Związek z introwertykiem a pewne kwestie..

W tym dziale rozmawiamy o radościach i problemach, jakie dla introwertyków wynikają z bycia w związku.
amy26
Wtajemniczony
Posty: 7
Rejestracja: 04 lut 2017, 17:33
Płeć: kobieta

Związek z introwertykiem a pewne kwestie..

Post autor: amy26 »

Cześć,
Mam taki problem a w zasadzie parę pytań, które mnie męczą i mam nadzieję otrzymać pomoc :)

Nie jestem introwertyczką, chociaż ekstrawertyczką też nie. Lubię się czasem zaszyć i pobyć sama a spotkania rodzinne i wesela to dla mnie koszmar, natomiast lubię kontakt z ludźmi i nie mam z nim większego problemu - może czasem jak wolę chwilę dla siebie. Tyle o mnie..
Jednak moją bolączką są inne kwestie. Niedawno rozstałam się z chłopakiem - introwertykiem jak sam temat mówi. Mieliśmy problem w dogadaniu się w pewnych kwestiach i tu chciałabym niejako rozwiać wątpliwości.

Zakochałam się w Nim właśnie dlatego, że nie był towarzyski, cwany, miał swoje pasje i inteligentny humor. Jednak zawsze miałam wrażenie, że się mnie wstydzi. Często przez to czułam, że nie jest zaangażowany w związek tylko traktuje mnie jak zabawkę.

Po roku czasu nie znałam jego rodziców, kilku stałych znajomych i On też miał w nosie poznawanie moich. W pracy (bo pracowaliśmy na początku razem) zachowywał się na początku normalnie, wspólne przerwy i normalne zachowanie przy innych bez ekscesów bo wiadomo to praca ale po czasie jak związek trwał zaczynał zachowywać się dziwnie - tłumacząc, że praca to praca i byłam w stanie to zrozumieć - jednak nawet jak nikt nas nie widział i nie było takiej opcji oddalał się jak chciałam mu dać buziaka i krępował. Jeździ do rodziców dość często jednak nigdy nie przyszło mu do głowy żeby zabrać mnie, coś napomknął ale temat znikł. Znajomych powiedział, że nie łączy i że tak już ma.
Nie miał także parcia na zrobienie komuś przyjemności - ode mnie dostawał na każdą okazję prezenty a On nie pomyślał o mnie więc to już nie ma związku z ludźmi. Wydaję mi się, że związek to kompromisy i czy naprawdę introwertyk nie jest w stanie (od pół roku próbowałam) wyjść raz na parę miesięcy do znajomych swojej dziewczyny jeśli jej na tym zależy? W kłótniach o cokolwiek potrafił się długo nie odzywać i raczej to ja wyciągałam rękę choć nie zawsze. Jak się rozstawaliśmy tłumaczył, że taki jest i nic sie w tych kwestiach nie zmieni.. brak jakichkolwiek zdjęć.. najmniejszy problem fb i te statusy - jako, że ciągle myślałam, że się mnie wstydzi to chwytałam się też takich bzdur.. których nie było opcji zmienić.

Moje pytanie brzmi - czy te kwestie są normalne, że tak wyglądały? czy po prostu trafiłam na kogoś komu nie zależało?
Awatar użytkownika
Freja Draco
Introrodek
Posty: 18
Rejestracja: 27 sty 2017, 19:49
Płeć: kobieta
Kontakt:

Re: Związek z introwertykiem a pewne kwestie..

Post autor: Freja Draco »

To już raczej nie jest (tylko) introwertyzm, tylko albo jakiś Asperger albo faktycznie nie zależało.
Awatar użytkownika
eddard
Stały bywalec
Posty: 229
Rejestracja: 02 lip 2016, 10:35
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: INFP
Lokalizacja: Kraków

Re: Związek z introwertykiem a pewne kwestie..

Post autor: eddard »

To kwestia indywidualna, niezależna od introwertyzmu...
psubrat
Intro-wyjadacz
Posty: 416
Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Związek z introwertykiem a pewne kwestie..

Post autor: psubrat »

amy26 pisze:Niedawno rozstałam się z chłopakiem - introwertykiem jak sam temat mówi. Mieliśmy problem w dogadaniu się w pewnych kwestiach i tu chciałabym niejako rozwiać wątpliwości.

Zakochałam się w Nim właśnie dlatego, że nie był towarzyski, cwany, miał swoje pasje i inteligentny humor. Jednak zawsze miałam wrażenie, że się mnie wstydzi.
Wszystko wskazuje na to, że zakochanie było jednostronne. Chociaż, jako ciekawostkę podam, że czasami w takich przypadkach kobietom nawet udaje się doprowadzić do małżeństwa. Ty wybrałaś inną drogę i według mnie bardzo dobrze.
amy26 pisze:Często przez to czułam, że nie jest zaangażowany w związek tylko traktuje mnie jak zabawkę.
Czy użycie tu określenia z tak negatywnym wydźwiękiem (traktowanie jak zabawkę) ma na prawdę uzasadnienie? Może po prostu traktował jak zwykłego człowieka znanego z widzenia, z którym niewiele go wiąże.
amy26 pisze:jednak nawet jak nikt nas nie widział i nie było takiej opcji oddalał się jak chciałam mu dać buziaka i krępował.
Akurat całowanie nie każdemu odpowiada. Nie wyciągałbym z tego daleko idących wniosków.
amy26 pisze:Znajomych powiedział, że nie łączy i że tak już ma.
Bywa. Nic nadzwyczajnego.
amy26 pisze:Nie miał także parcia na zrobienie komuś przyjemności - ode mnie dostawał na każdą okazję prezenty a On nie pomyślał o mnie więc to już nie ma związku z ludźmi.
O ile mnóstwo kobiet czerpie radość z otrzymywania prezentów, o tyle mężczyzn znacznie mniej. Istnieje możliwość, że w dobrej wierze robiłaś dla niego coś, co nie sprawiało mu żadnej przyjemności. A skoro nic DLA NIEGO ważnego od Ciebie nie dostał, to nie czuł się zobowiązany.
amy26 pisze:Wydaję mi się, że związek to kompromisy i czy naprawdę introwertyk nie jest w stanie (od pół roku próbowałam) wyjść raz na parę miesięcy do znajomych swojej dziewczyny jeśli jej na tym zależy?
Pytanie, czy on Ciebie kiedykolwiek prosił o jakiś kompromis dla niego. Z mojego doświadczenia wynika, że kobietom bardzo trudno się domyślić, co mężczyźnie sprawi przyjemność. Mężczyźni są uczeni, jak sprawiać przyjemność kobietom (kwiaty, prezenty itp. nie mające dla mężczyzny żadnej wartości symbole), natomiast kobiety nie otrzymują analogicznej nauki o naturze mężczyzn. I kompromisy na które - ponoć dla mężczyzny - idą, to zazwyczaj poświęcenie nie wiadomo dla kogo.
Ożenić się, to jest poz­być się połowy swoich praw i pod­woić w za­mian swo­je obo­wiązki. (Schopenhauer)

Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
martuella

Re: Związek z introwertykiem a pewne kwestie..

Post autor: martuella »

amy26 pisze:Zakochałam się w Nim właśnie dlatego, że nie był towarzyski, cwany, miał swoje pasje i inteligentny humor. Jednak zawsze miałam wrażenie, że się mnie wstydzi. Często przez to czułam, że nie jest zaangażowany w związek tylko traktuje mnie jak zabawkę.
Jak to się dzieje, że cecha, która nas początkowo zauroczyła, zaczyna nam później przeszkadzać? Gorzej byłoby chyba, gdyby był towarzyski i nie chciał Cię nigdzie zabierać. Wtedy też zastanawiałabym się, czy chłopak się mnie nie wstydzi.
amy26 pisze:Moje pytanie brzmi - czy te kwestie są normalne, że tak wyglądały? czy po prostu trafiłam na kogoś komu nie zależało?
Dla niego normalne, dla Ciebie nie. Może im bardziej na niego naciskałaś, tym bardziej jemu przestawało zależeć.
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: Związek z introwertykiem a pewne kwestie..

Post autor: highwind »

Ile czasu spędziliście razem?

Rozumiem, że celem tego wątku jest próba zrozumienia niektórych zachowań twojego byłego? A jako że brzmisz jak moja była (xD), postanowiłem się wypowiedzieć. Może być gorzkawo i egoistycznie, sorry. Ale nie zależy mi na klepaniu cię po pleckach, ani na moralizowaniu tamtego ziomka, że związek to też kompromisy, a czasem i poświęcenia. Wiemy to, co nie przeszkadza nam być czasem chujami :P
amy26 pisze: praca to praca i byłam w stanie to zrozumieć - jednak nawet jak nikt nas nie widział i nie było takiej opcji oddalał się jak chciałam mu dać buziaka i krępował.
Zależy od buziaka. Np. wyobrażam sobie, że byłoby żenujące po bandzie, jakbym w pracy zastał całującą się parę pracowników. U szesnastolatków może takie ciągoty jeszcze bym zrozumiał, ale u dorosłych? Dorośli mają dużo więcej i ciekawszych sposobów na zaspokajanie tego typu potrzeb. Natomiast taki całus/muskacz w policzek na przywitanie/pożegnanie już chyba spoko. Chociaż nigdy w życiu się z tym nie spotkałem, mimo że pracowałem z parami/małżeństwami. Raczej nie widzę tutaj nic nienormalnego w jego zachowaniu.
amy26 pisze:Jednak zawsze miałam wrażenie, że się mnie wstydzi.
A nie paplałaś głupot? Miałem kiedyś laskę, która nie krępowała się rozmawiać o (przykładowo, bo było tego więcej) jakichś prywatnych problemach zdrowotnych, takich co to nawet tutaj niezręcznie mi przytaczać. Po kilku takich akcjach, kiedy to język po alkoholu rozwiązywał się jej aż za bardzo, zacząłem ograniczać jej kontakt z moimi znajomymi. Tak, krępowało mnie to. Tak, mówiłem jej żeby się ograniczała bo czuję się niezręcznie. Nie pomogło, a potem były wyrzuty "ty się mnie wstydzisz?". W pewnym sensie tak, ale uważałem że sobie zapracowała. Dodatkowo miała w sobie coś takiego, że w towarzystwie włączał jej się w mózgu tryb "ludzie patrzo" i zachowywała się inaczej niż sam na sam ze mną, jakby starała się komuś coś udowodnić. Stawała się jakaś pretensjonalna, zadziorna. Zdecydowanie bardziej wolałem spędzać z nią czas sam na sam i w końcu skończyło się to tym, że jak chciała gdzieś wyjść, to szła beze mnie, bo żeżuncja mnie ściskała w środku na samą myśl o jej dziwnej przypadłości. A im bardziej naciskała, tym ja przekorniej reagowałem, widząc, że ona ignoruje moje sugestie. No i w końcu tama pękła, związek jebnął. Ale zbytnio związku z introwertyzmem nie widzę.
amy26 pisze:Znajomych powiedział, że nie łączy i że tak już ma.
Po moich doświadczeniach jestem w stanie zrozumieć to podejście. W żalu i złości spowodowanej rozstaniem, ludzie potrafią pieprzyć na temat swoich byłych połówek niezłe kalumnie. Ba, sam byłem z taką dżagą, która w zemście po rozstaniu uwiodła mojego kumpla :P Nic dobrego z tego mieszania kręgów nie wyszło. Potem dmuchałem na zimne i trafiwszy na wspomnianą w akapicie powyżej kobietę, cały proces zaznajamiania jej ze skromnymi i długo i mozolnie budowanymi kręgami, w których się obracałem był dla niej ewidentne zbyt powolny. Też miała o to duże pretensje. W związku z powyższym, podrzucam wniosek, że facet mógł nie być was pewien i wolał nie ryzykować. Natomiast jeśli był pewien, to rzeczywiście dziwne, że stopniowo nie wprowadzał w swoją sieć powiązań społecznych. Tylko czy na pewno wcale tego nie robił, czy też nie robił tego wystarczająco szybko?
amy26 pisze:Nie miał także parcia na zrobienie komuś przyjemności - ode mnie dostawał na każdą okazję prezenty
A podobały mu się te prezenty od ciebie? Tylko szczerze xD Widzisz, jest taki typ (a wiem co piszę :P), że bardzo trudno mu dogodzić taką spontaniczną prezentową inicjatywą. Więc mógł ci sygnalizować, żebyś po prostu przestała. Wiem, że to bardzo słaby sposób, i wiem, że równie dobrze mógł ci to normalnie i wprost powiedzieć, ale czasem bardzo trudno się na to zdobyć. Ja przez długi czas sam nie wiedziałem jak mam przecisnąć te słowa przez krtań i sam bezczelnie kłamałem, że jestem zadowolony z upominków, by potem lądowały w kartonie w piwnicy.

Wniosek mam taki, że spędziłaś X czasu z facetem, którego nic a nic nie rozumiałaś. Nie wiem czy próbowałaś, nie wiem czy on próbował ci pomóc zrozumieć siebie i vice versa. Chociaż wnioskując po tych słowach: "Jak się rozstawaliśmy tłumaczył, że taki jest i nic sie w tych kwestiach nie zmieni", to A: zadufaniec nie mający pojęcia o współżyciu, B: nie zależało mu na tobie na tyle, by chcieć mu się zmienić.
amy26
Wtajemniczony
Posty: 7
Rejestracja: 04 lut 2017, 17:33
Płeć: kobieta

Re: Związek z introwertykiem a pewne kwestie..

Post autor: amy26 »

martuella pisze:
amy26 pisze:Zakochałam się w Nim właśnie dlatego, że nie był towarzyski, cwany, miał swoje pasje i inteligentny humor. Jednak zawsze miałam wrażenie, że się mnie wstydzi. Często przez to czułam, że nie jest zaangażowany w związek tylko traktuje mnie jak zabawkę.
Jak to się dzieje, że cecha, która nas początkowo zauroczyła, zaczyna nam później przeszkadzać? Gorzej byłoby chyba, gdyby był towarzyski i nie chciał Cię nigdzie zabierać. Wtedy też zastanawiałabym się, czy chłopak się mnie nie wstydzi.

- To nie jest tak, że cecha sama w sobie zaczęła mi przeszkadzać. Zawsze wolałam ten typ faceta i to się nie zmieni - ale brak zaangażowania owszem przeszkadzał. Można komuś pokazać, że jest ważny na wiele sposobów i nie będzie czuł, że jest trędowaty i się Go ktoś wstydzi.

amy26 pisze:Moje pytanie brzmi - czy te kwestie są normalne, że tak wyglądały? czy po prostu trafiłam na kogoś komu nie zależało?
Dla niego normalne, dla Ciebie nie. Może im bardziej na niego naciskałaś, tym bardziej jemu przestawało zależeć.
Zgadzam się z Tobą - mogło tak być i z tego zdaję sobie sprawę, ale jestem zdania, że jak człowieka coś męczy to nie może odpuszczać - może zabrakło mi cierpliwości i oczekiwania rosły wraz z brakiem czynów.
amy26
Wtajemniczony
Posty: 7
Rejestracja: 04 lut 2017, 17:33
Płeć: kobieta

Re: Związek z introwertykiem a pewne kwestie..

Post autor: amy26 »

highwind pisze:Ile czasu spędziliście razem?
- Ponad rok
highwind pisze:
amy26 pisze: praca to praca i byłam w stanie to zrozumieć - jednak nawet jak nikt nas nie widział i nie było takiej opcji oddalał się jak chciałam mu dać buziaka i krępował.
Zależy od buziaka. Np. wyobrażam sobie, że byłoby żenujące po bandzie, jakbym w pracy zastał całującą się parę pracowników. U szesnastolatków może takie ciągoty jeszcze bym zrozumiał, ale u dorosłych? Dorośli mają dużo więcej i ciekawszych sposobów na zaspokajanie tego typu potrzeb. Natomiast taki całus/muskacz w policzek na przywitanie/pożegnanie już chyba spoko. Chociaż nigdy w życiu się z tym nie spotkałem, mimo że pracowałem z parami/małżeństwami. Raczej nie widzę tutaj nic nienormalnego w jego zachowaniu.
- Na szczęście czasy szesnastolatki mam za sobą :) pocałunki owszem nawet sobie tego nie wyobrażam, przytulanie i inne też nie - ale takie uciekanie, a żeby nikt nas razem nie widział np. przy samej rozmowie już było niepokojące.
highwind pisze:
amy26 pisze:Jednak zawsze miałam wrażenie, że się mnie wstydzi.
A nie paplałaś głupot? Miałem kiedyś laskę, która nie krępowała się rozmawiać o (przykładowo, bo było tego więcej) jakichś prywatnych problemach zdrowotnych, takich co to nawet tutaj niezręcznie mi przytaczać. Po kilku takich akcjach, kiedy to język po alkoholu rozwiązywał się jej aż za bardzo, zacząłem ograniczać jej kontakt z moimi znajomymi. Tak, krępowało mnie to. Tak, mówiłem jej żeby się ograniczała bo czuję się niezręcznie. Nie pomogło, a potem były wyrzuty "ty się mnie wstydzisz?". W pewnym sensie tak, ale uważałem że sobie zapracowała. Dodatkowo miała w sobie coś takiego, że w towarzystwie włączał jej się w mózgu tryb "ludzie patrzo" i zachowywała się inaczej niż sam na sam ze mną, jakby starała się komuś coś udowodnić. Stawała się jakaś pretensjonalna, zadziorna. Zdecydowanie bardziej wolałem spędzać z nią czas sam na sam i w końcu skończyło się to tym, że jak chciała gdzieś wyjść, to szła beze mnie, bo żeżuncja mnie ściskała w środku na samą myśl o jej dziwnej przypadłości. A im bardziej naciskała, tym ja przekorniej reagowałem, widząc, że ona ignoruje moje sugestie. No i w końcu tama pękła, związek jebnął. Ale zbytnio związku z introwertyzmem nie widzę.
- Haha, no jakoś wybitnie towarzyska nie jestem również - ale kontakt z ludźmi różnej maści nie sprawia mi problemu więc nie sądzę żeby w tym tkwił problem. Mam już swoje lata i szczeniackie zachowania już dawno za mną. Pracuję z klientem urzędowo więc raczej nie należę do typu dziewczyn, za które można się wstydzić - ale kto wie :) może ja tego nie widzę - muszę zapytać znajomych - może się czegoś ciekawego dowiem ha:)
highwind pisze:
amy26 pisze:Znajomych powiedział, że nie łączy i że tak już ma.
Po moich doświadczeniach jestem w stanie zrozumieć to podejście. W żalu i złości spowodowanej rozstaniem, ludzie potrafią pieprzyć na temat swoich byłych połówek niezłe kalumnie. Ba, sam byłem z taką dżagą, która w zemście po rozstaniu uwiodła mojego kumpla :P Nic dobrego z tego mieszania kręgów nie wyszło. Potem dmuchałem na zimne i trafiwszy na wspomnianą w akapicie powyżej kobietę, cały proces zaznajamiania jej ze skromnymi i długo i mozolnie budowanymi kręgami, w których się obracałem był dla niej ewidentne zbyt powolny. Też miała o to duże pretensje. W związku z powyższym, podrzucam wniosek, że facet mógł nie być was pewien i wolał nie ryzykować. Natomiast jeśli był pewien, to rzeczywiście dziwne, że stopniowo nie wprowadzał w swoją sieć powiązań społecznych. Tylko czy na pewno wcale tego nie robił, czy też nie robił tego wystarczająco szybko?
- Myślę, że nie miał zamiaru mnie zapoznać. Długo nad tym kminiłam - przyszło mi na myśl, że może chodzi właśnie o sytuację wspomnianą przez Ciebie - że, mogłoby się tak zdarzyć, ale po roku znajomości mnie znał - takie zachowanie nie wchodziłoby w grę. W dalszym ciągu nie mam zamiaru się w żaden sposób odgrywać i szanuję Go mimo wszystko - rozstaliśmy się bo nie wytrzymałam podejścia "taki jestem i tyle". Braku chęci zrozumienia mojej perspektywy jako kobiety, która chciała by czuć, że facet cieszy się, że z Nią jest a nie, że ją ukrywa na wszystkie możliwe sposoby bo jak Shrek nie wyglądam - przynajmniej tak się nie czuję, chociaż nie wyglądam jak laska z okładki i nie mam milionów - może tu tkwił problem. :)

highwind pisze:
amy26 pisze:Nie miał także parcia na zrobienie komuś przyjemności - ode mnie dostawał na każdą okazję prezenty
A podobały mu się te prezenty od ciebie? Tylko szczerze xD Widzisz, jest taki typ (a wiem co piszę :P), że bardzo trudno mu dogodzić taką spontaniczną prezentową inicjatywą. Więc mógł ci sygnalizować, żebyś po prostu przestała. Wiem, że to bardzo słaby sposób, i wiem, że równie dobrze mógł ci to normalnie i wprost powiedzieć, ale czasem bardzo trudno się na to zdobyć. Ja przez długi czas sam nie wiedziałem jak mam przecisnąć te słowa przez krtań i sam bezczelnie kłamałem, że jestem zadowolony z upominków, by potem lądowały w kartonie w piwnicy.

Wniosek mam taki, że spędziłaś X czasu z facetem, którego nic a nic nie rozumiałaś. Nie wiem czy próbowałaś, nie wiem czy on próbował ci pomóc zrozumieć siebie i vice versa. Chociaż wnioskując po tych słowach: "Jak się rozstawaliśmy tłumaczył, że taki jest i nic sie w tych kwestiach nie zmieni", to A: zadufaniec nie mający pojęcia o współżyciu, B: nie zależało mu na tobie na tyle, by chcieć mu się zmienić.
- Możliwe, że próbowaliśmy się zrozumieć ale nie na tyle, zabrakło mi chęci kompromisów i chęci walki. Ja odpuściłam wiele - sama na weselach, spotkaniach rodzinnych - sama tego nie lubię więc przestałam wymuszać ale liczę na to, że druga strona coś da w zamian i się postara - np. kino, lodowisko, kawa na mieście - cokolwiek, a tutaj na wszystko było nie. Więc myślę, że B jest dobrą odpowiedzią.

BARDZO CI DZIĘKUJĘ ZA ODPOWIEDŹ - cieszę, że nie głaskałeś mnie po głowie - tylko napisałeś jak myślisz a mi to dużo dało :)
amy26
Wtajemniczony
Posty: 7
Rejestracja: 04 lut 2017, 17:33
Płeć: kobieta

Re: Związek z introwertykiem a pewne kwestie..

Post autor: amy26 »

Dziękuję za taki szereg odpowiedzi - raczej się nie spodziewałam, ale każda wniosła coś dobrego.

Zdaję sobie sprawę, że nikt nie jest idealny - ba, nawet bym nie chciała być - bo co to by było za życie :)
W związku kij ma zawsze dwa końce także nie miałam na celu wybielania swojej osoby i oczerniania drugiej bo dalej szanuję i nie przestanę kochać tak o, a ludzie czasem po prostu nie pasują i się rozchodzą. Z każdym się niejako zgadzam, a ja żeby sobie pomóc w jakiś sposób chciałam znać inny punkt widzenia - nie koleżanek, które będą po mojej stronie czy rodziny, której też zabraknie obiektywizmu, ale ludzi z własnymi doświadczeniami i poglądami. Cieszę się, że nikt nie głaszcze mnie po głowie ;)

Coś poszło nie tak z moim cytowaniem - za co przepraszam ;) może jakaś podpowiedź jak zrobić to jak należy


poprawiłem - highwind

powinno wyglądać tak:
|quote="highwind"|
.....|quote="amy26"|
..........tekst amy
.....|/quote|
.....tekst highwinda
|/quote|

Tylko zamiast "|quote|" "[quote]"
psubrat
Intro-wyjadacz
Posty: 416
Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Związek z introwertykiem a pewne kwestie..

Post autor: psubrat »

amy26 pisze: [...] zabrakło mi chęci kompromisów i chęci walki. Ja odpuściłam wiele - sama na weselach, spotkaniach rodzinnych - sama tego nie lubię więc przestałam wymuszać ale liczę na to, że druga strona coś da w zamian i się postara - np. kino, lodowisko, kawa na mieście - cokolwiek, a tutaj na wszystko było nie. Więc myślę, że B jest dobrą odpowiedzią.
Ja mam analogiczne doświadczenia.
Odpuściłem wiele - w samotności chodziłem na wielogodzinne obserwacje pracy walca drogowego na budowie pobliskiej ekspresówki. Bez dziewczyny oglądałem pracę dźwigu na budowie osiedla mieszkaniowego. Nie chciała także obserwować ze mną modernizacji pobliskiej linii kolejowej. Nie próbowałem nawet tego wymuszać. Ale liczyłem na to, że druga strona da coś w zamian za moje niewątpliwe poświęcenie - np. pójdziemy wspólnie poćwiczyć przysiady ze sztangą i martwy ciąg, z maksymalnym osiągalnym dla każdego z nas poziomem wysiłku; albo razem wybierzemy się na przejażdżkę rowerem, z maksymalną prędkością, jaką nasze organizmy wytrzymają na dystansie 100km - a tutaj wszystko na nie. Nie zależało jej na naszej relacji.
Ożenić się, to jest poz­być się połowy swoich praw i pod­woić w za­mian swo­je obo­wiązki. (Schopenhauer)

Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
amy26
Wtajemniczony
Posty: 7
Rejestracja: 04 lut 2017, 17:33
Płeć: kobieta

Re: Związek z introwertykiem a pewne kwestie..

Post autor: amy26 »

psubrat pisze:
amy26 pisze: [...] zabrakło mi chęci kompromisów i chęci walki. Ja odpuściłam wiele - sama na weselach, spotkaniach rodzinnych - sama tego nie lubię więc przestałam wymuszać ale liczę na to, że druga strona coś da w zamian i się postara - np. kino, lodowisko, kawa na mieście - cokolwiek, a tutaj na wszystko było nie. Więc myślę, że B jest dobrą odpowiedzią.
Ja mam analogiczne doświadczenia.
Odpuściłem wiele - w samotności chodziłem na wielogodzinne obserwacje pracy walca drogowego na budowie pobliskiej ekspresówki. Bez dziewczyny oglądałem pracę dźwigu na budowie osiedla mieszkaniowego. Nie chciała także obserwować ze mną modernizacji pobliskiej linii kolejowej. Nie próbowałem nawet tego wymuszać. Ale liczyłem na to, że druga strona da coś w zamian za moje niewątpliwe poświęcenie - np. pójdziemy wspólnie poćwiczyć przysiady ze sztangą i martwy ciąg, z maksymalnym osiągalnym dla każdego z nas poziomem wysiłku; albo razem wybierzemy się na przejażdżkę rowerem, z maksymalną prędkością, jaką nasze organizmy wytrzymają na dystansie 100km - a tutaj wszystko na nie. Nie zależało jej na naszej relacji.

Okej.. wyczułam ironię i uproszczenie sytuacji ;)
Tak, są rzeczy, które można robić samemu i każdy z nas miał takie swoje rzeczy - normalne i zdrowe w związku to mieć własną przestrzeń. Chociaż czasem chciałam mu towarzyszyć w jego pasjach nawet z ciekawości i kibicowałam - ale to już kwestia charakteru, nie prosiłam o to żeby chodził ze mną na klachy z koleżankami, czy łażenie po sklepach za ciuchami, nie celowałam również w teatr, który lubię czy nie wiadomo jakie dzikie imprezy bo sama nie jestem fanką i potrafię sama spędzać czas lub ze znajomymi - chociaż do tego drugiego miał obiekcje. Moje wyjścia w wieczorne pory gdy On nie chciał i sam mówił "idź ze znajomymi" kończyły się i tak wyrzutami więc nie chcąc spędzać czasu z daną osobą, wyjść na przykładowe kręgle i wykluczając żeby spędzała czas w ten sposób samemu jest egoizmem -niestety. I tak uważam, że po roku można oczekiwać jakiś kompromisów typu większość czasu spędzamy w domu, na spacerach ale raz na trzy miesiące wyjdziemy gdziekolwiek. Trochę samozaparcia i się da - jak zależy. Zresztą na początku potrafił więcej, bardziej - ale początki zawsze takie są.. i mogę uważać, że nie zależało mu na naszej relacji.
Ale cieszę się, że chciałeś mi pokazać jak irracjonalne może być to co napisałam - jednak dalej utrzymuję, że nie jest. Związek to dwie osoby a nie jedna.

Pozdrawiam Cię :)
Patrycjusz
Rozkręcony intro
Posty: 280
Rejestracja: 08 sty 2015, 15:47
Płeć: mężczyzna

Re: Związek z introwertykiem a pewne kwestie..

Post autor: Patrycjusz »

Związek to sztuczny, kulturowy konstrukt nie mający wiele wspólnego z rzeczywistością - w związku każdy jest sam i prędzej czy później ten stan wychodzi na wierzch. Jeśli zaakceptujemy tą wspólną samotność to poszczycimy się wspaniałymi zdjęciami 70-latków trzymających się za ręce, jeśli nie, zakończymy związek po to, żeby wejść w następnym z takim samym skutkiem i ponownie stanąć przed koniecznością podjęcia decyzji. Jeśli podejmiemy decyzję o podtrzymaniu kolejnego związku, być może poszczycimy się wspaniałymi zdjęciami 70-latków trzymających się za ręce.

@highwind
Cholera, mam ten sam problem teraz, mówisz, że to nie mija? To takie histrioniczne spektrum i też wydaje mi się, że "reprymendy" zdadzą się na nic.
Mistyk
Wystygł.
Wynik:
Cynik.
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: Związek z introwertykiem a pewne kwestie..

Post autor: highwind »

@Up
"Reprymendy" to brzmi jakoś tak muzułmańsko :P
Szczerze mówiąc, to było już tak dawno temu, że gubię szczegóły. Ale kiedyś, bardziej na świeżo doszedłem do wniosku, że dałoby radę to rozegrać tak, żeby wilk był syty i owca została cała. Ale już nie pamiętam jak xD
psubrat
Intro-wyjadacz
Posty: 416
Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Związek z introwertykiem a pewne kwestie..

Post autor: psubrat »

amy26 pisze: [...] Ale cieszę się, że chciałeś mi pokazać jak irracjonalne może być to co napisałam - jednak dalej utrzymuję, że nie jest. Związek to dwie osoby a nie jedna.
Na wstępie zaznaczam, że zdecydowanie nie chodzi mi o to, abyś tutaj publicznie opisywała wszystkie szczegóły Waszej relacji.

Tylko jedna rzecz cały czas mi tu nie pasuje. Piszesz o kompromisie, natomiast nigdzie nie widzę żadnej wzmianki świadczącej o tym, abyś robiła coś, na czym Tobie nie zależy, a chłopakowi - zależy. Piszesz o tym, że już łaskawie odpuszczasz mu spełnianie TWOJEJ potrzeby A, ale idea związku wymaga, by zadziałał wbrew swojej naturze i spełniał TWOJĄ potrzebę B. Nie ma natomiast w Twoim tekście nic, co by świadczyło, że Ty robiłaś cokolwiek wbrew sobie, by dać radość chłopakowi.
Ożenić się, to jest poz­być się połowy swoich praw i pod­woić w za­mian swo­je obo­wiązki. (Schopenhauer)

Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
amy26
Wtajemniczony
Posty: 7
Rejestracja: 04 lut 2017, 17:33
Płeć: kobieta

Re: Związek z introwertykiem a pewne kwestie..

Post autor: amy26 »

psubrat pisze:
amy26 pisze: [...] Ale cieszę się, że chciałeś mi pokazać jak irracjonalne może być to co napisałam - jednak dalej utrzymuję, że nie jest. Związek to dwie osoby a nie jedna.
Na wstępie zaznaczam, że zdecydowanie nie chodzi mi o to, abyś tutaj publicznie opisywała wszystkie szczegóły Waszej relacji.

Tylko jedna rzecz cały czas mi tu nie pasuje. Piszesz o kompromisie, natomiast nigdzie nie widzę żadnej wzmianki świadczącej o tym, abyś robiła coś, na czym Tobie nie zależy, a chłopakowi - zależy. Piszesz o tym, że już łaskawie odpuszczasz mu spełnianie TWOJEJ potrzeby A, ale idea związku wymaga, by zadziałał wbrew swojej naturze i spełniał TWOJĄ potrzebę B. Nie ma natomiast w Twoim tekście nic, co by świadczyło, że Ty robiłaś cokolwiek wbrew sobie, by dać radość chłopakowi.

I tu już musiałabym się zagłębić w opisanie konkretnych rzeczy a to faktycznie za dużo jak na forum bo i tak już dużo opisałam. Jednak tak miałam na tyle samozaparcia, że potrafiłam robić rzeczy, które w pewien sposób kosztowały mnie wysiłek- jednak sprawiał mi przyjemność fakt, że się uśmiecha, że sprawia mu coś radochę - nie chciałam też żeby traktował to z mojej strony jako wyrzeczenia czy trud - bo chciałam żeby było mu dobrze.Nigdzie nie napisałam natomiast, że ideą związku jest by ktoś działał przeciwko swojej naturze - po to też tu jestem aby dowiedzieć się i przekonać, czy pewne rzeczy naprawdę mogą zależeć od tego jakim ktoś typem człowieka jest i można być tak bardzo nastawionym na "nie" w wielu kwestiach, że nie jest w stanie tego zmienić w żaden sposób czy jest to egoizm i lenistwo. Każdy ma swoje oczekiwania i idee związku bo uważam, że ciężko stworzyć złoty środek i jedną idee, która pasowała by do tylu różnych, różnorakich osobowości. Trochę mnie atakujesz - a ja nie jestem tu po to żeby przekonywać samą siebie, że ja byłam cacy a On był tym złym - nie jest tak i nigdy nie uważałam że był zły - po prostu nie mogłam zrozumieć podejścia do pewnych kwestii i to mnie najbardziej bolało. Wystarczyła by chęć próby pewnych rzeczy - mogło by nie zadziałać i byłam tego świadoma, wtedy ze swojej strony wymyśliłabym/spróbowała bo chcę - inne rozwiązania, bo ludzie w dzisiejszych czasach są wygodni i jak coś nie działa to następny - ja jestem typem walecznym i żeby było dobrze nam obojgu chciałam spróbować na różne sposoby - przegrałam z takim nastawieniem i nic nie wywalczyłam. I to mnie wkurza, że ludzie nie chcą się postarać - albo zaakceptujesz mnie takim jakim jestem w tych wielu kwestiach - bo nie tylko o tym pisałam - albo spadaj na drzewo - to jakim sposobem, ktoś ma się czuć ważny?
ODPOWIEDZ