Miłość, związki, uczuciowe zawody...

W tym dziale rozmawiamy o radościach i problemach, jakie dla introwertyków wynikają z bycia w związku.
KwiateK

Miłość, związki, uczuciowe zawody...

Post autor: KwiateK »

Generalnie nie mam w zwyczaju się przedstawiać ani opowiadać życiowych historyjek bo nie czuje się nikim ważnym ani nie potrzebuję zbędnej uwagi. Ale tutaj czuję, że mogę być zrozumiany przez ludzi niejako mojego pokroju. Myślę że moje imię nie musi być wam znane, wystarczy ksywka z real-life oraz to, że niedawno skończyłem 17 lat.
Nawiązując do tytułu tegoż wątku - byłem w wielu związkach, z niektórymi dziewczynami bliżej lub dalej, wiekowo również było różnie ( + - rok ). Muszę przyznać, że lubię towarzystwo płci pięknej, a nawet mam wewnętrzną potrzebę bycia w związku, szczególnie teraz, ale to może później.Generalnie, lubię damskie towarzystwo, choć nie uważam się za amanta. Potrafię jakoś trafić do dziewczyn. Miłość jest dla mnie najwyższą wartością, zawsze się nią kieruję kiedy jestem z kimś związany, w imię uczucia wiele poświęcałem ( przez to mam zresztą teraz problemy z psychiką, słowo klucz - uczuciowy ZAWÓD). Mam również niejakie doświadczenie jeśli chodzi o seks, mój pierwszy raz był zaraz po skończeniu 14 ( gnojek mały byłem...), myślę, że to mnie trochę wypaczyło, bo przez jakiś czas dziewczyny szukałem wyłącznie dla seksu. Ale do czasu. W końcu zrozumiałem, że nie o to chodzi. Że chcę stabilnego związku opartego na miłości. Poznałem dziewczynę - moje kompletne przeciwieństwo, niewiele rzeczy nas łączyło , jednak miała w sobie to coś. Chyba po raz pierwszy tak się zakochałem. Podszedłem jednak do tego z rezerwą, dopiero po dłuuugim czasie zdecydowałem się dać nam szansę. Pierwsze miesiące wypadły na wakacje, i wszystko świetnie nam się układało. Niestety , później coraz mocniej wychodziły różnice między nami. Jednak kochałem ją nad życie, wiele w sobie i życiu zmieniłem by dalej z nią być. Jednak po ponad 8 wspólnych miesiącach ona zwyczajnie mnie porzuciła. Powodem była jej pasja, dla mnie zwyczajnie nie miała już czas, lub celowo nie chciała go mieć. Był to dla mnie szok, dalej nie mogę się otrząsnąć, miałem nawet próby samobójcze, o samej śmierci myślę bardzo często.
Zdesperowany wróciłem do starych, gówniarskich nawyków szukania dziewczyny tylko do seksu, z 3-ema mi się "powiodło". Ale to w niczym mi nie pomogło. Czuję w sobie pustkę po mojej wielkiej miłości, która teraz unika mnie jak ognia...
Czego od was właściwie oczekuję? Chciałbym byście podzielili się swoimi "miłosnymi historiami". Być może część z was miała podobnie i ma dla mnie jakieś rady. Jest to również lwia część mojej terapii ( nie wiem jakim cudem w końcu poszedłem z tym do psychologa, ale pomógł mi on zrozumieć moją osobowość ), by z problemami zwracać się do innych introwertyków. Szczególnie liczę na starszych użytkowników, bardziej doświadczonych przez życie. Temat proszę traktować jak najbardziej poważnie, mam głęboką depresję, a ze zwracaniem się z problemami do bliskich nie widzę już sensu. Nie spotykam się ze zrozumieniem.
Awatar użytkownika
Inno
Legenda Intro
Posty: 1214
Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Re: Miłość, związki, uczuciowe zawody...

Post autor: Inno »

KwiateK pisze:niedawno skończyłem 17 lat. [...]byłem w wielu związkach, z niektórymi dziewczynami bliżej lub dalej, [...]. Miłość jest dla mnie najwyższą wartością, zawsze się nią kieruję kiedy jestem z kimś związany,
Jakoś nie chce mi się wierzyć, że doświadczyłeś miłości.

Związki, w których ludzi bardzo mało łączy, najczęściej się rozpadają. Nic dziwnego, nie ma bazy do budowania bliskości i codzienności.

Wydajesz się bardzo emocjonalną osobą, ale wiek Cię usprawiedliwia. Nie obudzaj się tylko na te słowa.
KwiateK pisze:Czego od was właściwie oczekuję? Chciałbym byście podzielili się swoimi "miłosnymi historiami". Być może część z was miała podobnie i ma dla mnie jakieś rady.
Nie znajdziesz tu wielu podobnych historii. Raczej mało osób tu jest w związkach i ma jakieś doświadczenie.
KwiateK pisze:Szczególnie liczę na starszych użytkowników, bardziej doświadczonych przez życie.
Niestety, z tym też będzie ciężko.
KwiateK pisze:Temat proszę traktować jak najbardziej poważnie, mam głęboką depresję, a ze zwracaniem się z problemami do bliskich nie widzę już sensu. Nie spotykam się ze zrozumieniem.
Kto nie przeżył depresji, ten nie zrozumie.
Obrazek
KwiateK

Re: Miłość, związki, uczuciowe zawody...

Post autor: KwiateK »

Inno pisze:
KwiateK pisze:niedawno skończyłem 17 lat. [...]byłem w wielu związkach, z niektórymi dziewczynami bliżej lub dalej, [...]. Miłość jest dla mnie najwyższą wartością, zawsze się nią kieruję kiedy jestem z kimś związany,
Jakoś nie chce mi się wierzyć, że doświadczyłeś miłości.

Związki, w których ludzi bardzo mało łączy, najczęściej się rozpadają. Nic dziwnego, nie ma bazy do budowania bliskości i codzienności.

Wydajesz się bardzo emocjonalną osobą, ale wiek Cię usprawiedliwia. Nie obudzaj się tylko na te słowa.
Napewno zgodzę się z Tobą, że nie doświadczyłem miłości. Nigdy nie byłem do końca przekonany o prawdziwości tego uczucia jeśli chodzi o moje partnerki. Natomiast myślę, że ja sam potrafię okazać miłość, jeśli się zakochuję to napewno. Szczególnie dziewczyna ( ta moja nieszczęśliwa miłość...) o której jest głównie mowa w pierwszym poście nie mogła narzekać na to, że czuła się nie kochana, mówiłem jej o tym i pokazywałem w swoim zachowaniu, gestach.

Co do związków, to teraz z opuszczoną głową przyznaje : to prawda. Choć liczyłem, że może się udać, bo była między nami chemia, myślałem, że to wystarczy. Ale cóż...

Jestem strasznie emocjonalną osobą i ciekawe czy mimo kolejnych lat mi to minie, ile do tego ma wiek. Oburzać się nie będę, w końcu liczyłem na wasze opinie.

I tak Btw to właśnie skończył się mój kolejny związek. Tym razem mieliśmy już więcej wspólnych cech czy zainteresowań. Opowiedziałem jej o swojej sytuacji podobnie jak wam. Początkowo chyba mnie rozumiała, powiedziała, że będzie starać się pomóc mi o tym zapomnieć. Ale w końcu powiedziała, że ją to przerasta... w momencie kiedy ja odzyskiwałem już trochę komfortu psychicznego. Na szczęście nie trwało to długo, nie przywiązałem się specjalnie. Bywa :(
WarriorFromHell

Re: Miłość, związki, uczuciowe zawody...

Post autor: WarriorFromHell »

Najpierw odpowiedz sobie(kwiatek) co to jest miłość.
KwiateK

Re: Miłość, związki, uczuciowe zawody...

Post autor: KwiateK »

WarriorFromHell pisze:Najpierw odpowiedz sobie(kwiatek) co to jest miłość.

Myślę, że to już mam za sobą, aczkolwiek "po ludzku" tego nie zdefiniuję
Awatar użytkownika
Dorian
Zagubiona dusza
Posty: 3
Rejestracja: 27 sty 2011, 17:57
Płeć: nieokreślona

Re: Miłość, związki, uczuciowe zawody...

Post autor: Dorian »

Mam 21 lat. Od 17 roku życia miejsce w moim sercu zajmuje jedyna kobieta którą kochałem i kocham. Nigdy nie doświadczyłem miłości od ludzi z wyjątkiem jej.

Na początku nie doceniałem tego jak bardzo jej zależało na mnie. Ze względu na moją osobowość starałem się ją, moją dziewczynę, zmienić. Stworzyć sobie ideał. Nieświadom tego że to nie jest takie proste. Nieświadom jak wielką krzywdę bym mógł jej wyrządzić.

Po 2 latach ukończyliśmy szkołę średnią. Wyprowadziłem się do miasta oddalonego o 500km od naszego rodzinnego miasta. Po kilku miesiącach udało mi się ją przekonać żeby ze mną zamieszkała. Zostawiła całe swoje życie dla mnie, poświęciła wszystko. Jednak ja byłem za bardzo zapatrzony w siebie, za bardzo zapatrzony w mojego ojca który mnie wspierał tutaj na miejscu. Zaczęliśmy się od siebie oddalać. Nie obwiniam się za to. A może właśnie o to się obwiniam. Sam nie wiem.

Po kilku miesiącach sytuacja była już tak ciężka i presja na niej tak ogromna, że tego nie wytrzymała. Przyjechali jej rodzice po nią i ją zabrali. To był najgorszy moment w moim życiu. Tamtej ostatniej nocy, coś we mnie pękło. Mój umysł zaczął świrować. Po jej wyjeździe czułem tak głęboki ból i smutek. Tak ogromny żal, że zacząłem popadać w depresję.

Wtedy popełniłem kolejny błąd w życiu którego nie mogę sobie wybaczyć, zacząłem szukać pocieszenia w imprezowaniu, alkohol pozwalał mi bardziej integrować się z ekstrawertycznym towarzystwem mnie otaczającym. Później już było tylko gorzej. Do tego stopnia że zaczęły się narkotyki. Trwało to bardzo długo. Przez tryb życia jaki prowadziłem oddaliłem się od rodziny tutaj na miejscu. Zamieszkałem u kolegi z którym imprezowałem. Mieszkałem u niego przez 3 miesiące. Po tym okresie stwierdziłem, że to nie jest rozwiązanie. Wróciłem do domu rodzinnego, jak sobie tłumaczyłem "żeby się ogarnąć. Dziś wiem jak bardzo się okłamywałem. Tak naprawdę nic się nie zmieniło w moim rodzinnym mieście dalej imprezowałem i dalej towarzyszły mi alkohol i narkotyki. Doszło do tego, że zacząłem tracić kontakt ze światem.

W tedy przyszła ona. Na nowo zaczęliśmy się widywać. I mimo że przez długo ukrywałem przed nią moje życie, to po jakimś czasie dowiedziała się o wszystkim. Może to przez jej bierność i niedojrzałość do związku nic nie zrobiła żeby mnie wyciągnąć. A może zrobiła tylko ja tego tak nie traktowałem.

4 miesiące temu uciekłem z tamtąd i wróciłem do miasta z którego się wyprowadziłem. Ona przyjechała do mnie na sylwestra. Spędziliśmy najszczęśliwszy tydzień jaki przeżyłem w życiu. Jednak gdy odwiozłem ją na dworzec i pociąg odjechał. Pustka powróciła. Strach przed powtórką z przeszłości mnie sparaliżował. Strach przed samotnością to pogłębił. Wpadłem w depresję.

Od 20 dni nie mogę się podnieść a moja introwertyczna natura mi w tym nie pomaga. Mam ogromną depresję. I za wszystko obwiniam siebie. Cały czas rozpamiętuję przeszłość. Zapisałem się do terapeuty. Nie dają mi spokoju poczucie winy, i żalu. W chwili obecnej nadal z nią rozmawiam. Problem jednak jest taki, że jestem świadom iż ten związek już wygasa. Nadal nie mogę się z tym pogodzić.

Jednak myślę że w życiu wyrządziłem jej wiele krzywd i ciężko jest jej mi to wszystko wybaczyć. Przez co sam sobie nie mogę wybaczyć. Niepewność która mi towarzyszy nie pozwala mi normalnie funkcjonować w życiu. Dochodzą do tego przywyczajenia z młodości, intro natura i źle zbudowany światopogląd oraz system wartości.

Dziś z nią rozmawiałem chcąc się dowiedzieć na czym stoję. Bo jeżeli mam zapomnieć to chcę to wiedzieć dziś. Chcę nauczyć się normalnego życia. Jednak usłyszałem, że ona nie wie czego sama chce. Wiem, że toczy ona konflikt wewnętrzny między emocjami a zdrowym rozsądkiem. Patrząc na świat z boku, wiem, że to ja powinienem być pewny siebie, wychodzić z inicjatywami, być pomysłowy i być dla niej wsparciem. A czuję jak by było odwrotnie i myślę, że to ją też męczy.

Jednak to uczucie jakie do niej czuje jest dla mnie tak silnym motywatorem, że tylko przy niej chce mi się dalej żyć i nie zamykam się tak bardzo w sobie. Zrobiłbym dla niej wszystko. Nie wiem jak mam z nią rozmawiać.

Powiedziała, że potrzebuje miesiąca czasu na zastanowienie. Co mam dalej robić sam nie wiem. W pon idę na terapię może tam usłyszę jakąś dobrą radę. Wiem jedno muszę na nowo odnaleźć swoje ja. Chcę nauczyć się nie rozpamiętywać.
------------------------------------------
Passion? Yea, i got one. It's life.
ODPOWIEDZ