczesna kultura nam zabrała, niszcząc relacje międzyludzkie?

Znalazłem kiedyś taki bardzo ładny cytat: "Friendship is unnecessary, like philosophy, like art.... It has no survival value; rather it is one of those things which give value to survival."
Ożenić się, to jest poz­być się połowy swoich praw i pod­woić w za­mian swo­je obo­wiązki. (Schopenhauer)

Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
Skamer
Intronek
Posty: 33
Rejestracja: 09 sie 2015, 20:35
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTJ
Lokalizacja: Kraków

Re: Gdzie można poznać bratnią duszę?

Post autor: Skamer »

psubrat pisze: Może nie jest to wprost przełom, ale proces ciągnący się kilka lat: zmiana priorytetów, co jest w życiu ważne a co nie.
Jedyne co w Twoim życiu jest ważne, to Twoje szczęście, do niczego innego raczej dążyć nie powinieneś. To pod jakimi celami , ambicjami , czynami się to kryje i czy chcesz to realizować samemu czy z innymi ludźmi to już inna sprawa.
A co powiesz na moją tezę: człowiek jest zwierzęciem stadnym. Długotrwała samotność jest wbrew jego naturze. Ty mi proponujesz: naucz się być szczęśliwy, zachowując się sztucznie, rezygnując ze swojej natury. Równie dobrze można powiedzieć mężczyźnie (i współczesna kultura często to robi): naucz się mieć te same cele życiowe co kobiety, ciesz się z tego co one. To nie działa!
Możesz powoływać się na naturę ale to jest bardzo zgubna analogia, czy w naturze głównym celem zwierząt jest szczęśliwe życie ? a może zwyczajna walka o przetrwanie i przekazywanie genów ? Czy jeśli natura jest wyznacznikiem zachowań ludzkich to dlaczego nie klepniesz w tyłek kobiety na ulicy bo Ci się cholernie podoba ? Twój pra-pra-przodek na tym by nie poprzestał. Wracając, nikt nie każe zachowywać się sztucznie, wmawiać sobie szczęścia. Jeśli tak na to patrzysz to nie dziw się, że to nie działa, działać nie będzie.
Tylko po co cała ludzkość ma wykonywać ogromną pracę, prawdopodobnie nieskuteczną, jeśli wokół jest mnóstwo innych, samotnych, ludzi z którymi można by się zaprzyjaźnić?
Nie musisz wykonywać tej pracy, zachłystuj się szczęściem od drugiego człowieka i czekaj aż to wszystko upadnie, nie wierzysz ? próbuj śmiało.
Powtórzę jeszcze raz, zaczynasz od siebie i przekazujesz to innym, sami ludzie przy Tobie będą czuli się dobrze. Dlaczego nie wolno robić odwrotnie ?
Szczęście bazujące na drugim człowieku jest chwilowe, z początku dostajesz mocny impuls który stopniowo zmniejsza się z czasem, niby wydaje się niegroźne. Groźne jest inne zjawisko, czyli uzależnienie. Jeśli Twoje szczęście nie pochodzi od Ciebie tylko jest ulokowane na zewnątrz to zawsze będziesz wykazywał obawę o nie. Jak można być szczęśliwy w ciągłej obawie o to czy druga osoba spełnia Twoje oczekiwania ? a co jeśli się np. się zakocha (częsty przypadek) i urwie kontakt , będziesz szczęśliwy ? będziesz sobie mówił "to nie był prawdziwy przyjaciel/przyjaciółka" i serio myślisz,że Ci to pomoże ? Ten drugi człowiek nie odwali za Ciebie, żadnej roboty, ba, On myśli takimi samymi interesownymi kategoriami co Ty, będzie chciał czerpać, bo co ma dać skoro sam jest nieszczęśliwy. Co chcesz uzyskać ? poczucie zrozumienia ? to poczujesz ulgę i tyle, pożalicie się sobie nawzajem utrwalając jeszcze złe wzorce przy okazji, spędzisz trochę miłych chwil i to pryśnie, prędzej czy później.
Powtórzę raz jeszcze aby zostać dobrze zrozumianym, drugi człowiek to "dodatek" do Twojego szczęścia a nie podstawa ! Ja tu nie gloryfikuje postawy pustelnika, izolacji od ludzi, nie. Człowiek mimowolnie żyje wśród ludzi, zawiera także znajomości, dlaczego miałbym Ci tego bronić ?
Czy osiągnąłeś stan szczęścia sam ze sobą, czy tylko marzysz, że kiedyś taki stan uzyskasz?
Ten proces cały czas trwa, niestety przez całe moje życie programowano mnie (jak i większość ludzi, podobno w dobrej wierze), że jedynie druga połówka daje szczęście a jako, że byłem w młodości "twardym intro" to jeszcze dodatkowo sam siebie obwiniałem o to, że moje życie jest nieszczęśliwe. Od jakiegoś czasu jednak ostro wziąłem się za siebie i są tego wyraźne efekty, nie osiągnąłem jeszcze takiego stanu błogości życiowej, którą planuje ale skoro przez całe życie jest Ci coś wpajane to tego nie da się tak po prostu wyrzucić z podświadomości, tego za pstryknięciem palców nie zrobisz, jeśli myślałeś inaczej -> nie dziw się, że "to nie działa".
Z tezą, że należy być szczęśliwy sam ze sobą, już się wielokrotnie spotkałem. Ktoś na przykład mi stwierdził, że świetnie znosi samotność, że towarzystwo mu niepotrzebne, zadaję mu wtedy pytanie, czy ma psa... I okazuje się, że ma. Z resztą - rozejrzyj się wokół siebie - kultura tak promuje indywidualizm - jakie więc zadanie spełniają tak popularne w miastach psy? Może są namiastką tego, co współczesna kultura nam zabrała, niszcząc relacje międzyludzkie?
Człowiek, którego podajesz za przykład prawdopodobnie jest nieszczęśnikiem, to co Ci mówi możesz sobie przez filtr przepuścić, co oznacza, że nie potrzebuje towarzystwa ? Człowiek, który jest sam szczęśliwy nie ucieka od ludzi, nie boi się ich, ani ich opinii na swój temat ale przede wszystkim nie jest od nich zależny. Czerpie od nich wtedy kiedy ma na to ochotę, nie uzależnia się. Życie na siłę w pojedynkę to żaden wyznacznik szczęścia. Nie rozumiem dlaczego ludzie mylą sprawy bycia niezależnym od innych wyłącznie z "smutną samotnością".

Inna sprawa, że zwierzę potrafi przynieść znaczne większe ukojenie niżeli drugi człowiek. Kultura o której mówisz nie promuje indywidualizmu tylko abyś znalazł ciepła posadkę, wziął kredyt na mieszkanie, znalazł kobietę i spłodził dzieciaka i wtedy będziesz szczęśliwy.
Znalazłem kiedyś taki bardzo ładny cytat: "Friendship is unnecessary, like philosophy, like art.... It has no survival value; rather it is one of those things which give value to survival."
Ja też lubię takie piękne cytaty, jednak ich twórcy to często ludzie, których spotkało wiele cierpienia w życiu. Pamiętaj, że to co ludzie piszą to suma ich doświadczeń i przekonań, nie prawda objawiona. Tak samo ze mną nie musisz się zgadzać, to Twoje życie i Twoje szczęście, mnie w zupełności nic do niego ;)
psubrat
Intro-wyjadacz
Posty: 416
Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Gdzie można poznać bratnią duszę?

Post autor: psubrat »

Generalnie nie wierzę w teorię ewolucji, więc postulaty oparte na jej podstawie do mnie nie przemawiają.
Jeśli mi się ktoś na ulicy bardzo spodoba, to instynkt każe mi na tą osobę patrzeć, czasem starać się być w jej towarzystwie. Jeśli gdzieś dotykać, to raczej barków albo głowy, nie tyłka. Fanatyzm seksualny na szczęście mnie aż tak nie skaził. Zwyczajnie nie odczuwam, abym miał chęć klepać kobiety po tyłku, więc nie muszę wcale się z tym świadomie hamować.

Przyjaciel, który mnie opuścił, to były przyjaciel, a nie nieprawdziwy. Ludzie odchodzą z różnych powodów, w tym z powodu śmierci. To akceptuję, że najbliższe mi osoby mogą z czasem z mojego życia znikać - i chciałbym aby zastępowały je inne. I oczywiście, jest bardzo smutne, gdy się jakąś osobę traci, ale lepiej raz na jakiś czas tracić, niż nie mieć nigdy.

Absolutnie nie zgadzam się z tezą, że dwóch nieszczęśliwych z powodu samotności ludzi, po zaprzyjaźnieniu się nie zyska szczęścia, bo żaden z nich go nie ma. Tu nikt nikomu niczego nie zabiera, tylko realizują swoje misje życiowe wspólnie a nie w pojedynkę. Nawet taka z pozoru nie wymagająca towarzystwa rzecz, jak uprawianie sportu indywidualnego - łatwiej jest utrzymać motywację, gdy ćwiczy się z kimś emocjonalnie bliskim, niż samemu. Robienie czegoś wspólnie, zamiast w pojedynkę, obniża poziom strachu, a zwiększa poziom radości, gdy coś się uda osiągnąć.

Oczywiście, że będąc przywiązanym do kogoś, człowiek jest uzależniony. Tylko że jak pokazuje życie, alternatywą do tego uzależnienia są tylko inne uzależnienia - ciągła ucieczka od własnego nieszczęśliwego życia - a nie szczęście.

Zwierze potrafi przynieść większe ukojenie niż człowiek, ponieważ ludziom nakazano zachowywać się sztucznie. Znacznie ograniczono relacje międzyludzkie, w szczególności przyjaźń. Gdyby psa dało się nauczyć, że istnieje coś takiego jak zoofilia i że jeśli człowiek go pogłaszcze lub przytuli, to należałoby tego człowieka o zoofilię podejrzewać... liczba psów chyba by się odrobinę zmniejszyła. Może znalazłby się tu na forum jakiś posiadacz psa, chętny do eksperymentu: nie głaskać, nie przytulać psa, tylko raz na dzień zrobić "podaj łapę" i zobaczyć jak będzie się czuł wtedy pies i jak człowiek?

Prawda, że współczesna kultura, jako drogę do szczęścia wskazuje nam znaleźć kobietę i mieć dziecko. Przestałem już wierzyć, że to ważne, ale akurat w to wierzyła tylko "racjonalna" część mnie. Tak na prawdę nigdy tego nie czułem. Natomiast chęć więzi typu przyjaźń, z chłopakiem/mężczyzną - odczuwałem od kiedy pamiętam, tylko przez ponad 10 lat starałem się tego wypierać, "wyrosnąć" z tego, co według stereotypu prawdziwego mężczyzny niby ma się naturalnie dziać.
Ożenić się, to jest poz­być się połowy swoich praw i pod­woić w za­mian swo­je obo­wiązki. (Schopenhauer)

Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
Skamer
Intronek
Posty: 33
Rejestracja: 09 sie 2015, 20:35
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTJ
Lokalizacja: Kraków

Re: Gdzie można poznać bratnią duszę?

Post autor: Skamer »

psubrat pisze:Generalnie nie wierzę w teorię ewolucji, więc postulaty oparte na jej podstawie do mnie nie przemawiają.
Jeśli mi się ktoś na ulicy bardzo spodoba, to instynkt każe mi na tą osobę patrzeć, czasem starać się być w jej towarzystwie. Jeśli gdzieś dotykać, to raczej barków albo głowy, nie tyłka. Fanatyzm seksualny na szczęście mnie aż tak nie skaził. Zwyczajnie nie odczuwam, abym miał chęć klepać kobiety po tyłku, więc nie muszę wcale się z tym świadomie hamować.
Tym samym obalasz postulat o naturze ludzkiej, ponieważ zdrowy naładowanym testosteronem chłop bez zakodowanych wzorców w podświadomości zrobił by to co mówię a nawet coś bardziej zbereźnego (tak jak to niestety bywało w czasach naszych pra przodków). Ty mając załadowany odpowiedni program, nie musisz się hamować, bo zwyczajnie nie masz na to ochoty. Wyobraź sobie, że z stosunkami między ludzkimi jest tak samo, tylko że takiego wzorca nie zaszczepi Ci żadna kultura jaka obecnie funkcjonuje.
psubrat pisze: Przyjaciel, który mnie opuścił, to były przyjaciel, a nie nieprawdziwy. Ludzie odchodzą z różnych powodów, w tym z powodu śmierci. To akceptuję, że najbliższe mi osoby mogą z czasem z mojego życia znikać - i chciałbym aby zastępowały je inne. I oczywiście, jest bardzo smutne, gdy się jakąś osobę traci, ale lepiej raz na jakiś czas tracić, niż nie mieć nigdy.
Chciałbyś aby te stare znajomości zastępowały nowe, to bardzo dobrze ale co jeśli Ci się nie uda utrzymać tego ciągu znajomości o którym piszesz ? zwyczajnie zostaniesz sam i będziesz nieszczęśliwy. Możliwe, że jesteś teraz młody i pewne sprawy do Ciebie nie docierają, ale tak koło 50 lat zweryfikujesz drastycznie swoje poglądy w stosunku do ludzi.
Poza tym, mimo tego, że chyba 3-krotnie nakreśliłem, że człowiek który sam jest szczęśliwy nie wyklucza przebywania i poznawania ludzi to nadal tego nie rozumiesz.
psubrat pisze: Absolutnie nie zgadzam się z tezą, że dwóch nieszczęśliwych z powodu samotności ludzi, po zaprzyjaźnieniu się nie zyska szczęścia, bo żaden z nich go nie ma. Tu nikt nikomu niczego nie zabiera, tylko realizują swoje misje życiowe wspólnie a nie w pojedynkę. Nawet taka z pozoru nie wymagająca towarzystwa rzecz, jak uprawianie sportu indywidualnego - łatwiej jest utrzymać motywację, gdy ćwiczy się z kimś emocjonalnie bliskim, niż samemu. Robienie czegoś wspólnie, zamiast w pojedynkę, obniża poziom strachu, a zwiększa poziom radości, gdy coś się uda osiągnąć.
Zyska na chwilę po czym wróci do punktu wyjścia, pisałem o tym ale nie czytasz zbyt uważnie.
psubrat pisze: Oczywiście, że będąc przywiązanym do kogoś, człowiek jest uzależniony. Tylko że jak pokazuje życie, alternatywą do tego uzależnienia są tylko inne uzależnienia - ciągła ucieczka od własnego nieszczęśliwego życia - a nie szczęście.
Alternatywą jest Twoje własne szczęście, nie potrafisz tego zrozumieć bo za pewnik przyjąłeś, że samemu jesteś nieszczęśliwy. Wzorce są silniejsze, nie pracujesz nad nimi więc nie rozumiem czemu się tu dziwisz ?
psubrat pisze: Zwierze potrafi przynieść większe ukojenie niż człowiek, ponieważ ludziom nakazano zachowywać się sztucznie. Znacznie ograniczono relacje międzyludzkie, w szczególności przyjaźń. Gdyby psa dało się nauczyć, że istnieje coś takiego jak zoofilia i że jeśli człowiek go pogłaszcze lub przytuli, to należałoby tego człowieka o zoofilię podejrzewać... liczba psów chyba by się odrobinę zmniejszyła. Może znalazłby się tu na forum jakiś posiadacz psa, chętny do eksperymentu: nie głaskać, nie przytulać psa, tylko raz na dzień zrobić "podaj łapę" i zobaczyć jak będzie się czuł wtedy pies i jak człowiek?
Jakbyś był szczęśliwy wewnętrznie nie nosiłbyś maski, nie musiałbyś być sztuczny, nie obawiałabyś się tego co inni myślą na temat Twojego wyglądu czy zachowania. Nawet Twoje znajomości byłby lepsze, szkoda że dalej tego nie rozumiesz. Musisz jeszcze sporo pracy w siebie włożyć, ale chyba wolisz aby druga osoba odwaliła to za Ciebie, szkoda :) .

psubrat pisze:Natomiast chęć więzi typu przyjaźń, z chłopakiem/mężczyzną - odczuwałem od kiedy pamiętam, tylko przez ponad 10 lat starałem się tego wypierać, "wyrosnąć" z tego, co według stereotypu prawdziwego mężczyzny niby ma się naturalnie dziać.
Zakodowany wzorzec w podświadomości, bardzo silny ponieważ ulokowany za młodu, jeśli będziesz kiedykolwiek się zastanawiał aby nad tym popracować to czeka Cię wieloletnia praca, mam jednak wrażenie, że racjonalna część Ciebie i tak tego nie chce. Twój wybór, mnie nic do tego.
Pozdrawiam :)
psubrat
Intro-wyjadacz
Posty: 416
Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Gdzie można poznać bratnią duszę?

Post autor: psubrat »

Skamer pisze:Tym samym obalasz postulat o naturze ludzkiej, ponieważ zdrowy naładowanym testosteronem chłop bez zakodowanych wzorców w podświadomości zrobił by to co mówię
Nie obalam postulatu o naturze ludzkiej, tylko twierdzę że nie jest taka, jak się współcześnie głosi. Seks nie jest głównym motywatorem działań większości mężczyzn.
Skamer pisze:a nawet coś bardziej zbereźnego (tak jak to niestety bywało w czasach naszych pra przodków)
Jakieś malowidła naskalne na to wskazują?
Ty mając załadowany odpowiedni program, nie musisz się hamować, bo zwyczajnie nie masz na to ochoty.
Tyle że tego programu kultura ani rodzice mi nie ładowali. Był preinstalowany. Na szczęście ładowanie programu chwytania dopiero co zobaczonych kobiet za tyłek się w moim przypadku nie powiodło.
Skamer pisze:
psubrat pisze: Przyjaciel, który mnie opuścił, to były przyjaciel, a nie nieprawdziwy. Ludzie odchodzą z różnych powodów, w tym z powodu śmierci. To akceptuję, że najbliższe mi osoby mogą z czasem z mojego życia znikać - i chciałbym aby zastępowały je inne. I oczywiście, jest bardzo smutne, gdy się jakąś osobę traci, ale lepiej raz na jakiś czas tracić, niż nie mieć nigdy.
Chciałbyś aby te stare znajomości zastępowały nowe, to bardzo dobrze ale co jeśli Ci się nie uda utrzymać tego ciągu znajomości o którym piszesz? zwyczajnie zostaniesz sam i będziesz nieszczęśliwy.
No to będzie nieutrzymana. Wolę przeżyć nieszczęśliwie 1/3 życia gdy będę żałował straty, niż całe gdy będę udawał że nie jestem człowiekiem, tylko dziwadłem nie mającym potrzeby towarzystwa.
Możliwe, że jesteś teraz młody
Nie ma ścisłej definicji, kiedy człowiek jest młody a i różne jest tempo dorastania. Także możliwe.
i pewne sprawy do Ciebie nie docierają, ale tak koło 50 lat zweryfikujesz drastycznie swoje poglądy w stosunku do ludzi.
Masz już ponad 50? Jakie zmiany w tym okresie nastąpiły?
Poza tym, mimo tego, że chyba 3-krotnie nakreśliłem, że człowiek który sam jest szczęśliwy nie wyklucza przebywania i poznawania ludzi to nadal tego nie rozumiesz.
Doskonale rozumiem o czym piszesz.
Ja nie potrzebuję chodzić do teatru, ale mogę. I co z tego wynika? Nie chodzę tam bo i po co.
Jeśli nie potrzebowałbym drugiego człowieka, to w żadne międzyludzkie relacje bym nie wchodził, bo rachunek zysków i strat by się nie zgadzał: niezerowe uciążliwości, zerowe zyski.
Skamer pisze:
psubrat pisze: Absolutnie nie zgadzam się z tezą, że dwóch nieszczęśliwych z powodu samotności ludzi, po zaprzyjaźnieniu się nie zyska szczęścia, bo żaden z nich go nie ma. Tu nikt nikomu niczego nie zabiera, tylko realizują swoje misje życiowe wspólnie a nie w pojedynkę. Nawet taka z pozoru nie wymagająca towarzystwa rzecz, jak uprawianie sportu indywidualnego - łatwiej jest utrzymać motywację, gdy ćwiczy się z kimś emocjonalnie bliskim, niż samemu. Robienie czegoś wspólnie, zamiast w pojedynkę, obniża poziom strachu, a zwiększa poziom radości, gdy coś się uda osiągnąć.
Zyska na chwilę po czym wróci do punktu wyjścia, pisałem o tym ale nie czytasz zbyt uważnie.
I właśnie o to mi chodzi. Chcę mieć ten zysk przez niezerowy czas, a Ty mi proponujesz bym miał go przez dokładnie zerowy. Jeśli dwie osoby się nie zgadzają, to nie znaczy że jedna z nich nie czyta/nie słucha.
Skamer pisze:
psubrat pisze: Oczywiście, że będąc przywiązanym do kogoś, człowiek jest uzależniony. Tylko że jak pokazuje życie, alternatywą do tego uzależnienia są tylko inne uzależnienia - ciągła ucieczka od własnego nieszczęśliwego życia - a nie szczęście.
Alternatywą jest Twoje własne szczęście, nie potrafisz tego zrozumieć bo za pewnik przyjąłeś, że samemu jesteś nieszczęśliwy. Wzorce są silniejsze, nie pracujesz nad nimi więc nie rozumiem czemu się tu dziwisz ?
Gdzie masz tą alternatywę? Znasz jakiegoś żywego człowieka, któremu się to udało?
psubrat pisze: Zwierze potrafi przynieść większe ukojenie niż człowiek, ponieważ ludziom nakazano zachowywać się sztucznie. Znacznie ograniczono relacje międzyludzkie, w szczególności przyjaźń. Gdyby psa dało się nauczyć, że istnieje coś takiego jak zoofilia i że jeśli człowiek go pogłaszcze lub przytuli, to należałoby tego człowieka o zoofilię podejrzewać... liczba psów chyba by się odrobinę zmniejszyła. Może znalazłby się tu na forum jakiś posiadacz psa, chętny do eksperymentu: nie głaskać, nie przytulać psa, tylko raz na dzień zrobić "podaj łapę" i zobaczyć jak będzie się czuł wtedy pies i jak człowiek?
Skamer pisze:Jakbyś był szczęśliwy wewnętrznie nie nosiłbyś maski, nie musiałbyś być sztuczny, nie obawiałabyś się tego co inni myślą na temat Twojego wyglądu czy zachowania.
Tu znowu wkracza stadna natura człowieka. Można być mniej lub bardziej podatnym na opinię innych, ale nie można być całkowicie niepodatnym.

Skamer pisze:Nawet Twoje znajomości byłby lepsze, szkoda że dalej tego nie rozumiesz. Musisz jeszcze sporo pracy w siebie włożyć, ale chyba wolisz aby druga osoba odwaliła to za Ciebie, szkoda :) .
Nikt niczego za drugą osobę nie odwala. Uprawiałeś może kiedyś przez dłuższy czas indywidualnie sport? A później/wcześniej to samo razem z drugim - nazwijmy go - sportowcem? Nikt nie wykonuje treningu za drugiego, ale obu jest łatwiej.

Skamer pisze:
psubrat pisze:Natomiast chęć więzi typu przyjaźń, z chłopakiem/mężczyzną - odczuwałem od kiedy pamiętam, tylko przez ponad 10 lat starałem się tego wypierać, "wyrosnąć" z tego, co według stereotypu prawdziwego mężczyzny niby ma się naturalnie dziać.
Zakodowany wzorzec w podświadomości, bardzo silny ponieważ ulokowany za młodu
Ulokowany za młodu, prawdopodobnie jeszcze przed narodzinami. Dla Ciebie to dziwne lub smutne, ale nie zamierzam z takimi wzorcami walczyć.
Ożenić się, to jest poz­być się połowy swoich praw i pod­woić w za­mian swo­je obo­wiązki. (Schopenhauer)

Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
Skamer
Intronek
Posty: 33
Rejestracja: 09 sie 2015, 20:35
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTJ
Lokalizacja: Kraków

Re: Gdzie można poznać bratnią duszę?

Post autor: Skamer »

psubrat pisze: Nie obalam postulatu o naturze ludzkiej, tylko twierdzę że nie jest taka, jak się współcześnie głosi. Seks nie jest głównym motywatorem działań większości mężczyzn.
a ja Ci zwyczajnie mówię, że pojęcie "natura ludzka" jest niebywale względne.
psubrat pisze: Jakieś malowidła naskalne na to wskazują?
Umawiali się na randki o obdarowywali kwiatami. Masz racje.
psubrat pisze: Tyle że tego programu kultura ani rodzice mi nie ładowali. Był preinstalowany. Na szczęście ładowanie programu chwytania dopiero co zobaczonych kobiet za tyłek się w moim przypadku nie powiodło.
Bzdura, jeśli przez całe życie wmawiano by Ci, że to jest właściwe okazywanie zainteresowania to byś tak zrobił.
psubrat pisze: No to będzie nieutrzymana. Wolę przeżyć nieszczęśliwie 1/3 życia gdy będę żałował straty, niż całe gdy będę udawał że nie jestem człowiekiem, tylko dziwadłem nie mającym potrzeby towarzystwa.
Dziwadłem ? Ty człowieka szczęśliwego tak nazywasz ? Człowieka, który w towarzystwie będzie miał lepszą opinię niż, Ty ?
psubrat pisze: Masz już ponad 50? Jakie zmiany w tym okresie nastąpiły?
Nie, jeszcze nie mam, bazuje na doświadczeniu ludzi znacznie starszych i bardziej doświadczonych życiowo niż ja, nie ma lepszego źródła do analiz.
psubrat pisze: Doskonale rozumiem o czym piszesz.
Ja nie potrzebuję chodzić do teatru, ale mogę. I co z tego wynika? Nie chodzę tam bo i po co.
Jeśli nie potrzebowałbym drugiego człowieka, to w żadne międzyludzkie relacje bym nie wchodził, bo rachunek zysków i strat by się nie zgadzał: niezerowe uciążliwości, zerowe zyski.
Dalej udowadniasz, że nie rozumiesz, ponieważ każdy człowiek w życiu jest niezaspokojony jeśli chodzi o szczęście, więc nawet będąc niezależnym nie ominie Cię interakcja z ludźmi, będziesz chciał mieć tego jeszcze więcej niż masz będąc samemu i Twoje relacje będą znacznie lepsze, ludzie bardzo cenią sobie takie towarzystwo, czyli ludzi silnych i niezależnych, ludzi od których bije dobra energia, płynąca ?no własnie płynąca z wnętrza.
psubrat pisze: I właśnie o to mi chodzi. Chcę mieć ten zysk przez niezerowy czas, a Ty mi proponujesz bym miał go przez dokładnie zerowy. Jeśli dwie osoby się nie zgadzają, to nie znaczy że jedna z nich nie czyta/nie słucha.
Ja proponuje Ci zysk przez cały Twój czas + premię towarzyskie, czy istnieje coś lepszego ? , a kontaktu z ludźmi nie unikniesz, chyba że chciałbyś być pustelnikiem. Mnie nie irytuje to, że się ze mną nie zgadzasz bo masz do tego pełne prawo, tylko, że mimo wszystko nieuważnie czytasz albo nie rozumiesz.
psubrat pisze:Gdzie masz tą alternatywę? Znasz jakiegoś żywego człowieka, któremu się to udało?
Pewnie, że tacy ludzie istnieją i żyją wśród nas, ja poznałem parę takich osób. Jeśli Cię interesuje temat pracy z podświadomością oraz samorozwoju to wszystko przed Tobą, spotkasz odpowiednich ludzi.
psubrat pisze: Tu znowu wkracza stadna natura człowieka. Można być mniej lub bardziej podatnym na opinię innych, ale nie można być całkowicie niepodatnym.
Nie bać się opinii to nie znaczy być na nią niepodatny. Nie bać się opinii to znaczy nie ograniczać swojego rozwoju czy swojej drogi życiowej ponieważ "co ludzie powiedzą", bardzo wiele ludzi przez takie obawy się nie rozwija tylko siedzi w swoim bagnie i się dziwi, że jest tak źle.
psubrat pisze: Nikt niczego za drugą osobę nie odwala. Uprawiałeś może kiedyś przez dłuższy czas indywidualnie sport? A później/wcześniej to samo razem z drugim - nazwijmy go - sportowcem? Nikt nie wykonuje treningu za drugiego, ale obu jest łatwiej.
Tak i tylko trening we własnym zaciszu procentował najlepszymi efektami. To zależy tylko i wyłącznie od tego jakie programy trzymasz w swojej głowie i co Cię napędza do działania, jeśli ludzie, no to nie może być inaczej niż to co piszesz... i nie dziwię się, że masz takie a nie inne przekonania.
psubrat pisze: Ulokowany za młodu, prawdopodobnie jeszcze przed narodzinami. Dla Ciebie to dziwne lub smutne, ale nie zamierzam z takimi wzorcami walczyć.
Ja również, nie będę Cię do tego zmuszać, Pozdrawiam serdecznie :)
LaVariété
Introrodek
Posty: 15
Rejestracja: 27 lip 2016, 16:38
Płeć: kobieta
Enneagram: 7w8

Re: Gdzie można poznać bratnią duszę?

Post autor: LaVariété »

Skamer pisze: W moim odczuciu stawiasz trochę przesadzone wymagania, czasami trudno znaleźć osobę o podobnej osobowości a co dopiero o wspólnym zestawie tylu cech, których mam wrażenie, że i tak nie umiesz do końca sprecyzować.
Zapewniam Cię, ze wiem czego szukam.
Skamer pisze: Zadam paradoksalnie głupie pytanie: a po cóż Ci taka znajomość ? jaką lukę w swoim życiu chcesz próbować w ten sposób wypełnić ?
Luka to chyba nazbyt duże słowo. Paradoksalnie ułatwiam sobie tym życie.
Skamer pisze: Myślisz, że jak znajdziesz kogoś takiego to będziesz szczęśliwa ? przecież to bzdura, nawet nie próbuj w sobie instalować takiej myśli. Zamiast tracić czas na szukanie wyidealizowanej "bratniej duszy" zacznij się rozwijać, pracować nad sobą, wykorzystuj dar ambicji. Praca nad sobą jest dużo produktywniejsza niżeli szukanie wsparcia do działania za sprawą drugiego człowieka. Możliwe, że jeszcze nie jesteś na takim etapie ale człowiek czasami musi przeżyć na prawdę wiele lat aby zdać sobie sprawę, że w życiu zdany jest wyłącznie na siebie. Inwestuj w siebie, relacje w około są jedynie "dodatkiem" do Twojego osobistego szczęścia :)
Ten temat nie miał być w dziale "związki" tylko "relacje", więc może to trochę odświeży Twój punkt widzenia. ;)
Ja NIE zamierzam lokować moich ambicji, uczuć czy czegokolwiek innego w mojej bratniej duszy. Moja bratnia dusza ma być "narzędziem" ułatwiającym mi rozwój. Żeby nie było że chcę przedmiotowo traktować drugiego człowieka - sama oferuję to samo i nie mam nic przeciwko instrumentalnemu traktowaniu mojej osoby. Nie wiem czy wiesz o co mi chodzi czy opisać przykładami...
psubrat pisze:
LaVariété pisze:Bratnia dusza pasująca do mnie - świadoma swojego intelektu, wszechstronna jednostka [...]
Przyznam szczerze, że rozumiem zdania, ale co konkretnie ta osoba miałaby sobą reprezentować - już nie bardzo. Wymagania wyglądają na zbyt rygorystyczne. Jeśli dobrze rozumiem, od siebie też wymagasz dużo. Warto od siebie dużo wymagać, ale w kwestiach ważnych, takich jak właściwe traktowanie drugiego człowieka (biblijna "miłość bliźniego") - co wiąże się m.in. ze znajdywaniem i utrzymywaniem "bratnich dusz". Inne sprawy można sobie potraktować ulgowo, a tu mam wrażenie że chcesz z nich uczynić cel życia.
Jakbym szukała chłopaka to i owszem, zapewne zwracałabym uwagę na rzeczy, o których mi wspominasz. Natomiast ja szukam osoby do stricte określonego celu. Po co mam zwracać uwagę na cechy, które są nieprzydatne w naszej potencjalnej znajomości?



Poza tym czemu uważacie, że wymagania są nazbyt wysokie? Nad którym punktem niby powinnam się zastanowić?
psubrat
Intro-wyjadacz
Posty: 416
Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Gdzie można poznać bratnią duszę?

Post autor: psubrat »

LaVariété pisze: Jakbym szukała chłopaka to i owszem, zapewne zwracałabym uwagę na rzeczy, o których mi wspominasz. Natomiast ja szukam osoby do stricte określonego celu. Po co mam zwracać uwagę na cechy, które są nieprzydatne w naszej potencjalnej znajomości?
Ja pojęcie "bratnia dusza" rozumiem tak, że jest to jednak dużo więcej niż tylko druga strona transakcji handlowej. W przypadku bratniej duszy inne sprawy są ważniejsze niż tzw. rozwój.

Nie byłem świadomy, że szukasz tylko kogoś w rodzaju partnera biznesowego.
Ożenić się, to jest poz­być się połowy swoich praw i pod­woić w za­mian swo­je obo­wiązki. (Schopenhauer)

Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
Skamer
Intronek
Posty: 33
Rejestracja: 09 sie 2015, 20:35
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTJ
Lokalizacja: Kraków

Re: Gdzie można poznać bratnią duszę?

Post autor: Skamer »

LaVariété pisze: Ten temat nie miał być w dziale "związki" tylko "relacje", więc może to trochę odświeży Twój punkt widzenia. ;)
Ja NIE zamierzam lokować moich ambicji, uczuć czy czegokolwiek innego w mojej bratniej duszy. Moja bratnia dusza ma być "narzędziem" ułatwiającym mi rozwój. Żeby nie było że chcę przedmiotowo traktować drugiego człowieka - sama oferuję to samo i nie mam nic przeciwko instrumentalnemu traktowaniu mojej osoby. Nie wiem czy wiesz o co mi chodzi czy opisać przykładami...
W takim razie "bratnia dusza" to mało adekwatne sformułowanie osoby, której poszukujesz. Powiem więcej, skoro chodzi tylko o to, to tym bardziej powinnaś swoje oczekiwania rozdrobnić, i dla konkretnej dziedziny rozwoju szukać ludzi o podobnych ambicjach. Nie musi to być przecież jedna uniwersalna osoba, określ sobie co jest przedmiotem (przedmiotami) Twojego rozwoju i szukaj tematycznie ludzi o podobnych zajawkach. Samo to przecież będzie dla Ciebie motywatorem, ot co, żadna filozofia. Mam wrażenie, że zabierasz się do tego "jak pies to jeża".

P.S - I nie tłumacz się co do intencji. W tym konkretnym przypadku jak najbardziej przedmiotowo traktujesz człowieka ale robią to wszyscy, jednak nie wszyscy są tego do końca świadomi lub zwyczajnie próbują się wybielać, tak jak to Nam tutaj w następnym zdaniu próbowałaś zademonstrować.
LaVariété
Introrodek
Posty: 15
Rejestracja: 27 lip 2016, 16:38
Płeć: kobieta
Enneagram: 7w8

Re: Gdzie można poznać bratnią duszę?

Post autor: LaVariété »

psubrat pisze: Ja pojęcie "bratnia dusza" rozumiem tak, że jest to jednak dużo więcej niż tylko druga strona transakcji handlowej. W przypadku bratniej duszy inne sprawy są ważniejsze niż tzw. rozwój.
Tzn? Czy relacja bratnich dusz nie polega na wzajemnym uszczęśliwianiu się i pomocy? Podkreślam - ja tej drugiej osoby nie chcę wykorzystać.
Skamer pisze: W takim razie "bratnia dusza" to mało adekwatne sformułowanie osoby, której poszukujesz.
Yhm... Czekam na lepszą propozycję. ^^
Skamer pisze: Powiem więcej, skoro chodzi tylko o to, to tym bardziej powinnaś swoje oczekiwania rozdrobnić, i dla konkretnej dziedziny rozwoju szukać ludzi o podobnych ambicjach. Nie musi to być przecież jedna uniwersalna osoba, określ sobie co jest przedmiotem (przedmiotami) Twojego rozwoju i szukaj tematycznie ludzi o podobnych zajawkach. Samo to przecież będzie dla Ciebie motywatorem, ot co, żadna filozofia. Mam wrażenie, że zabierasz się do tego "jak pies to jeża".
Z doświadczenia powiem tak: są 2 typy ludzi - z jednym (rzadko występującym) pogadasz o prawie wszystkim, z drugim - o niczym. Jak znajdę partnera do brydża, to całkiem możliwe, że będzie moim towarzyszem w wyjściach do opery.
Po drugie, część rzeczy chcę dopiero zacząć/spróbować. Czasem trudno jednemu facetowi iść na zajęcia jogi, gdzie są same laski. We dwóch jest raźniej.
Po trzecie, preferuję mniejszą liczbę osób w moim otoczeniu. Naprawdę muszę takie rzeczy tłumaczyć introwertykowi?
Skamer pisze: P.S - I nie tłumacz się co do intencji. W tym konkretnym przypadku jak najbardziej przedmiotowo traktujesz człowieka ale robią to wszyscy, jednak nie wszyscy są tego do końca świadomi lub zwyczajnie próbują się wybielać, tak jak to Nam tutaj w następnym zdaniu próbowałaś zademonstrować.
Nie tłumaczę. Preferuję jasny układ i jasno wyrażam swoje potrzeby. Nie traktuję przedmiotowo, oferuję pełną wzajemność. Nie chcę tylko brać.
Skamer
Intronek
Posty: 33
Rejestracja: 09 sie 2015, 20:35
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTJ
Lokalizacja: Kraków

Re: Gdzie można poznać bratnią duszę?

Post autor: Skamer »

LaVariété pisze:. Moja bratnia dusza ma być "narzędziem" ułatwiającym mi rozwój.
LaVariété pisze:Podkreślam - ja tej drugiej osoby nie chcę wykorzystać.
:D Jak tu się nie uśmiechnąć.
LaVariété pisze: Z doświadczenia powiem tak: są 2 typy ludzi - z jednym (rzadko występującym) pogadasz o prawie wszystkim, z drugim - o niczym. Jak znajdę partnera do brydża, to całkiem możliwe, że będzie moim towarzyszem w wyjściach do opery.
Po drugie, część rzeczy chcę dopiero zacząć/spróbować. Czasem trudno jednemu facetowi iść na zajęcia jogi, gdzie są same laski. We dwóch jest raźniej.
Po trzecie, preferuję mniejszą liczbę osób w moim otoczeniu. Naprawdę muszę takie rzeczy tłumaczyć introwertykowi?
Po pierwsze są 2 typy ludzi, jedni uważają, się za niebywale inteligentnych i oczytanych ale na tym poprzestają, a drudzy są świadomi swojej wiedzy i nic z sobie z tego względu nie ujmują. Z doświadczenia wiem, że nie istnieją ludzie uniwersalni, każdemu najlepiej i najłatwiej rozmawia się o rzeczach o których posiada jakąś wiedzę lub pojęcie, jeśli, ktoś zna się na wszystkim i podkreśla swoją wszechstronność, to tylko oznaka, że zna się na niczym ;).
Tak jak wspomniałem w poprzednim poście, najpierw uporządkuj sobie w którym kierunku się rozwijasz a potem dobieraj sobie pod tym kątem ludzi.
LaVariété pisze: Nie traktuję przedmiotowo, oferuję pełną wzajemność. Nie chcę tylko brać.
Traktujesz przedmiotowo w tym konkretnym przypadku, ale nie jesteś egoistką i to się akurat szanuje :) .
LaVariété
Introrodek
Posty: 15
Rejestracja: 27 lip 2016, 16:38
Płeć: kobieta
Enneagram: 7w8

Re: Gdzie można poznać bratnią duszę?

Post autor: LaVariété »

Skamer pisze:
LaVariété pisze:. Moja bratnia dusza ma być "narzędziem" ułatwiającym mi rozwój.
LaVariété pisze:Podkreślam - ja tej drugiej osoby nie chcę wykorzystać.
:D Jak tu się nie uśmiechnąć.
Orwellowskie dwójmyślenie. :lol:

A tak serio to, że kogoś potrzebuję do konkretnego celu nie musi od razu oznaczać, że chcę go wykorzystać. Odniosę się do może dość prymitywnej, ale obrazowej analogii - chcę seksu; sama nie dam rady się w pełni zaspokoić; potrzebuję drugiej osoby, która ma być "narzędziem" umożliwiającym mi satysfakcję; szukam osoby, która też chce seksu; zależy mi na tym, żeby tej drugiej osobie też było ze mną dobrze i przyjemnie - czy ja tę drugą osobę wykorzystuję? Wg mnie nie.
Skamer pisze: Po pierwsze są 2 typy ludzi, jedni uważają, się za niebywale inteligentnych i oczytanych ale na tym poprzestają, a drudzy są świadomi swojej wiedzy i nic z sobie z tego względu nie ujmują.
Zganiłabym Cię za generalizację, ale że sama zaczęłam... :oops:
To prztyczek do mnie? :P
Skamer pisze: Z doświadczenia wiem, że nie istnieją ludzie uniwersalni, każdemu najlepiej i najłatwiej rozmawia się o rzeczach o których posiada jakąś wiedzę lub pojęcie, jeśli, ktoś zna się na wszystkim i podkreśla swoją wszechstronność, to tylko oznaka, że zna się na niczym ;).
Zgadzam się i polemizuję. Szeroki wachlarz zainteresowań często świadczy o otwartości umysłu, wysokim poziomie intelektu, ambicji, ciekawości życia, chęci odkrywania i nauki. Większość znanych naukowców nie ograniczało się do jednej dziedziny, ale do kilku, często niepowiązanych. Nie miałam na myśli też równorzędnego rozwoju we wszystkich dziedzinach, ale jakiekolwiek pojęcie o większości (bądź chęć spróbowania tychże).

Prawdą jest natomiast, że mając te mniej niż 25lat, nie jestem specjalistką w żadnej dziedzinie, a moja wiedza z większości tematów jest dość powierzchowna. Z drugiej strony lepiej mieć za dużo możliwości niż podążać jedną, z góry ustaloną ścieżką z braku opcji. ;)
Skamer pisze: Tak jak wspomniałem w poprzednim poście, najpierw uporządkuj sobie w którym kierunku się rozwijasz a potem dobieraj sobie pod tym kątem ludzi.
Eh, chyba mam teraz kryzys i powoli wyrosłam z młodzieńczych marzeń i fascynacji, szukam swojej drogi na nowo. Mam wiele pomysłów, więc chcę próbować. Drugiej osoby potrzebuję raczej przy szukaniu nowej drogi niż przy podążaniu jej szlakiem.
Skamer pisze: Traktujesz przedmiotowo w tym konkretnym przypadku, ale nie jesteś egoistką i to się akurat szanuje :) .
Nie traktuję drugiej osoby jak przedmiot. Liczę się z jej odczuciami i zależy mi, żeby nasze relacja ją satysfakcjonowała. Dlatego szukam osoby o podobnych aspiracjach i podejściu.
Mefiboszet

Re: Gdzie można poznać bratnią duszę?

Post autor: Mefiboszet »

LaVariété pisze:.
No i chciałabym przenieść tą relację do reala, a nie wiecznie przy kompie siedzieć. :-/
Rozsądne opcje:

- znajomi z pracy,
- znajomi z uczelni,
- znajomi z koła językowego/koła zainteresowań na którym bywasz cyklicznie,
- najbliżsi sąsiedzi,
- wierni z kościoła/społeczności religijnej do której przynależysz.

Ludzie których idzie poznać oraz zadzierzgnąć z nimi długotrwałe relacje, to osoby które są geograficznie blisko i które możesz na co dzień spotykać twarzą w twarz. Cała reszta to romantyczne wizje ery komputerowej i nie wiązałbym z relacjami wirtualnymi większych nadziei - niechybnie się wypalą i nigdy nie będą miały podobnej intensywności jak z ludźmi tuż obok.
LaVariété
Introrodek
Posty: 15
Rejestracja: 27 lip 2016, 16:38
Płeć: kobieta
Enneagram: 7w8

Re: Gdzie można poznać bratnią duszę?

Post autor: LaVariété »

Hej, Mefiboszet, dzięki za udzielenie się w temacie. ;)

Co do Twoich rad to tylko częściowo się zgadzam. Ja nie szukam relacji, która się "nie wypali" ani relacji, która nie jest wymagająca. Mogę spokojnie włożyć wysiłek w znalezienie i utrzymanie konkretnej znajomości.

Jeśli chodzi o miejsca, które wymieniasz to owszem, mam stamtąd znajomych, koleżanki, kolegów. Natomiast żadna z tych relacji nie jest do końca tym do czego dążę.
ODPOWIEDZ