Związek z introwertykiem a pewne kwestie..
Związek z introwertykiem a pewne kwestie..
Cześć,
Mam taki problem a w zasadzie parę pytań, które mnie męczą i mam nadzieję otrzymać pomoc
Nie jestem introwertyczką, chociaż ekstrawertyczką też nie. Lubię się czasem zaszyć i pobyć sama a spotkania rodzinne i wesela to dla mnie koszmar, natomiast lubię kontakt z ludźmi i nie mam z nim większego problemu - może czasem jak wolę chwilę dla siebie. Tyle o mnie..
Jednak moją bolączką są inne kwestie. Niedawno rozstałam się z chłopakiem - introwertykiem jak sam temat mówi. Mieliśmy problem w dogadaniu się w pewnych kwestiach i tu chciałabym niejako rozwiać wątpliwości.
Zakochałam się w Nim właśnie dlatego, że nie był towarzyski, cwany, miał swoje pasje i inteligentny humor. Jednak zawsze miałam wrażenie, że się mnie wstydzi. Często przez to czułam, że nie jest zaangażowany w związek tylko traktuje mnie jak zabawkę.
Po roku czasu nie znałam jego rodziców, kilku stałych znajomych i On też miał w nosie poznawanie moich. W pracy (bo pracowaliśmy na początku razem) zachowywał się na początku normalnie, wspólne przerwy i normalne zachowanie przy innych bez ekscesów bo wiadomo to praca ale po czasie jak związek trwał zaczynał zachowywać się dziwnie - tłumacząc, że praca to praca i byłam w stanie to zrozumieć - jednak nawet jak nikt nas nie widział i nie było takiej opcji oddalał się jak chciałam mu dać buziaka i krępował. Jeździ do rodziców dość często jednak nigdy nie przyszło mu do głowy żeby zabrać mnie, coś napomknął ale temat znikł. Znajomych powiedział, że nie łączy i że tak już ma.
Nie miał także parcia na zrobienie komuś przyjemności - ode mnie dostawał na każdą okazję prezenty a On nie pomyślał o mnie więc to już nie ma związku z ludźmi. Wydaję mi się, że związek to kompromisy i czy naprawdę introwertyk nie jest w stanie (od pół roku próbowałam) wyjść raz na parę miesięcy do znajomych swojej dziewczyny jeśli jej na tym zależy? W kłótniach o cokolwiek potrafił się długo nie odzywać i raczej to ja wyciągałam rękę choć nie zawsze. Jak się rozstawaliśmy tłumaczył, że taki jest i nic sie w tych kwestiach nie zmieni.. brak jakichkolwiek zdjęć.. najmniejszy problem fb i te statusy - jako, że ciągle myślałam, że się mnie wstydzi to chwytałam się też takich bzdur.. których nie było opcji zmienić.
Moje pytanie brzmi - czy te kwestie są normalne, że tak wyglądały? czy po prostu trafiłam na kogoś komu nie zależało?
Mam taki problem a w zasadzie parę pytań, które mnie męczą i mam nadzieję otrzymać pomoc
Nie jestem introwertyczką, chociaż ekstrawertyczką też nie. Lubię się czasem zaszyć i pobyć sama a spotkania rodzinne i wesela to dla mnie koszmar, natomiast lubię kontakt z ludźmi i nie mam z nim większego problemu - może czasem jak wolę chwilę dla siebie. Tyle o mnie..
Jednak moją bolączką są inne kwestie. Niedawno rozstałam się z chłopakiem - introwertykiem jak sam temat mówi. Mieliśmy problem w dogadaniu się w pewnych kwestiach i tu chciałabym niejako rozwiać wątpliwości.
Zakochałam się w Nim właśnie dlatego, że nie był towarzyski, cwany, miał swoje pasje i inteligentny humor. Jednak zawsze miałam wrażenie, że się mnie wstydzi. Często przez to czułam, że nie jest zaangażowany w związek tylko traktuje mnie jak zabawkę.
Po roku czasu nie znałam jego rodziców, kilku stałych znajomych i On też miał w nosie poznawanie moich. W pracy (bo pracowaliśmy na początku razem) zachowywał się na początku normalnie, wspólne przerwy i normalne zachowanie przy innych bez ekscesów bo wiadomo to praca ale po czasie jak związek trwał zaczynał zachowywać się dziwnie - tłumacząc, że praca to praca i byłam w stanie to zrozumieć - jednak nawet jak nikt nas nie widział i nie było takiej opcji oddalał się jak chciałam mu dać buziaka i krępował. Jeździ do rodziców dość często jednak nigdy nie przyszło mu do głowy żeby zabrać mnie, coś napomknął ale temat znikł. Znajomych powiedział, że nie łączy i że tak już ma.
Nie miał także parcia na zrobienie komuś przyjemności - ode mnie dostawał na każdą okazję prezenty a On nie pomyślał o mnie więc to już nie ma związku z ludźmi. Wydaję mi się, że związek to kompromisy i czy naprawdę introwertyk nie jest w stanie (od pół roku próbowałam) wyjść raz na parę miesięcy do znajomych swojej dziewczyny jeśli jej na tym zależy? W kłótniach o cokolwiek potrafił się długo nie odzywać i raczej to ja wyciągałam rękę choć nie zawsze. Jak się rozstawaliśmy tłumaczył, że taki jest i nic sie w tych kwestiach nie zmieni.. brak jakichkolwiek zdjęć.. najmniejszy problem fb i te statusy - jako, że ciągle myślałam, że się mnie wstydzi to chwytałam się też takich bzdur.. których nie było opcji zmienić.
Moje pytanie brzmi - czy te kwestie są normalne, że tak wyglądały? czy po prostu trafiłam na kogoś komu nie zależało?
- Freja Draco
- Introrodek
- Posty: 18
- Rejestracja: 27 sty 2017, 19:49
- Płeć: kobieta
- Kontakt:
Re: Związek z introwertykiem a pewne kwestie..
To już raczej nie jest (tylko) introwertyzm, tylko albo jakiś Asperger albo faktycznie nie zależało.
- eddard
- Stały bywalec
- Posty: 229
- Rejestracja: 02 lip 2016, 10:35
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 9w1
- MBTI: INFP
- Lokalizacja: Kraków
Re: Związek z introwertykiem a pewne kwestie..
To kwestia indywidualna, niezależna od introwertyzmu...
-
- Intro-wyjadacz
- Posty: 416
- Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
- Płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Związek z introwertykiem a pewne kwestie..
Wszystko wskazuje na to, że zakochanie było jednostronne. Chociaż, jako ciekawostkę podam, że czasami w takich przypadkach kobietom nawet udaje się doprowadzić do małżeństwa. Ty wybrałaś inną drogę i według mnie bardzo dobrze.amy26 pisze:Niedawno rozstałam się z chłopakiem - introwertykiem jak sam temat mówi. Mieliśmy problem w dogadaniu się w pewnych kwestiach i tu chciałabym niejako rozwiać wątpliwości.
Zakochałam się w Nim właśnie dlatego, że nie był towarzyski, cwany, miał swoje pasje i inteligentny humor. Jednak zawsze miałam wrażenie, że się mnie wstydzi.
Czy użycie tu określenia z tak negatywnym wydźwiękiem (traktowanie jak zabawkę) ma na prawdę uzasadnienie? Może po prostu traktował jak zwykłego człowieka znanego z widzenia, z którym niewiele go wiąże.amy26 pisze:Często przez to czułam, że nie jest zaangażowany w związek tylko traktuje mnie jak zabawkę.
Akurat całowanie nie każdemu odpowiada. Nie wyciągałbym z tego daleko idących wniosków.amy26 pisze:jednak nawet jak nikt nas nie widział i nie było takiej opcji oddalał się jak chciałam mu dać buziaka i krępował.
Bywa. Nic nadzwyczajnego.amy26 pisze:Znajomych powiedział, że nie łączy i że tak już ma.
O ile mnóstwo kobiet czerpie radość z otrzymywania prezentów, o tyle mężczyzn znacznie mniej. Istnieje możliwość, że w dobrej wierze robiłaś dla niego coś, co nie sprawiało mu żadnej przyjemności. A skoro nic DLA NIEGO ważnego od Ciebie nie dostał, to nie czuł się zobowiązany.amy26 pisze:Nie miał także parcia na zrobienie komuś przyjemności - ode mnie dostawał na każdą okazję prezenty a On nie pomyślał o mnie więc to już nie ma związku z ludźmi.
Pytanie, czy on Ciebie kiedykolwiek prosił o jakiś kompromis dla niego. Z mojego doświadczenia wynika, że kobietom bardzo trudno się domyślić, co mężczyźnie sprawi przyjemność. Mężczyźni są uczeni, jak sprawiać przyjemność kobietom (kwiaty, prezenty itp. nie mające dla mężczyzny żadnej wartości symbole), natomiast kobiety nie otrzymują analogicznej nauki o naturze mężczyzn. I kompromisy na które - ponoć dla mężczyzny - idą, to zazwyczaj poświęcenie nie wiadomo dla kogo.amy26 pisze:Wydaję mi się, że związek to kompromisy i czy naprawdę introwertyk nie jest w stanie (od pół roku próbowałam) wyjść raz na parę miesięcy do znajomych swojej dziewczyny jeśli jej na tym zależy?
Ożenić się, to jest pozbyć się połowy swoich praw i podwoić w zamian swoje obowiązki. (Schopenhauer)
Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
Re: Związek z introwertykiem a pewne kwestie..
Jak to się dzieje, że cecha, która nas początkowo zauroczyła, zaczyna nam później przeszkadzać? Gorzej byłoby chyba, gdyby był towarzyski i nie chciał Cię nigdzie zabierać. Wtedy też zastanawiałabym się, czy chłopak się mnie nie wstydzi.amy26 pisze:Zakochałam się w Nim właśnie dlatego, że nie był towarzyski, cwany, miał swoje pasje i inteligentny humor. Jednak zawsze miałam wrażenie, że się mnie wstydzi. Często przez to czułam, że nie jest zaangażowany w związek tylko traktuje mnie jak zabawkę.
Dla niego normalne, dla Ciebie nie. Może im bardziej na niego naciskałaś, tym bardziej jemu przestawało zależeć.amy26 pisze:Moje pytanie brzmi - czy te kwestie są normalne, że tak wyglądały? czy po prostu trafiłam na kogoś komu nie zależało?
- highwind
- Legenda Intro
- Posty: 2179
- Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: istj
- Lokalizacja: wro
Re: Związek z introwertykiem a pewne kwestie..
Ile czasu spędziliście razem?
Rozumiem, że celem tego wątku jest próba zrozumienia niektórych zachowań twojego byłego? A jako że brzmisz jak moja była (xD), postanowiłem się wypowiedzieć. Może być gorzkawo i egoistycznie, sorry. Ale nie zależy mi na klepaniu cię po pleckach, ani na moralizowaniu tamtego ziomka, że związek to też kompromisy, a czasem i poświęcenia. Wiemy to, co nie przeszkadza nam być czasem chujami
Wniosek mam taki, że spędziłaś X czasu z facetem, którego nic a nic nie rozumiałaś. Nie wiem czy próbowałaś, nie wiem czy on próbował ci pomóc zrozumieć siebie i vice versa. Chociaż wnioskując po tych słowach: "Jak się rozstawaliśmy tłumaczył, że taki jest i nic sie w tych kwestiach nie zmieni", to A: zadufaniec nie mający pojęcia o współżyciu, B: nie zależało mu na tobie na tyle, by chcieć mu się zmienić.
Rozumiem, że celem tego wątku jest próba zrozumienia niektórych zachowań twojego byłego? A jako że brzmisz jak moja była (xD), postanowiłem się wypowiedzieć. Może być gorzkawo i egoistycznie, sorry. Ale nie zależy mi na klepaniu cię po pleckach, ani na moralizowaniu tamtego ziomka, że związek to też kompromisy, a czasem i poświęcenia. Wiemy to, co nie przeszkadza nam być czasem chujami
Zależy od buziaka. Np. wyobrażam sobie, że byłoby żenujące po bandzie, jakbym w pracy zastał całującą się parę pracowników. U szesnastolatków może takie ciągoty jeszcze bym zrozumiał, ale u dorosłych? Dorośli mają dużo więcej i ciekawszych sposobów na zaspokajanie tego typu potrzeb. Natomiast taki całus/muskacz w policzek na przywitanie/pożegnanie już chyba spoko. Chociaż nigdy w życiu się z tym nie spotkałem, mimo że pracowałem z parami/małżeństwami. Raczej nie widzę tutaj nic nienormalnego w jego zachowaniu.amy26 pisze: praca to praca i byłam w stanie to zrozumieć - jednak nawet jak nikt nas nie widział i nie było takiej opcji oddalał się jak chciałam mu dać buziaka i krępował.
A nie paplałaś głupot? Miałem kiedyś laskę, która nie krępowała się rozmawiać o (przykładowo, bo było tego więcej) jakichś prywatnych problemach zdrowotnych, takich co to nawet tutaj niezręcznie mi przytaczać. Po kilku takich akcjach, kiedy to język po alkoholu rozwiązywał się jej aż za bardzo, zacząłem ograniczać jej kontakt z moimi znajomymi. Tak, krępowało mnie to. Tak, mówiłem jej żeby się ograniczała bo czuję się niezręcznie. Nie pomogło, a potem były wyrzuty "ty się mnie wstydzisz?". W pewnym sensie tak, ale uważałem że sobie zapracowała. Dodatkowo miała w sobie coś takiego, że w towarzystwie włączał jej się w mózgu tryb "ludzie patrzo" i zachowywała się inaczej niż sam na sam ze mną, jakby starała się komuś coś udowodnić. Stawała się jakaś pretensjonalna, zadziorna. Zdecydowanie bardziej wolałem spędzać z nią czas sam na sam i w końcu skończyło się to tym, że jak chciała gdzieś wyjść, to szła beze mnie, bo żeżuncja mnie ściskała w środku na samą myśl o jej dziwnej przypadłości. A im bardziej naciskała, tym ja przekorniej reagowałem, widząc, że ona ignoruje moje sugestie. No i w końcu tama pękła, związek jebnął. Ale zbytnio związku z introwertyzmem nie widzę.amy26 pisze:Jednak zawsze miałam wrażenie, że się mnie wstydzi.
Po moich doświadczeniach jestem w stanie zrozumieć to podejście. W żalu i złości spowodowanej rozstaniem, ludzie potrafią pieprzyć na temat swoich byłych połówek niezłe kalumnie. Ba, sam byłem z taką dżagą, która w zemście po rozstaniu uwiodła mojego kumpla Nic dobrego z tego mieszania kręgów nie wyszło. Potem dmuchałem na zimne i trafiwszy na wspomnianą w akapicie powyżej kobietę, cały proces zaznajamiania jej ze skromnymi i długo i mozolnie budowanymi kręgami, w których się obracałem był dla niej ewidentne zbyt powolny. Też miała o to duże pretensje. W związku z powyższym, podrzucam wniosek, że facet mógł nie być was pewien i wolał nie ryzykować. Natomiast jeśli był pewien, to rzeczywiście dziwne, że stopniowo nie wprowadzał w swoją sieć powiązań społecznych. Tylko czy na pewno wcale tego nie robił, czy też nie robił tego wystarczająco szybko?amy26 pisze:Znajomych powiedział, że nie łączy i że tak już ma.
A podobały mu się te prezenty od ciebie? Tylko szczerze xD Widzisz, jest taki typ (a wiem co piszę ), że bardzo trudno mu dogodzić taką spontaniczną prezentową inicjatywą. Więc mógł ci sygnalizować, żebyś po prostu przestała. Wiem, że to bardzo słaby sposób, i wiem, że równie dobrze mógł ci to normalnie i wprost powiedzieć, ale czasem bardzo trudno się na to zdobyć. Ja przez długi czas sam nie wiedziałem jak mam przecisnąć te słowa przez krtań i sam bezczelnie kłamałem, że jestem zadowolony z upominków, by potem lądowały w kartonie w piwnicy.amy26 pisze:Nie miał także parcia na zrobienie komuś przyjemności - ode mnie dostawał na każdą okazję prezenty
Wniosek mam taki, że spędziłaś X czasu z facetem, którego nic a nic nie rozumiałaś. Nie wiem czy próbowałaś, nie wiem czy on próbował ci pomóc zrozumieć siebie i vice versa. Chociaż wnioskując po tych słowach: "Jak się rozstawaliśmy tłumaczył, że taki jest i nic sie w tych kwestiach nie zmieni", to A: zadufaniec nie mający pojęcia o współżyciu, B: nie zależało mu na tobie na tyle, by chcieć mu się zmienić.
Re: Związek z introwertykiem a pewne kwestie..
Zgadzam się z Tobą - mogło tak być i z tego zdaję sobie sprawę, ale jestem zdania, że jak człowieka coś męczy to nie może odpuszczać - może zabrakło mi cierpliwości i oczekiwania rosły wraz z brakiem czynów.martuella pisze:Jak to się dzieje, że cecha, która nas początkowo zauroczyła, zaczyna nam później przeszkadzać? Gorzej byłoby chyba, gdyby był towarzyski i nie chciał Cię nigdzie zabierać. Wtedy też zastanawiałabym się, czy chłopak się mnie nie wstydzi.amy26 pisze:Zakochałam się w Nim właśnie dlatego, że nie był towarzyski, cwany, miał swoje pasje i inteligentny humor. Jednak zawsze miałam wrażenie, że się mnie wstydzi. Często przez to czułam, że nie jest zaangażowany w związek tylko traktuje mnie jak zabawkę.
- To nie jest tak, że cecha sama w sobie zaczęła mi przeszkadzać. Zawsze wolałam ten typ faceta i to się nie zmieni - ale brak zaangażowania owszem przeszkadzał. Można komuś pokazać, że jest ważny na wiele sposobów i nie będzie czuł, że jest trędowaty i się Go ktoś wstydzi.
Dla niego normalne, dla Ciebie nie. Może im bardziej na niego naciskałaś, tym bardziej jemu przestawało zależeć.amy26 pisze:Moje pytanie brzmi - czy te kwestie są normalne, że tak wyglądały? czy po prostu trafiłam na kogoś komu nie zależało?
Re: Związek z introwertykiem a pewne kwestie..
- Ponad rokhighwind pisze:Ile czasu spędziliście razem?
- Na szczęście czasy szesnastolatki mam za sobą pocałunki owszem nawet sobie tego nie wyobrażam, przytulanie i inne też nie - ale takie uciekanie, a żeby nikt nas razem nie widział np. przy samej rozmowie już było niepokojące.highwind pisze:Zależy od buziaka. Np. wyobrażam sobie, że byłoby żenujące po bandzie, jakbym w pracy zastał całującą się parę pracowników. U szesnastolatków może takie ciągoty jeszcze bym zrozumiał, ale u dorosłych? Dorośli mają dużo więcej i ciekawszych sposobów na zaspokajanie tego typu potrzeb. Natomiast taki całus/muskacz w policzek na przywitanie/pożegnanie już chyba spoko. Chociaż nigdy w życiu się z tym nie spotkałem, mimo że pracowałem z parami/małżeństwami. Raczej nie widzę tutaj nic nienormalnego w jego zachowaniu.amy26 pisze: praca to praca i byłam w stanie to zrozumieć - jednak nawet jak nikt nas nie widział i nie było takiej opcji oddalał się jak chciałam mu dać buziaka i krępował.
- Haha, no jakoś wybitnie towarzyska nie jestem również - ale kontakt z ludźmi różnej maści nie sprawia mi problemu więc nie sądzę żeby w tym tkwił problem. Mam już swoje lata i szczeniackie zachowania już dawno za mną. Pracuję z klientem urzędowo więc raczej nie należę do typu dziewczyn, za które można się wstydzić - ale kto wie może ja tego nie widzę - muszę zapytać znajomych - może się czegoś ciekawego dowiem ha:)highwind pisze:A nie paplałaś głupot? Miałem kiedyś laskę, która nie krępowała się rozmawiać o (przykładowo, bo było tego więcej) jakichś prywatnych problemach zdrowotnych, takich co to nawet tutaj niezręcznie mi przytaczać. Po kilku takich akcjach, kiedy to język po alkoholu rozwiązywał się jej aż za bardzo, zacząłem ograniczać jej kontakt z moimi znajomymi. Tak, krępowało mnie to. Tak, mówiłem jej żeby się ograniczała bo czuję się niezręcznie. Nie pomogło, a potem były wyrzuty "ty się mnie wstydzisz?". W pewnym sensie tak, ale uważałem że sobie zapracowała. Dodatkowo miała w sobie coś takiego, że w towarzystwie włączał jej się w mózgu tryb "ludzie patrzo" i zachowywała się inaczej niż sam na sam ze mną, jakby starała się komuś coś udowodnić. Stawała się jakaś pretensjonalna, zadziorna. Zdecydowanie bardziej wolałem spędzać z nią czas sam na sam i w końcu skończyło się to tym, że jak chciała gdzieś wyjść, to szła beze mnie, bo żeżuncja mnie ściskała w środku na samą myśl o jej dziwnej przypadłości. A im bardziej naciskała, tym ja przekorniej reagowałem, widząc, że ona ignoruje moje sugestie. No i w końcu tama pękła, związek jebnął. Ale zbytnio związku z introwertyzmem nie widzę.amy26 pisze:Jednak zawsze miałam wrażenie, że się mnie wstydzi.
- Myślę, że nie miał zamiaru mnie zapoznać. Długo nad tym kminiłam - przyszło mi na myśl, że może chodzi właśnie o sytuację wspomnianą przez Ciebie - że, mogłoby się tak zdarzyć, ale po roku znajomości mnie znał - takie zachowanie nie wchodziłoby w grę. W dalszym ciągu nie mam zamiaru się w żaden sposób odgrywać i szanuję Go mimo wszystko - rozstaliśmy się bo nie wytrzymałam podejścia "taki jestem i tyle". Braku chęci zrozumienia mojej perspektywy jako kobiety, która chciała by czuć, że facet cieszy się, że z Nią jest a nie, że ją ukrywa na wszystkie możliwe sposoby bo jak Shrek nie wyglądam - przynajmniej tak się nie czuję, chociaż nie wyglądam jak laska z okładki i nie mam milionów - może tu tkwił problem.highwind pisze:Po moich doświadczeniach jestem w stanie zrozumieć to podejście. W żalu i złości spowodowanej rozstaniem, ludzie potrafią pieprzyć na temat swoich byłych połówek niezłe kalumnie. Ba, sam byłem z taką dżagą, która w zemście po rozstaniu uwiodła mojego kumpla Nic dobrego z tego mieszania kręgów nie wyszło. Potem dmuchałem na zimne i trafiwszy na wspomnianą w akapicie powyżej kobietę, cały proces zaznajamiania jej ze skromnymi i długo i mozolnie budowanymi kręgami, w których się obracałem był dla niej ewidentne zbyt powolny. Też miała o to duże pretensje. W związku z powyższym, podrzucam wniosek, że facet mógł nie być was pewien i wolał nie ryzykować. Natomiast jeśli był pewien, to rzeczywiście dziwne, że stopniowo nie wprowadzał w swoją sieć powiązań społecznych. Tylko czy na pewno wcale tego nie robił, czy też nie robił tego wystarczająco szybko?amy26 pisze:Znajomych powiedział, że nie łączy i że tak już ma.
- Możliwe, że próbowaliśmy się zrozumieć ale nie na tyle, zabrakło mi chęci kompromisów i chęci walki. Ja odpuściłam wiele - sama na weselach, spotkaniach rodzinnych - sama tego nie lubię więc przestałam wymuszać ale liczę na to, że druga strona coś da w zamian i się postara - np. kino, lodowisko, kawa na mieście - cokolwiek, a tutaj na wszystko było nie. Więc myślę, że B jest dobrą odpowiedzią.highwind pisze:A podobały mu się te prezenty od ciebie? Tylko szczerze xD Widzisz, jest taki typ (a wiem co piszę ), że bardzo trudno mu dogodzić taką spontaniczną prezentową inicjatywą. Więc mógł ci sygnalizować, żebyś po prostu przestała. Wiem, że to bardzo słaby sposób, i wiem, że równie dobrze mógł ci to normalnie i wprost powiedzieć, ale czasem bardzo trudno się na to zdobyć. Ja przez długi czas sam nie wiedziałem jak mam przecisnąć te słowa przez krtań i sam bezczelnie kłamałem, że jestem zadowolony z upominków, by potem lądowały w kartonie w piwnicy.amy26 pisze:Nie miał także parcia na zrobienie komuś przyjemności - ode mnie dostawał na każdą okazję prezenty
Wniosek mam taki, że spędziłaś X czasu z facetem, którego nic a nic nie rozumiałaś. Nie wiem czy próbowałaś, nie wiem czy on próbował ci pomóc zrozumieć siebie i vice versa. Chociaż wnioskując po tych słowach: "Jak się rozstawaliśmy tłumaczył, że taki jest i nic sie w tych kwestiach nie zmieni", to A: zadufaniec nie mający pojęcia o współżyciu, B: nie zależało mu na tobie na tyle, by chcieć mu się zmienić.
BARDZO CI DZIĘKUJĘ ZA ODPOWIEDŹ - cieszę, że nie głaskałeś mnie po głowie - tylko napisałeś jak myślisz a mi to dużo dało
Re: Związek z introwertykiem a pewne kwestie..
Dziękuję za taki szereg odpowiedzi - raczej się nie spodziewałam, ale każda wniosła coś dobrego.
Zdaję sobie sprawę, że nikt nie jest idealny - ba, nawet bym nie chciała być - bo co to by było za życie
W związku kij ma zawsze dwa końce także nie miałam na celu wybielania swojej osoby i oczerniania drugiej bo dalej szanuję i nie przestanę kochać tak o, a ludzie czasem po prostu nie pasują i się rozchodzą. Z każdym się niejako zgadzam, a ja żeby sobie pomóc w jakiś sposób chciałam znać inny punkt widzenia - nie koleżanek, które będą po mojej stronie czy rodziny, której też zabraknie obiektywizmu, ale ludzi z własnymi doświadczeniami i poglądami. Cieszę się, że nikt nie głaszcze mnie po głowie
Coś poszło nie tak z moim cytowaniem - za co przepraszam może jakaś podpowiedź jak zrobić to jak należy
poprawiłem - highwind
powinno wyglądać tak:
|quote="highwind"|
.....|quote="amy26"|
..........tekst amy
.....|/quote|
.....tekst highwinda
|/quote|
Tylko zamiast "|quote|" "[quote]"
Zdaję sobie sprawę, że nikt nie jest idealny - ba, nawet bym nie chciała być - bo co to by było za życie
W związku kij ma zawsze dwa końce także nie miałam na celu wybielania swojej osoby i oczerniania drugiej bo dalej szanuję i nie przestanę kochać tak o, a ludzie czasem po prostu nie pasują i się rozchodzą. Z każdym się niejako zgadzam, a ja żeby sobie pomóc w jakiś sposób chciałam znać inny punkt widzenia - nie koleżanek, które będą po mojej stronie czy rodziny, której też zabraknie obiektywizmu, ale ludzi z własnymi doświadczeniami i poglądami. Cieszę się, że nikt nie głaszcze mnie po głowie
Coś poszło nie tak z moim cytowaniem - za co przepraszam może jakaś podpowiedź jak zrobić to jak należy
poprawiłem - highwind
powinno wyglądać tak:
|quote="highwind"|
.....|quote="amy26"|
..........tekst amy
.....|/quote|
.....tekst highwinda
|/quote|
Tylko zamiast "|quote|" "[quote]"
-
- Intro-wyjadacz
- Posty: 416
- Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
- Płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Związek z introwertykiem a pewne kwestie..
Ja mam analogiczne doświadczenia.amy26 pisze: [...] zabrakło mi chęci kompromisów i chęci walki. Ja odpuściłam wiele - sama na weselach, spotkaniach rodzinnych - sama tego nie lubię więc przestałam wymuszać ale liczę na to, że druga strona coś da w zamian i się postara - np. kino, lodowisko, kawa na mieście - cokolwiek, a tutaj na wszystko było nie. Więc myślę, że B jest dobrą odpowiedzią.
Odpuściłem wiele - w samotności chodziłem na wielogodzinne obserwacje pracy walca drogowego na budowie pobliskiej ekspresówki. Bez dziewczyny oglądałem pracę dźwigu na budowie osiedla mieszkaniowego. Nie chciała także obserwować ze mną modernizacji pobliskiej linii kolejowej. Nie próbowałem nawet tego wymuszać. Ale liczyłem na to, że druga strona da coś w zamian za moje niewątpliwe poświęcenie - np. pójdziemy wspólnie poćwiczyć przysiady ze sztangą i martwy ciąg, z maksymalnym osiągalnym dla każdego z nas poziomem wysiłku; albo razem wybierzemy się na przejażdżkę rowerem, z maksymalną prędkością, jaką nasze organizmy wytrzymają na dystansie 100km - a tutaj wszystko na nie. Nie zależało jej na naszej relacji.
Ożenić się, to jest pozbyć się połowy swoich praw i podwoić w zamian swoje obowiązki. (Schopenhauer)
Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
Re: Związek z introwertykiem a pewne kwestie..
psubrat pisze:Ja mam analogiczne doświadczenia.amy26 pisze: [...] zabrakło mi chęci kompromisów i chęci walki. Ja odpuściłam wiele - sama na weselach, spotkaniach rodzinnych - sama tego nie lubię więc przestałam wymuszać ale liczę na to, że druga strona coś da w zamian i się postara - np. kino, lodowisko, kawa na mieście - cokolwiek, a tutaj na wszystko było nie. Więc myślę, że B jest dobrą odpowiedzią.
Odpuściłem wiele - w samotności chodziłem na wielogodzinne obserwacje pracy walca drogowego na budowie pobliskiej ekspresówki. Bez dziewczyny oglądałem pracę dźwigu na budowie osiedla mieszkaniowego. Nie chciała także obserwować ze mną modernizacji pobliskiej linii kolejowej. Nie próbowałem nawet tego wymuszać. Ale liczyłem na to, że druga strona da coś w zamian za moje niewątpliwe poświęcenie - np. pójdziemy wspólnie poćwiczyć przysiady ze sztangą i martwy ciąg, z maksymalnym osiągalnym dla każdego z nas poziomem wysiłku; albo razem wybierzemy się na przejażdżkę rowerem, z maksymalną prędkością, jaką nasze organizmy wytrzymają na dystansie 100km - a tutaj wszystko na nie. Nie zależało jej na naszej relacji.
Okej.. wyczułam ironię i uproszczenie sytuacji
Tak, są rzeczy, które można robić samemu i każdy z nas miał takie swoje rzeczy - normalne i zdrowe w związku to mieć własną przestrzeń. Chociaż czasem chciałam mu towarzyszyć w jego pasjach nawet z ciekawości i kibicowałam - ale to już kwestia charakteru, nie prosiłam o to żeby chodził ze mną na klachy z koleżankami, czy łażenie po sklepach za ciuchami, nie celowałam również w teatr, który lubię czy nie wiadomo jakie dzikie imprezy bo sama nie jestem fanką i potrafię sama spędzać czas lub ze znajomymi - chociaż do tego drugiego miał obiekcje. Moje wyjścia w wieczorne pory gdy On nie chciał i sam mówił "idź ze znajomymi" kończyły się i tak wyrzutami więc nie chcąc spędzać czasu z daną osobą, wyjść na przykładowe kręgle i wykluczając żeby spędzała czas w ten sposób samemu jest egoizmem -niestety. I tak uważam, że po roku można oczekiwać jakiś kompromisów typu większość czasu spędzamy w domu, na spacerach ale raz na trzy miesiące wyjdziemy gdziekolwiek. Trochę samozaparcia i się da - jak zależy. Zresztą na początku potrafił więcej, bardziej - ale początki zawsze takie są.. i mogę uważać, że nie zależało mu na naszej relacji.
Ale cieszę się, że chciałeś mi pokazać jak irracjonalne może być to co napisałam - jednak dalej utrzymuję, że nie jest. Związek to dwie osoby a nie jedna.
Pozdrawiam Cię
-
- Rozkręcony intro
- Posty: 282
- Rejestracja: 08 sty 2015, 15:47
- Płeć: mężczyzna
Re: Związek z introwertykiem a pewne kwestie..
Związek to sztuczny, kulturowy konstrukt nie mający wiele wspólnego z rzeczywistością - w związku każdy jest sam i prędzej czy później ten stan wychodzi na wierzch. Jeśli zaakceptujemy tą wspólną samotność to poszczycimy się wspaniałymi zdjęciami 70-latków trzymających się za ręce, jeśli nie, zakończymy związek po to, żeby wejść w następnym z takim samym skutkiem i ponownie stanąć przed koniecznością podjęcia decyzji. Jeśli podejmiemy decyzję o podtrzymaniu kolejnego związku, być może poszczycimy się wspaniałymi zdjęciami 70-latków trzymających się za ręce.
@highwind
Cholera, mam ten sam problem teraz, mówisz, że to nie mija? To takie histrioniczne spektrum i też wydaje mi się, że "reprymendy" zdadzą się na nic.
@highwind
Cholera, mam ten sam problem teraz, mówisz, że to nie mija? To takie histrioniczne spektrum i też wydaje mi się, że "reprymendy" zdadzą się na nic.
Mistyk
Wystygł.
Wynik:
Cynik.
Wystygł.
Wynik:
Cynik.
- highwind
- Legenda Intro
- Posty: 2179
- Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: istj
- Lokalizacja: wro
Re: Związek z introwertykiem a pewne kwestie..
@Up
"Reprymendy" to brzmi jakoś tak muzułmańsko
Szczerze mówiąc, to było już tak dawno temu, że gubię szczegóły. Ale kiedyś, bardziej na świeżo doszedłem do wniosku, że dałoby radę to rozegrać tak, żeby wilk był syty i owca została cała. Ale już nie pamiętam jak xD
"Reprymendy" to brzmi jakoś tak muzułmańsko
Szczerze mówiąc, to było już tak dawno temu, że gubię szczegóły. Ale kiedyś, bardziej na świeżo doszedłem do wniosku, że dałoby radę to rozegrać tak, żeby wilk był syty i owca została cała. Ale już nie pamiętam jak xD
-
- Intro-wyjadacz
- Posty: 416
- Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
- Płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Związek z introwertykiem a pewne kwestie..
Na wstępie zaznaczam, że zdecydowanie nie chodzi mi o to, abyś tutaj publicznie opisywała wszystkie szczegóły Waszej relacji.amy26 pisze: [...] Ale cieszę się, że chciałeś mi pokazać jak irracjonalne może być to co napisałam - jednak dalej utrzymuję, że nie jest. Związek to dwie osoby a nie jedna.
Tylko jedna rzecz cały czas mi tu nie pasuje. Piszesz o kompromisie, natomiast nigdzie nie widzę żadnej wzmianki świadczącej o tym, abyś robiła coś, na czym Tobie nie zależy, a chłopakowi - zależy. Piszesz o tym, że już łaskawie odpuszczasz mu spełnianie TWOJEJ potrzeby A, ale idea związku wymaga, by zadziałał wbrew swojej naturze i spełniał TWOJĄ potrzebę B. Nie ma natomiast w Twoim tekście nic, co by świadczyło, że Ty robiłaś cokolwiek wbrew sobie, by dać radość chłopakowi.
Ożenić się, to jest pozbyć się połowy swoich praw i podwoić w zamian swoje obowiązki. (Schopenhauer)
Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
Re: Związek z introwertykiem a pewne kwestie..
psubrat pisze:Na wstępie zaznaczam, że zdecydowanie nie chodzi mi o to, abyś tutaj publicznie opisywała wszystkie szczegóły Waszej relacji.amy26 pisze: [...] Ale cieszę się, że chciałeś mi pokazać jak irracjonalne może być to co napisałam - jednak dalej utrzymuję, że nie jest. Związek to dwie osoby a nie jedna.
Tylko jedna rzecz cały czas mi tu nie pasuje. Piszesz o kompromisie, natomiast nigdzie nie widzę żadnej wzmianki świadczącej o tym, abyś robiła coś, na czym Tobie nie zależy, a chłopakowi - zależy. Piszesz o tym, że już łaskawie odpuszczasz mu spełnianie TWOJEJ potrzeby A, ale idea związku wymaga, by zadziałał wbrew swojej naturze i spełniał TWOJĄ potrzebę B. Nie ma natomiast w Twoim tekście nic, co by świadczyło, że Ty robiłaś cokolwiek wbrew sobie, by dać radość chłopakowi.
I tu już musiałabym się zagłębić w opisanie konkretnych rzeczy a to faktycznie za dużo jak na forum bo i tak już dużo opisałam. Jednak tak miałam na tyle samozaparcia, że potrafiłam robić rzeczy, które w pewien sposób kosztowały mnie wysiłek- jednak sprawiał mi przyjemność fakt, że się uśmiecha, że sprawia mu coś radochę - nie chciałam też żeby traktował to z mojej strony jako wyrzeczenia czy trud - bo chciałam żeby było mu dobrze.Nigdzie nie napisałam natomiast, że ideą związku jest by ktoś działał przeciwko swojej naturze - po to też tu jestem aby dowiedzieć się i przekonać, czy pewne rzeczy naprawdę mogą zależeć od tego jakim ktoś typem człowieka jest i można być tak bardzo nastawionym na "nie" w wielu kwestiach, że nie jest w stanie tego zmienić w żaden sposób czy jest to egoizm i lenistwo. Każdy ma swoje oczekiwania i idee związku bo uważam, że ciężko stworzyć złoty środek i jedną idee, która pasowała by do tylu różnych, różnorakich osobowości. Trochę mnie atakujesz - a ja nie jestem tu po to żeby przekonywać samą siebie, że ja byłam cacy a On był tym złym - nie jest tak i nigdy nie uważałam że był zły - po prostu nie mogłam zrozumieć podejścia do pewnych kwestii i to mnie najbardziej bolało. Wystarczyła by chęć próby pewnych rzeczy - mogło by nie zadziałać i byłam tego świadoma, wtedy ze swojej strony wymyśliłabym/spróbowała bo chcę - inne rozwiązania, bo ludzie w dzisiejszych czasach są wygodni i jak coś nie działa to następny - ja jestem typem walecznym i żeby było dobrze nam obojgu chciałam spróbować na różne sposoby - przegrałam z takim nastawieniem i nic nie wywalczyłam. I to mnie wkurza, że ludzie nie chcą się postarać - albo zaakceptujesz mnie takim jakim jestem w tych wielu kwestiach - bo nie tylko o tym pisałam - albo spadaj na drzewo - to jakim sposobem, ktoś ma się czuć ważny?