Związki - nie pasuję do żadnego

W tym dziale rozmawiamy o radościach i problemach, jakie dla introwertyków wynikają z bycia w związku.
Malinella15

Re: Związki - nie pasuję do żadnego

Post autor: Malinella15 »

Niemiła38 pisze: 03 mar 2018, 19:08 Serio bywa ciężko...jedych moźna obarczyc o dziecinne zachowanie bo widzą problemy i wady więc mowią związkowi nie. Innym moźma zarzucić glupotę i masochizm bo tkwią w toksycznych związkach i nie myślą co z nimi potem. Np. Moja siostra jest w toksycznym związku z mężem i nie wytrzymuję psychicznie gdy slyszę że ona chce się z nim budować. Dzizas... jak to nazwać? No jak nie głupotą czystą. Dzieci pójdą na swoje a oni jak chcą źyć gdy mało się nie zabijają juz teraz. Im większa świadomość siebie tym chyba człowiekowi trudniej z kimś być. Im człowiek płytszy i mniej skomplikowany w sobie tym mniej zwraca uwagę i mu mniej przeszkadza. Tak mi się wydaje.
Samo życie. I mimo, że jestem ekstrawertyczką, wiesz, że świetnie Cię rozumiem. Takie historie, jak z tą budową, też burzą i mrożą mi krew w żyłach.
Ale wiele osób wybiera ten wariant, że każdy musi swój krzyż nieść. Nie ma to bezpośredniego związku z wiarą / religijnością. Po prostu, skoro tyle już zainwestowaliśmy... Do ludzi nie dociera, że jest tylko jedno życie, innego nie będzie. Liczy się tu i teraz, choć warto czasem myśleć (nie: planować) o przyszłości. A przyszłość, a nawet teraźniejszość z człowiekiem, którego się nie kocha, to piekło na ziemi na własne życzenie. Może dlatego prościej jest żyć bezrefleksyjnie.
Awatar użytkownika
Nocnik
Pobudzony intro
Posty: 153
Rejestracja: 15 kwie 2017, 19:14
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INTJ
Lokalizacja: Podhale

Re: Związki - nie pasuję do żadnego

Post autor: Nocnik »

Taka trochę inna niewygodna perspektywa na związki do rozkminy.

"Serce pełne miłości pozostaje miękkie i wrażliwe. Gdy zaś bywasz piekielnie zaangażowany w zdobycie czegoś, stajesz się okrutny, twardy, niewrażliwy. Jakże możesz kochać ludzi, jeśli potrzebujesz ich do własnych celów ? Możesz ich tylko wykorzystywać i używać. Jeśli jesteś mi niezbędny, abym czul się szczęśliwy, muszę ciebie użyć, manipulować tobą; muszę znaleźć sposoby i środki, aby cie zatrzymać. Nie mogę ci pozwolić, abyś był wolny. Tak naprawdę mogę kochać ludzi tylko wtedy, gdy oczyściłem z nich swoje życie. Kiedy umrę dla swej potrzeby ludzi, stanę na pustyni. Na początku będzie to okropne: poczujesz się opuszczony; jeśli jednak wytrzymasz choć przez chwile, nagle odkryjesz, ze to wcale nie jest opuszczenie. To jest samotność, osamotnienie, ale pamiętaj pustynia tez zakwita. I wówczas w końcu poznasz, czym jest miłość, czym jest Bóg, czym jest rzeczywistość. Ale początkowo odstawienie narkotyku jest ciężkie - szczególnie jeśli nie możesz liczyć na bardzo głębokie i przenikliwe rozumienie albo dostateczne cierpienie. To wielka rzecz, jeśli się cierpiało. Tylko wtedy masz naprawdę dość dotychczasowego życia (...).
Kiedy wreszcie relacje z innymi ludźmi zaczną przyprawiać nas o mdłości, zdecydujemy się wyrwać z tego wiezienia emocjonalnej zależności od innych." De Mello
„Ciekawym paradoksem jest to, że kiedy akceptuję się takim, jakim jestem, wtedy mogę się zmieniać” Carl Rogers

Overthinking Kills Your Happiness.
Niemiła38

Re: Związki - nie pasuję do żadnego

Post autor: Niemiła38 »

Noooo teraz dowaliłeś głębokim textem. Miewam właśnie zapędy takich odczuć. Gdy wyzbyłam się miłości do kogoś poznanego w necie bo odkryłam że tak mi na nim zaleźy że dopuszczam się manipulacji nim by tylko silnie chciał być ze mną i chciał być mój. Bywało to toksyczne aż bo tak uzależniające i zahaczało w naszych psychikach o prawa własności do drugiego. Obojgu nam się to podobalo. Gdy zerwałam te odczucia stanęlam na pustyni. Cierpałam okrutnie bo posiadanie kogoś dawało niesamowite uczucie wypełnienia i siły.Obecnie moje rozumienie miłości jest w kropce. I czuję się w tym wszystkim sama.
Awatar użytkownika
Pomidor
Ambiwertyk
Posty: 265
Rejestracja: 27 maja 2017, 20:45
Płeć: nieokreślona

Re: Związki - nie pasuję do żadnego

Post autor: Pomidor »

Nocnik pisze: 04 mar 2018, 9:26 Taka trochę inna niewygodna perspektywa na związki do rozkminy.

"Serce pełne miłości pozostaje miękkie i wrażliwe. Gdy zaś bywasz piekielnie zaangażowany w zdobycie czegoś, stajesz się okrutny, twardy, niewrażliwy. Jakże możesz kochać ludzi, jeśli potrzebujesz ich do własnych celów ? Możesz ich tylko wykorzystywać i używać. Jeśli jesteś mi niezbędny, abym czul się szczęśliwy, muszę ciebie użyć, manipulować tobą; muszę znaleźć sposoby i środki, aby cie zatrzymać. Nie mogę ci pozwolić, abyś był wolny. Tak naprawdę mogę kochać ludzi tylko wtedy, gdy oczyściłem z nich swoje życie. Kiedy umrę dla swej potrzeby ludzi, stanę na pustyni. Na początku będzie to okropne: poczujesz się opuszczony; jeśli jednak wytrzymasz choć przez chwile, nagle odkryjesz, ze to wcale nie jest opuszczenie. To jest samotność, osamotnienie, ale pamiętaj pustynia tez zakwita. I wówczas w końcu poznasz, czym jest miłość, czym jest Bóg, czym jest rzeczywistość. Ale początkowo odstawienie narkotyku jest ciężkie - szczególnie jeśli nie możesz liczyć na bardzo głębokie i przenikliwe rozumienie albo dostateczne cierpienie. To wielka rzecz, jeśli się cierpiało. Tylko wtedy masz naprawdę dość dotychczasowego życia (...).
Kiedy wreszcie relacje z innymi ludźmi zaczną przyprawiać nas o mdłości, zdecydujemy się wyrwać z tego wiezienia emocjonalnej zależności od innych." De Mello
Boga nie ma.
Awatar użytkownika
Nocnik
Pobudzony intro
Posty: 153
Rejestracja: 15 kwie 2017, 19:14
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INTJ
Lokalizacja: Podhale

Re: Związki - nie pasuję do żadnego

Post autor: Nocnik »

Pomidor pisze: 04 mar 2018, 18:33
Nocnik pisze: 04 mar 2018, 9:26 Taka trochę inna niewygodna perspektywa na związki do rozkminy.

"Serce pełne miłości pozostaje miękkie i wrażliwe. Gdy zaś bywasz piekielnie zaangażowany w zdobycie czegoś, stajesz się okrutny, twardy, niewrażliwy. Jakże możesz kochać ludzi, jeśli potrzebujesz ich do własnych celów ? Możesz ich tylko wykorzystywać i używać. Jeśli jesteś mi niezbędny, abym czul się szczęśliwy, muszę ciebie użyć, manipulować tobą; muszę znaleźć sposoby i środki, aby cie zatrzymać. Nie mogę ci pozwolić, abyś był wolny. Tak naprawdę mogę kochać ludzi tylko wtedy, gdy oczyściłem z nich swoje życie. Kiedy umrę dla swej potrzeby ludzi, stanę na pustyni. Na początku będzie to okropne: poczujesz się opuszczony; jeśli jednak wytrzymasz choć przez chwile, nagle odkryjesz, ze to wcale nie jest opuszczenie. To jest samotność, osamotnienie, ale pamiętaj pustynia tez zakwita. I wówczas w końcu poznasz, czym jest miłość, czym jest Bóg, czym jest rzeczywistość. Ale początkowo odstawienie narkotyku jest ciężkie - szczególnie jeśli nie możesz liczyć na bardzo głębokie i przenikliwe rozumienie albo dostateczne cierpienie. To wielka rzecz, jeśli się cierpiało. Tylko wtedy masz naprawdę dość dotychczasowego życia (...).
Kiedy wreszcie relacje z innymi ludźmi zaczną przyprawiać nas o mdłości, zdecydujemy się wyrwać z tego wiezienia emocjonalnej zależności od innych." De Mello
Boga nie ma.
"Jestem Bogiem!
Uświadom to sobie, sobie,
Ty też jesteś Bogiem!,
Tylko wyobraź to sobie, sobie"

:D
„Ciekawym paradoksem jest to, że kiedy akceptuję się takim, jakim jestem, wtedy mogę się zmieniać” Carl Rogers

Overthinking Kills Your Happiness.
Niemiła38

Re: Związki - nie pasuję do żadnego

Post autor: Niemiła38 »

Moglibyście aż tak nie zbaczać z tematu?...
Awatar użytkownika
Nocnik
Pobudzony intro
Posty: 153
Rejestracja: 15 kwie 2017, 19:14
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INTJ
Lokalizacja: Podhale

Re: Związki - nie pasuję do żadnego

Post autor: Nocnik »

Niemiła38 pisze: 04 mar 2018, 20:24 Moglibyście aż tak nie zbaczać z tematu?...
Nie mogłem się powstrzymać :)

Wracając do tematu związków i tak zwanej "miłości", podobna kolejna PERSPEKTYWA do rozkminy:
https://www.youtube.com/watch?v=aCwHZfXJSdM

A tak w ogólne jest wiele PERSPEKTYW jak "powinien" wyglądać związek i miłość, dlaczego akurat wierzy się w tą kreowaną przez mass media oraz społeczeństwo ?
A potem są pretensje bo ktoś nie dorasta to "oczekiwań" jaki powinien być , jak powinienem się zachowywać.
Dlaczego akurat związek to ma być coś do końca życia jak kredyt hipoteczny :)
Dlaczego akurat związki mają być takie ważne w życiu, a nie mogą być poprostu jedną z form spędzania czasu, ani lepszą ani gorszą ?

Jeszcze kwestia tego jak często szuka się w drugiej osobie akceptacji tego czego sami w sobie nie akceptujemy i wymagamy by ktoś to zrobił za nas, a gdy taka się znajdzie, a z biegiem czasu związek miałby się kończyć to ogarnia panika, że skończy się "potwierdzenie" swojej wartości.
„Ciekawym paradoksem jest to, że kiedy akceptuję się takim, jakim jestem, wtedy mogę się zmieniać” Carl Rogers

Overthinking Kills Your Happiness.
Awatar użytkownika
Ally
Introwertyk
Posty: 66
Rejestracja: 17 lut 2018, 23:52
Płeć: kobieta
MBTI: ENFJ-A
Lokalizacja: Warszawa

Re: Związki - nie pasuję do żadnego

Post autor: Ally »

W dzisiejszych czasach związki wcale nie są "do końca życia". Nadal jesteśmy monogamistami, ale partnerzy większości z nas się zmieniają co parę lat.

Związek jest dla mnie podstawą do budowania reszty życia. Jesteś z drugim człowiekiem i stajecie się zespołem, którego celem jest spędzenie wspólnie życia jak najlepiej i zapewnienie sobie nawzajem komfortu. Razem pracujecie, gotujecie, zwiedzacie świat albo po prostu siedzicie w jednym pokoju z kojącą świadomością, że ta druga osoba jest obok, choćby była zajęta swoimi sprawami.

Niemniej najważniejsze w związku jest znalezienie właściwego partnera, a to jest niesamowicie trudne i nikt nie poda w tej kwestii gotowego rozwiązania na tacy. Targają nami różne atawizmy, które nakazują nam wybierać osoby atrakcyjne seksualnie, ale ta atrakcyjność nie jest przecież żadną gwarancją udanego związku. Inteligencja nakazuje nam dokonać wyboru pragmatycznego, który w perspektywie lat może okazać się powodem do frustracji i nieszczęścia. Pod wpływem emocji i impulsu możemy wpakować się bezmyślnie w toksyczną relację. Tyle się mówi o tym, jak zbudować idealny związek, a trochę zapomina się o tym, że istotniejsze jest to z kim się go buduje.
Niemiła38

Re: Związki - nie pasuję do żadnego

Post autor: Niemiła38 »

Baardzo fajnie ujęte!! Ja brnąc do celu jakim jest rodzina tak wybralam partnera. Jestem prawie na końcu tego założenia. Wypełniał te luki w ktorych ja byłam słabsza jako rodzic. Dziecko podrosło i teraz hmm.. co robić dalej gdy wspólny cel osiągnięty prawie. On podróżować by chciał a ja nie widzę się w tym albo raczej jakoś nie z nim. Siedzenie w domu... mówią że w domu ludzie umierają i coś w tym jest. Ja lubię w domu przebywać coś tam dłubać ale z mężem czuję się jak bym zabijała czas i źycie...dobrać się jest cholernie trudne. Myślałam że jestem mądra i postępuję z głową...a tu zonk po połowie życia.
Awatar użytkownika
Ally
Introwertyk
Posty: 66
Rejestracja: 17 lut 2018, 23:52
Płeć: kobieta
MBTI: ENFJ-A
Lokalizacja: Warszawa

Re: Związki - nie pasuję do żadnego

Post autor: Ally »

Niemiła38 pisze: 05 mar 2018, 12:15Baardzo fajnie ujęte!! Ja brnąc do celu jakim jest rodzina tak wybralam partnera. Jestem prawie na końcu tego założenia. Wypełniał te luki w ktorych ja byłam słabsza jako rodzic. Dziecko podrosło i teraz hmm.. co robić dalej gdy wspólny cel osiągnięty prawie. On podróżować by chciał a ja nie widzę się w tym albo raczej jakoś nie z nim. Siedzenie w domu... mówią że w domu ludzie umierają i coś w tym jest. Ja lubię w domu przebywać coś tam dłubać ale z mężem czuję się jak bym zabijała czas i źycie...dobrać się jest cholernie trudne. Myślałam że jestem mądra i postępuję z głową...a tu zonk po połowie życia.


Połączył Was wspólny cel, który na ten moment został zrealizowany. Teraz cel zniknął i pozostała pustka, którą musicie czymś wypełnić. Być może jest to możliwe.

Natomiast moim zdaniem trudno się winić o wybranie niewłaściwego partnera. Ludzie się zmieniają. Moja koleżanka trzy lata temu związała się z ciepłym, miłym facetem. Nie było żadnych znaków ostrzegawczych. Ja również go znałam i zrobił na mnie dobre wrażenie. Na ten moment nie są już razem, bo ten ciepły i miły facet po utracie pracy zaczął nadużywać alkoholu i zrobił się agresywny.
Awatar użytkownika
Pomidor
Ambiwertyk
Posty: 265
Rejestracja: 27 maja 2017, 20:45
Płeć: nieokreślona

Re: Związki - nie pasuję do żadnego

Post autor: Pomidor »

Nocnik pisze: 05 mar 2018, 8:19
Niemiła38 pisze: 04 mar 2018, 20:24 Moglibyście aż tak nie zbaczać z tematu?...
Nie mogłem się powstrzymać :)

Wracając do tematu związków i tak zwanej "miłości", podobna kolejna PERSPEKTYWA do rozkminy:
https://www.youtube.com/watch?v=aCwHZfXJSdM

A tak w ogólne jest wiele PERSPEKTYW jak "powinien" wyglądać związek i miłość, dlaczego akurat wierzy się w tą kreowaną przez mass media oraz społeczeństwo ?
A potem są pretensje bo ktoś nie dorasta to "oczekiwań" jaki powinien być , jak powinienem się zachowywać.
Dlaczego akurat związek to ma być coś do końca życia jak kredyt hipoteczny :)
Dlaczego akurat związki mają być takie ważne w życiu, a nie mogą być poprostu jedną z form spędzania czasu, ani lepszą ani gorszą ?

Jeszcze kwestia tego jak często szuka się w drugiej osobie akceptacji tego czego sami w sobie nie akceptujemy i wymagamy by ktoś to zrobił za nas, a gdy taka się znajdzie, a z biegiem czasu związek miałby się kończyć to ogarnia panika, że skończy się "potwierdzenie" swojej wartości.
Fajne podejście do sprawy, ale to co akurat jest w tym filmiku, to takie idealistyczne pieprzenie, które nie ma pokrycia w realnym świecie. Nie ma czegoś takiego, że ktoś kocha bezwarunkowo. Jak to fajnie brzmi, ale tak naprawdę to jednak zawsze kochamy za coś i w sumie to nie ma w tym nic złego. Żeby w życiu być szczęśliwym to trzeba zaakceptować rzeczywistość zamiast żyć w jakieś utopii i w sferze marzeń.
Awatar użytkownika
Nocnik
Pobudzony intro
Posty: 153
Rejestracja: 15 kwie 2017, 19:14
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INTJ
Lokalizacja: Podhale

Re: Związki - nie pasuję do żadnego

Post autor: Nocnik »

Pomidor pisze: 07 mar 2018, 10:01
Nocnik pisze: 05 mar 2018, 8:19
Niemiła38 pisze: 04 mar 2018, 20:24 Moglibyście aż tak nie zbaczać z tematu?...
Nie mogłem się powstrzymać :)

Wracając do tematu związków i tak zwanej "miłości", podobna kolejna PERSPEKTYWA do rozkminy:
https://www.youtube.com/watch?v=aCwHZfXJSdM

A tak w ogólne jest wiele PERSPEKTYW jak "powinien" wyglądać związek i miłość, dlaczego akurat wierzy się w tą kreowaną przez mass media oraz społeczeństwo ?
A potem są pretensje bo ktoś nie dorasta to "oczekiwań" jaki powinien być , jak powinienem się zachowywać.
Dlaczego akurat związek to ma być coś do końca życia jak kredyt hipoteczny :)
Dlaczego akurat związki mają być takie ważne w życiu, a nie mogą być poprostu jedną z form spędzania czasu, ani lepszą ani gorszą ?

Jeszcze kwestia tego jak często szuka się w drugiej osobie akceptacji tego czego sami w sobie nie akceptujemy i wymagamy by ktoś to zrobił za nas, a gdy taka się znajdzie, a z biegiem czasu związek miałby się kończyć to ogarnia panika, że skończy się "potwierdzenie" swojej wartości.
Fajne podejście do sprawy, ale to co akurat jest w tym filmiku, to takie idealistyczne pieprzenie, które nie ma pokrycia w realnym świecie. Nie ma czegoś takiego, że ktoś kocha bezwarunkowo. Jak to fajnie brzmi, ale tak naprawdę to jednak zawsze kochamy za coś i w sumie to nie ma w tym nic złego. Żeby w życiu być szczęśliwym to trzeba zaakceptować rzeczywistość zamiast żyć w jakieś utopii i w sferze marzeń.
Kwestia jeszcze tego co rozumiemy pod słowem miłość, co oznacza to słowo w dzisiejszej kulturze zachodniej, co oznaczało kiedyś, co oznacza w innej kulturze ?
Czy nie myli się miłości z innymi uczuciami jak podążanie, przywiązanie, akceptacja ?

"Idealistyczne pieprzenie" być może. Tylko patrząc jak wyglądają związki i "miłość" to nasuwa mi się pytanie jak bardzo są one autentyczne ?
Jeśli kochamy kogoś za coś, to znaczy, że ta cecha ma być stała, bo jak się zmieni to już skończy się "miłość" ?
I wreszcie czy "kochamy" tą osobę (czyli całość), czy jej cechy, które po prostu PASUJĄ do oczekiwań ?
A jeśli druga osoba pod wpływem upływu czasu zmieni się, to czy w miejsce "miłości za coś" nie pojawia się czasem przywiązanie i to także nazywane jest miłością ?
„Ciekawym paradoksem jest to, że kiedy akceptuję się takim, jakim jestem, wtedy mogę się zmieniać” Carl Rogers

Overthinking Kills Your Happiness.
pijkoldre

Re: Związki - nie pasuję do żadnego

Post autor: pijkoldre »

wow. myślałam, że tylko ja tak mam. no dobra, wiedziałam, że nie tylko ja, ale nie spotkałam drugiej takiej osoby. tzn, spotkałam jedną. byłam z nim przez 2 lata. był dla mnie fascynującą osobą, nadal jest. jednak jego niezdolność do zaangażowania w związek i traktowanie tego wszystkiego lajtowo przekreśliło naszą relację. nie miałam z nim kontaktu jakieś 8 miesięcy, a on pisał. byłam nieugięta, czułam się dobrze sama ze sobą. jednak niedawno zaczęłam czuć potrzebę kontaktu z kimś. z kimś, kto mnie zrozumie, kto ma podobne myślenie. on miał. uwielbiałam z nim rozmawiać. nadawaliśmy na tych samych falach, jest pierwszą taką osobą. no i zaczęłam próbować z tym kontaktem, ale na nic. to nie było to. to nie byli moli ludzie, a ja nie lubię się uszczęśliwiać byle czym. ostatnio do niego napisałam, bo sam wyraził chęć na "luźną" relację, czyli czysto konwersacyjną(?). w sensie, żeby po prostu rozmawiać, może od czasu do czasu się spotkać, wymienić spostrzeżeniami, napić piwa itd. jednak widzę, że on tego kontaktu nie chce. nie odpisuje na wiadomości, a ja czuję się z tym źle. wszystkie złe emocje wróciły i chyba będę musiała zweryfikować znów tę znajomość. sama nie wiem.

ale sam nie jesteś. ja sama czuję się jak przybysz z kosmosu, mimo że moje umiejętności w nawiązywaniu kontaktów są okej. lubię gadać, rozmawiać, ale to nie jest to, czego szukam. i nie wiem, czy warto szukać, czy po prostu pogodzić się z tym.
psubrat
Intro-wyjadacz
Posty: 416
Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Związki - nie pasuję do żadnego

Post autor: psubrat »

Nocnik pisze: 07 mar 2018, 19:27 Kwestia jeszcze tego co rozumiemy pod słowem miłość, co oznacza to słowo w dzisiejszej kulturze zachodniej, co oznaczało kiedyś, co oznacza w innej kulturze ?
Niewątpliwie pojęcie miłości znaczy coś innego niż znaczyło w przeszłości. I nie ma w obecnym języku żadnego słowa, które by posiadało znaczenie, które dawniej miało słowo miłość. Na przykład biblijne pojęcie "miłość bliźniego" jest praktycznie nieprzetłumaczalne na współczesny język. Zmieniono język, aby niektórych pojęć nie dało się wyrazić.

Miłość według dawnego znaczenia to właśnie m.in. przyjaźń, w większym stopniu niż np. małżeństwo, bo to często było tylko umową między dwoma rodzinami, czymś w rodzaju spółki. Miłość w małżeństwie była mile widziana, ale nie była czynnikiem decydującym o zawarciu małżeństwa. I raczej nie była tak głęboka jak miłość między przyjaciółmi. Tu znów wykażę się biblijnym cytacikiem: "Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich". Współczesna kultura jednak przyjaźń tępi poprzez kojarzenie jak największej liczby jej objawów z homoseksualizmem, aby mężczyźni wstydzili się nawiązywać i/lub utrzymywać przyjaźnie, więc są zjawiskiem dużo rzadszym.
Ożenić się, to jest poz­być się połowy swoich praw i pod­woić w za­mian swo­je obo­wiązki. (Schopenhauer)

Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
Awatar użytkownika
Pomidor
Ambiwertyk
Posty: 265
Rejestracja: 27 maja 2017, 20:45
Płeć: nieokreślona

Re: Związki - nie pasuję do żadnego

Post autor: Pomidor »

Nocnik pisze: 07 mar 2018, 19:27
Pomidor pisze: 07 mar 2018, 10:01
Nocnik pisze: 05 mar 2018, 8:19
Nie mogłem się powstrzymać :)

Wracając do tematu związków i tak zwanej "miłości", podobna kolejna PERSPEKTYWA do rozkminy:
https://www.youtube.com/watch?v=aCwHZfXJSdM

A tak w ogólne jest wiele PERSPEKTYW jak "powinien" wyglądać związek i miłość, dlaczego akurat wierzy się w tą kreowaną przez mass media oraz społeczeństwo ?
A potem są pretensje bo ktoś nie dorasta to "oczekiwań" jaki powinien być , jak powinienem się zachowywać.
Dlaczego akurat związek to ma być coś do końca życia jak kredyt hipoteczny :)
Dlaczego akurat związki mają być takie ważne w życiu, a nie mogą być poprostu jedną z form spędzania czasu, ani lepszą ani gorszą ?

Jeszcze kwestia tego jak często szuka się w drugiej osobie akceptacji tego czego sami w sobie nie akceptujemy i wymagamy by ktoś to zrobił za nas, a gdy taka się znajdzie, a z biegiem czasu związek miałby się kończyć to ogarnia panika, że skończy się "potwierdzenie" swojej wartości.
Fajne podejście do sprawy, ale to co akurat jest w tym filmiku, to takie idealistyczne pieprzenie, które nie ma pokrycia w realnym świecie. Nie ma czegoś takiego, że ktoś kocha bezwarunkowo. Jak to fajnie brzmi, ale tak naprawdę to jednak zawsze kochamy za coś i w sumie to nie ma w tym nic złego. Żeby w życiu być szczęśliwym to trzeba zaakceptować rzeczywistość zamiast żyć w jakieś utopii i w sferze marzeń.
Kwestia jeszcze tego co rozumiemy pod słowem miłość, co oznacza to słowo w dzisiejszej kulturze zachodniej, co oznaczało kiedyś, co oznacza w innej kulturze ?
Czy nie myli się miłości z innymi uczuciami jak podążanie, przywiązanie, akceptacja ?

"Idealistyczne pieprzenie" być może. Tylko patrząc jak wyglądają związki i "miłość" to nasuwa mi się pytanie jak bardzo są one autentyczne ?
Jeśli kochamy kogoś za coś, to znaczy, że ta cecha ma być stała, bo jak się zmieni to już skończy się "miłość" ?
I wreszcie czy "kochamy" tą osobę (czyli całość), czy jej cechy, które po prostu PASUJĄ do oczekiwań ?
A jeśli druga osoba pod wpływem upływu czasu zmieni się, to czy w miejsce "miłości za coś" nie pojawia się czasem przywiązanie i to także nazywane jest miłością ?
Tak, jak się cecha zmieni, to miłość też się kończy. Ludzie wbrew temu co piszą się jednak zmieniają. Kochasz kogoś za to że jest dobrym człowiekiem, kiedyś mu odwala i zaczyna mordować niewinnych ludzi i co robisz? Zostajesz z takim człowiekiem bo miłość jest bezwarunkowa? Będziesz z kimś cierpieć bo przywiązanie jest na zawsze? Lubie lubią powtarzać te głębokie frazy wymyślane przez jakiś Paulo Coelho i nawet sami się nad niczym nie zastanawiają. Zasady są po to by je łamać, a kocha się bezwarunkowo bo tak ksiądz gadał, albo tak było w romantycznym filmie. Czemu zakochujesz się w tej osoba a nie w tamtej? Dlatego właśnie, że ta konkretna osoba ma coś co Ci się w niej podoba i nie uważam tego za jakieś spłycenie definicji miłości.
ODPOWIEDZ