lęk przed bliskością / związkofobia

W tym dziale rozmawiamy o radościach i problemach, jakie dla introwertyków wynikają z bycia w związku.
Awatar użytkownika
Wroblaka
Introwertyk
Posty: 79
Rejestracja: 16 gru 2011, 19:23
Płeć: kobieta
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: lęk przed bliskością / związkofobia

Post autor: Wroblaka »

kropka wielkości arbuza? :)
4w5 "Włóczęga"
Obrazek
Awatar użytkownika
Miszka
Intro-wyjadacz
Posty: 429
Rejestracja: 03 paź 2012, 21:38
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Śląsk

Re: lęk przed bliskością / związkofobia

Post autor: Miszka »

wiele dziewczyn chciałoby mieć takiego włóczykija za chłopca, wierz mi.
Niestety nie. Zetknąłem się z tym i wśród znajomych wspinaczy, żołnierzy, himalaistów i szeroko pojętych włóczykijów. Wszyscy cierpią na ten sam rodzaj niezdolności do związku.
Jakaś pasja, szczególnie jeśli jest nietypowa może przyciągnąć uwagę, ale na dłuższą metę odstrasza. Bo każdy chce być dla drugiej osoby najważniejszy, a kobiety nie lubią konkurować z zainteresowaniami swoich partnerów o pierwsze miejsce w ich głowie i sercu. A nie wszyscy chcę się zmieniać i rezygnować z marzeń. Dlatego na dłuższą metę żądam niemożliwego ideału, czyli kogoś kto albo ma podobne zainteresowania, albo je po prostu akceptuje.
Tu zauważam syndrom sam nie wiem czego. Mógłbym kogoś zainteresować tym co robię, albo tym co widziałem, ale to bez sensu. Bo wtedy dziewczyna nie jest zainteresowana mną tylko tym co robię. I jak znajdzie kogoś w tym lepszego, albo jej się to znudzi to odejdzie.
Dlatego dla niej będę zabawką, może nawet ciekawą i taką do której się trochę przywiąże, ale dalej tylko zabawką. Kimś kogo można gdzieś zaprosić, jakiś czas spędzić razem, po to żeby potem stwierdzić że mam wybierać między nią a pasją.
Zresztą nie wiem czemu uważanie że najważniejsze w życiu są marzenia i próby ich spełnienia jest uważane za dziecinne i niedojrzałe.
Dlatego może mam niską samoocenę, bo nikt mnie nie traktuje poważnie, tylko raczej jak dziecko które wierzy jeszcze w bajki.
Póki co mi to nie przeszkadza za bardzo, ale wole nie myśleć jak będzie za kilka lat :)
Awatar użytkownika
Mirabella_91
Intronek
Posty: 26
Rejestracja: 08 paź 2012, 10:33
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Gdynia

Re: lęk przed bliskością / związkofobia

Post autor: Mirabella_91 »

...
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: lęk przed bliskością / związkofobia

Post autor: highwind »

Mirabella_91 pisze:Samotność jest o tyle bezpieczna, że nie miażdży serca, a może i wręcz przeciwnie
Po przeczytaniu tego, tak mi się nasunął obraz paradokumentalny Marcela Łozińskiego "Wszystko może się przytrafić", w którym mały chłopiec rozmawia w parku z napotkanymi staruszkami. Pamiętam, jak głęboko w środku tknęły mnie słowa Pani z 4:30 (http://www.youtube.com/watch?v=3SyNS0-LoLA), a szczególnie 6:00. Zachęcam do odsłuchania.

A biję do tego, że cytowane wyżej rozumowanie uważam za jedną z większych pułapek, jakie może na nas zastawić umysł z młodym wieku. Samotność może się wydawać atrakcyjna i bezpieczna kiedy ma się te (w przybliżeniu) 18-40 lat (u kobiet, zdaje się, górna granica leży niżej), jest się zdrowym i niezależnym człowiekiem. Ale w końcu przychodzi starość i jeśli chodzi o mnie - gdybym miał te 65 lat, marną emeryturę, schorowany/zmęczony organizm i żadnej rodziny - to na dzień dzisiejszy wydaje mi się, że nie myślałbym o niczym innym niż o samobójstwie. Oczywiście pozostają jeszcze przyjaciele, ale jako introwertyk nie mam i nie liczę chyba na żadnego. Poza tym, nawet jeśliby byli, to myślę że na starość mieliby swoje własne zmartwienia. Cóż, czasem, a nawet częściej niż tylko czasem myślę o starości. I strach przed nią motywuje mnie dużo bardziej, niż hamulce strachu przez potencjalnym związkiem.
Awatar użytkownika
Inno
Legenda Intro
Posty: 1214
Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Re: lęk przed bliskością / związkofobia

Post autor: Inno »

kocimietka pisze:czy macie jakieś sprawdzone metody na [...] przekonanie się, że związek nie oznacza śmierć
Hmm, ale w jakim sensie miałby oznaczać śmierć i właściwie śmierć czego?
Obrazek
arbuz25
Pobudzony intro
Posty: 130
Rejestracja: 10 paź 2012, 20:48
Płeć: mężczyzna

Re: lęk przed bliskością / związkofobia

Post autor: arbuz25 »

highwind pisze: Po przeczytaniu tego, tak mi się nasunął obraz paradokumentalny Marcela Łozińskiego "Wszystko może się przytrafić", w którym mały chłopiec rozmawia w parku z napotkanymi staruszkami. Pamiętam, jak głęboko w środku tknęły mnie słowa Pani z 4:30 (http://www.youtube.com/watch?v=3SyNS0-LoLA), a szczególnie 6:00. Zachęcam do odsłuchania.

A biję do tego, że cytowane wyżej rozumowanie uważam za jedną z większych pułapek, jakie może na nas zastawić umysł z młodym wieku. Samotność może się wydawać atrakcyjna i bezpieczna kiedy ma się te (w przybliżeniu) 18-40 lat (u kobiet, zdaje się, górna granica leży niżej), jest się zdrowym i niezależnym człowiekiem. Ale w końcu przychodzi starość i jeśli chodzi o mnie - gdybym miał te 65 lat, marną emeryturę, schorowany/zmęczony organizm i żadnej rodziny - to na dzień dzisiejszy wydaje mi się, że nie myślałbym o niczym innym niż o samobójstwie. Oczywiście pozostają jeszcze przyjaciele, ale jako introwertyk nie mam i nie liczę chyba na żadnego. Poza tym, nawet jeśliby byli, to myślę że na starość mieliby swoje własne zmartwienia. Cóż, czasem, a nawet częściej niż tylko czasem myślę o starości. I strach przed nią motywuje mnie dużo bardziej, niż hamulce strachu przez potencjalnym związkiem.
Racja. Jednak ja widzę jeszcze drugą stronę medalu. Można założyć rodzinę, mieć dzieci, które w założeniu mają opiekować się na starość rodzicami. Życie jest brutalne. Dzieci bardzo często muszą wyjechać gdzieś daleko za pracą i człowiek zostaje sam. Zdarzają się też takie dzieci, które zapominają o swoich rodzicach i pamiętają o nich tylko wtedy, gdy przychodzi emerytura (ale to już chyba kwestia wychowania). Nie wspominam już o rozwodach.
Oczywiście nie namawiam do bycia samotnym, bo jesteśmy ludźmi i taka nasza natura, że łączymy się w pary i zakładamy rodziny. Najważniejsze to znaleźć drugą osobę, z którą będziemy się czuć dobrze. I tego wszystkim samotnym (i sobie) życzę.

P.S. Obejrzałem 2 minuty tego filmu i powiem, że jest świetny. Muszę kiedyś obejrzeć całość, ale wcześniej chyba będę musiał zainwestować w chusteczki ;).
Awatar użytkownika
Difane
Rozkręcony intro
Posty: 313
Rejestracja: 11 lip 2012, 1:03
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: lęk przed bliskością / związkofobia

Post autor: Difane »

highwind pisze: marną emeryturę
Highwind. Jeżeli ktoś obawia się o marną emeryturę to co powinien zrobić ? Ano kombinować jak by tu za życia dorobić się wystarczająco dużo, aby tą marną emeryturą się nie przejmować. A jak będziesz przy kasie to wtedy i przyjaciele się znajdą, a co niektórzy to nawet będą uważać, że są twoimi dalszymi krewnymi :mrgreen: .

Nie no oczywiście ironizuję :P . Chrzanić takich "udawanych" bliskich. Wiadomo że nic nie zastąpi tych, którzy byliby przy nas nawet w najgorszych momentach. Ale czytając Twój post i myśląc o tej kwestii którą poruszyłem w pierwszym akapicie, przypomniała mi się jeszcze jedna rzecz dotycząca związku.

Otóż mam pewne obawy, związane z teoretycznie zwiększoną szansą na znalezienie partnerki w wypadku osiągnięcia sukcesu w zawodzie jaki chciałbym wykonywać. Wiadomo, facet któremu udało się trochę dorobić, ma własny dom, samochód, jest zaraz super nie wiadomo jaki bla, bla, bla. I wtedy część koleżanek z klasy z czasów szkolnych, które kiedyś to nawet krzywym okiem by na niego nie spojrzały, nagle zaczynają coś wymyślać, że niby "zawsze im się podobał i bardzo tęskniły" :roll: . Ogólnie obłuda i taki trochę banał, że masz kasę, to zaraz grupa materialistek (nie mówię że faceci tacy nie są bo również takich można znaleźć, chodzi mi tylko o tę - mam nadzieję nieliczną - grupę kobiet) "poczuje krew" i zaczną cię okłamywać. Także niby żadna to oryginalna obawa, ale teraz spójrzmy na to od drugiej strony.

Jesteś takim sobie mną, czyli takim sobie nikim tak naprawdę. Nie masz pracy, wyższego wykształcenia, własnych pieniędzy i.t.d.. I niby najlepszych przyjaciół (być może też i najlepszą miłość) poznaję się w biedzie. Ale tak spójrzmy prawdzie w oczy - która kobieta zainteresuje się człowiekiem, który poza pasją i bujaniem w obłokach nie ma niczego do zaoferowania? Tym bardziej że skąd ona ma wiedzieć, czy jego aspiracje to nie jest jakaś wyimaginowana fikcja, że może tylko tak gadać a jak przyjdzie co do czego, to tak naprawdę sama będzie musiała go utrzymywać (nie mówię że tak będzie w moim przypadku, tylko tak kobiety - co zrozumiałe - mogą uważać) . Ja się zastanawiam, czy większość - jak nie wszystkie - myślą w ten sposób tj. "nie interesuje mnie twoja wizja przyszłości, pokaż mi co masz już dziś to pogadamy."

Także to trochę takie błędne koło. I tak źle i tak niedobrze. Bo jak już ta cała machina promocji ruszy, to wtedy chyba z roku na rok będzie tylko coraz gorzej pod tym względem. A może gorzej będzie właśnie bez tego ? Sam już nie wiem...

A młody dobry hehe :D . Kurcze 95 rok ? To on musiał mieć wtedy z 5-6 lat max, czyt. on jest teraz rok młodszy albo wręcz w moim wieku (to na pewno nie ja jakby co :lol: ). Najbardziej podobał mi się moment pod sam koniec. Gdy powiedział, że "to że ktoś kiedyś umrze nie znaczy, że nigdy go nie zobaczymy" i "może się tak stać, że ktoś żyje, umiera, a później znów żyje". Urzekająca niezłomna wiara młodego człowieka w cuda ale ja jako osoba, która straciła ojca będąc może 1, może 2 lata starszy niż on wtedy to szczerze mówiąc chciałbym, aby to co mówi było prawdą :( .
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: lęk przed bliskością / związkofobia

Post autor: highwind »

Difane pisze:Otóż mam pewne obawy, związane z teoretycznie zwiększoną szansą na znalezienie partnerki w wypadku osiągnięcia sukcesu w zawodzie jaki chciałbym wykonywać. Wiadomo, facet któremu udało się trochę dorobić, ma własny dom, samochód, jest zaraz super nie wiadomo jaki bla, bla, bla. I wtedy część koleżanek z klasy z czasów szkolnych, które kiedyś to nawet krzywym okiem by na niego nie spojrzały, nagle zaczynają coś wymyślać, że niby "zawsze im się podobał i bardzo tęskniły" :roll: . Ogólnie obłuda i taki trochę banał, że masz kasę, to zaraz grupa materialistek (nie mówię że faceci tacy nie są bo również takich można znaleźć, chodzi mi tylko o tę - mam nadzieję nieliczną - grupę kobiet) "poczuje krew" i zaczną cię okłamywać. (...) Ja się zastanawiam, czy większość - jak nie wszystkie - myślą w ten sposób tj. "nie interesuje mnie twoja wizja przyszłości, pokaż mi co masz już dziś to pogadamy."
W sumie nie rozumiem co piszesz. Wykracza to poza moje pojmowanie :P Czujesz obawę przed zwiększeniem natężenia w twoim otoczeniu kobiet, w wypadku kiedy się dorobisz? Niech no się zastanowię:
- dużo kobiet = zaleta,
- dużo pieniędzy = zaleta,
- zaleta + zaleta = wada ???
Ja bym się tylko cieszył. Od tego masz mózg, żeby odfiltrować te które chciałyby cię złowić, tylko dlatego że masz kasę. Nie widzę tu żadnego zagrożenia. Ba, nawet potencjał by niskim kosztem się zabawić :twisted: Co do materialistek, to chyba za dużo filmów typu "Galerianki" czy "Testosteron" się naoglądałeś. Nie przesadzaj z tym demonizowaniem kobiet ;)
Awatar użytkownika
Difane
Rozkręcony intro
Posty: 313
Rejestracja: 11 lip 2012, 1:03
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: lęk przed bliskością / związkofobia

Post autor: Difane »

highwind pisze:Od tego masz mózg, żeby odfiltrować te które chciałyby cię złowić, tylko dlatego że masz kasę.
Znając siebie przeprowadzę taką filtrację, że wszystkie staną się podejrzane :mrgreen: . Zresztą o czym ja mówię. Przecież dla mnie kontakt z przedstawicielką płci pięknej powoduje wstrzymanie pracy mózgu i stan przedzawałowy, więc nie wiem czy to będzie takie proste :P .
Awatar użytkownika
Wroblaka
Introwertyk
Posty: 79
Rejestracja: 16 gru 2011, 19:23
Płeć: kobieta
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: lęk przed bliskością / związkofobia

Post autor: Wroblaka »

Mirabella_91 pisze:Wroblaka, nie lubię arbuza xD Tzn. zapach ok, ale za słodki "owocak" z niego xD
Jak ja nie cierpię arbuza! Słodki, mdły i jednocześnie smakuje jak ogórek! Fuj.
Miszka pisze:Niestety nie. Zetknąłem się z tym i wśród znajomych wspinaczy, żołnierzy, himalaistów i szeroko pojętych włóczykijów. Wszyscy cierpią na ten sam rodzaj niezdolności do związku.
Jakaś pasja, szczególnie jeśli jest nietypowa może przyciągnąć uwagę, ale na dłuższą metę odstrasza. Bo każdy chce być dla drugiej osoby najważniejszy, a kobiety nie lubią konkurować z zainteresowaniami swoich partnerów o pierwsze miejsce w ich głowie i sercu. A nie wszyscy chcę się zmieniać i rezygnować z marzeń. Dlatego na dłuższą metę żądam niemożliwego ideału, czyli kogoś kto albo ma podobne zainteresowania, albo je po prostu akceptuje.
Tu zauważam syndrom sam nie wiem czego. Mógłbym kogoś zainteresować tym co robię, albo tym co widziałem, ale to bez sensu. Bo wtedy dziewczyna nie jest zainteresowana mną tylko tym co robię. I jak znajdzie kogoś w tym lepszego, albo jej się to znudzi to odejdzie.
Dlatego dla niej będę zabawką, może nawet ciekawą i taką do której się trochę przywiąże, ale dalej tylko zabawką. Kimś kogo można gdzieś zaprosić, jakiś czas spędzić razem, po to żeby potem stwierdzić że mam wybierać między nią a pasją.
E tam, Miszka, po prostu widać wśród niewłaściwych dziewczyn się obracasz.Takich androgynicznych najlepiej poszukuj. I introwertyczek oczywiście.:)
Miszka pisze:Zresztą nie wiem czemu uważanie że najważniejsze w życiu są marzenia i próby ich spełnienia jest uważane za dziecinne i niedojrzałe.
Dlatego może mam niską samoocenę, bo nikt mnie nie traktuje poważnie, tylko raczej jak dziecko które wierzy jeszcze w bajki.
Póki co mi to nie przeszkadza za bardzo, ale wole nie myśleć jak będzie za kilka lat :)
Chcę zostać dzieckiem na zawsze. Jako dziecko byłam uważana za bardzo poważną osobę, o 'osobowości czterdziestolatki" nawet mawiali, ale teraz tak jakbym się zatrzymała... :roll: Wygląda na to, że urodziłam się 17latką i 17latką pozostanę do śmierci.:) Ale poważnie, zachowanie pewnych cech dziecka, jak ciekawość, zachwyt nad codziennymi zjawiskami, wiara w marzenia, wrażliwość na przyrodę, jest dla mnie bardzo ważne. Jednocześnie od zawsze lepiej dogadywałam się z dorosłymi niż z rówieśnikami.
highwind pisze:Samotność może się wydawać atrakcyjna i bezpieczna kiedy ma się te (w przybliżeniu) 18-40 lat (u kobiet, zdaje się, górna granica leży niżej), jest się zdrowym i niezależnym człowiekiem. Ale w końcu przychodzi starość i jeśli chodzi o mnie - gdybym miał te 65 lat, marną emeryturę, schorowany/zmęczony organizm i żadnej rodziny - to na dzień dzisiejszy wydaje mi się, że nie myślałbym o niczym innym niż o samobójstwie. Oczywiście pozostają jeszcze przyjaciele, ale jako introwertyk nie mam i nie liczę chyba na żadnego. Poza tym, nawet jeśliby byli, to myślę że na starość mieliby swoje własne zmartwienia. Cóż, czasem, a nawet częściej niż tylko czasem myślę o starości. I strach przed nią motywuje mnie dużo bardziej, niż hamulce strachu przez potencjalnym związkiem.
Dokładnie. Pozostaje albo umrzeć młodo, albo zrezygnować z samotności. Ale znam też ludzi, którzy żyli samotnie i pobierali się w wieku czterdziestu, pięćdziesięciu lat. To najlepsza opcja. Brrr, nie mówmy o starości, to najgorsza rzecz na świecie.
4w5 "Włóczęga"
Obrazek
Awatar użytkownika
Miszka
Intro-wyjadacz
Posty: 429
Rejestracja: 03 paź 2012, 21:38
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Śląsk

Re: lęk przed bliskością / związkofobia

Post autor: Miszka »

Takich androgynicznych najlepiej poszukuj. I introwertyczek oczywiście.
Nie lubię używać słów "znaleźć", "zdobyć", "mieć' w stosunku do ludzi. Niestety chyba to nie na tym polega żeby znaleźć kogoś idealnego. Bardziej chodzi o to żeby znaleźć kogoś kto akceptuje to że Ty nie jesteś ideałem. Kogoś kto poświęci trochę ze swoich marzeń o ideale dla kogoś drugiego.
Oczywiście miło by było spotkać jakąś sympatyczną introwertyczkę, ale niestety nie na wszystko ma się wpływ.
Wygląda na to, że urodziłam się 17latką i 17latką pozostanę do śmierci.:) Ale poważnie, zachowanie pewnych cech dziecka, jak ciekawość, zachwyt nad codziennymi zjawiskami, wiara w marzenia, wrażliwość na przyrodę, jest dla mnie bardzo ważne. Jednocześnie od zawsze lepiej dogadywałam się z dorosłymi niż z rówieśnikami.
Jak bym słyszał opinie o sobie. Pewnie jeszcze słyszysz miliard razy dziennie że czas już dorosnąć? :wink:
Pozostaje albo umrzeć młodo, albo zrezygnować z samotności.
Dla mnie samotność to stan przejściowy, nawet jak nie ma niczego po nim. Nie da się z niego zrezygnować, po prostu albo się spotka "Tą" osobę albo nie, to nie zależy od nas.
Śmierć w młodym wieku jest atrakcyjna, ale co jak ktoś czuje się młodo nawet jak jego organizm już nie jedno przeżył?
I skąd wie że to co najlepsze ma już za sobą i nie warto na nic czekać?
Brrr, nie mówmy o starości, to najgorsza rzecz na świecie.
Myślę że nie, starość może być czymś pięknym, jeśli tylko ma się z kim lub dla kogo starzeć. Znam wielu starców którzy czerpią więcej radości z życia niż niektórzy młodzi. Straszna może jest starość, ale nie ciała a ducha.
Awatar użytkownika
Mirabella_91
Intronek
Posty: 26
Rejestracja: 08 paź 2012, 10:33
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Gdynia

Re: lęk przed bliskością / związkofobia

Post autor: Mirabella_91 »

...
Awatar użytkownika
Miszka
Intro-wyjadacz
Posty: 429
Rejestracja: 03 paź 2012, 21:38
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Śląsk

Re: lęk przed bliskością / związkofobia

Post autor: Miszka »

że ze związkami nie jest jak w filmie
Są różne filmy...
Ale czysto teoretycznie jeśli spotkały by się dwie osoby które naiwnie wierzą w "filmową" miłość, to czy nie były by wstanie takie coś stworzyć, choćby swoją naiwną wiarą że się da?
że koloryzuję osoby, które spotykam..
Bo chcesz żeby byli idealni? Żeby...
nie wiem co żeby, ale też często "poprawiam" ludzi których spotkałem
Ale chyba tak jest, że uczucie to jasna sprawa,
Nie do końca, przynajmniej dla mnie uczucia bardziej są jak barwy i zapachy, ciężko je jednoznacznie określić. Czasem są połączeniem kilku innych, czasem są niejasne, czasem nawet nie znam słów żeby je opisać. Może się za bardzo się we wszystko zagłębiam, ale nie da się wg mnie porównać relacji z jedną osobą do relacji z drugą bo każda jest inna...
kam27ek
Wtajemniczony
Posty: 9
Rejestracja: 07 lis 2012, 14:00
Płeć: nieokreślona

Re: lęk przed bliskością / związkofobia

Post autor: kam27ek »

Niestety mój introwertyzm przejawia się własnie jeśli chodzi o związki. Na tym polu to po prostu porażka, nie wzbudzam zainteresowania płci przeciwnej (myślą że jestem dziwakiem który nie ma nic do powiedzenia ) niestety - kiedyś usłyszałam że szkoda zachodu bo zanim przebije się przez mój mur to lata świetlne upłyną :lol: . Dlatego niestety cierpię z powodu samotności- wszyscy mi mówią otwórz się a na pewno kogoś poznasz - tylko że tak się nie dzieje. Faceci lubią dziewczyny śmiałe, które do nich zagadują a ja faktycznie muszę poznać kogoś dobrze ,żeby do niego zagadać. Niestety nie da się poznać ludzi bez rozmowy. Wolę przebywać sama, mam problem z bliższym kontaktem wole obserwować ludzi niż z nimi rozmawiać. Prawda jest taka -żeby być z druga osobą trzeba chcieć z nią przebywać a ja mam tak że owszem przejawiam zainteresowanie ale na początku a później unikam danej osoby gdy robi się poważnie. Już sama nie wiem czytam wasze wątki i widzę że jest szansa introwertycy się zakochują z wzajemnością więc może i ja mam szansę :D
Awatar użytkownika
_uj44
Intronek
Posty: 30
Rejestracja: 23 paź 2012, 20:17
Płeć: nieokreślona

Re: lęk przed bliskością / związkofobia

Post autor: _uj44 »

kam27ek pisze:Faceci lubią dziewczyny śmiałe, które do nich zagadują a ja faktycznie muszę poznać kogoś dobrze ,żeby do niego zagadać.
Ooj, bzdura totalna, jest na odwrót, faceci lubią dziewczyny nieśmiałe , do których sami muszą najpierw zagadać.
Prawda jest taka -żeby być z druga osobą trzeba chcieć z nią przebywać a ja mam tak że owszem przejawiam zainteresowanie ale na początku a później unikam danej osoby gdy robi się poważnie
przecież większość kobiet tak ma, jak można chcieć przebywać z osobą, która kobietę nie interesuje w dalszej znajomości, zawsze tak jest, że na początku ktoś wzbudzi zainteresowanie, a potem się nudzi i kobieta go ignoruje, więc co w tym "innego" ?
Na tym polu to po prostu porażka, nie wzbudzam zainteresowania płci przeciwnej (myślą że jestem dziwakiem który nie ma nic do powiedzenia ) niestety - kiedyś usłyszałam że szkoda zachodu bo zanim przebije się przez mój mur to lata świetlne upłyną .
Tu część problemu leży też w atrakcyjności fizycznej, skoro tak jest to masz też problem ze swoją "atrakcyjnością", chcę zwrócić tylko uwagę, że nie można zwalać wszystkiego na cechy introwertyczne.
ODPOWIEDZ