Co do Niej czuje?
: 20 gru 2016, 21:27
Cześć!
(Na wstępie wyznam, iż mimo tego, że mam 19 lat, to nie mam dziewczyny, nigdy jej nie miałem, ale chciałbym się zakochać w kimś, ale mam przy tym lekkie obawy, czy przez moje cechy charakteru i moje problemy ze skrupułami mogę ją zranić.)
Piszę tu, bo przyznam, iż muszę o tym z kimś na ten temat porozmawiać, ale jakoś nie czuje się w pełni siły, aby w na spokojnie poruszyć ten temat z moimi bliskimi, czy z rodzicami na dłuższą poważną rozmowę, bo czuję wewnętrzny opór, zbyt mały czas oraz lekki dyskomfort wynikający z obecnością obcych osób w szkole, a sprawa jest dość delikatna.
Otóż od paru miesięcy spotykam się z koleżanką (te spotkania to raczej rozmowy na przerwie w szkole z jej przyjaciółką, która bardziej udziela się w konwersacji), którą poznałem za sprawą mojej kumpelki z klasy. Początkowo wszystko było w porządku, normalnie przychodziłem, rozmawiałem i nic. Jednak zmieniło się gdzieś ponad miesiąc temu.
Gdy rozmawialiśmy okazało się, iż oboje kibicujemy Barcelonie oraz mamy podobny stosunek do matematyki i angielskiego (że matematykę da się przed maturą przypomnieć, a angielskiego trzeba się jeszcze nauczyć). Później okazało się, że obaj interesujemy się astronomią... I wtedy, przyznam, iż to mnie podnieciło, jeszcze żadna dziewczyna, którą znam nie interesowała się tym zbytnio. Oliwy do ognia dodał komentarz drugiej koleżanki, iż oczy mamy tego samego koloru. Przyznam, uśmiechaliśmy się, bo to wyglądało dziwnie, że mamy podobne upodobania.
Potem zacząłem się zastanawiać: "czy czasem ona nie jest tą jedyną". Zacząłem rozmyślać, czy czuję coś więcej niż tylko "przyjaźń". To głupie, ale po nocach ślęczałem w internecie, aby odpowiedzieć na to pytanie. Przy okazji, przez długi czas czułem się szczęśliwy, problemy nie doskwierały mi, niż zazwyczaj.
Jednak, później widziałem jak rozmawiała z chłopakami, a nawet jak byłem z nią sam na sam, to przyszedł i stanął obok niej jeden z nich, przez co poczułem się dziwnie i zacząłem czuć, iż ona może mieć już drugą połówkę. Wtedy zepsuł mi się humor...
Dziś, dzięki kumpeli, wiem, iż jest wolna, ale wątpliwości dotyczące uczuć pozostały. Nie czuję fizycznego pociągu do niej (samo to, iż ja gustuję w bladym kolorze skóry, a ona ma troszkę ciemniejszą), ale lubię patrzyć na jej uśmiech, gdziekolwiek jestem, to przewracam wzrokiem, aby ją znaleźć, lubię być blisko niej oraz o niej myśleć, wróciła chęć do tworzenia filmików itp, a nawet, gdy koleżanka pytała się, czy się na nią obraziłem, to po chwili od usłyszenia tłukłem się w głowę.
Dlatego się pytam, czy śmiało mogę powiedzieć, iż mi się podoba? Czy czuję miłość, czy to tylko (mam nadzieję że nie) ma iluzja?
Wielkie dzięki za wszelkie odpowiedzi i poświęcony czas!
P. S. Dobra, ten post jest dość głupi, ale muszę z kimś o tym pogadać.
(Na wstępie wyznam, iż mimo tego, że mam 19 lat, to nie mam dziewczyny, nigdy jej nie miałem, ale chciałbym się zakochać w kimś, ale mam przy tym lekkie obawy, czy przez moje cechy charakteru i moje problemy ze skrupułami mogę ją zranić.)
Piszę tu, bo przyznam, iż muszę o tym z kimś na ten temat porozmawiać, ale jakoś nie czuje się w pełni siły, aby w na spokojnie poruszyć ten temat z moimi bliskimi, czy z rodzicami na dłuższą poważną rozmowę, bo czuję wewnętrzny opór, zbyt mały czas oraz lekki dyskomfort wynikający z obecnością obcych osób w szkole, a sprawa jest dość delikatna.
Otóż od paru miesięcy spotykam się z koleżanką (te spotkania to raczej rozmowy na przerwie w szkole z jej przyjaciółką, która bardziej udziela się w konwersacji), którą poznałem za sprawą mojej kumpelki z klasy. Początkowo wszystko było w porządku, normalnie przychodziłem, rozmawiałem i nic. Jednak zmieniło się gdzieś ponad miesiąc temu.
Gdy rozmawialiśmy okazało się, iż oboje kibicujemy Barcelonie oraz mamy podobny stosunek do matematyki i angielskiego (że matematykę da się przed maturą przypomnieć, a angielskiego trzeba się jeszcze nauczyć). Później okazało się, że obaj interesujemy się astronomią... I wtedy, przyznam, iż to mnie podnieciło, jeszcze żadna dziewczyna, którą znam nie interesowała się tym zbytnio. Oliwy do ognia dodał komentarz drugiej koleżanki, iż oczy mamy tego samego koloru. Przyznam, uśmiechaliśmy się, bo to wyglądało dziwnie, że mamy podobne upodobania.
Potem zacząłem się zastanawiać: "czy czasem ona nie jest tą jedyną". Zacząłem rozmyślać, czy czuję coś więcej niż tylko "przyjaźń". To głupie, ale po nocach ślęczałem w internecie, aby odpowiedzieć na to pytanie. Przy okazji, przez długi czas czułem się szczęśliwy, problemy nie doskwierały mi, niż zazwyczaj.
Jednak, później widziałem jak rozmawiała z chłopakami, a nawet jak byłem z nią sam na sam, to przyszedł i stanął obok niej jeden z nich, przez co poczułem się dziwnie i zacząłem czuć, iż ona może mieć już drugą połówkę. Wtedy zepsuł mi się humor...
Dziś, dzięki kumpeli, wiem, iż jest wolna, ale wątpliwości dotyczące uczuć pozostały. Nie czuję fizycznego pociągu do niej (samo to, iż ja gustuję w bladym kolorze skóry, a ona ma troszkę ciemniejszą), ale lubię patrzyć na jej uśmiech, gdziekolwiek jestem, to przewracam wzrokiem, aby ją znaleźć, lubię być blisko niej oraz o niej myśleć, wróciła chęć do tworzenia filmików itp, a nawet, gdy koleżanka pytała się, czy się na nią obraziłem, to po chwili od usłyszenia tłukłem się w głowę.
Dlatego się pytam, czy śmiało mogę powiedzieć, iż mi się podoba? Czy czuję miłość, czy to tylko (mam nadzieję że nie) ma iluzja?
Wielkie dzięki za wszelkie odpowiedzi i poświęcony czas!
P. S. Dobra, ten post jest dość głupi, ale muszę z kimś o tym pogadać.